9. Września
Święty Piotr Claver
(1580 - 1654.)
Rodzice św. Piotra mieszkali na
zamku Verdu w hiszpańskiej Katalonii. Długo pozostali bezdzietnymi. By
uprosić sobie u Boga potomstwo, ślubowali wkońcu, że poświęcą dziecko im dane
na służbę wyłączną niebios. Stwórca wysłuchał bogobojnych małżonków, Piotra i
Annę Claver, bo r. 1580 obdarzył ich synem, który na chrzcie św. otrzymał
imię Piotra. Dziecię nadzwyczaj układne było prawdziwą pociechą rodziców;
pojmowało jasno doniosłość dobrych nawyknień, chętnie pełniło dobre uczynki,
poznawało wcześnie wartość cnoty. W dojrzalszym wieku chłopiec obdarzony
wysokiemi zdolnościami, pobierał pierwsze nauki u stryja swego, kanonika z
Solsona; poczem ruszył na dalsze studya do Barcelony. Aby uniknąć sposobności
do złego, nie ulegać wpływom złych i rozwiozłych nieraz towarzyszy, młody
Claver zamieszkał w domu OO. Jezuitów; przez czas swych nauk przeniknął ducha
ożywiającego Towarzystwo Jezusowe. Z przyzwoleniem tedy rodziców, którzy
spełniali swój ślub sumiennie, wstąpił jako nowicyusz do zgromadzenia św.
Ignacego w Taragona r. 1602. Taką zajaśniał doskonałością życia, że
przełożeni jeszcze po złożeniu ślubów zatrzymali go dwa miesiące w
klasztorze, aby pojmowaniem swych obowiązków, przykładnością w posłuszeństwie
był żyjącym wzorem dla nowicyuszów. Dla studyów filozoficznych wysłany został
św. Piotr do kolegium na wyspie Majorka. Tutaj zastał głośnego z świętości
Alfonsa Rodrigueza, sprawiającego wówczas czynności odźwiernego. Obydwaj
mężowie serdeczną zapałali do siebie miłością, uświęconą wspólnem i równem
pragnieniem coraz większego postępu w cnotach. Alfons został dla Piotra
mistrzem życia duchowego; on to wskazał młodemu swemu współzakonnikowi
szlachetne zadanie pracy misyjnej wśród murzynów w Zachodnich Indyach; wzywał
go, aby prośbami wymógł pozwolenie od przełożonych i udał się na pole
działania, które najwspanialsze zapowiadało owoce.
Tymczasem minęły lata studyi filozoficznych; Piotr pożegnał Alfonsa, aby w
Barcelonie podjąć studya teologiczne. Dwa lata minęły znowu, kiedy z woli
jenerała Klaudyusza Aquaviva św. Piotr ruszył wraz z towarzyszami jako
misyonarz do południowej Ameryki. Droga z Barcelony do Sewili, gdzie
wysłańcy-misyonarze mieli wsiadać na statek, prowadziła koło Verdu. Św. Piotr
przezwyciężył miłość synowską, nie wstąpił do domu, aby rodzicom nie
przysparzać smutku i bólu pożegnaniem, jak przeczuwał, na zawsze. Celem
podróżnych była przystań w Kartagena; podczas przeprawy przez ocean, Piotr
spełniał z całem wylaniem posługi miłosierdzia, opiekował się chorymi, uczył
marynarzy zasad wiary, łagodził swary. Po przybyciu do Ameryki dokończył
swych studyi w Santa Fe de Bogota; poczem r. 1616 odebrał święcenia
kapłańskie, aby rozpocząć swoją działalność jako apostoł murzynów; przez nią
miał zyskać tę chwałę w niebiesiech, jaką ongi widział w zachwyceniu Alfons
Rodriguez na wyspie Majorka.
Były to czasy, w których handel murzynami straszliwe przybrał rozmiary;
środowiskiem niecnej frymarki ciałem łudzkiem była Kartagena; tam przybijały
statki przywożące na targ setki i tysiące nieszczęśliwych murzynów;
powiadają, że rocznie przynajmniej dziesięć tysięcy niewolników było
przedmiotem kupna lub sprzedaży. Stąd też do Kartageny zwrócił się
przedewszystkiem św. Piotr. Jako ojciec prawdziwy o swe dzieci, tak starał
się Claver o dobro duszy i ciała nieszczęśliwców. Pomimo przeszkód, które
napotykał tak ze strony Europejczyków, którzy obawiali się o utratę korzyści
z handlu ograniczonego, jak i ze strony nieokrzesanych murzynów, św. Piotr
przeprowadził przedewszystkiem u władz miarodawczych zasadę, że nie wolno
było sprzedawać murzyna, któryby nie był ochrzcony i nie posiadał
najpotrzebniejszych wiadomości z religii chrześcijańskiej. Misyjną pracę
Clavera utrudniał też brak znajomości narzeczy murzyńskich, bo niewolnicy z
rozmaitych przybywali stron; utrudniał też pracę niski stopień umysłowy, na
jakim murzyni pozostawali. Celem łatwiejszego porozumienia się z
niewolnikami, wykształcił sobie Claver cały szereg tłomaczy, którzy w
narzeczu odnośnem głosili nauki apostoła niestrudzonego. Obrazami
przedstawiał jaskrawemi najgłówniejsze prawdy, stosownie do pojmowań
murzynów. Sprzedanym zaś niewolnikom dodawał towarzyszy lepiej
wykształconych, aby im prawdy wiary powtarzali, utwierdzali ich w cnocie,
byli im pomocą w chwili śmierci. Najwięcej uroczystą chwilą było udzielanie
chrztu św.; umyślnie Claver rozwijał wtenczas cały zasób przepychu, aby tem
dosadniej oddziałać na umysły murzynów i tem lepiej wrazić niejako w ich
duszę pamięć tego sakramentu, którym odrodzili się duchowo dla niebios.
Nie zapominał przecież św. Piotr i o potrzebach ciała dla tych, którym swe
życie poświęcił. Sam zbierał dla nich pożywienie, żebrząc o wsparcie od domu
do domu; opiekował się chorymi, bo ich umieszczał w szpitalach miejskich;
przynosił na pokład okrętów przybijających do przystani lekarstwa, opatrywał
rany niewolników, obmywał brud, usuwał śmieci, na których nieszczęśliwi w
czasie podróży musieli spoczywać. Nieufność wrodzona murzynów do białych
ustąpiła uczuciom serdecznej dla Clavera miłości; murzyni nie nazywali go
inaczej jak ojcem swym, on ich nazywał swemi dziećmi. Chwila rozstania była
tak dla Clavera jak i dla murzynów chwilą gorących łez; św. Piotr żegnał swe
dzieci na niepewną dla nich przyszłość; murzyni żegnali swego ojca w
przeczuciu, że już może nigdy tak litosnej nie zaznają opieki.
Rozciągał Claver swą działalność oczywiście i na tych, co pozostawali w
Kartagenie lub w okolicy przystani; tych to murzynów gromadził na regularne
nauki, im przedewszystkiem służył w konfesyonale z takiem natężeniem sił
wśród wyziewów niezdrowych i nieznośnego klimatu, że nieraz omdlewał;
przeniesiony bez przytomności do kolegium Jezuitów spożywał celem
przywrócenia sił kawałek chleba i wypijał kubek wody. Czuł się do takiego
nadludzkiego poświęcenia zobowiązany, bo roku 1622, z zezwoleniem
przełożonych złożył ślub, że całe swe życie odda na posługi murzynów.
Powiadają, że w przeciągu 40 lat pracy św. Piotr ochrzcił i nawrócił przeszło
300000 czarnych niewolników. Bóg wspierał Clavera łaskami cudów, bo pozwolił
mu kilku wskrzesić zmarłych, innych znowu modlitwą uzdrowić lub samem
dotknięciem swego płaszczu. Chrzest św., udzielany ręką św. Piotra, uchodził
jako niezawodny środek do przywrócenia zdrowia; liczne wypadki potwierdzały
to przekonanie murzynów; powiadają nadto, że woda od chrztu św. wylana
przypadkowo na zeschłe już kwiaty na nowo je ożywiła i do wspaniałego
doprowadziła rozkwitnięcia.
Korzystając ze sposobności, zwrócił się św. Piotr i do obcych wyznaniem
Anglików oraz Holendrów, których Hiszpanie jako jeńców przywieźli do
Kartageny. Pomimo czynnej zniewagi nie ustawał Claver w swych zabiegach;
owocem ich było pozyskanie wcale pokaźnej liczby innowierców dla prawdy
katolickiej. Oddawał się pracy nad nawróceniem mahometan; głośną sławą okryło
św. Piotra pozyskanie Achmeta, który pomimo długiego oporu uległ nakoniec i
wpływom łaski Bożej i czarowi, jaki wywierał na wszystkich św. Piotr. Apostoł
murzynów dosyć znalazł czasu, aby zwiedzać i więzienia; zbrodniarzy i
zatwardziałych grzeszników prowadził do pokuty przez prawdziwą skruchę.
Zajmował się i potrzebami duszy tych, co do wybitnych należeli kół
społeczeństwa; karcił wybryki, wzywał do żalu, przestrzegał przed upadkami, a
obdarzony przenikliwością serc ludzkich niejednego powstrzymał od
zamierzonego samobójstwa.
Cały ogrom różnorodnej tej działalności nie powstrzymywał św. Piotra od
najzwyklejszych czynności w kolegium Jezuitów. Zajmował się czyszczeniem i
zamiataniem sal i pokojów, posługiwał w kuchni, wspierał i wyręczał
oddźwiernego, doglądał chorych współbraci, a nawet za wolą przełożonych objął
kierownictwo nowicyatu. Zrozumieć można ogrom tej pracy wyczerpującej siłą,
jaką czerpał św. Piotr Claver z życia swej duszy. Modlitwa była dlań środkiem
orzeźwienia; przez modły odbierał łaski, któremi podtrzymywał siły ciała,
nadwyrężane częstem czuwaniem po nocach; zwykle sypiał tylko trzy godziny,
poświęcając czas nocnego spoczynku na rozmyślania Męki Pańskiej, której
tajemnice były mu wzorem, podnietą, wskazówką do nowych trudów, podejmowanych
dla zbawienia dusz ludzkich. Nie mniej jaśniał nabożeństwem do Najśw. Maryi
Panny; na piersiach nosił książeczką z rozmyślaniami o życiu Matki Bożej;
uroczystości Najśw. Dziewicy obchodził w jak największem skupieniu ducha.
Całe życie św. Piotra było nieustannem męczeństwem; czystość zachował
nieskalaną, bo nigdy żadnej ani w myśli nie uległ pokusie; tak pilnował swego
wzroku, że wprost nie wiedział, co to są spojrzenia ciekawe i niepotrzebne.
Ciało umartwiał postami; nie spożywał nigdy mięsa; sypiał na skórach
twardych, kładąc pod głowy kawał pieńka; nieraz dla umartwienia kładł się do
snu na gołą ziemię. Biczował się często aż do krwi; nosił bezustannie ostrą
włosiennicę; przepasywał się często powrozem pokutniczym, mianowicie podczas
odmawiania pacierzy kapłańskich. Wszelkie urazy znosił cierpliwie i
spokojnie. Kiedy dla doświadczenia jego cnoty jeden z przełożonych nazwał go
nieukiem, św. Piotr przyznał mu słuszność, bo, jak później tłomaczył, w
obliczu Boga niema różnicy pomiędzy uczonym i prostakiem; konieczną jedynie
rzeczą jest pokora i posłuszeństwo.
Życie tak umartwione, a zarazem tak pełne ofiar dla bliźnych, nie mogło
prawie pozostać bez szczególniejszej już na ziemi nagrody niebios. Świętość
przeto Piotra Clavera objawiała się dla otoczenia w świetlanych promieniach
nad skroniami apostoła murzynów. Duchowieństwo i lud wielbiło go nietylko w
Kartagenie, ale i w najdalszych okolicach. Wszyscy zbiegali się do niego po
rady i pomoc, wszyscy błagali go o przyczynę u Boga prawie wszechmożną.
Podeszły wiekiem, uległ św. Piotr Claver zarazie, jaka panowała w
Kartagenie; ubezwładniony ciągłej potrzebował opieki swego otoczenia. Umarł
r. 1654 w uroczystość, jak przepowiedział, Matki Boskiej, bo w dzień 8.
września, w którym Kościół obchodzi pamięć Narodzenia Najśw. Maryi Panny.
Papież Pius IX. policzył Piotra Clavera r. 1850 w poczet błogosławionych,
Leon XIII. roku 1888 w poczet Świętych.
Nauka
W działalności św. Piotra Clavera zaznaczają się dążności, jakie
Kościół wobec całej ludzkości spełnia na mocy swego posłannictwa. Dopełnił je
św. Piotr tak doskonale, że słusznie go nazywają drugim Frańciszkiem Ksawerym
oraz drugim Wincentym a Paulo. Ma bowiem Kościół zadanie, głosić prawdę
Chrystusów na całej ziemi, wszystkim ludziom. Wyraźnie przecież Zbawiciel
zapowiedział do apostołów: Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody (Mat. 28,
9). Dzieje Kościoła stwierdzają, jak sumiennie Kościół katolicki zadanie to
pojmował i pojmuje; dowodem i życie św. Piotra Clavera.
Ma wszakże Kościół inne jeszcze zadanie, bo równouprawnienie ludzi wobec
siebie przez wyrównanie różnic pomiędzy stanami i poszczególnemi jednostkami.
Jeśli gdzie, to w pogaństwie brak uszanowania godności człowieka w tych, co
stosunkami na niższym znajdują się stopniu społecznym. Kościół katolicki
potępia takie zapatrywania, ucząc, że pomimo różnic panujących i koniecznych
wszyscy w sprawach duszy sobie równi, bo wszyscy tych samych mają używać
środków do tego samego, bo wszystkim wspólnego celu. Stąd to się tłomaczy
podniesienie godności kobiety, poniżanej w pogaństwie na równi z niewolnicą;
dopiero Kościół postawił kobietę jako strażniczkę ogniska domowego lub jako
przodowniczkę w najwznioślejszych dziełach miłosierdzia chrześcijańskiego.
Kościół też potępiał od samego początku niecne niewolnictwo, które z
człowieka czyniło przedmiot handlu, zysku i chciwości. Rozumiemy więc, że w
pierwszych wiekach do religii niebios garnęli się ubodzy, nieszczęśliwi,
niewolnicy; że prawdziwej potrzeba było pomocy Boga, aby i wyższe stanu
pojednać z nowym porządkiem rzeczy i nauczyć ich, że we wszystkich mają sobie
równouprawnionych współbraci. Dlatego to też Kościół wielkie położył zasługi
około ograniczenia niewolnictwa, a tem samem niespożytą sobie zyskał chwałę.
Inni święci z dnia 9. września:
ŚŚw. męczennicy Aleksander i Faustyna. - Św. Bertelin, męczennik. - ŚŚw. męczennicy Doroteusz i Gorgoniusz. - Św. Grzegórz, wyznawca. - Św. Osmanna, dziewica. - Św. Kweran, opat. - ŚŚw. męczennicy Rufin i Rufinian, bracia. - Św. Sergiusz I., papież. - Św. Teofanes, wyznawca. - Św. Straton, męczennik.