25. Września
Święty Pacyfik z zakonu św. Frańciszka
(1653 - 1721.)
Jako syn szlachetnej i poważanej rodziny przyszedł św. Pacyfik na
świat w Sepeda we Włoszech r. 1653. Ochrzcony w dzień swego urodzenia,
chłopiec rychło zdradzał niezwykłe zamiłowanie do pobożności; stąd też już w
trzecim roku życia otrzymał z rąk biskupa dyecezalnego sakrament
bierzmowania. Mając lat cztery, zatapiał się godzinami całemi w modlitwie i
rozmyślaniu; dręczył drobne ciało swoje umartwieniami; odmawiał sobie
wszelkich przyjemności. W szkołach znaczne robił postępy, a przez zachowanie
swoje był wzorem prawdziwie chrześcijańskiego ucznia. Po odrobieniu prac
szkolnych było dla Pacyfika najmilszą rozrywką, pójść na nabożeństwo do
kościoła lub wysłuchać kazania.
Rodzice jego podupadli powoli; gdy rozstali się z światem, chłopiec
niczego nie posiadał jako sierota oprócz błogosławieństwa, którego mu rodzice
przed śmiercią swą udzielili. Zajął się nim stryj-kapłan, który odznaczał się
szorstkością i rubasznością. Stąd Pacyfik w domu jego nie zbyt dobrego
doznawał obejścia; położenie chłopca było wprost pożałowania godne, kiedy i
służba go prześladowała na swój sposób. Pomimo to znosił cierpliwie wszelkie
krzywdy, bo dostatecznie już był się zaprawił w pokorze i doskonałości
chrześcijańskiej. Nigdy nie narzekał na nikogo ani nawet wobec krewnych
dalszych, którzy go chcieli wziąść do siebie; pozostał u stryja, aby wzorem
cierpiącego bez winy Jezusa zaskarbić sobie zasługi obfite na życie wieczne.
W chłopięcym owym wieku jaśniał też Pacyfik miłosierdziem szczególnem dla
ubogich; nieraz sobie strawy odejmował od ust, aby tylko pożywić zgłodniałego
żebraka.
Doświadczony cierpieniami życia, Pacyfik tak gorąco umiłował cnoty, że już
w 17. roku życia wstąpił z zezwoleniem swego stryja do zakonu Frańciszkanów w
Turano. Odrazu wykazał w nowicyacie cały zasób cnót prawdziwie zakonnych. W
pokorze swej podejmował najpodlejsze prace; czas wolny przeznaczał na
modlitwy przed Najśw. Sakramentem oraz na rozmyślania. Wyprzedzając w
doskonałości swych współbraci nowicyuszów, znosił w cichości wszelkie
przycinki zazdrości. Mniemasz być świętym - mówili - ale my tobie nie ufamy!
Sądzicie mnie - odpowiadał - jak na to zasługuję. Starsi bracia i przełożeni
poznali wszakże od samego początku, że w Pacyfiku pozyskali dla zakonu
młodzieńca, który tylko żyć pragnie wyłączną służbą Bożą.
Roku 1671 złożył Pacyfik uroczyste śluby; z woli przełożonych miał się
dalszym postępem w cnotach oraz nauką przygotować na święcenia kapłańskie.
Rozumiał dobrze godność stanu, do której miał być wyniesiony; dlatego z całą
pilnością przykładał się do studyów filozoficznych i teologicznych, aby przy
obfitych już cnotach odpowiednią zdobyć sobie wiedzę. Wyświęcony na kapłana,
został wkrótce mistrzem nowicyatu, a później gwardyanem. Posłuszny aż prawie
do przesady, spełniał najdrobniejsze polecenia z największą sumiennością, bo
zdaniem jego i najmniejsze nieposłuszeństwo było zamachem na podstawy życia
zakonnego. Przejęty zapałem dla sprawy Bożej, był niestrudzony w konfesyonale
i na kazalnicy; gorliwość wiodła go poza mury klasztorne do miast i wiosek,
aby uczyć prawd Chrystusowych dzieci, nawoływać do pokuty grzeszników,
przygotowywać umierających na sąd Boży.
Nauczywszy się najszczytniejszngo posłuszeństwa, pragnął cnotę tę
przedewszystkiem zaszczepiać w sercach i czynach swych podwładnych, którymi
kierował w klasztorze San Sewerino. Bóg uznacnił sługę swego darem cudownych
uzdrowień i proroctwa. Nie oszczędził mu wszakże i dotkliwych cierpień. Od
pierwszej chwili Swego pobytu w klasztorze aż do samej śmierci dolegały
Pacyfikowi bolesne rany otwarte na nogach. W 40. roku życia utracił zupełnie
słuch, a kalectwo to nie pozwalało mu już zajmować się grzesznikami w
trybunale pokuty. Od dziecięctwa miał krótki wzrok; pod koniec życia w
zupełną popadł ślepotę. Prawie bezustannie nawiedzały go różne choroby.
Wszystkie cierpienia przyjmował w pokorze, zdając się bezwzględnie na wolę
Boga.
Dolegliwości nie przeszkadzały mu oddawać się umartwieniom przez ścisłe i
częste posty o chlebie i wodzie; nieraz całemi dniami nie brał pożywienia do
ust; nieraz strawę swoją zaprawiał popiołem. Sypiał na twardej wiązce słomy;
codziennie się biczował po kilka razy; nie zdejmował nigdy pasa pokutniczego.
Chodził zawsze bez obuwia, nawet wśród mroźnej zimy; taił swe cierpienia i
swe dzieła pokuty, aby niczem na siebie nie zwracać uwagi. Rozmiłowany w
ubóstwie, nosił stare lubo czyste habity; nie znosił brudu przy ubóstwie.
Zasoby klasztorne ograniczał i nigdy nie pozwalał zbierać jałmużny, skoro
zdaniem jego utrzymanie współbraci było chwilowo zapewnione. Żądny pokory,
chętnie znosił objawy pogardy niesłusznej; siadał do stołu zawsze na
ostatniem miejscu; we wszystkiem kierował się wolą swych wyższych
przełożonych. Pouczony cierpieniami własnemi wiedział, co to znaczy pociecha.
To też pomimo swych dolegliwości włókł się nieraz do współbraci, aby im dodać
otuchy w chorobach; za wszystkich biednych i nieszczęśliwych codziennie
gorące do Boga zasyłał modły.
Pomimo wyczerpania sił, spełniał swe obowiązki aż do późnej starości;
nigdy nie opuszczał Mszy św., a odprawiał ją z takiem przejęciem, że nieraz
przez dłuższy czas wpadał w zachwycenie; zdarzało się, że unosił się ponad
ziemią a twarz jego jaśniała wtedy nadziemskim blaskiem.
W 60. roku życia śmiertelna nawiedziła go choroba. Czując bliski swój
koniec, radował się, że wkrótce połączy się z Bogiem. Zasilony Sakramentami
św., oddał Bogu duszę swą czystą dnia 14. września r. 1721. Papież Grzegorz
XVI. policzył Pacyfika r. 1839 w poczet świętych. Uroczystość jego przypada
na dzień 25. września.
Nauka
Bóg nikogo nie opuszcza; doznał opieki św. Pacyfik, lubo w
chłopięcym jeszcze wieku utracił rodziców i sierotą przeszedł do domu swego
krewnego. W ciężkiem położeniu była dla niego pociechą niewymowna ufność w
pomoc niebios. Żyjąc gorącą wiarą, szukał ulgi w cierpieniach, w pobożności i
w cnotach. Oto wzór wzniosły dla tych wszystkich, co z jakichkolwiek przyczyn
sami sobie są zostawieni w świecie. Ludzie nieraz krzywdami zasypują tych, co
od nich potrzebują łaski; gorycz życia przecież osłodzić można miłością Boga,
płynącą z serdecznej a niewzruszonej wiary w sprawiedliwość woli Bożej. U
Boga więc szukaj pociechy, skoro świat ciebie odpycha; u Boga szukaj pomocy,
skoro świat ci jej odmawia. Bądź przekonany, że Bóg pokieruje drogami twego
życia najlepiej, bylebyś nigdy nie utracił ufności w swego Stwórcę; a jeśli
szczęścia doczesnego nie doznasz wedle sądu ludzi, odczujesz rychlej czy
później szczęście wewnętrzne przez spokój, jakiego udziela Bóg za obowiązki
sumiennie wobec Niego spełniane.
Był św. Pacyfik nietylko sierotą, bo i kaleką. Bóg go nawiedził chorobami
nieuleczalnemi; a jednak pozostał wierny swemu Panu najwyższemu; nigdy ani
jedna skarga nie splamiła ust jego. Sam może posiadasz zdrowie i siły do
pracy; brak ci może tylko środków i zasobów materyalnych; nie wiesz ani
nawet, jakie skarby posiadasz; pragnąłbyś, aby życie twe płynęło bez kłopotu
w wygodach. Dziękuj Bogu za to, coś od Niego odebrał; korzystaj z otrzymanych
darów, abyś nie gonił za mrzonkami, ale pracą się dobijał do celu swego. Nie
wyrzekaj na konieczne ograniczenie się w życiu, bo musisz nabrać siły, abyś i
w chorobach, a może nawet i w kalectwach nauczył się liczyć z położeniem,
które Bóg tobie przeznaczy. Będziesz pod każdym względem zadowolony, skoro
zdołasz się zastosować do swego położenia, a nie będziesz pragnął naginać
stosunków do swych zachcianek.
Inni święci z dnia 25. września:
Św. Aurelia i Neomyzya, siostry i dziewice. - Św. Ceolfryd, opat z Anglii. - Św. Kleofas, uczeń Pana Jezusa. - Św. Ermenfryd, przeor Benedyktynów. - Św. Firmin, biskup z Auxerre. - Św. Herkulan, żołnierz i męczennik. - Św. Lupus, biskup z Lyon. - Św. Anatalon, biskup z Medyolanu.