28. Września
Święty Wacław, król czeski
(908 - 936.)
Książę czeski Borzywoj przyczynił się
wraz z świątobliwą swą małżonką Ludmiłą do rozszerzenia wiary
chrześcijańskiej w Czechach przez przyjęcie chrztu św. r. 873 w czasach św.
Cyryla i Metodego; za panowania Spytygniewa (890-912) Czechy co do stosunków
kościelnych zależały od Ratyzbony; dotychczas były zawisłe od Welehradu. Brat
jego Wratysław I. (912-926) robił starania o samodzielne biskupstwo w
Czechach. Miał za małżonkę Dragomirę, która powiła mu dwóch synów, Wacława i
Bolesława. Pierwszego oddał na wychowanie Ludmile, drugiego pozostawił matce.
Ludmiła była niewiastą pobożną i świętą; wychowała więc powierzonego sobie
wnuka Wacława w bojaźni Bożej i roztropności chrześcijańskiej. Dragomira
natomiast lgnęła do bałwochwalstwa pogańskiego, a nienawidziła chrześcijan;
była nadto kobietą przewrotną, pełną pychy i złości; wiec nic dziwnego, iż w
syna swego Bolesława wszczepiła wady złości i pychy. Stąd poszło, że kiedy
Wacław wyrósł na młodzieńca cichego, pobożnego i ofiarnego dla ubogich, to
Bolesław pozostał chciwym panowania i krwi ludzkiej okrutnikiem. Wratysław,
znając nienawiść Dragomiry ku chrześcijaństwu, zlecił na łożu śmierci sprawy
państwa i opiekę nad małoletnim Wacławem matce swej Ludmile. Obrażona tem
upośledzeniem, Dragomira przywłaszczyła sobie gwałtem panowanie i poczęła
chrześcijan srodze prześladować. Kapłanów z kraju wygnała, pozbawiła
chrześcijan wszelkich dostojeństw i wyższych urzędów, ustanawowiła natomiast
urzędników pogańskich, by tępili wiarę chrześcijańską. Wiedziała przewrotna
kobieta, że Wacław sprzyja chrześcijańskiej wierze, dlatego przemyśliwała nad
tem, jakby go od tronu usunąć, a osadzić tam nieodrodnego syna swego
Bolesława.
Niesprawiedliwe rządy Dragomiry nie podobały się wszakże panom czeskim.
Uznali Wacława za pełnoletniego i jednomyślnie hołd mu oddali. Dragomira
przypisywała obalenie swoich rządów głównie św. Ludmile; nasłała jej w dom
dwóch opryszków, którzy świętą niewiastę udusili roku 927.
Książę Wacław tymczasem sprawował rządy państwa tak miłościwie i
sprawiedliwie, że wszyscy poddani szczerze go polubili i szanowali. Jako
drugi Dawid poczynał wszystkie sprawy od Pana Boga; nadzieję swoją pokładał
nie w skarbach ani w sile wojska, ale w wierze i służbie Bożej. Wysokiej
władzy i wielkich dostatków, które innych wzbijają w dumę i służą do zbytków
i rozkoszy wyuzdanych, używał król świątobliwy do pełnienia dobrych uczynków
i ćwiczenia się w cnotach chrześcijańskich, w pokorze, skromności i
wstrzemięźliwości. Dziewictwa niepokalanego dochował aż do śmierci. W
jedzeniu i piciu przestrzegał surowej mierności; wobec poddanych kierował się
wyrozumiałością i przezorną mądrością. Chorym dostarczał wszystkiego, czego
tylko pragnęli, wspierał po ojcowsku wdowy, sieroty i wszelkich nędzarzy.
Wiadomo, że św. Wacław nieraz nocą na własnych plecach ubogim drzewo do domu
przynosił. Miał codziennie bardzo wiele trudnych spraw do załatwienia; mimo
to mógł śpiewać o sobie razem z Dawidem: "Siedmkroć na dzień chwaliłem Cię,
Panie, dziwując się sądom Twoim; o północy wstawałem na wysławianie Ciebie".
Na modlitwy do kościoła chodził bowiem nietylko za dnia, ale i nocą, a
chodził bosemi nogami nawet zimą, wśród mrozów i śniegów. Rozpalał go taki
wewnętrzny ogień miłości Chrystusowej, że nie czuł zimnego powietrza. Razu
pewnego stanął sługa św. Wacława, który mu w one mrozy do kościoła
towarzyszył, z natchnienia boskiego, gdy mimo ciepłego odzienia bardzo
przemarzł, na miejscu, gdzie klęczał Święty. Skoro to uczynił, został
cudownie rozgrzany. Szczególną szczodrobliwość okazywał Wacław św. kapłanom.
Służył im nieraz przy ołtarzu i karcił każdego, kto im krzywdę wyrządził.
Ofiarę Mszy św. otaczał czcią tak wielką, że sam siał przenicę potrzebną na
przygotowanie hostyi i tłoczył wino mszalne.
Święty Wacław, mąż cichej modlitwy, dowiódł męstwa i ducha rycerskiego,
gdy chodziło o obronę kraju ojczystego. I nic w tem dziwnego; bo któż ma być
mężniejszym w rzeczy słusznej nad człowieka świątobliwego? Kiedy Radzisław,
książę sąsiedni, najechał zbrojno ziemię czeską i dla błahej przyczyny
zawojować ją zamierzał, wyruszył mu św. Wacław naprzeciw na czele dobrze
uzbrojonego wojska. Nie stoczył jednak zaraz bitwy, ale rozpoczął wpierw
układy pokojowe. Radzisław odrzucił myśl zgody i wezwał księcia Wacława na
rękę. Wacław, chcąc zapobiedz przelewowi krwi ludzkiej, nie wymówił się od
walki; przyjął wezwanie, gotów życie położyć za swoich, gdyby taką była wola
Boża. Pan Bóg wszakże, który w mężu świętym męstwo połączyć chciał z
cichością i łagodnością, tak zrządził, że Wacław i nieprzyjaciela pokonał i
rękę swą od rozlania krwi zachował. Gdy bowiem przyszło do starcia i
przeciwnik z włócznią w ręku uderzył na Wacława, by go z konia zrzucić,
ujrzał nagle przy boku Świętego dwóch aniołów, którzy nań zawołali: "Stój."
Jakby piorunem rażony, spadł Radzisław z konia, uznał moc Bożą, przypadł do
kolan św. Wacławowi i prosił go o przebaczenie i pokój. Święty król, jako był
mężny do walki, tak teraz okazał się miłosiernym. Podniósł z ziemi swego
wroga, zawarł pokój i w przyjaźni z nim się rozstał.
Wkrótce potem musiał Wacław jechać do Ratyzbony na sejm państwowy. Pewnego
dnia przytrafiło się, że zgromadzili się na obrady już cesarz Henryk I. i
wszyscy książęta, a brakło tylko Wacława, który słuchał Mszy św. Zebrani
panowie mniemając, że książę czeski spóźnia się rozmyślnie lub z pychy,
postanowili, nie dawać mu przy przywitaniu żadnej odznaki należytego
szacunku. Skoro wszakże Wacław wszedł na salę obrad, ujrzał cesarz w jego
towarzystwie dwóch aniołów. Na ten widok powstał Henryk z tronu, postąpił
naprzód i sam księcia na przeznaczone mu miejsce zaprowadził. Z tej też
przyczyny udzielił podobno Wacławowi tytułu króla i podarował mu rękę św.
Wita męczennika oraz relikwie świętego króla Zygmunta burgundskiego. Wacław
przyjął upominek cesarski jako skarb wielki i zabrał ze sobą do Czech.
Wróciwszy do kraju, żył nadal w przykładnej pobożności i świętości. Ów drogi
upominek uczcił sługa Boży tem, że na zamku pragskim zbudował obszerny
kościół pod wezwaniem św. Wita.
Już się była rozgłosiła szeroko sława świętego króla, a każdy, kto słyszał
o jego mądrości, czystości i umartwieniach, chwalił Boga, że w tak młodym
wieku tylu cnotami życie jego ozdobił. Święty zaś nie unosił się pychą,
owszem zamyślał opuścić tron, państwo i wstąpić do zakonu, by w ubóstwie
naśladować jeszcze lepiej Chrystusa Pana. Bóg nagrodził jego dobrą wolę darem
wyższym, bo koroną męczeńską. Przebieg śmierci i poprzedzających ją wypadków
był następujący: Im wyżej poddani cenili i szanowali króla Wacława dla
niezwykłej jego świątobliwości i godności królewskiej, tem większą
nienawiścią pałała ku niemu własna matka Dragomira, nie mogąc mu zapomnieć,
że pozbawił tronu ukochanego jej syna Bolesława. Podburzała tedy bezustannie
Bolesława, by brata z tronu zrzucił, a sam nań wstąpił. Niecny Bolesław
usłuchał podszeptów przewrotnej matki i umyślił brata zabić. Użył do tego
zdradliwego podstępu. Żona powiła mu syna; zaprosił tedy Wacława uroczyście
na chrzciny. Wacław miał złe przeczucie, wiedział o zbrodniczych zamiarach
swego brata; nie chcąc go ranić odmową, przyjął zaproszenie. Wpierw jednak,
nim poszedł do domu Bolesława, przyjął Sakramenta św. Na zamku brata w
Bolesławcu, który był otrzymał od Wacława, przyjęto króla bardzo serdecznie.
Gdy jednak biesiada zbyt długo się przeciągała i król cichaczem do kościoła
na modlitwę się usunął, bezbożna Dragomira skinęła na Bolesława, że nadeszła
pora stosowna do wykonania zemsty na znienawidzonym władzcy. Bolesław dobył
natychmiast miecza i w otoczeniu kilku opryszków pobiegł do kościoła, gdzie
jeden z nich włócznią zadał cios śmiertelny królowi. Nastąpiło to dnia 28.
sierpnia 936. roku. Tego samego dnia miał podobno król duński objawienie od
Boga, by postawił kościół pod wezwaniem św. Wacława. Inne cuda, jakie przy
grobie Wacława się działy, są najlepszem świadectwem świętości męczennika.
Ohydną zbrodnią dokonaną na królu świętym ukarał Pan Bóg już na ziemi.
Dragomira, główna sprawczyni morderstwa, rychło potem na zamku pragskim
niespodziewaną zginęła śmiercią. Opryszkowie, którzy towarzyszyli
Bolesławowi, dostali albo obłędu albo skończyli samobójstwem. Bolesław uległ
w wojnie z cesarzem Ottonem I. i musiał przystać na warunki zwycięzcy;
nawrócił się jednakże później, widząc liczne cuda przy grobie swego brata; na
przeproszenie Pana Boga za swą zbrodnię pochował zwłoki św. męczennika w
kosztownej trumnie w kościele św. Wita w Pradze. Wacław św. jest patronem
Czech, które formalnie wyniesione zostały do godności królestwa r. 1086 za
czasów Wratysława III. i cesarza Henryka IV.
Nauka
Z pomiędzy wielu pięknych cnót św. Wacława zasługuje na szczególną uwagę jego niezwykła cześć dla ofiary Mszy św. Że świątobliwy monarcha sam siał przenicę i tłoczył wino mszalne, to coś nadzwyczajnego; zwyczaj zaś, że mimo tylu ważnych spraw państwowych uczęszczał codziennie na Mszę św., powinniśmy nietylko podziwiać, lecz ile możności także naśladować. Zważ tylko, co wiara św. uczy o Najśw. Ofierze. W ofierze Mszy św. zstępuje sam Jezus Chrystus, Syn Boży, z bóstwem i człowieczeństwem Swojem z nieba na ziemię, by się za nas ofiarować Ojcu niebieskiemu i mieszkać wśród nas na naszą pociechę i pokarm duszy. Dlatego to jest ofiara Mszy św. ogniskiem, około którego cała nasza wiara i kult religijny jak około swej osi się obraca. Usuńmy ofiarę Mszy św., a z nią i Najśw. Sakrament, a czemże się staną świątynie i kościoły nasze? Domem jakimś publicznym, ale nie przybytkiem Pańskim. Cała żywotność i namaszczenie katolickiego życia płynie jako ze źródła z ofiary Mszy św. i z Najśw. Sakramentu. Stąd też Kościół uczynił wszystko, co mógł, by tę ofiarę czystą i niepokalaną otoczyć największą starannością i ozdobą; stąd też żąda, by kapłani do sprawowania tej Boskiej ofiary przystępowali nie inaczej jak z czystem, pobożnem sercem. Weź stąd pobudkę do coraz wyższej czci dla ofiary Mszy św. i do coraz częstszego w niej udziału. Nie lękaj się, że słuchając częściej Mszy św. zaniedbasz może obowiązki zawodowe i poniesiesz straty materyalne. Czas poświęcony Bogu sowicie Bóg ci wynagrodzi. Słuchaj Mszy św. nietylko często, ale przedewszystkiem z należnym szacunkiem. Unikaj wszelkiej niepotrzebnej rozmowy, ciekawych spojrzeń, ruchów nieprzystojnych i wszystkiego, coby dawało zgorszenie. Wyobraź sobie, że razem z Maryą i Magdaleną stoisz pod krzyżem Zbawiciela, żałuj za grzechy i błagaj o przebaczenie.
Inni święci z dnia 28. września:
Św. Alodyusz, biskup z Auxerre. - Św. Anemund, biskup z Lyon i męczennik. - Św. Charyton, opat z Palestyny. - Św. Eberhard, pasterz. - Św. Eksuperyusz, biskup z Toulouse. - Św. Faustus, biskup z Riez. - Św. Ismidon, biskup z Die. - Św. Lioba, ksieni. - Św. Maksym, męczennik. - Św. Prywatus, męczennik. - Św. Salomon, król węgierski i pustelnik. - Św. Sylwin, biskup z Brescyi. - Św. Tiemon, biskup z Solnogrodu. - Św. Eustochium, dziewica.