Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   17. W R Z E Ś N I A

17. Września


Pamiątka stygmatów czyli blizn Chrystusowych w św. Frańciszku z Asyżu

(Roku 1224.)

Zachwycenie św. Frańciszka z Asyży

   Dwa lata przed śmiercią swoją doznał św. Frańciszek z Asyżu niezwykłej łaski, bo w chwili zachwycenia wyrażone zostały na jego członkach blizny Jezusa Ukrzyżowanego. Było to r. 1224, kiedy wielki zakonodawca ruszył z kilku towarzyszami do Alwernii, aby tam nazajutrz po Wniebowzięciu Matki Boskiej rozpocząć post czterdziestodniowy i zakończyć go w dzień uroczystości św. Michała Archanioła. Post ten miał być przygotowaniem na bliską śmierć, którą brat Eliasz przepowiedział na mocy objawienienia w Foligno. Wiedział wszakże św. Frańciszek, że wróci z Alwernii do Porcyunkuli, bo dwa jeszcze miał wyznaczone lata życia. Towarzyszyło mu kilku braci; z woli Frańciszka prowadził mały orszak brat Masseusz.
   Góra Alwernia należy do odosobnionego grzbietu środkowego łańcucha Apeninów włoskich; nazwę jej rozmaicie tłomaczą; być może, że pochodzi od czasownika vernare czyli ziębnąć; stąd oznaczałaby miejscowość zimną, lodami i śniegami pokrytą. Wysoka około 1270 metrów po nad poziomem morza, otoczona jest dolinami rzeki Tybru i rzeki Arno. Panuje nad całą okolicą. Pobyt na tej górze w czasie lata szczególniejszą jest przyjemnością dla roztaczającego się krajobrazu, rumowiska przecudnych głazów, pysznego drzewostanu. Góra ta miała dla sw. Frańciszka zostać drugą Kalwaryą, bo miał z Jezusem cierpieć i umierać w zachwyceniu.
   Przybywszy na górę Alwernii, umieścił się św. Frańciszek w szałasie, zbudowanym dla niego przez braci pod rozłożystym dębem. Przygotowywał się modlitwami na uroczystość Wniebowzięcia Najśw. Maryi Panny oraz na post swój dobrowolny. Wiemy, że wielki zakonodawca pościł prawie cały rok, a tem samem i przez całe życie. Ośm bowiem zachowywał postów w czasie roku czterdziestodniowych; post na cześć św. Michała po Wniebowzięciu był czwartym z rzędu.
   Po skończonych nabożeństwach świątecznych prosił św. Frańciszek Boga, aby mu wskazał, w jaki sposób miałby służbę swą pełnić w czasie postu. Natchnieniem wiedziony, otworzył Księgi święte, aby napotkać opis Męki Pańskiej. Przedmiot ten miał przedmiotem ciągłego przez 40 dni rozważania. Głos zaś nadprzyrodzony zapewniał Frańciszka, że spełnią się jego pragnienia, bo odczuje z osobliwszego niebios miłosierdzia cierpienia i boleści, jakie Zbawiciel na ziemi ponosił w chwili śmierci; łaska ta miała być nagrodą za chęć gorącą męczeństwa, której Bóg nie raczył wysłuchać.
   Usunął się św. Frańciszek w głąb lasów, aby na zupełnem odosobnieniu w rozmyślaniach serdecznych spędzić czas postu i umartwienia. Modlitwy jego opierały się na rozważaniach Męki Pańskiej; we wszystkiem pragnął jak najdoskonalej zbliżyć się do Zbawiciela. Żył tylko myślą o cierpienach; cierpienia te urzeczywistniał wedle sił; duchem i ciałem odźwierciadlał bóle ukochanego Jezusa.
   W takim to stanie spędził św. Frańciszek drugą połowę miesiąca sierpnia; nastał wrzesień, który miał go doprowadzić do najszczytniejszych wyżyn zjednoczenia się z Jezusem. W wigilię Podwyższenia św. Krzyża noc całą święty zakonnik wypełnił czuwaniem i rozmyślaniem; nad ranem zasnął, zmorzony potrzebą snu; sen ten w niezwykłe zamienił się widzenie.
   Oto kula słoneczna, gorejąca światłością i ogniem zdawała się zamieniać w postać serafina ukrzyżowanego. Promienie tworzyły wyraźny kszatł krzyża, na którym odbijała się postać anioła z sześciu skrzydłami. Frańciszek pogrążony dotąd we śnie, przebudził się, aby w zdumienieu i wewnętrznej radości patrzeć na zjawisko cudowne. Postać serafina zbliżała się do zakonnika; wtedy rozpoznał w nim rysy samego Zbawiciela ukrzyżowanego. W tej chwili odczuł Frańciszek cały ogrom boleści, jaka nagle przeniknęła całe ciało i członki jego. Aniół-Zbawiciel przemówił do oszołomionego bólem i radością sługi Bożego; poczem powoli zjawisko zaczęło się rozpływać, aż powoli zupełnie zniknęło.
   Przyszedł wkońcu św. Frańciszek do siebie; w żarliwej modlitwie dziękował Stwórcy za łaskę widzenia nadprzyrodzonego. Wkrótce miał spostrzedz, że widzenie zmysłowe po sobie zostawiło znaki na członkach ciała jego. Oto promienie, spływające z zjawiska, wyraziły na stopach, dłoniach i na boku św. Frańciszka rany Chrystusowe; tak były nabrzmiałe i takiego kształtu, jakoby gwoździe w nich tkwiły; rana w boku jakoby pochodziła od przebicia włócznią. Blizny te sprawiały nie mały ból; sługa Boży odczuwał go przy każdem poruszeniu. Wdzięczność Frańciszka za ten dowód szczególniejszego upodobania Bożego nie miała wprost granic. Krew z ran cieknąca dowodziła, że rany nie były pozorne, że nie były ułudą, ale zmysłową rzeczywistością. W pokorze swej nie zdradzał się św. Frańciszek z swą tajemnicą. Dopiero po skończonym poście przywołał braci do siebie, aby im wyjawić dziwny swój stan; nakłonił go do tego przedewszystkiem brat Iluminat. Później pozwolił nawet swym zakonnikom patrzeć i rękami dotykać cudownych blizn; brat Leon, spowiednik św. Frańciszka, nieraz musiał opatrywać rany, z których krew sączyła; widział je i dotykał brat Rufin, który podobnie jak Leon był towarzyszem św. Frańciszka w podróży na Alwernią, widziała je św. Klara, widzieli papieże jak Grzegorz IX. i Aleksander IV.
   Rany te, nazywane z greckiego stygmatami, na wieki utwierdziły pamięć góry Alwernii; opuszczając ją, św. Frańciszek nakazał, aby przez pamięć na cud bracia miejsce szczególniejszą otaczali czcią; aby sami gorącą miłością wzajemną się odznaczali; aby na Alwernii tylko najlepsi i najgodniejsi zamieszkali bracia. Zdaleka żegnał św. Frańciszek Alwernię jako górę Bożą i świętą. Bóg z tobą - wołał - niechaj ciebie Bóg błogosławi. Pozostań w pokoju. Już więcej ciebie nie ujrzę. - Ruszył dalej do Porcyunkuli, aby z krótkiego jeszcze czasu życia korzystać i chwalić Maryę.
   Papież Benedykt XI. r. 1304 zezwolił pamiątkę owych ran Chrystusowych, jakie odebrał św. Frańciszek z Asyżu, święcić przez cały zakon Frańciszkanów; papież Paweł V. pamiątkę tę rozszerzył na cały Kościół; przypada na dzień 17. września.


     Nauka


   Dusze wybrane, zatopione w miłości Bożej, doznawały nieraz trwale albo przejściowo łaski bólów owych, które Zbawiciel ponosił podczas Swej krwawej męki; bóle te tak były nieraz wyraźne, że objawiały się w ranach, które tworzyły się na stopach, rękach, boku i na skroniach wzorem blizn ukrzyżowanego Jezusa. Objaw ten nazywa się stygmatyzacyą, blizny same nazywają się stygmatami czyli znakami. Jasną rzeczą, że w rozmiarach swych może być stygmatyzacyą rozmaitą, bo nie zawsze i nie wszędzie wszystkie występują w równy sposób blizny Chrystusowe.
   Św. Frańciszek z Asyżu jest wedle dziejowego badania pierwszym, który łaskę otrzymał stygmatyzacyi; od jego czasów aż do najnowszej doby wyliczają cały szereg osób, mężczyzn, niewiast, chłopców i dziewic, które podobną uzyskały łaskę; wyszczególniają niektórzy przeszło 300 przypadków. Kościół wprawdzie niczego nie orzekł o istocie stygmatyzacyi; prawdziwość jej jest jednak niewątpliwą już dlatego, że Kościół ustanowił dla wszystkich wiernych pamiątkę blizn Chrystusowych w św. Frańciszku, że pozwolił obchodzić pamiątkę stygmatyzacyi św. Katarzyny z Siena przez cały zakon dominikański i przez dyecezye w Pisa i Siena na dniu 1. kwietnia; że i pamiątkę przebicia serca św. Teresy obchodzą Karmelici z woli papieża Benedykta XIII. na dniu 27. sierpnia, że w pacierzach kapłańskich n. p. na cześć św. Katarzyny Ricci i innych wspomina się łaska stygmatyzacyi. Bóg, mówił św. Ignacy Loyola, uświęca dusze ludzkie, działa na ducha i napełnia go darami nadziemskimi; może to uczynić tak obficie, że łaski duszy udzielają się ciału; że więc to na zewnątrz się objawia, co na wewnątrz dzieje się w duszy. Stąd też rozumiemy, że zwykle, chociaż nie koniecznie, łaska stygmatyzacyi idzie ręka w rękę z świętością odnośnej osoby. Dla wszystkich zaś wiernych pamięć na takie łaski służyć może do rozbudzenia miłości wobec Zbawiciela Ukrzyżowanego.
   Podziwiając głębokość i wielkość łask Bożych, przez poczucie własnej niegodności wystrzegać się powinniśmy pragnień, abyśmy sami doznali nadzwyczajnych objawów upodobania Bożego. Nigdy też nie zaszkodzi pewna ostrożność w uznawaniu łask stygmatyzacyi, mianowicie wtenczas, jeśli osoby stygmatyzowane nie wykazują dostatecznej świętości życia przez cnoty niezwykłe. Mamy bowiem dowody, że zły duch naśladuje pozory łaski, aby pobożnych otumanić. Jako przykład takiej stygmatyzacyi nie prawdziwie bożej przytaczają stan Magdaleny od Krzyża, Frańciszkanki, zwanej zakonnicą z Kordowy. Inkwizycya skazała ją r. 1546 na dożywotne wiezienie. W innych przypadkach stwierdzić się pozwoliło rozmyślne podejście otoczenia.


     Inni święci z dnia 17. września:


   Św. Aryadna, służebna i męczenniczka. - Św. Kolumba, Benedyktynka i męczenniczka. - Św. Agatoklya, służebna i męczenniczka. - Św. Justyn, kapłan i męczennik. - Św. Hildegarda, ksieni. - Św. Lambert, biskup z Maastricht, męczennik. - ŚŚw. męczennicy Narcyz i Krescencya. - Św. Piotr Arbues, męczennik. - Bł. Reginald, pustelnik. - Czcigodny Robert Bellarmin, kardynał. - Św. Teodora, matrona rzymska. - ŚŚw. męczennicy Waleryan, Makryn i Gordyan.