20. Września
Święty Eustachy, męczennik
(+ r. 118.)
W wojnach prowadzonych przez
cesarzy rzymskich, Tytusa i Wespazyana odznaczył się walecznością Rzymianin
Placydus; w nagrodę zasług wyniósł go cesarz Trajan do godności dowódzcy
jazdy. Pochodził z wybitnego rodu, a dostojność krwi uszlachetnił zacnością
życia swego. Lubo bowiem był poganinem, żył wzorowo z żoną swoją Trajaną;
dzieciom swym dawał przykładne wychowanie. Wrodzony pociąg do cnoty zrobił
Placyda wrażliwym na głos sumienia, a stąd i posłusznym na głos Boży, który
doprowadził go do przyjęcia chrztu św. Powiadają, że ścigając na polowaniu
jelenia, spostrzegł wśród rogów zwierzęcia błyszczący krzyż, a nadto usłyszał
głos z niebios, aby niezwłocznie zaprzestał bałwochwalstwa, a został wyznawcą
Chrystusa. Ponieważ i Trajana podobne odebrała wezwanie, udała się cała
rodzina do biskupa rzymskiego, aby po krótkiem przygotowaniu odrodzić się w
nadprzyrodzony sposób przez łaski chrztu św. Placydus przyjął imię
Eustachego, Trajana przyjęła imię Teopisty, synowie zaś przyjęli imiona
Agapita i Teopistego.
Radość nad szczęściem doznanem miały wkrótce przyćmić nieszczęścia, jakie
z woli Bożej dotknęły rodzinę Eustachego. Choroby nawiedzały bezustannie dom
byłego poganina; zaraza niszczyła dobytek; ginęły zasoby wskutek chciwości
obcych. Potrzeba było rzeczywiście niezwykłej siły i cnoty, aby się oprzeć
ciosom, nie stracić otuchy na lepszą przyszłość, a Bogu bezwzględnie zaufać
wobec zupełnego opuszczenia. Popadł bowiem Eustachy w takie ubóstwo, znosić
musiał takie dotkliwe cierpienia ze strony swych współobywateli, że
postanowił opuścić Rzym i przenieść się do Egiptu, aby nieznany pracować na
swoje i rodziny utrzymanie. Niestety nie posiadał tyle środków, aby opłacić
należytość za przejazd okrętem. Właściciel statku pod wpływem żądzy, a pod
pozorem krzywdy swej zatrzymał gwałtem Teopistę, bo nie pozwolił jej opuścić
okrętu z Eustachem. Bóg przecież czuwał nad nią, bo zdołała się oprzeć
namiętnościom poganina; niebezpieczeństwo dla niej zupełnie minęło, gdy
natrętny kusiciel nagłą umarł śmiercią. Załoga, okrętu, który był już opuścił
wybrzeża Egiptu, sprzedała Teopistę jako niewolnicę kupcowi, który
przypadkowo się pojawił.
Tymczasem ruszył Eustachy z sercem pełnem żalu i smutku nad utratą żony w
głąb kraju; towarzyszyli mu dwaj mali jeszcze synowie. Przy przeprawie przez
napotkaną rzekę wziął Eustachy jednego z synów na swe ramiona, aby go
przenieść przez wodę; drugie dziecko zostawił na brzegu potoku, aby później
je także przenieść. Kiedy powracał, spostrzegł z przerażeniem, że synka bez
opieki zostawionego uniósł lew w pobliskie zagajenia; a już ból, który
szarpał troskliwego ojca, był wprost nieznośny i nie opisany, gdy i drugie
dziecko na drugim brzegu porwały dzikie zwierzęta, nim zdołał mu przybiedz na
pomoc. W krótkim więc czasie stracił Eustachy nietylko dostatki swoje, ale
nawet najbliższą swą rodzinę. Nie zwątpił jednak, nie poddał się rozpaczy;
posłuszny niezgłębionym wyrokom Boga, stłumił swój żal i ból, a uzyskawszy
zajęcie u wieśniaka egipskiego, przez 15 lat spełniał w cichości przyjęte
obowiązki.
Czas próby ciężkiej zdawał się kończyć, bo cesarz Trajan kazał odszukać
dawnego swego wodza, aby mu oddać władzę nad wojskami w rozpoczętych wojnach.
Wróciły się czasy sławy i męstwa. Eustachy wielkiemi odznaczył się w walkach
zwycięstwami; z obfitym łupem wracał do Rzymu. Bóg zrządził, że radość
Eustachego miała niejako najwyższego dosięgnąć stopnia: w wsi pewnej odnalazł
tak żonę swoją jak i dzieci, które jako stracone opłakiwał.
Synowie bowiem Eustachego, nie znając się wzajemnie, służyli w wojsku,
którem dowodził ich nieznany ojciec. Na wypoczynku żołnierskim zwyczajem
opowiadali swe dawniejsze przygody. Oboje wobec towarzyszów broni poruszyli
lata swe chłopięce; wskazywali, że pochodzą z znamienitego rodu, później
podupadłego, że przy przeprawie przez rzekę w Egipcie w niebezpieczeństwie
byli życia; że straciwszy matkę i ojca wybawieni zostali od pożarcia przez
dzikie zwierzęta przez okolicznych wieśniaków. Podobieństwo wzajemnych
wynurzeń nasunęło domysł, że są braćmi, synami Eustachego. Inne wspomnienia
potwierdziły słuszny domysł: bracia serdecznie się uściskali. Opowiadaniom
żołnierzy przysłuchiwała się w gospodzie służebna niewiasta; tknięta
przeczuciem zbliżyła się do nich; po znamionach, jakie utkwiły w jej umyśle
matczynych, poznała, że ma swych własnych przed sobą synów. Uradowana
opowiedziała losy swego życia, które jej ostatecznie ułatwiły odnalezenie
najmilszych dzieci.
Gdy pochód wojskowy miał dalej ruszyć, Teopista jako matka wyprosiła sobie u
wodza pozwolenie, aby mogła towarzyszyć synom do Rzymu. Przedstawiając dziwne
drogi Opatrzności w swem własnem i w swych dzieci życiu, rozbudziła w
Eustachem przekonanie, że w trojga osobach, tak cudownie do siebie
sprowadzonych, odnalazł członków swej rodziny; nie trudno było, przekonanie
to udowodnić; wszyscy wielbili dobroć Boga, który im po 15 latach tułaczki
pozwolił znów się połączyć i na nowo ognisko utworzyć domowe.
Niewysłowionemi przejęty uczuciami wdzięczności dla Boga miłosiernego,
ruszył Eustachy w otoczeniu żony i dzieci na czele wojska do Rzymu. Tutaj
czekały go zaszczyty, dowody niezwykłe łaski monarszej; jako tryumfator
wkroczył do wiecznego miasta, podziwiany przez lud, wielbiony dla swego
męstwa. Cesarz Trajan już był umarł; następca jego Hadryan chciał zwycięstwo
uzacnić publicznemi ofiarami, składanemi bożkom pogańskim; im bowiem
przypisywał szczęśliwy wynik wojennej wyprawy. Najwybitniejsi mężowie licznie
się zebrali w oznaczonym czasie, aby w wspaniałym orszaku oczekiwać cesarza
przybywającego na uroczystości religijne - bałwochwalcze; wśród zebranych nie
było Eustachego. Wezwany umyślnie do przybycia jako wódz zwycięski,
odpowiedział, że jest chrześcijaninem, że więc nie może brać udziału w
obrzędach na cześć bożków. Rozgniewany odpowiedzią cesarz, rozkazał
bezwłocznie uwięzić tak Eustachego jak i żonę jego i dzieci. Tym sposobem
chciał wymierzyć karę za obrazę sobie wyrządzoną oraz za poniżenie bogów
pogańskich. Czynił wszakże zabiegi usilne, aby odmienić usposobienie męża,
któremu tyle zawdzięczał; pragnął go nakłonić do zaparcia się Chrystusa, a
zarazem do uwielbienia potępianych dotąd bożków. Eustachy pozostał nieczuły i
głuchy na wszelkie namowy i groźby. Za opór rzekomy skazany został z rodziną
na śmierć; na publicznych igrzyskach mieli wszyscy zostać ofiarą dzikich
zwierząt. Bóg sprawił, że lwy wypuszczone z zagrody ani nie ruszyły mężnych
wyznawców; jakby ułaskawione ułożyły się u ich stóp. Wyraźna opieka niebios
nad skazańcami nie złagodziła gniewu cesarskiego; podniecony
nieprzewidzianemi przeszkodami, kazał cesarz spalić Eustachego z żoną i
dziećmi w rozpalonem cielsku wielkiego wołu ze spiżu. Śmierć Eustachego,
Teopisty i dwóch ich synów nastąpiła dnia 20. września r. 118. Ciała ich
pozostały nietknięte, bo ogień nie zamienił ich w popiół. Święty Eustachy
uchodzi za patrona myśliwych.
Nauka
Żywot św. Eustachego dziwny jest w swych szczegółach; podpada
niezwykły sposób powołania, wyniesienie do godności wielkich, zubożenie i
wygnanie, ponowne wyniesienie, wogóle dziwna zmiana szczęścia doczesnego,
przeplatana niezwykłemi dowodami łaski Bożej. Podobne rysy dziwnych dróg
Opatrzności Bożej znajdziemy i w życiu patryarchy Jakóba i sprawiedliwego
Joba; im to Bóg udzielał pociechy i szczęścia i znowu im je odbierał, aby ich
utwierdzić w stateczności i do błogosławionej doprowadzić śmierci.
Jak innych świętych tak i Eustachego ciężkie nie złamały próby; w cichości
poddawał się zrządzeniom Boga, a nigdy nie tracił nadziei w szczęśliwą
stosunków odmianę. Nie spotykają ciebie tak wielkie cierpienia; tem snadniej
możesz je znosić; wolę swą poddaj pod wolę Boga, nie szemraj na Stwórcę, bo
chociaż chwilowo zdajesz się być opuszczony, Bóg ciągle pamięta o tobie:
rzeczywistej Swej, chociażby nawet niezwykłej i nieprzewidzianej nie odmówi
ci pomocy, skoro jej będziesz potrzebował.
Nic się nie dzieje na świecie bez wiedzy i woli Boga; wszystko więc, czego
sam doznajesz, od Boga pochodzi; a stąd wychodzi na twoje dobro, bo co, co
nieraz uważamy jako karę, jest zwykle środkiem do zbawienia. Wiara też uczy,
że Bóg ponad siły twoje niczego się od ciebie nie domaga, że więc i krzyżów
nie nakłada ci takich, którychbyś nie zdołał udźwignąć. Napomina Mędrzec
Pański: Znoś oczekiwanie Boże, złącz się z Bogiem a trwaj, aby urósł na końcu
żywot twój (Eklez. 2, 3).
Inni święci z dnia 20. września:
Św. Agapit I., papież. - Św. Kandyda, dziewica i męczenniczka. - ŚŚw. męczennicy Dyonyzy, Prywat i Doroteusz. - ŚŚw. męczennicy Fausta, dziewica, oraz Ewilazy i Maksymin. - Św. Pryskus, męczennik. - Św. Glycery, biskup z Medyolanu. - Św. Zuzanna, dziewica i męczenniczka. - Św. Teodor z matką swą Filipiną, męczennicy.