13. Września
Święty Mauryl z Angers, biskup
(+ r. 426.)
Święty Mauryl pochodził z Medyolanu we Włoszech: rodzice jego
odznaczali się dostojnością tak krwi jak i cnót. Już w chłopięcych latach
zaprawił się Mauryl w doskonałości pod kierunkiem św. Marcina, późniejszego
biskupa z Tours, który wówczas po powrocie z Węgier był zbudował klasztor pod
Medyolanem. Tymczasem wpływy potężne aryanów sprawiły, że św. Marcin musiał
opuścić Włochy, aby się przenieść do Galii, gdzie wyniesiony został na
stolicę biskupią w Tours. Mauryl odczuwał brak mistrza ukochanego, pozostał w
klasztorze, aby oddać się pod opiekę innego kierownika. W uznaniu cnót
wyświęcił go św. biskup Ambroży z Medyolanu na lektora; gdy zaś umarł ojciec
Mauryla, młody duchowny wyrzekł się dostatków, opuścił matkę swą, ruszył do
Tours, aby pozostać przy boku św. Marcina. W przeciągu kilku lat zdobył sobie
Mauryl taki zasób wiedzy i tak silne podstawy cnót, że biskup z Tours nie
wahał się mu udzielić święceń kapłańskich. Korzystając z godności otrzymanej,
podjął św. Mauryl pracę misyjną wśród pogan, licznych wtedy jeszcze w Galii.
Udał się w okolice miasta Angers. Powiadają, że na jego modły spłonęła
świątynia pogańska, by stwierdzić niemoc bożków wobec wszechmocy Boga
prawdziwego. Ogień bowiem z niebios nagle ogarnął miejsce bałwochwalstwa;
Mauryl postawił tam kościół i klasztor, a sam pozostał około 12 lat, aby
nieustanną pracą, cudami coraz liczniejsze tłumy nawracać do prawdy
chrześcijańskiej. Maurylowi przypisują też początek teraźniejszego miasta
Chalonne. Podania mówią o najrozmaitszych cudach, któremi zasłynął misyonarz;
leczył chorych znakiem krzyża św., przywracał wzrok ślepym, wskrzeszał
umarłych, uwalniał opętanych od złego ducha.
Nie dziw więc, że Bóg sługę Swego na wybitniejsze miał posunąć stanowisko.
Gdy umarł Prosper, biskup z Angers, wyborem mieszkańców i wpływem św. Marcina
z Tours, Mauryl został powołany na głowę osieroconej dyecezyi. Cud naoczny
stwierdził wyraźną wolę Boga. Biały bowiem gołąb unosił się nad Maurylem
podczas obrzędów sakry biskupiej; św. Marcin zaś oświadczył, że ów gołąb był
obrazem łask Ducha św., któremi przepełniony był nowy biskup; mówił, że
aniołowie otaczali wybrańca Bożego wśród świętych ceremonii.
Żył też święty Mauryl niewinnością serca prawdziwie anielską; ciało swe
umartwiał dziełami pokuty; posty sobie nakładał ostre, bo tylko odżywiał się
co trzy dni kawałkiem chleba, posypanego solą. W czasie postów kościelnych
przez umartwienie nie opuszczał swego mieszkania; mawiał, że posty są
sposobnością do samotności i rozważania męki Pańskiej. Jako biskup rozwijał
przytem św. Mauryl gorliwość iście apostolską; niestrudzony był w nawracaniu
pogan i w utwierdzaniu wiernych. Pozorne zaniedbanie swych obowiązków w
jednym przypadku miało być dla biskupa ciężkiem doświadczeniem. Otóż w
chwili, kiedy Mauryl w kościele spełniał ofiarę Mszy św., przybyła niewiasta,
wzywając go, aby zechciał niezwłocznie udzielić jej dziecku sakramentu
bierzmowania; było bowiem wówczas zwyczajem, że już dzieci otrzymywały
bierzmowanie na wzór zwyczajów wschodnich, wedle których przy chrzcie św.
udzielały się i Komunia św. i bierzmowanie. Mauryl przypuszczał, że dziecku
nie grozi zbyt wielkie niebezpieczeństwo; nie przerwał więc Mszy św. Ku
wielkiemu swemu żalowi dowiedział się po skończonej ofierze św., że dziecko
już umarło. Przypisywał sobie biskup winę, że nie udzielił żądanego
sakramentu, który przecież nie koniecznie jest potrzebny do zbawienia;
postanowił za swe uchybienie w ostrej Boga przebłagać pokucie. Potajemnie
więc opuścił stolice dyecezyi, ruszył nad brzegi morza, wsiadł na statek, aby
dotrzeć do Anglii. Przed objazdem wyrył na nadbrzeżnej skale imię swoje i
dzień ucieczki; podczas przeprawy morskiej spostrzegł, że zabrał z sobą
klucze od katedry swej; gdy wypadły mu z ręki i utonęły w falach, proroczym
owiany duchem zawołał Mauryl, że prędzej nie wróci do swego biskupstwa, póki
nie odzyska kluczy, że czas ten będzie dlań niejako objawem woli Bożej, jak
długo ma pokutować za swoją winę.
Wylądowawszy w Anglii, niepoznany przyjął obowiązki ogrodnika, aby pracą
dręczyć swe ciało, a zarazem mieć dostateczny czas do modłów i rozmyślania
wśród zajęć, które mu pozwalały ciągle podziwiać wszechmoc i dobroć Bożą,
ciągle zwracać wzrok na błękitne niebo.
Lud i duchowieństwo z Angers z żalem serdecznem się przejęło na wieść o
ucieczce ukochanego pasterza. Zapadła wspólna uchwała, aby Mauryla odszukać i
napowrót sprowadzić do biskupstwa. Czterech zaufanych mężów odebrało
polecenie, aby wyśledzili ślady, któreby wskazywały na miejsce ukrycia.
Przebiegli tedy w przeciągu siedmiu lat wszystkie sąsiednie kraje; zwrócili
się nakoniec do Anglii. Radość niemałą sprawił im odnaleziony na brzegach
Bretanii napis, jaki był zostawił św. Mauryl. Z otuchą wielką puścili się w
podróż dalszą; olbrzymia jakaś ryba rzuciła się na statek; w wnętrzu jej
znaleźli klucze kościoła z Angers. Przypuszczali już, że biskup może utonął;
objawienie wszakże usunęło ich smutek, bo odebrali w widzeniu rozkaz, aby nie
przerywali podróży, która ich ma do upragnionego dopro wadzić celu. Na ziemi
angielskiej Bóg kroki ich tak pokierował, że wkrótce odnaleźli
biskupa-ogrodnika w chwili, gdy jarzyny niósł na stół swego pana. Czułe było
powitanie biskupa przez wierne mu owieczki. Mauryl nie taił już więcej, że on
jest poszukiwanym pasterzem, nadmienił wszakże, że w myśl ślubu nie prędzej
wróci do Angers, póki utraconych nie odzyska kluczy kościelnych. I ta
ostatnia trudność szczęśliwie się usunęła, gdy mu się przedłożyła zguba tak
dziwnie odzyskana.
Wrócił więc św. Mauryl do Angers, przyjmowany wybuchami radości przez
mieszkańców dyecezyi. Pierwszym jego czynem było wskrzeszenie chłopca przed
siedmiu laty zmarłego. Bóg uznał pokutę biskupa za dostateczną; dlatego
pozwolił mu cudownie wrócić życie chłopcu, dla którego tak długo osierocił
swe owieczki. Nazwał Mauryl zmartwychwstałego chłopca Renatem t. j. powtórnie
urodzonym; zajął się też nim tak gorliwie, że wychował sobie w nim następcę
na stolicy biskupiej. Innymi jeszcze cudami zajaśniał ponownie święty biskup,
bo uzdrawiał chorych, uwalniał więźniów, leczył trędowatych, wskrzeszał
zmarłych. Siłą przez Boga udzieloną zwyciężył też Mauryl złego ducha, który
mieszkańców dyecezyi przywodził do święcenia pogańskich obchodów; w ten
sposób wykorzenił resztki bałwochwalstwa, jakie zachowały się były dotąd w
dyecezyi.
Wśród gorliwie spełnianych obowiązków, opromienionych świętością
umartwionego życia, doczekał się Mauryl podeszłego bardzo wieku. Licząc około
lat 90 zapadł w lżejszą na pozór chorobę; otoczenie nie żywiło żadnej stąd
obawy. Mauryl wszakże przeczuwał bliski koniec swego życia. Kazał sobie
zawczasu przygotować grób, a krótko przed śmiercią napominał zebranych:
Pamiętajcie zawsze na to, że dusze wasze za wielką zbawione zostały cenę, bo
krwią samego Boga-Człowieka. Umarł w 30. roku biskupich rządów r. 426.
Uroczystość św. Mauryla przypada na 13. września.
Nauka
Święty Mauryl przyjął obowiązki ogrodnika, aby zadosyćuczynić za
uchybienie, popełnione w swych biskupich obowiązkach. Nie wystarczy bowiem
wyspowiadać się z grzechu, żałować za niego, trzeba ponieść zasłużoną za winy
karę, trzeba grzech odpukutować. W sakramentalnem rozgrzeszeniu odpuszczają
nam się bowiem winy oraz kary wieczne; nie odpuszczają nam się ze wszystkiem
kary doczesne. Zadosyćuczynić możemy karom doczesnym przez to, że znosimy w
cichej pokorze wszystkie utrapienia, jakie nas w życiu spotykają. Ciężar
obowiązków stanu możemy duchem pokuty zamienić na zadosyćuczynienie za kary
grzechowe; podobnie mogą być takiem zadosyćuczynieniem i choroby, jakim
podlegamy, i krzywdy, które nam inni wyrządzają, i ubóstwo, w którem się
znajdujemy; cierpliwością i dobrą intencyą wszystkie te trudy życia podnoszą
się do wartości zadosyćuczynienia, które na nas spoczywa jako nieodzowny
obowiązek za grzechy.
Jest to niemałą dla grzeszników pociechą, że w tak łatwy stosunkowo sposób
mogą sprostać obowiązkowi pokuty; a już wartość jej znacznie się zwiększy,
kiedy dobrowolne nałożą na siebie umartwienia przez posty, jałmużny,
modlitwy. Niema innej drogi wyjścia, jak za chwilową przyjemność fałszywą
grzechu zadosyćuczynić Bogu przez gorzkość utrapienia, umartwienia, kary. Sam
Zbawiciel nas tej drogi nauczył; w niezmiernych cierpieniach przebłagał
obrażony majestat Boży za szał grzechów ludzkich. Toż i my tą samą drogą
kroczyć musimy; pychę grzechu wyplenić musimy upokorzeniem się w karach za
winy. Czyż droga ta tak trudna, że od niej tak wielu ucieka? A przecież z
woli Kościoła i kary doczesne ograniczyć lub zupełnie znieść można przez
odpusty tak licznie ustanowione. Korzystaj więc z wymienionych zawczasu
środków tutaj na ziemi, abyś po śmierci nie naraził się na srogość kar, jaką
ledwie sobie wyobrazić zdołamy.
Inni święci z dnia 13. września:
Św. Amat, biskup z Sitten. - Św. Antoni, biskup z Carpentras. - Św. Eulogiusz, biskup z Aleksandryi. - ŚŚw. męczennicy Felicissimus i Sekundus. - Św. Flederyk, pleban z Flandryi. - Św. Lidory, biskup z Tours. - Św. Filip, męczennik. - Św. Teodul, biskup z Aleksandryi, męczennik. - Św. Weneryk, pustelnik.