Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   13. W R Z E Ś N I A

13. Września


Święty Mauryl z Angers, biskup

(+ r. 426.)

   Święty Mauryl pochodził z Medyolanu we Włoszech: rodzice jego odznaczali się dostojnością tak krwi jak i cnót. Już w chłopięcych latach zaprawił się Mauryl w doskonałości pod kierunkiem św. Marcina, późniejszego biskupa z Tours, który wówczas po powrocie z Węgier był zbudował klasztor pod Medyolanem. Tymczasem wpływy potężne aryanów sprawiły, że św. Marcin musiał opuścić Włochy, aby się przenieść do Galii, gdzie wyniesiony został na stolicę biskupią w Tours. Mauryl odczuwał brak mistrza ukochanego, pozostał w klasztorze, aby oddać się pod opiekę innego kierownika. W uznaniu cnót wyświęcił go św. biskup Ambroży z Medyolanu na lektora; gdy zaś umarł ojciec Mauryla, młody duchowny wyrzekł się dostatków, opuścił matkę swą, ruszył do Tours, aby pozostać przy boku św. Marcina. W przeciągu kilku lat zdobył sobie Mauryl taki zasób wiedzy i tak silne podstawy cnót, że biskup z Tours nie wahał się mu udzielić święceń kapłańskich. Korzystając z godności otrzymanej, podjął św. Mauryl pracę misyjną wśród pogan, licznych wtedy jeszcze w Galii. Udał się w okolice miasta Angers. Powiadają, że na jego modły spłonęła świątynia pogańska, by stwierdzić niemoc bożków wobec wszechmocy Boga prawdziwego. Ogień bowiem z niebios nagle ogarnął miejsce bałwochwalstwa; Mauryl postawił tam kościół i klasztor, a sam pozostał około 12 lat, aby nieustanną pracą, cudami coraz liczniejsze tłumy nawracać do prawdy chrześcijańskiej. Maurylowi przypisują też początek teraźniejszego miasta Chalonne. Podania mówią o najrozmaitszych cudach, któremi zasłynął misyonarz; leczył chorych znakiem krzyża św., przywracał wzrok ślepym, wskrzeszał umarłych, uwalniał opętanych od złego ducha.
   Nie dziw więc, że Bóg sługę Swego na wybitniejsze miał posunąć stanowisko. Gdy umarł Prosper, biskup z Angers, wyborem mieszkańców i wpływem św. Marcina z Tours, Mauryl został powołany na głowę osieroconej dyecezyi. Cud naoczny stwierdził wyraźną wolę Boga. Biały bowiem gołąb unosił się nad Maurylem podczas obrzędów sakry biskupiej; św. Marcin zaś oświadczył, że ów gołąb był obrazem łask Ducha św., któremi przepełniony był nowy biskup; mówił, że aniołowie otaczali wybrańca Bożego wśród świętych ceremonii.
   Żył też święty Mauryl niewinnością serca prawdziwie anielską; ciało swe umartwiał dziełami pokuty; posty sobie nakładał ostre, bo tylko odżywiał się co trzy dni kawałkiem chleba, posypanego solą. W czasie postów kościelnych przez umartwienie nie opuszczał swego mieszkania; mawiał, że posty są sposobnością do samotności i rozważania męki Pańskiej. Jako biskup rozwijał przytem św. Mauryl gorliwość iście apostolską; niestrudzony był w nawracaniu pogan i w utwierdzaniu wiernych. Pozorne zaniedbanie swych obowiązków w jednym przypadku miało być dla biskupa ciężkiem doświadczeniem. Otóż w chwili, kiedy Mauryl w kościele spełniał ofiarę Mszy św., przybyła niewiasta, wzywając go, aby zechciał niezwłocznie udzielić jej dziecku sakramentu bierzmowania; było bowiem wówczas zwyczajem, że już dzieci otrzymywały bierzmowanie na wzór zwyczajów wschodnich, wedle których przy chrzcie św. udzielały się i Komunia św. i bierzmowanie. Mauryl przypuszczał, że dziecku nie grozi zbyt wielkie niebezpieczeństwo; nie przerwał więc Mszy św. Ku wielkiemu swemu żalowi dowiedział się po skończonej ofierze św., że dziecko już umarło. Przypisywał sobie biskup winę, że nie udzielił żądanego sakramentu, który przecież nie koniecznie jest potrzebny do zbawienia; postanowił za swe uchybienie w ostrej Boga przebłagać pokucie. Potajemnie więc opuścił stolice dyecezyi, ruszył nad brzegi morza, wsiadł na statek, aby dotrzeć do Anglii. Przed objazdem wyrył na nadbrzeżnej skale imię swoje i dzień ucieczki; podczas przeprawy morskiej spostrzegł, że zabrał z sobą klucze od katedry swej; gdy wypadły mu z ręki i utonęły w falach, proroczym owiany duchem zawołał Mauryl, że prędzej nie wróci do swego biskupstwa, póki nie odzyska kluczy, że czas ten będzie dlań niejako objawem woli Bożej, jak długo ma pokutować za swoją winę.
   Wylądowawszy w Anglii, niepoznany przyjął obowiązki ogrodnika, aby pracą dręczyć swe ciało, a zarazem mieć dostateczny czas do modłów i rozmyślania wśród zajęć, które mu pozwalały ciągle podziwiać wszechmoc i dobroć Bożą, ciągle zwracać wzrok na błękitne niebo.
   Lud i duchowieństwo z Angers z żalem serdecznem się przejęło na wieść o ucieczce ukochanego pasterza. Zapadła wspólna uchwała, aby Mauryla odszukać i napowrót sprowadzić do biskupstwa. Czterech zaufanych mężów odebrało polecenie, aby wyśledzili ślady, któreby wskazywały na miejsce ukrycia. Przebiegli tedy w przeciągu siedmiu lat wszystkie sąsiednie kraje; zwrócili się nakoniec do Anglii. Radość niemałą sprawił im odnaleziony na brzegach Bretanii napis, jaki był zostawił św. Mauryl. Z otuchą wielką puścili się w podróż dalszą; olbrzymia jakaś ryba rzuciła się na statek; w wnętrzu jej znaleźli klucze kościoła z Angers. Przypuszczali już, że biskup może utonął; objawienie wszakże usunęło ich smutek, bo odebrali w widzeniu rozkaz, aby nie przerywali podróży, która ich ma do upragnionego dopro wadzić celu. Na ziemi angielskiej Bóg kroki ich tak pokierował, że wkrótce odnaleźli biskupa-ogrodnika w chwili, gdy jarzyny niósł na stół swego pana. Czułe było powitanie biskupa przez wierne mu owieczki. Mauryl nie taił już więcej, że on jest poszukiwanym pasterzem, nadmienił wszakże, że w myśl ślubu nie prędzej wróci do Angers, póki utraconych nie odzyska kluczy kościelnych. I ta ostatnia trudność szczęśliwie się usunęła, gdy mu się przedłożyła zguba tak dziwnie odzyskana.
   Wrócił więc św. Mauryl do Angers, przyjmowany wybuchami radości przez mieszkańców dyecezyi. Pierwszym jego czynem było wskrzeszenie chłopca przed siedmiu laty zmarłego. Bóg uznał pokutę biskupa za dostateczną; dlatego pozwolił mu cudownie wrócić życie chłopcu, dla którego tak długo osierocił swe owieczki. Nazwał Mauryl zmartwychwstałego chłopca Renatem t. j. powtórnie urodzonym; zajął się też nim tak gorliwie, że wychował sobie w nim następcę na stolicy biskupiej. Innymi jeszcze cudami zajaśniał ponownie święty biskup, bo uzdrawiał chorych, uwalniał więźniów, leczył trędowatych, wskrzeszał zmarłych. Siłą przez Boga udzieloną zwyciężył też Mauryl złego ducha, który mieszkańców dyecezyi przywodził do święcenia pogańskich obchodów; w ten sposób wykorzenił resztki bałwochwalstwa, jakie zachowały się były dotąd w dyecezyi.
   Wśród gorliwie spełnianych obowiązków, opromienionych świętością umartwionego życia, doczekał się Mauryl podeszłego bardzo wieku. Licząc około lat 90 zapadł w lżejszą na pozór chorobę; otoczenie nie żywiło żadnej stąd obawy. Mauryl wszakże przeczuwał bliski koniec swego życia. Kazał sobie zawczasu przygotować grób, a krótko przed śmiercią napominał zebranych: Pamiętajcie zawsze na to, że dusze wasze za wielką zbawione zostały cenę, bo krwią samego Boga-Człowieka. Umarł w 30. roku biskupich rządów r. 426. Uroczystość św. Mauryla przypada na 13. września.


     Nauka


   Święty Mauryl przyjął obowiązki ogrodnika, aby zadosyćuczynić za uchybienie, popełnione w swych biskupich obowiązkach. Nie wystarczy bowiem wyspowiadać się z grzechu, żałować za niego, trzeba ponieść zasłużoną za winy karę, trzeba grzech odpukutować. W sakramentalnem rozgrzeszeniu odpuszczają nam się bowiem winy oraz kary wieczne; nie odpuszczają nam się ze wszystkiem kary doczesne. Zadosyćuczynić możemy karom doczesnym przez to, że znosimy w cichej pokorze wszystkie utrapienia, jakie nas w życiu spotykają. Ciężar obowiązków stanu możemy duchem pokuty zamienić na zadosyćuczynienie za kary grzechowe; podobnie mogą być takiem zadosyćuczynieniem i choroby, jakim podlegamy, i krzywdy, które nam inni wyrządzają, i ubóstwo, w którem się znajdujemy; cierpliwością i dobrą intencyą wszystkie te trudy życia podnoszą się do wartości zadosyćuczynienia, które na nas spoczywa jako nieodzowny obowiązek za grzechy.
   Jest to niemałą dla grzeszników pociechą, że w tak łatwy stosunkowo sposób mogą sprostać obowiązkowi pokuty; a już wartość jej znacznie się zwiększy, kiedy dobrowolne nałożą na siebie umartwienia przez posty, jałmużny, modlitwy. Niema innej drogi wyjścia, jak za chwilową przyjemność fałszywą grzechu zadosyćuczynić Bogu przez gorzkość utrapienia, umartwienia, kary. Sam Zbawiciel nas tej drogi nauczył; w niezmiernych cierpieniach przebłagał obrażony majestat Boży za szał grzechów ludzkich. Toż i my tą samą drogą kroczyć musimy; pychę grzechu wyplenić musimy upokorzeniem się w karach za winy. Czyż droga ta tak trudna, że od niej tak wielu ucieka? A przecież z woli Kościoła i kary doczesne ograniczyć lub zupełnie znieść można przez odpusty tak licznie ustanowione. Korzystaj więc z wymienionych zawczasu środków tutaj na ziemi, abyś po śmierci nie naraził się na srogość kar, jaką ledwie sobie wyobrazić zdołamy.


     Inni święci z dnia 13. września:


   Św. Amat, biskup z Sitten. - Św. Antoni, biskup z Carpentras. - Św. Eulogiusz, biskup z Aleksandryi. - ŚŚw. męczennicy Felicissimus i Sekundus. - Św. Flederyk, pleban z Flandryi. - Św. Lidory, biskup z Tours. - Św. Filip, męczennik. - Św. Teodul, biskup z Aleksandryi, męczennik. - Św. Weneryk, pustelnik.