4. Września
Święta Rozalia z Palermo, pustelniczka i dziewica
(1130 - 1170.)
Z królewskiej krwi Karola
Wielkiego pochodziła podobno św. Rozalia; urodziła się r. 1130 w Palermo na
wyspie Sycylii; ojcem jej był hrabia Synibald, pan na Kwiskwina i na Różach;
matką była krewna króla Rogera sycylijskiego; dla swej waleczności otrzymał
był Synibald rękę księżniczki.
Pierwsze wychowanie otrzymało dziewczątko pod okiem rodziców; dla swego
pochodzenia dostojnego przebywała wprawdzie mała Rozalia przez pewien czas na
dworze królewskim; pomimo dostatków przecież ją otaczających, pomimo
przepychu, rozproszeń łatwych, nieraz i zdrożnych zabaw, do jakich nasuwała
się sposobność, w zupełnej niewinności dorastała Rozalia na dziewicę pełną
urody, ale zarazem i cnoty. Żyła bowiem pomiędzy niewiastami dworu jakoby
pomiędzy zakonnicami; życie swoje stosowała pod każdym względem do woli
Bożej; w zachowaniu swem była skromną, powściągliwą; radością jej było
nabożeństwo gorące, które podnosiła nietylko modlitwami, ale i umartwieniem
dobrowolnem, aby się zahartować wobec wpływów niejednej wśród otoczenia
świeckiego wielkiej pokusy.
Zaprawiona do służby Bożej przez doskonałość ducha i czystość nieskalaną,
odczuwała coraz wyraźniej wewnętrzny głos łaski, który ją wzywał do życia
pustelniczego. Wiedziała, że dworskie i rodzinne stosunki nie pozwolą jej bez
przeszkód rozmyślnych wykonać takiego zamiaru. Zdawało się nawet, że wogóle
sprzeniewierzyć się będzie musiała powołaniu wzniosłemu w życiu odosobnionem,
kiedy niejeden z dostojnych panów sycylijskich pragnął ją pojąć w małżeństwo.
W rozterkach niepewności Najświętsza Marya Panna utwierdziła wolę św.
Rozalii, bo wręcz jej w objawieniu nakazała, co rychlej porzucić świat i
usunąć się na odludne miejsce.
Nie wahała się dziewczynka czternastoletnia posłuchać bezwłocznie
niebiańskiego rozkazu; bez wiedzy rodziców opuściła zamek ojcowski,
zabierając jedynie wizerunek Ukrzyżowanego. Z Kwiskwina udała się w strony
Palermo do stóp góry Montreale; powiadają, że aniołowie prowadzili dzieweczkę
na miejsce przyszłego jej pobytu; że sami wskazali jej pieczarę pod szczytem
góry, pokrytej w ciągu roku przez kilka miesięcy śniegiem. Tutaj to spędziła
Rozalia na samotności kilka lat. Ciasne wejście do pieczary, gęste zarośla
zabezpieczały pustelniczkę przed ciekawością ludzką. Żywiła ciało swe
korzonkomi i wodą z bliskiej krynicy, żywiła ducha modlitwą i rozmyślaniem. W
tej to pieczarze niezwykłych doznawała łask, bo sam Zbawiciel, aniołowie
Pańscy zaszczycali dziewicę w niebiańskich objawieniach swą obecnością. O
pobycie św. Rozalii na górze Montreale świadczy napis przez nią dokonany i
nad wejściem wyryty; świadczy i kamień, na którym sypiała, świadczy ołtarz,
przed którym się modliła, świadczy i krzew winny, ręką pustelniczki podobno
zasadzony.
Tymczasem rodzice,zmartwieni utratą córki zaginionej, podjęli wszelkie
starania, aby Rozalię odszukać żywą lub martwą. Poszukiwania zbliżały się
coraz bardziej do góry Montreale, a dziewicę dręczyły pokusy, które jej
przedstawiały wygodę i zalety życia wśród przepychu i zbytku na zamku ojca
lub na dworze królewskim. Z dwóch więc stron zagrażało Rozalii
niebezpieczeństwo, które ją mogło było nakłonić do porzucenia dotychczasowego
sposobu życia. Zwyciężyła przecież pustelniczka nasuwające się pokusy tak
dalece, że spokój niewysłowiony przenikał jej serce; uszła także
poszukiwaniom służby rodzicielskiej, bo przez aniołów została wezwaną, aby
się przeniosła na górę Monte Pellegrino tuż pod Palermo, naprzeciw zamku
rodzicielskiego.
Tutaj nową pieczarę obrała sobie na mieszkanie, straszniejszą niż na
Montreale; była bowiem zupełnie ciemna, gdyż słońce jej nie oświecało; była
wilgotną dla kropel wody ściekających ze ścian, była tak niską, że Rozalia
tylko skurczona i zgarbiona w niej mogła przebywać. Jedyną nagrodą za takie
umartwienie był wspaniały widok na morze, na miasto pobliskie oraz na
ojcowskie posiadłości. Przebywała pustelniczka w swej pieczarze, nieznana
ludziom, zatopiona w modlitwie i rozmyślaniach; dawne swe umartwienia w
umiarkowanem pożywieniu, w dziełach pokuty, zachowywała nadal. Za swoją
ofiarę doznawała na nowo łaski objawień; powiadają, że aniołowie przynosili
jej Komunię św. Ilekroć pokusa się zbliżyła w tęsknocie za światem, tylekroć
zwyciężała ją Rozalia jednem spojrzeniem na krzyż, bo przecież z miłości do
Jezusa poświęciła wszystko, co świat jej dawał i przyrzekał.
Poszukiwania rodziców odnalazły wprawdzie dawniejszą pieczarę Rozalii;
napis nad wejściem nie pozostawiał żadnej wątpliwości; podwoili więc wszyscy
swoje wysiłki, bo spodziewali się dostojną dziewicę odnaleść jeszcze przy
życiu. Bóg inaczej zrządził. Kiedy bowiem wysłańcy dotarli do pieczary na
Monte Pellegrino, zastali li tylko zimne zwłoki św. Rozalii; bez bólów
choroby, z miłości ku Jezusowi zasnęła na zawsze cicho i spokojnie, z krzyżem
w rękach r. 1160. Wedle innego podania, śmierć św. Rozalii pozostała przez
długie wieki tajemnicą. Ciało jej odnaleziono podobno dopiero r. 1624 w
czasie wielkiej zarazy. Objawienie wskazało na miejsce spoczynku potężnej u
Boga pośredniczki; zwłoki przeniesiono w wielkiej uroczystości do Palermo, a
przyczyną św. Rozalii ustała bezwłocznie zaraza. Przyczyna św. Rozalii po raz
drugi osłoniła mieszkańców miasta Messina r. 1743 od skutków ponownej, a
strasznej zarazy, która dziennie setki zabierała ludzi.
Nauka
Pogardzała św. Rozalia ponętami świata, porzuciła zabawy,
bogactwa, zaszczyty, aby Bogu służyć w modlitwie, rozmyślaniu i umartwieniu.
Od samego dziecięctwa zwróciła swego ducha, swoją wolę i swój umysł do Jezusa
jako jedynie godnego celu wszystkich dążności doczesnych i wiecznych.
Kto rzeczywistą żywi miłość w sercu ku Jezusowi, musi się wyrzec rozkoszy
świata zakazanych, musi gardzić tem, co miłują dzieci tego świata, musi
unikać tego, czego szukają i pragną ci, co służą zasadom świata; wtedy to
spokój wewnętrzny przeniknie duszę prawdziwego sługi Bożego, wtedy znajdzie
nagrodę w tem, co świat uważa za nieznośny ciężar, bo w życiu ducha
przejętego li tylko myślą o Bogu.
W takiem usposobieniu łatwo już czerpać słodycze niewysłowione z modlitwy
i rozważania, łatwo nawet wśród świata żyć ponad światem przez umyślnie
szukaną samotność. Kto nie znajduje rozkoszy w przestawaniu z Bogiem na
modlitwie, rozważaniu, kto nie zdoła ocenić wartości życia cichego,
zaznaczonego dobroczynnością, ten stwierdza dobitnie, że jeszcze nie miłuje
Boga nadewszystko. Z ludźmi, którzy posiadają złe czy dobre przymioty, lubisz
rozmawiać, chętnie z nimi obcujesz, nie zabraknie ci dla nich czasu ani nudów
w ich towarzystwie nie odczuwasz. Podobnie powinieneś się wobec Boga
zachować, skoro masz i musisz Go miłować nadewszystko. I dla Boga starczyć ci
musi czasu, i do modlitwy musisz sobie przygotować wolne od zajęć chwile, i o
dobrych musisz pamiętać uczynkach, bo czynami najlepiej stwierdzić swą miłość
do Stwórcy.
Tego samego dnia
Święta Róża z Viterbo, dziewica
(1234 - 1252.)
Z bogobojnych lubo ubogich
rodziców przyszła na świat Róża w Viterbo we Włoszech około roku 1234. Jako
małe dziewczątko odznaczała, się umiłowaniem cnoty oraz dzieł umartwienia, a
nadto niezwykłem miłosierdziem wobec ubogich; jaśniała też szczególniejszem
nabożeństwem do Najśw. Maryi Panny, a jakoby na znak przyszłego powołania, i
do św. Jana Chrzciciela, wielkiego Poprzednika Jezusowego, którego zadaniem
było nawoływanie do pokuty. Taiła się Róża z swemi modłami gorącemi;
najchętniej je odprawiała w zaciszu na samotności. Bóg dziewczynkę trzyletnią
nadzwyczajną obdarzył łaską, bo wedle podania wskrzesiła wołaniem swem do
Stwórcy zmarłą swą ciotkę, złożoną na marach. Dorastając coraz większym
poddawała się umartwieniom. Nosiła włosiennicę, chodziła boso z odkrytą
głową, pościła nieraz całemi dniami, ciało zaś swe dręczyła biczowaniem
dotkliwem. W siódmym roku życia z pozwoleniem ojca zamieszkała ciasną celkę
jakoby więzienną, aby bez rozproszenia służyć wyłącznie Bogu. Nieraz w nocy
opuszczała swą celkę, przebiegała ulice rodzinnego miasta wśród głośnych
pieni na cześć Stwórcy i Najśw. Panny. Sposób umartwionego życia przyprawił
Różę o groźną chorobę; z woli Bożej wróciła przecież do sił, aby na mocy
odebranego od Najśw. Panny w objawieniu rozkazu przyjąć habit trzeciego
zakonu św. Frańciszka, głosić w miejscu rodzinnem pokutę oraz bronić wiary
przeciw kacerzom.
Spełniła św. Róża wolę Boga niezwłocznie. Pomimo swej młodości nie
zawahała się wystąpić przeciw heretyckim prądom, którym mieszkańcy Włoszech
podlegali; ona to też spowodowała, że miasto Viterbo zostało wierne papieżowi
w walce z uroszczeniami cesarza Frydryka II. niemieckiego. Wpływy słabej
dziewicy rozbudziły nienawiść przeciwników Kościoła i papiestwa; doprowadzili
do tego swemi oskarżeniami, że wraz z rodzicami w zimowej porze musiała
opuścić Viterbo; wygnana z miejsca rodzinnego, udała się w góry Soriano, nie
zaprzestając bynajmniej i dalej wzywać do pokuty i do wierności winnej
Kościołowi katolickiemu. Z Soriano ruszyła do Orciano, głosząc proroczym
duchem i bliską śmierć cesarza i upragnioną swobodę dla całej okolicy.
Przepowiednia rychło się spełniła, bo cesarz umarł r. 1250. Nic już nie stało
na przeszkodzie, aby Róża, opromieniona łaską cudów, przedewszystkiem
licznych uzdrowień, nie miała wrócić do Viterbo.
Po powrocie pragnęła wstąpić do klasztoru Klarysek; przełożona jednak ją
oddaliła, bo zraziła się ubóstwem oraz przypuszczeniem, że Róża niespełna
jest rozumu. Święta dziewica spokojnie przyjęła odmowę, przepowiadając, że
przynajmniej po śmierci znajdzie pomieszczenie w kościele klasztornym.
Tymczasem zamknęła się znowu w swej dawnej celce, aby przez dwa lata żyć
postami, biczowaniem, nabożeństwem, postępem w cnotach. Czując bliską śmierć,
przygotowała się na drogę wieczności z całą bogobojnością; umierając doznała
niebieskiego zachwycenia; oddała swą duszę Bogu dnia 6. marca r. 1252.
Pochowaną została w kościele Matki Boskiej del Poggio. Papież Aleksander IV.
przeniósł zwłoki św. Róży r. 1258 dnia 4. września do kościoła Klarysek pod
wezwaniem św. Damiana; uczynił to, spowodowany trzykrotnem wezwaniem, jakie w
nadprzyrodzony sposób odebrał; tym sposobem spełniło się proroctwo św. Róży,
że po śmierci spocznie wśród sióstr zakonnych, które ją za życia nie chciały
przyjąć do swego grona; kościół zaś Klarysek od owego czasu przyjął nazwę św.
Róży. Papież Kalikst III. policzył ją roku 1457 w poczet świętych.
Inni święci z dnia 4. września:
Św. Auksylia, dziewica i męczenniczka. - Św. Kandyda starsza, uczennica św. Piotra. - Św. Kandyda młodsza z Neapolu. - Św. Grata, dziewica. - Św. Hermina, córka św. dyakona Filipa. - Św. Ida, wdowa. - Św. Irmgarda, dziewica. - Św. Marceli, męczennik. - Św. Maryn, rzeźbiarz, patron z San Marino. - Św. Mojżesz, zakonodawca Starego Testamentu. - Św. Karytyna, dziewica i męczenniczka.