Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   31. L I P C A

31. Lipca


Święty Ignacy Loyola

(1491 - 1556.)

Św. Ignacy Loyola

   Z dostojnej krwią i majątkiem rodziny pochodził św. Ignacy (Inigo, Eneco) Loyola; urodził się r. 1491 w Azpeytia w prowincyi hiszpańskiej Guipuscoa; ojcem jego był Bertram, pan na włościach Ognez i Loyola; matka była Marya Saez z Balde. Miał liczne rodzeństwo, bo trzy siostry i siedmiu braci; sam był ostatnim z rzędu dzieckiem. Jako chłopiec i młodzieniec odznaczał się wybitną urodą, rycerskością ducha, wielkiemi zdolnościami; skłaniał się wszakże do gniewliwych wybuchów, pragnął też gorąco sławy i odznaczenia.
   Dorastając został z woli ojca paziem na dworze Ferdynanda V., króla Aragonii. Nie znajdując upodobania w służbie dworskiej, tem chętniej oddawał się ćwiczeniom rycerskim, do których go zaprawiał książę Antoni Manriquez; marzył wcześnie o zasługach w wojnie, aby dorównać swym braciom, którzy w kilku wyprawach niemało się odznaczyli.
   Wstąpiwszy do wojska, miał sposobność, zwrócić uwagę na siebie wielką odwagą i walecznością; zażywał też wśród rycerskiej drużyny wielkiego miru, bo jeśli potępiał namiętność gry jako źródła zazdrości, kłótni i niesnasek, to zdołał zarazem godzić powaśnione osoby i swary usuwać. Natomiast nie unikał sam ani zmysłowych uciech ziemskich ani zbyt luźnych zabaw. W ten sposób dożył lat 29 wieku. - Wojenne niepokoje miały być dla Ignacego sposobnością do pokuty, a zarazem podnietą do świątobliwego życia. W zatargach pomiędzy Karolem V. cesarzem niemieckim, zarazem następcą Ferdinanda V. z Aragonii, a Franciszkiem I., królem Francyi, chodziło o księstwo Nawary, które Hiszpanie byli wydarli Janowi z Albret a pomimo układów i przyrzeczeń w Noyon dotąd nie byli zwrócili. Franciszek wysłał więc r. 1521 wojsko pod Andrzejem z Foix na zdobycie i odebranie Nawary. Przyszło do oblężenia Pampelony; w twierdzy tej przebywał św. Ignacy Loyola, zachęcając towarzyszy do zaciętej obrony. Niestety miasto uległo przemocy, otworzyło bramy Francuzom. Ignacy cofnął się na zamek, aby tutaj ostateczny stawić opór. Odłam kamienia ugodził go na wałach zamkowych w lewą nogę, kula armatnia strzaskała mu nogę prawą. Wojownicy się poddali; Ignacego zaś Francuzi z podziwu dla waleczności odstawili wolnego do zamku w Loyola, niedaleko Pampelony.
   Zagojenie ran sprawiało niemałe trudności; gorączka, jakiej ulegał w chorobie św. Ignacy, odbierała lekarzom wszelką nadzieję, że zdołają go uratować od śmierci. Stąd też w wigilią św. Piotra i Pawła Ignacy przyjął ostatnie św. Sakramenta. Przeciw ogólnemu mniemaniu zaczął nagle przychodzić powoli do siebie; wkrótce wyszedł z niebezpieczeństwa za przyczyną, jak mówił, św. Piotra, do którego osobliwsze miał nabożeństwo. Noga wszakże lewa pomimo ponownych operacyi, podjętych na wyraźne życzenie św. Ignacego, pozostała krótszą trochę od prawej.
   Nie mogąc opuszczać jeszcze łoża, zażądał Ignacy dla rozrywki książek. W braku innych otrzymał Życie Pana Jezusa oraz Żywoty Świętych. Z początku czytał je z nudów, bo mało przemawiały do świeckiego jego usposobienia. Z czasem wszakże rozmiłował się w nich tak dalece, że całymi dniami się zagłębiał w rozczytywaniu dowodów i miłości Bożej do ludzi i miłości Świętych do Boga. Zrywał się nieraz, aby Bogu się poświęcić na wzór pustelników w cichej samotności; powstrzymywało go uczucie tajemne do osoby na dworze kastilijskim. Chciał odprawić pielgrzymkę do Jerozolimy, to znów zostać Kartuzem w Sewili. W walkach z sobą odczuwał wszakże słodycz w myślach o Bogu, niepokój w myślach o ziemi. Łaska przemogła. Złamała hardość duszy i zmysłowość ciała. Ignacy pokutował za swe winy. Wstawał po nocach, aby opłakiwać swe grzechy, a ciało swe umartwiać czuwaniem. Kiedy przed wizerunkiem Najśw. Dziewicy przyrzekał wierność Jezusowi, zadrżał zamek w swych posadach, w murze utworzyła się szczelina, powypadały szyby z okien; piekło złość swą wywierało nad sługą Bożym i swemi stratami. Objawienie zaś Najśw. Panny z Dzieciątkiem Jezus na ręce nie pozostawiało żadnej wątpliwości, jak bardzo miłem było Bogu postanowienie Ignacego.
   Utwierdzony w swych zamysłach, nie uległ zdradliwym namowom najstarszego brata Marcina Garcia, po śmierci ojca pana na zamku Loyola. Czując się zdrowym, opuścił dom rodzinny, aby udać się do opactwa Montserrat pod Barceloną, tutaj odbyć spowiedź powszechną przed świątobliwym Benedyktynem Janem Canones, złożyć ślub dozgonnej czystości. Było to r. 1522, kiedy w dzień Zwiastowania Najśw. Maryi Panny przyjął Ignacy Komunię św., zawiesił swój oręż na słupie ołtarza na znak, że porzuca służbę wojskową, a sam w szatach co dopiero nabytych żebraka, z kosturem w ręku, z gołą głową i obnażoną jedną nogą ruszył do Manreza, trzy godziny od Montserrat, aby zatrzymać się w szpitalu dla chorych, zbudowanym obok klasztoru Dominikanów. Tutaj spełniał najniższe posługi, ćwicząc się w pokorze. Ciało umartwiał postami, bo jadał tylko chleb i jarzyny, gasząc pragnienie wodą; włosiennica, pas żelazny, trzykrotne codzień biczowanie były dalszymi środkami życia pokutniczego. Codziennie się modlił klęczaco przeszło siedm godzin, co niedzielę przystępował do Stołu Pańskiego. Jako żebrak chodził od domu od domu, aby uprosić sobie posiłek; dzieci prześladowały go, rzucały nań kamieniami. Ignacy zaś przezwyciężał wstyd i pychę, aż wkońcu ogólnego doznawał poszanowania. Aby ujść oznakom czci, ukrywał się w pieczarze pod Manreza, a pokuty swe tak pomnażał, że razu pewnego wycieńczony zemdlał w drodze do kościoła. Do osłabienia fizycznego przyczyniły się i walki duchowe; ścigały i dręczyły go wyrzuty sumienia, modlitwa stawała się dlań ciężarem; nie znajdował pociechy w Komuniach św. ani w dziełach umartwienia. Dopiero jeden z Dominikanów jako spowiednik zdołał zapanować nad stanem jego duszy i wrócić mu pożądany spokój. Owocem duchowego tego doświadczenia jest słynna książeczka św. Ignacego o Ćwiczeniach Duchownych. Ogłosił ją dopiero r. 1548 w Rzymie, a papież Paweł III. odznaczył ją wielkiemi pochwałami. W tym to też czasie doznawał św. Ignacy niezwykłych łask Bożych przez zachwycenia, przenikanie prawd wiary; doświadczał go też Stwórca kilkakrotnemi chorobami, które miały otoczenie przekonać, że pokutniczy żywot Ignacego nie polegał na dziwactwie, lecz na woli Bożej.
   Dziesięć miesięcy spędził pokutnik w Manreza; miłość Boża, jaką gorzało jego serce, wskazywała mu Ziemię Świętą jak cel postanowionej pielgrzymki. Z Barcelony ruszył r. 1523 do Rzymu, Padwy, Wenecyi; stąd puścił się do Jerozolimy. Już w drodze spełniał obowiązki misyonarza wobec załogi okrętowej, rozwinął je wobec mahometan, gdy zwiedzał święte miejsca. Rada prowincyała Frańciszkanów jako i własne doświadczenie kazały mu wracać do ojczyzny, aby nabyć większych zasobów naukowych, jeśli troska o dusze bliźnich miała być zadaniem jego życia. Przybywając r. 1524 do Barcelony, rozpoczął naukę łaciny; po dwóch latach pracy mógł pójść na wyższe szkoły w Alcala, stąd udał się r. 1527 do Salamanca, wkońcu do Paryża, gdzie r. 1535 ukończył chlubnie studya filozoficzne i teologiczne. Kilka razy zamierzał połączyć młodzież w stowarzyszenie religijne; napotykał zawsze na przeszkody i niechęć przełożonych. Prace zaś charakteru misyjnego ściągały na niego wprost kary i prześladowanie i więzienie. Dopiero w Paryżu po niejednych jeszcze upokorzeniach uzyskał uznanie dla swej cichej i pokornej pracy, które mu się należało. Przyczynił się do tego Govea, nauczyciel św. Ignacego. Wtedy to były oficer hiszpański skupił około siebie takich młodzieńców jak Piotr Faber (le Fevre), Franciszek Ksawery (z Xavier), Jakób Lainez, Alfons Salmeron, Mikołaj Alfons Bobadilla, Szymon Rodriguez de Azevedo. Wszyscy r. 1534 zgromadzili się na wspólne ćwiczenia duchowne i postanowili albo głosić ewangelię w Palestynie, albo w razie niezwyciężonych przeszkód ofiarować swą służbę namiestnikowi Chrystusowemu na rzecz Kościoła. Siedmiu tych mężów w dzień Wniebowzięcia Matki Boskiej przybyło do kaplicy (zdaje się św. Dyonyzego) na Montmartre, aby złożyć śluby czystości, posłuszeństwa i ubóstwa. Piotr Faber jako kapłan odprawił Mszę św., wszyscy inni przystąpili do Stołu Pańskiego.
   Grono towarzyszy wkrótce się powiększyło. Kiedy św. Ignacy udał się za poradą lekarską w strony ojczyste, przyłączyli się w Paryżu do Piotra Fabera jako głowy stowarzyszenia Klaudyusz le Jay, Jan Codure, Paschazy Brouet. Stosownie do umowy spotkali się wszyscy z Ignacym w Wenecyi r. 1537; Ignacy sam był zjednał dla swych zamysłów braci Jakóba i Stefana Eguia oraz Jakóba de Hozez. Aby uzyskać pełnomocnictwa do pracy misyjnej w Palestynie, udał się Piotr Faber do Rzymu, gdzie został przyjęty przychylnie przez Pawła III.; zarazem otrzymał pozwolenie na święcenia kapłańskie dla swych towarzyszy, a więc i dla św. Ignacego.
   Wojenne zawieruchy pomiędzy Wenecya a Turcyą nie pozwalały przecież na odjazd do Palestyny: zwolennicy św. Ignacego więc w dzierżawach Wenecyi spełniali zadania swego posłannictwa, wkońcu stawili się papieżowi do dalszego rozporządzenia. W podróży do Rzymu miał św. Ignacy w zapadłej kapliczce w Storta pod Siena objawienie: ujrzał Boga Ojca, który polecał Ignacego i towarzyszy jego Zbawicielowi; zarazem otrzymał zapewnienie, że sprawa w Rzymie weźmie korzystny obrót. Paweł III. przyjął przybyszów bardzo łaskawie; Faber otrzymał polecenie wykładać przy wszechnicy Sapienza Pismo św., Laynez scholastyczną teologię, Ignacy miał kierować ćwiczeniami duchownemi tak kapłanów jak świeckich.
   Działalność św. Ignacego znowu napotykała na trudności; oskarżono go o niekościelne zapędy; wyrok wszakże sędziów rzymskich uznał niesłuszność zarzutów, oskarżonemu zaś oddał największe pochwały. Zyskawszy jeszcze jednego zwolennika w osobie Franciszka Strada, zwołał Ignacy wszystkich towarzyszy do Rzymu, aby ustanowić przepisy dla całego zgromadzenia. Do zwykłych ślubów zakonnych dołączył czwarty, którą zobowiązywał spełniać wszelkie polecenia Ojca św. Papież Paweł III. potwierdził nowe zgromadzenie zakonne r. 1540.
   Jenerałem Towarzystwa Jezusowego, bo tak miało się zgromadzenie nazywać, został św. Ignacy pomimo swego oporu. Szymon Rodriguez poszedł na misye do Portugalii, Franciszek Ksawery do Indyi; Ignacy zakładał w Rzymie domy dla żydów, którzy chcieliby zostać chrześcijanami, oraz dla pokutniczek, bo mówił, że czułby się szczęśliwym, gdyby mógł zapobiedz chociaż jednemu grzechowi. Inni towarzysze ruszyli na misye do Maroko, Kongo, Abesynii i innych krajów. R. 1545 objęli Jezuici kierownictwo nauk w seminarym w Goa, r. 1546 w szkołach założonych przez Franciszka Borgiasza w Gandia, tego samego roku w Coimbra. Roku 1555 powstało kolegium Jezuitów w Rzymie.
   Miał św. Ignacy tę pociechę, że jeszcze za życia jego zakon rozszerzył się we wszystkich częściach świata, że w 12 prowincyach liczył przeszło sto domów i osad. Znaną jest działalność Jezuitów wobec luteranizmu i kalwinizmu; widoczną wolą Boga było, aby w groźnem położeniu Kościoła stworzyć w Jezuitach twierdzę i ostoję dla katolicyzmu.
   Piętnaście lat pełnił Ignacy obowiązki jenerała zakonu gorliwie, ale zarazem i miłościwie. Łagodną surowością umiał pozyskać sobie serca nawet tych, których karał. Sam jaśniał niezwykłą pokorą i duchem bezwzględnego posłuszeństwa. W chwilach gorącego nabożeństwa stwierdzał swą miłość Boga słowami: O dobry Jezu, gdyby Ciebie wszyscy poznać i uznać chcieli, nie mogliby Ciebie już obrażać. Boże, jak dobrotliwy jesteś, że pozwalasz żyć mnie grzesznikowi na świecie. Czuję odrazę do świata, kiedy wspomnę na chwałę niebios. Pod koniec życia tak zasłabł św. Ignacy, że kierownictwo zakonu oddał w zastępstwie swemu pełnomocnikowi. Sam gotował się z całą sumiennością na śmierć. Ostatnie jego słowa były: Jezus, Marya. Umarł dnia 31. lipca 1556 r., licząc 65 lat życia. Ciało jego pochowano w kościele Jezuitów w Rzymie. Papież Grzegorz XV. policzył św. Ignacego w poczet świętych roku 1622.


     Nauka


   Tych, którzy ciebie odwiedzają dla rozrywki, uczył św. Ignacy, naprowadzaj na poważniejsze myśli rozmową o Bogu, o śmierci, o wieczności. Stąd i dla ciebie wypłyną korzyści i dla nich. Wrócą bowiem do domu lepsi, niźli przyszli, albo przynajmniej rychło ciebie opuszczą i nie zabiorą ci drogiego czasu.
   Nie usuwaj się od Komunii św. dlatego, że czujesz oschłość duszy lub nie odczuwasz w całej pełni pożądanej pobożności. Byłoby to umierać z głodu dla tego, że brak miodu do chleba. Czem hojniejszym jesteś wobec Boga, tem szczodrobliwszym Bóg wobec ciebie.
   Nie rozpoczynaj żadnej sprawy, chociaż uznawałbyś ją za potrzebną, nie poradziwszy się Boga; własny rozum łatwo może ciebie zaprowadzić na manowce; światło Boga nigdy nie pozwoli ci zbłądzić. Jeśli chcesz poznać wolę Boga, nie zważaj na głos samolubstwa lub zmysłowości. Nie czyń niczego, nie mów niczego, póki nie odpowiesz sobie jasno na pytanie: Zgadza się zamiar mój z wolą Bożą? Przyniesie dla mnie pożytek albo dla innych?
   Takie i podobne nauki św. Ignacego świadczą o duchu jego i o duchu zgromadzenia przezeń założonego. Pomimo to i sam założyciel znosić musiał niejedne oszczerstwa i niejedne potwarze, niezasłużone oskarżenia. Zakon zaś jego od samego początku na nie mniejsze narażony jest prześladowania i niechęci. A przecież zasługi Jezuitów powinny ich ochronić od wszelkich lekkomyślnych zaczepek. Niespożyta siła w nich spoczywa przez bezwzględne posłuszeństwo i przez zasadę: Wszystko na większą chwałę Bożą. Kłamstwem plamią się ci oszczercy grzesznem, co podsuwają Jezuitom używanie złych środków do dobrych zdaniem ich celów. Sprzeciwia się podobna zasada podstawom wszelkiej zdrowej nauki obyczajów; stąd z góry nie może być właściwścią zakonu, który tak bardzo się przyczynił do podniesienia oświaty i poziomu obyczajności.


     Inni święci z dnia 31. lipca:


   Czcigodny Bartłomiej de las Casas, Dominikanin, biskup z Chiapa, obrońca Indyan. - Św. Fabiusz, żołnierz-męczennik. - Św. Firneusz, biskup z Tagaste. - Św. German, biskup z Auxerre. - Św. Helena, wdowa i męczenniczka w Szwecyi. - Bł. Jan Columbini, założyciel Jezuatów. - Św. Piotr, arcybiskup z Rawenny. - ŚŚw. męczennicy Onezym, Alfiusz, Filadelfus, Cyryn, Erazm. - Św. Goselin, biskup z Metz.