Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   2. L I P C A

2. Lipca


Nawiedzenie Najśw. Maryi Panny

Nawiedzenie N. M. P.

   Już ze słów Zwiastowania Najśw. Marya Panna poznała, że Wcielenie Syna Bożego w Jej łonie oraz poczęcie Poprzednika Jezusowego w łonie podeszłej Elżbiety w ścisłym do siebie zostają związku. O prawdzie tej tem dobitniej się Matka Boża przekonała, kiedy posłuszna wezwaniu anielskiemu postanowiła nawiedzić swą krewnę w dalekim Hebron. Słusznie widzieć możemy inną jeszcze przyczynę Nawiedzenia w woli Boga, aby Syn Jego Jednorodzony dzieło zbawienia i uświęcenia rozpoczął, ledwie był zstąpił na ziemię. Zbliżając się w pokorze, lubo dostojniejszy do niższego, miał św. Jana jeszcze w łonie matki od zmazy uwolnić grzechu pierworodnego.
   Podejmując daleką drogę z Nazaret do odległego na 40 godzin podróży Hebronu, podążała Najśw. Dziewica z pośpiechem do Elżbiety, bo pełna była pragnienia, aby w jej szczęściu matczynem brać jak najrychlej serdeczny udział. Droga prowadziła przez góry Efraim; legenda opowiada, że Marya na odludnych ścieżynach, zdala od gwaru ludzkiego, zbliżała się do celu swej podróży; że jaszczurki i skorpiony i węże drogę jej zachodziły, że jednak jej szkodzić nie mogły, bo ślepotą zostały dotknięte.
   Przybywając do Hebron, miasta kapłańskiego, powitała w domu Zacharyasza krewną swą Elżbietę w serdecznych słowach, a spotkanie dwóch niewiast, którym Bóg tak wielkie przeznaczył współdziałanie do zbawienia rodu ludzkiego, było sposobnością dla wcielonego Słowa Bożego, aby łaski szczególniejszej udzielić tak Janowi św. jak i jego matce. Ledwie bowiem usłyszała Elżbieta głos Maryi, kiedy nadprzyrodzoną siłą poruszyło się dziecię w łonie małżonki Zacharyaszowej, wobec bliskości Tego, na którego z urzędu i powołania swego miał św. Jan wskazywać. Czy poruszenie to było objawem jakiejkolwiek samowiedzy, nikt nie rozstrzygnie; prawdopodobną natomiast rzeczą, że właśnie w tej chwili św. Jan stosownie do słów anioła, został uświęcony przez uwolnienie od zmazy pierworodnej. Nie mniejszej łsski doznała św. Elżbieta, bo Duchem św. napełniona wypowiada to, czego w przyrodzony sposób ani z siebie wiedzieć nie mogła ani od drugich. Powtarzając słowa Gabryela, wynosi Maryę jako błogosławioną pomiędzy niewiastami, sławi godność Dziecięcia w łonie Dziewicy; godność ta jest zarazem przyczyną czci przynależnej Maryi. W poczuciu więc swej własnej niegodności pojąć nie może szczęścia, że Matka Zbawiciela, Matka Pana i Boga, ją nawiedzić zechciała. Nie może się powstrzymać Elżbieta, aby nie uwydatnić bliżej łask, jakich źródłem było dla niej i dla jej dziecięcia przybycie Najśw. Maryi Panny. Przyznaje jawnie, że na odgłos słów powitania przez Maryę dziecię poruszyło się w jej łonie, że więc radość matki udzieliła się i dziecięciu; uczucia wszakże te uznacnione w nadprzyrodzony sposób łaską Ducha św. pozwoliły odrazu poznać Elżbiecie, że Marya krewna matką została Zbawiciela. Wobec tej prawdy rozpływa się serce Elżbiety w uniesieniu nad szczęściem ludzkości, do którego przyczyniła się Marya, kiedy uwierzyła w wszystko, co Anioł zwiastował, a silną wiarą w dziewicze poczęcie samego Syna Bożego urzeczywistniła i wolę Bożą i pragnienie upadłego człowieka. Silna ta wiara Maryi jest dalszem dla Elżbiety powodem, aby podnieść jej słuszną cześć i chwałę.
   Pod wpływem nadprzyrodzonego oświecenia poznała więc Elżbieta tajemnicę Wcielenia a zarazem i godność Maryi. Najświętsza zaś Dziewica potwierdza słowa Elżbiety, kiedy wobec cudów doznanej łaski Bożej wielbi w pieśni podniosłej swe dostojne powołanie, które ubogiej i pokornej dziewicy wyznaczało miłosierdzie Boże.
   Wielbi więc Marya Boga całą duszą swoją, a duchem swoim, a więc całą istotą, tonie w radości nad łaską Boga; Bóg przedmiotem jej niewymownego wesela, bo jest zbawieniem dla ludzi, jest jej własnem zbawieniem z chwilą, kiedy został jej synem. Tem słuszniejszy powód do radości, że Bóg nie odwrócił od niej oblicza Swego, zagniewany na człowieka; że nie powstrzymało Go ani ubóstwo ani niskość Maryi, aby jej udzielić łaski Swej miłości, których cnotami przynajmniej godną była jako prawdziwa służebnica Pańska.
   Podniecona słowami Elżbiety i Marya w proroczym duchu widzi przyszłą swą chwałę w dalekie pokolenia; czcić ją będą wszyscy jako matkę Zbawiciela. Bo rzeczywiście wielkiego doznała odznaczenia, kiedy w dziewictwie poczęła Tego, który Synem Bożym i spadkobiercą tronu Dawidowego. Dokonać tego mogła tylko wszechmoc Boża, która zdoła spełnić to, co zechce; dokonać mogła tego tylko świętość Boga, która w obrzydzeniu grzechów rozpoczęła dzieło uświęcenia; dokonać mogło tego tylko miłosierdzie Boga, które zawsze się objawiało wobec tych, co bojaźnią żyli i żyją Bożą, a obecnie objawia się w czynie, którym ludzie bez zasługi mają się wybawić z pętów złego ducha i grzechów. Marya sama doznała wszechmocy Bożej, kiedy pomimo godności matki zachowała panieństwo; doznała świętości Bożej, kiedy potoki łask na nią się zlały; doznała miłosierdzia Bożego, kiedy w szczególniejszy sposób bierze udział w owocach odkupienia już przez wzgląd na Niepokalane Swe Poczęcie.
   Wszechmoc więc, świętość i miłosierdzie Boże złożyły się na podniesienie godności Maryi; nie zapomina jednak Najśw. Dziewica swej niskości, która na pozór w sprzeczności stoi z wysoką jej godnością; Bóg wszakże w Swych niezgłębionych wyrokach nieraz dziwy działał przez środki w oczach świata słabe, pogardzone i poniżone. Często już potęgą Swego ramienia rozproszył tych, co pychą żyjąc w sercach chwały doznawali świata, strącał z tronów możnych, aby wynieść nieznanych i wzgardzonych; dostatkami obsypywał ubogich, a bogatych skazywał na ubóstwo. Czyn taki niepojęty w oczach świata spełnił się i w Maryi z woli Bożej, a przez Maryą spełnił się i w Izraelu, którego dotychczas szczególniejszą opieką Bóg otaczał i obecnie znów przez dzieło otoczył zbawienia.
   Wybrał sobie Bóg pomiędzy ludami naród Izraelski; prowadził go przez długie wieki, a pomimo niewierności znowu dowody mu daje Swej miłości w dziełach zbawienia. Sługą tylko Bożym był Izrael wobec majestatu niebieskiego Króla, a jednak odebrał obietnice, że Zbawiciel ma wyjść z jego potomstwa i wśród niego dokonać się ma zbawienia. Pomny więc na obietnicę nie wysłużoną, jeno miłosierdziem niezgłębionem spowodowaną, wypełnia Bóg to obecnie, co przyrzekł patryarchom i prorokom i królom. Spełnienie danych obietnic ma ogarnąć skutkami i owocami swemi na wieki całe potomstwo Abrahamowe.
   Pieśń ta "Wielbij duszo moja Pana" jest treścią swoją dlatego tak wybitną, że w niej w najszczytniejszy sposób powtarzają się myśli, jakie napotykamy w pieśniach Starego Zakonu, przypisywanych czy to Maryi, siostrze Mojżesza, czy to Deborze, lub Annie, matce Samuela; łączy w sobie wspomnienia dziejowe Starego Zakonu, w których Bóg dziwne Swe dzieła i niepojęte Swe wyroki tylekroć urzeczywistnił, kiedy chciał stwierdzić i wszechmoc Swoją i świętość i miłosierdzie.
   Przypuszczać możemy, że jak pierwsze chwile powitania niezwykłemi zaznaczyły się łaskami, tak i dalszy pobyt Maryi w domu Elżbiety nie mniej obfitym był źródłem dalszych łask. Wiemy bowiem, że Najśw. Dziewica całe trzy miesiące spędziła w Hebron, aby nakoniec powrócić do skromnego swego domku w Nazaret. Opuściła Hebron prawdopodobnie przed narodzeniem św. Jana, bo Ewangelie św. jej nie wspominają, kiedy opisują okoliczności, wśród których Poprzednik Zbawiciela na świat przyszedł i odebrał swe imię.
   Nawiedzenie zaś Najśw. Maryi Panny dla łask przez nią zesłanych podobnie służyć może na dowód przemożnej Jej przyczyny i pośrednictwa pomiędzy Bogiem a ludźmi, jak cud na godach w Kana, kiedy na prośbę Matki Swej Zbawiciel przemienił wodę w wino. Słusznie więc wierzymy, że wszelkie łaski spływają na nas za pośrednictwem Matki Bożej.


     Nauka


   Godność i potęga, jaką posiada Najśw. Marya Panna jest dla nas pociechą, że u niej jako u matki najmiłościwszej znajdziemy pomoc w wszystkich sprawach duszy i ciała. Gotową jest każdemu grzesznikowi uprosić u Boga przebaczenie win, skoro chce się poprawić i serdecznie za przestępstwa swe pokutować. Gotową jest i sprawiedliwemu wybłagać u Boga pomnożenie łask, aby wytrwał w dobrem i coraz większe zdobywał zasługi.
   Wielkie było miłosierdzie Maryi, mówi św. Bonawentura, za życia Jej na ziemi; większem jest w niebiesiech, gdzie Jej przyczyna nie jest ograniczona względami na dzieło zbawienia, które miało się dopiero dopełnić. W niebie też Marya jaśniej widzi i ogarnia potrzeby, jakie posiada ludzkość. Stąd to też dobrodziejstwa, jakie Maryi zawdzięczamy, są bez miary. A pamięć na nie powinna nas natchnąć i chęcią większej czci i chwały Maryi i wzywaniem Jej pośrednictwa, gdzie tylko się okaże koniecznem.
   Nawiedzenie Najśw. Maryi Panny zaznacza się łaską, świętością i w celu swem i w przebiegu. Jakież twoje z innymi obcowanie? Jakież twoje odwiedziny u przyjaciół i znajomych? Bacz na to, aby co do pobudek i co do celu nie były grzeszne, aby nie były marnowaniem czasu, objawami próżności, które zapominać ci każą i zaniedbywać obowiązków swego stanu. Niepotrzebne i długie odwiedziny już dlatego są karygodne, że czas marnują niepowrotny, a cóż dopiero, kiedy służą do niegodziwych zajęć przez grzeszne rozmowy, gry i inne występki. Niema, mówi św. Bonawentura, większej szkody jak utrata czasu, bo czasu nigdy nie odzyskamy z powrotem i raz zmarnowany na zawsze pozostanie bez korzyści dla zbawienia i chwały niebieskiej, do jakiej mamy dążyć.


Tego samego dnia

Święty Oton, biskup z Bamberga, apostoł Pomorza

(1060 - 1139.)

   Z znamienitej rodziny Mistelbach (nie zaś z hrabiów Andechs, jak niektórzy twierdzą) przyszedł na świat św. Oton r. 1060. Utraciwszy rychło rodziców swych, a pozostawiony sam sobie, udał się do Polski, gdzie wyuczywszy się języka krajowego założył licznie uczęszczaną szkołę, a nadto zdobył sobie już jako kapłan zaufanie Władysława Hermana. W poselstwie udał się do cesarza Henryka IV. z prośbą o rękę owdowiałej siostry cesarskiej Judyty (Zofii) dla swego władzcy; starania odniosły pożądany skutek; Oton zaś w nagrodę został kapelanem nadwornym w Polsce; niedługo potem przeniósł się na życzenie cesarza znowu do Niemiec, gdzie uzyskał przez pewien czas godność kanclerza państwa.
   Henryk chciał w szczególniejszy sposób nagrodzić wierną służbę Otona; nadaremnie mu ofiarował biskupstwo w Augsburgu, potem w Halberstadt; wkońcu spowodował go do przyjęcia biskupstwa w Bambergu r. 1102. Sakrę biskupią otrzymał Oton z rąk papieża Paschalisa r. 1106, kiedy przebywał w Rzymie w sprawie układów pokojowych pomiędzy papiestwem i cesarstwem; nie chciał prędzej święceń przyjąć, pókiby zatargi o obsadzanie biskupstw nie zostały załatwione w myśl Kościoła. Opowiadają, że gdy obejmował rządy w Bambergu r .1102, pomimo zimna pieszo i boso zbliżał się do swej stolicy biskupiej. Kiedy zaś jako rzeczywisty biskup osiadł w Bambergu, zachowywał prostotę apostolską w całem urządzeniu swego życia, hartując ciało swe i wolę ostremi umartwieniami i krwawemi nieraz biczowaniami. Gorliwy w swych obowiązkach, budował liczne kościoły, a założył coś 21 klasztorów, dając im hojne wyposażenie. Tum w Bambergu jemu zawdzięczał wspaniałe swe odnowienie. Wykupywał przytem zamki, które kiedyś należały do kościoła, wspierał hojnie ubogich, budował szpitale, szkoły, wspierał wszystkich w czasie potrzeby dotkliwej wskutek głodu. Środków dostarczały mu dochody biskupie, ofiary rodzin bogatych, nadto datki Bolesława polskiego, Wratysława pomorskiego, Władysława czeskiego, Beli II. węgierskiego.
   W politycznych sprawach starał się odpadłe duchowieństwo i cesarza pojednać z papiestwem. Przyczynił się nie mało do ostatecznego pokoju przez zawarcie t. z. Konkordatu wormackiego z. r. 1122. Pozatem spełniał swe obowiązki jako książę udzielny, budując zamki na obronę kraju.
   Pomimo swych wpływów i stanowiska wybitnego zachował Oton skromność i pokorę. Sam sprawował św. Sakramenta, odwiedzał chorych, starał się o pogrzeby uczciwe ubogich; sam nawet nosił zwłoki na cmentarze. Z biednymi chętnie przebywał; ich też wzywał do stołu swego, oddając im to, co miał najlepszego; sam zadawalał się wodą i chlebem.
   Największą przecież chwałą okrył się Oton przez działalność swą misyjną na Pomorzu, gdzie biskupstwo w Kołobrzegu z Reinbertem z czasów Bolesława Chrobrego powoli upadało; niczego też nie dokonała praca Bernarda z Hiszpanii, którego ubóstwo odstręczało żądnych przepychu Pomorzan. Wiadomości odebrane od Bernarda w Bambergu, nadto wezwania Bolesława III., który znowu przewagę Polski przywrócił nad Wratysławem pomorskim, skłoniły Otona do podjęcia misyi w zagrożonym dla chrześcijaństwa kraju. Jako legat Kaliksta II. ruszył r. 1124 na Pomorze w całym przepychu księcia udzielnego; przez Gniezno dotarł do Pyritz, gdzie pierwszy raz nawrócił kilka tysięcy Pomorzan. W Kamieniu nakłonił Wratysława do otwartego wyznawania wiary Chrystusowej; wielką znalazł pomoc w współdziałaniu żony księcia, gorliwej chrześcijanki. Pozyskał dalej mieszkańców Szczecina, Julina (Wollina), a nawróciwszy 22000 pogan, zbudowawszy 11 kościołów i założywszy w 8 miastach gminy kościelne, zostawił swe dzieło pod opieką kapłana polskiego Wojciecha, sam zaś udał się do Gniezna, potem do Pragi. Na wieść o rozprzężeniu stosunków na Pomorzu, wyruszył po raz drugi tamdotąd z pełnomocnictwami Honoryusza II. Pozyskał miasta Usedom, Wolgast, Gutzkow; Bóg cudami nieraz chronił biskupa przed zaciekłością pogan. Wyprawa na wyspę Rugią nie przyszła do skutku. Wracając do Bamberga, nie zdołał wyświęcić biskupa pomorskiego, któryby dalej rozpoczęte prowadził dzieło bo wywiązały się zatargi o prawa kościelne do Pomorza pomiędzy Gnieznem w Polsce, Magdeburgiem w Niemczech i Lundem w Szwecyi; do Lund należała Rugia.
   Spełniwszy zadania swego życia, św. Oton już bliski śmierci, kazał się przyjąć w szeregi zakonników, lubo z woli opata klasztoru na górze św. Michała w Bambergu nie otrzymał sukni zakonnej. Umarł dnia 30. czerwca r. 1139, Klemens III. zaliczył go w poczet świętych r. 1189; Kościół pamięć jego obchodzi na dniu 2. lipca.


     Inni święci z dnia 2. lipca:


   w. Adeodat, kapłan. - Św. Juwenalis, biskup Jerozolimy. - Św. Monegunda, wdowa i pustelnica. - Bł. Piotr z Luksemburga, kardynał i biskup z Metz. - ŚŚw. męczennicy Processus i Martynyan. - Św. Kwintus, męczennik. - Św. Swintun, biskup z Winchester. - ŚŚw. męczennicy Aryston, Krescencyan, Eutychyan, Marcya, Symforoza, Urban, Witalis, Felicissimus, Feliks, Justus.