Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   29. S T Y C Z N I A

29. Stycznia


Święty Franciszek Salezy, biskup z Genewy

(1567-1622.)

sw-franciszek-salezy

   Święty Franciszek urodził się dnia 21. sierpnia roku 1567 na zamku Sales, w Sabaudyi, w dyecezyi genewskiej. Pochodził z hrabiowskiej rodziny. Wskutek wcześniejszego przyjścia na świat, był przez całe życie, a mianowicie w latach dziecięcych bardzo wątłego zdrowia. Natomiast zdradzał nieomal od pierwszych chwil życia, że wyrośnie na bardzo wielkiego i świątobliwego męża. Ówczesny biskup genewski rzekł na jego widok; Jeżeli zostanie przy życiu, będzie wielkim człowiekiem i podziwem świata. Dziecko okazywało pociąg do rzeczy świętych, ubierało ołtarze, sprawowało ceremonie kościelne i śpiewało pieśni kościelne.
   W ósmym roku życia posłali go rodzice do Annecy, gdzie pobierał pierwsze początki nauk. Skończywszy lat dwanaście, udał się na dalsze studya do Paryża. Tutaj zamieszkał w domu Ojców Jezuitów, ćwicząc się pod ich okiem nietylko w naukach świeckich, ale przedewszystkiem w życiu pobożnem i bogobojnem. Wstąpiwszy do kongregacyi Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Panienki, przodował wszystkim innym cnotą i umartwieniem. Trzy razy na tydzień nosił włosiennicę, co tydzień przystępował do Stołu Pańskiego i co więcej, nakłaniał do tego swych rówieśników. W siedemnastym roku życia złożył ślub dozgonnej czystości. Codziennie słuchał Mszy św. i odmawiał różaniec
   Lecz szatan nienawistnym okiem patrzał na anielskiego młodzieńca. Zastraszył go myślą, że będzie potępiony. Ta pokusa dzień i noc dręczyła młodzieńca, nie doznawał słodyczy modlitwy, czuł się odepchniętym od Boga, oschłym i oziębłym. Franciszka martwił ten stan nieznośnych pokus tak dalece, że zapadł na chorobę żółciową i wysechł jak szkielet. Ze łzami w oku błagał młodzieniec Boga o usunięcie tego doświadczenia. Razu pewnego, kiedy w kościele św. Stefana klęczał przed obrazem Najświętszej Panienki, zdobył się na akt heroicznej miłości Bożej. Jeżeli mam być potępionym, tak mówił, i odepchniętym dla ciebie na wieki, o Boże, to pozwól przynajmniej, bym chociaż tylko tutaj na ziemi Ciebie kochał. Tak heroiczną miłością ku Bogu pokonał pokusy; doznawał odtąd przedziwnej pociechy i słodyczy w modlitwie.
   Skończywszy lat ośmnaście, a tem samem i nauki swoje w Paryżu, udał się do Padwy na dalsze studya prawnicze, gdzie zdobył też sobie stopień doktora obojga praw. Towarzysze niegodziwi starali się wszelkim sposobem odwieść świętego młodzieńca od cnoty. Razu pewnego zawiedli go zdradziecko do domu nierządnicy; Franciszek poznając podstępną chytrość, napluł wszetecznicy w twarz i wyszedł nieskalany. Inny raz znowu pewna wielka pani prześladowała go swą namiętnością; święty i tutaj mężnie zwalczył pokusę. Za to podwajał umartwienie i posty, pragnąc jak najbardziej łączyć się z Bogiem.
   Z Padwy pojechał do Rzymu, z Rzymu do Loreto; tu w domku Najświętszej rodziny odnowił swój ślub czystości. W podróży kilka razy wybawił go Pan Bóg od niechybnej śmierci. Nie otrzymał wstępu na okręt, ptóry potem w drodze zatonął. Wzbroniono mu wejścia do pewnego domu, który potem się zawalił.
   Wróciwszy do domu, miał według woli ojca wstąpić do służby państwowej. Już też mu ojciec był wyrobił stanowisko w Chambery i upatrzył przyszłą dla niego żonę. Lecz Franciszek obrał sobie stan duchowny, bo więcej niż ojca kochał Boga. Przyjął więc święcenia kapłańskie z rąk biskupa genewskiego i został proboszczem kapituły w Genewie. Gorliwością i pobożnością swoją, a jeszcze więcej przedziwnem swym darem wymowy zjednał sobie serca wszystkich.
   Naonczas szerzył się w Sabaudyi kalwinizm, który zaprzeczał między innemi prawdziwej obecności Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Pozatem nauka jego była bardzo podobną do nauki Lutra. Ówczesny książe Sabaudyi prosił biskupa genewskiego o misyonarzy, którzyby przeciwdziałali tak bardzo się szerzącemu się nowatorstwu. Biskup zlecił zadanie to Franciszkowi, znanemu z swej wymowy i pobożności. Święty z wielką gotowością podjął się misyi. Napotkał na niezmierne trudności. Kalwini bowiem nietylko nie chcieli słuchać jego nauk, ale prześladowali go ze złością prawdziwie nieludzką. Rzucali nań najohydniejsze potwarze, uwłaczające stanowi kapłańskiemu, zamykali domy przed misyonarzem, odmawiali mu pożywienia, którego nawet nieraz za drogie pieniądze nie mógł dostać. Najwięcej prześladowali go duchowni kalwińscy. Powiadają, że łaska Boża zachowała Franciszka przy życiu, kiedy go trucizną zgładzić chcieli ze świata. Najemnicy napadli św. kapłana; ujęci słodyczą i dobrocią Franciszka, puścili go na wolność. Cały rok pracował misyonarz bez widocznego skutku. Nie zrażał się. Chodził od wsi do wsi, rozdawał dary, pomagał biednym, przygarniał dzieci. I Pan Bóg pobłogosławił mu; bo wkońcu podbił serca przeciwników. Zaczęli słuchać jego nauk, a w przeciągu dwóch lat tak licznie zaczęli się nawracać, że 72000 kalwinów przyjęło wiarę katolicką. Święty urządzał w pozyskanych miejscowościach parafie, osadzał w nich pobożnych kapłanów.
   Tymczasem biskup genewski, Granier, upadał coraz więcej na siłach; nie mogąc już rządzić swą dyecezyą, odwołał św. Franciszka i mianował go swym koadjutorem. Święty nie chciał przyjąć tej nowej godności. Poddał się dopiero wyraźnemu rozkazowi ówczesnego papieża Klemensa VIII. Udał się też do Rzymu po święcenia biskupie. Było to w roku 1601.
   Z Rzymu ruszył do Paryża w celach misyjnych. Przyczynił się do wprowadzenia zakonu Karmelitów do Francyi oraz do założenia zgromadzenia Oratoryanów w Paryżu. Wracając do ojczyzny, dowiedział się w drodze o śmierci biskupa. Pospieszył więc, by objąć zarząd nad osieroconą stolicą genewską. Pierwszym czynem jego było zaprowadzenie iście apostolskiego ubóstwa na dworze biskupim. Nie jeździł nigdy karetą, usunął niepotrzebną służbę, a tych, których zatrzymał, nakłaniał do największej pobożności. Najgłówniejszym jego zajęciem było zwiedzanie dyecezyi. Pieszo, nie zważając na trudy lub niewygody, chodził od parafii do parafii, sam głosił słowo Boże, sam słuchał, o ile mógł, spowiedzi św.. Zakładał szkoły, czuwał nad pobożnością swych kapłanów; słowem jak ojciec dbał o dobro dusz sobie powierzonych.
   Starał się przedewszystkiem o podniesienie ducha Bożego w zakonach. Razem z świętą Franciszką de Chantal założył nowy zakon żeński pod wezwaniem Nawiedzenia Matki Boskiej, czyli tak zwany zakon Salezyanek albo Wizytek. Dał im regułę świętego Augustyna, którą sam zmienił i zaopatrzył w bardzo piękne i korzystne dodatki. Zakon ten rozszerzył się wkrótce na wszystkie kraje i został potwierdzony przez Stolicę apostolską.
   Mimo tak rozległych zajęć miał jeszcze czas do pisania pobożnych ksiąg. Między niemi zajmuje pierwsze miejsce "Filotea", czyli "Droga do życia pobożnego", przetłomaczona na wszystkie nieomal języki nowoczesne. Oprócz tego napisał dzieło ascetyczne "Rozprawa o miłości Boga".
   W roku 1622 udał się św. Franciszek do króla francuskiego Ludwika XII. do Lyonu. Udając się w podróż, przeczuwał, że wnet zakończy swe życie. To też czule pożegnał się z swymi owieczkami. Przybywszy do Lyonu, zachorował ciężko, i po cierpieniach krótkich umarł. Było to dnia 28. grudnia r. 1622. Ciało pochowano w kościele Nawiedzenia Najświętszej Panny Maryi w Annecy.
   Z powodu licznych cudów, jakie działy się nad grobem św. Franciszka Salezego, policzył go papież Aleksander VII. w r.1665 w poczet świętych. Pius IX. dał mu jako mężowi czystej nauki katolickiej w roku 1877 tytuł doktora Kościoła. Uroczystość św. Franciszka Salezego przypada na 29. stycznia.


     Nauka


   Jedną z najpiękniejszych cnót św. Franciszka Salezego była pokora. Chociaż, jak świadczy jego życie, był skłonny do uniesienia, nigdy go nie widziano zagniewanego. Przeciwnie największa pokora i cichość odbijała się z jego prawdziwie anielskiego wejrzenia. O pokorze zaś sam mawiał: Jeżeli by było coś lepszego nad pokorę, toby nas Pan Jezus był tego niewątpliwie nauczył. Uczy nas jednakże Zbawiciel dwóch rzeczy: pokory i cichości. Długi czas uczyłem się w szkole Chrystusowej pokory, a serce moje jeszcze się nią nie przyjęło należycie. Uczyniłem przymierze z sercem i językiem, ażeby się utrzymać w powinnościach pokory. Najlepszym środkiem, jaki znam przeciwko nagłym poruszeniom niecierpliwości, jest pokorne milczenie. Kto posiada pokorę chrześcijańską, ten ma dla wszystkich serce wylane i gotów jest innym przebaczać i błędy ich uniewinniać. Dobroć serca okazuje się w cichości, która wszystkie uczynki nasze czyni przyjemne. Pokorny wstrzymuje się od wszelkich szorstkich i rozkazujących słów. Pokora więc, to cnota chrześcijańska; pycha, to objaw serca pogańskiego. Pokora zdobi serce człowieka i daje człowiekowi znamię anielskie, czyni go miłym Bogu i przyjemnym bliźnim. Tylko pokorny wypełnić może należycie przykazanie natury: Miłuję bliźniego jak siebie samego.


     Inni święci z dnia 29. stycznia:


   Św. Akwilin, kapłan-m. - Św. Arnulf, męczennik. - Św. Konstanty, biskup z Perugii, m. - ŚŚw. Papiusz i Maurus, męczennicy rzymscy. - Św. Radygunda, dziewica. - Św. Sewera i jej rodzice, Maksym i Sekunda, męczennicy. - Św. Sulpiciusz Sewerus, pisarz z pod Marseille. - Św.Waleryusz, biskup z Trewiru.