21. Stycznia
Święta Agnieszka, dziewica-męczenniczka
(+ 304.)
Św. Agnieszka urodziła się w Rzymie około roku 290 jako córka
bardzo zamożnych rodziców stanu szlacheckiego. Była panienką przedziwnej
piękności. Lecz piękniejszą jeszcze od jej ciała była jej duszyczka, którą
już w dziecięctwie ukochała całem sercem najpiękniejszą z wszystkich cnót
t.j. święte dziewictwo. To też już jako dziewczynka dziesięcioletnia złożyła
Panu Jezusowi ślub dozgonnej czystości.
Piękność Agnieszki rozpaliła wnet serca młodzieńców najwyższych rodów
gorącą miłością; wielu znich starało się o jej rękę. Miała wtenczas lat
trzynaście. Między młodzieńcami, którzy pragnęli ją poślubić, żył największą
nadzieją syn prefekta rzymskiego Symfroniusza. Z bogatymi darami i drogiemi
klejnotami udał się młodzieniec do rodziców Agnieszki, przekładając swe
zamiary. Wskazywał na swe bogactwa, wysokość swego rodu, i gorącą, prawdziwą
miłość. Lecz Agnieszka, która poświęciła się Boskiemu Oblubieńcowi, ze
wzgardą odepchnęła klejnoty i uczucia ziemskiego oblubieńca. "Uprzedził cię",
mówiła, "już kto inny, twoja zacność i stan twój nigdy Mu nie dorówna.
Skarby, które mi dać przyobiecał, przenoszą wszelką cenę. Krzywdy więc takiej
nie mogę Mu uczynić, abym ku innemu serce swe zwrócić miała, bo jego uroda,
zacność, moc i piękność wyższe są ponad wszystko. A Jego wspaniałości
Aniołowie się dziwują. Co większa, gdy go miłuję, czystą jestem, gdy z nim
się łączę, dziewicą być nie przestaję; gdy za małżonka Go mam, nigdy wdową
nie będę".
Głęboki, ciężki smutek owładnął złamanem sercem dumnego młodzieńca; zawód
boleśnie go dotknął. Dowiedział się o tem Symfroniusz i ponownie się zwrócił
do rodziców Agnieszki, prosząc o rękę panienki dla syna. Lecz święta
dziewczynka była niezłomną w swych postanowieniach. Symfroniusz podrażniony w
swej dumie rodowej badał, ktoby to mógł być owym oblubieńcem, który
przewyższać miał zacność jego rodu. Jeden z dworaków wytłómaczył mu
tajemnicę. Agnieszka, mówił, jest chrześcijanką i rozumie, że Chrystus,
którego chrześcijanie za Boga uznają, ma być jej oblubieńcem.
Usłyszawszy to Symfroniusz, zyskał pozór, by ze zemsty za odmowę wtrącić
Agnieszkę do więzienia na mocy praw państwowych. Myślał, że młoda panienka
przed trybunałem ulęknie się groźby, odstąpi od Chrystusa, powolniejsza więc
będzie wobec zamiarów jego syna. Stanęła dziewczynka przed sądem prefekta
rzymskiego, który zrazu łagodnością i czułemi obietnicami, potem groźbami
nakłaniał ją do ofiarowania bogom pogańskim. Lecz święta z wielką stałością i
oburzeniem oświadczyła, że nic ją nie zdoła odłączyć od Chrystusa. Wtenczas
kazał sędzia rozłożyć przed nią tortury, żelazne ostrza, i inne straszne
narzędzia katowskie, któremi zwykle męczono na śmierć chrześcijan; groził
śmiercią okrutną. Widok ten nie zrobił na świętej żadnego wrażenia;
przeciwnie ze spokojem powtarzała, że chętnie umrze dla Chrystusa. Wobec
takiej stałości Symfroniusz, rzucając się z wściekłości, zawołał: "Jeżeli
śmierci się nie boisz, to w domu hańby zmuszę cię do sprzeniewierzenia się
swemu Oblubieńcowi". "Nie boję się", rzekła panienka, "twej groźby. Ten,
który ma pieczę o czystość swych oblubienic, sprawi przez anioła Swego, że
ciała mego, które Bogu ofiarowałam, nic skalać nie zdoła; anioł Boży będzie
moją obroną". Na rozkaz sędziego natychmiast zdarto szaty z Agnieszki, by ją
bezwstydnie przez ulice miasta poprowadzić do domu rozpusty. Wstydliwość
dziewicy cudem się zachowała, bo sprawił Pan Bóg, że włosy bujne Agnieszki
takiej nabrały długości, że ją całą okryły jakby suknią od stóp do głów.
Przyprowadzona na miejsce hańby, taką jaśniała światłością, że podobną
była do anioła Bożego. Święta Agnieszka gorąco dziękowała Panu Bogu za cud,
którym uzacnił jej czystość. Widząc jasność i niebiański urok panienki, nikt
z rozpustników nie śmiał się do niej przybliżyć. Wielu z nich się nawróciło i
zostało chrześcijanami. Tylko syn Symfroniusza, szydząc z cudu, poważył się
dotknąć wszetecznie anielskiej dziewczynki, lecz karą Bożą nagle nawiedzony,
jakby piorunem rażony padł trupem na ziemię.
Tłumy ludu zebrały się przed domem hańby na wieść o cudzie. Przybył też i
Symfroniusz; widząc martwe ciało swego syna szalał ze złości, bo mniemał, że
Agnieszka czarami zabiła mu dziecko. Święta mówiła: "Nie ja, tylko Ten, który
brzydzi się nieczystością a broni niewinności okazał Swą moc". "Jeżeli twój
Bóg jest tak mocny", rzekł Symfroniusz, "spraw, aby syn mój ożył". "Chociaż
niedowiarstwo twoje niegodne jest łaski Bożej", rzekła święta, "czas jest, by
Chrystus Pan i Bóg mój był wsławiony". Po tych słowach padła na kolana i
modliła się gorąco, by Bóg przywrócił życie zmarłemu; podnosząc się, dotknęła
martwego ciała młodzieńca; wstał żywy i zdrowy. Tchnieniem łaski Bożej
pobudzony zawołał głośno: "Jeden jest Bóg prawdziwy, Bóg chrześcijański, a
bogowie, których wy chwalicie, są ułudą i urojeniem".
Wielki cud stał się głośnym w całem mieście. Kapłani pogańscy zatrwożyli
się, bo się obawiali, aby to zdarzenie nie podkopało wiary w bogów, stąd
zbuntowali lud, i głośno się domagali śmierci owej rzekomej czarownicy.
Symfroniusz wdzięczny za doznaną pomoc Bożą, chciał Agnieszkę uwolnić; ale
lud zagroził mu niełaską cesarza. Nie chcąc brać na siebie odpowiedzialności,
zdał więc sąd towarzyszowi nazwiskiem Aspaziuszowi, który skazał Agnieszkę na
spalenie. Zbudowano stos z drzewa i złożono nań świętą panienkę. Rozniecił
się ogień. Agnieszka wśród płomieni wzniosła oczy ku niebu i wyciągnąwszy
ręce ku Bogu, modliła się głośno: "Do Ciebie się udaję, wszechmogący Boże,
bom przez świętego Syna Twego uszła groźby bezbożnego tyrana; z obrzydliwości
wszeteczeństwa wybawiona, oto idę nieskalana do Ciebie, któregom zawsze
miłowała, szukała i pragnęła". Nowym cudem niespodzianym płomienie ognia
rozdzieliły się, nie dotykając ciała panienki; wkońcu zgasły zupełnie.
Wtedy Aspaziusz dał rozkaz katowi, by ścięciem głowy zadał śmierć
Agnieszce. Kiedy oprawca zbliżył się do klęczącej dziewczynki, by spełnić
rozkaz, wzruszony jej przedziwną pięknością i młodym wiekiem, zadrzał i
zawahał się. "Nie zwlekaj", rzekła Agnieszka, "niech zginie to ciało, które
oczom podobać się może; niech Ten, który mnie ukochał, posiądzie mnie na
zawsze". Były to jej ostatnie słowa. Dusza wyzwolona z pętów ciała wzniosła
się ku niebu, uwieńczona podwójną chwałą czystości i męczeństwa. Było to 21.
stycznia 304. roku.
Z wielką czcią pochowali rodzice święte ciało panienki i płacząc długo,
czuwali nad grobem swej córki. Schodziło się też zwłaszcza w nocy wielu
chrześcijan, by nad grobem mężnej dziewczynki modlić się o wytrwanie w
wierze. Napadli ich wtenczas to poganie, ukamienowali św. Emerencyanę,
przyjaciółkę św. Agnieszki. Bóg pocieszył rodziców; kiedy bowiem modlili się
nad jej grobem, ujrzeli nagle wielką jasność, a w niej wielki poczet panien w
dziwnie pięknych szatach z wieńcami na głowach. Między niemi była Agnieszka,
która tak się odezwała: "Nie żałujcie mnie jako straconej, ale z radości mej
weselcie się, bo wraz z temi wszystkiemi towarzyszkami święte znalazłam
pomieszczenie w chwale wiekuistej; z Tym złączona jestem w niebie, któregom z
całego serca miłowała na ziemi".
Później Konstancya, córka cesarza Konstantego, uwolniona cudownie nad
grobem św.Agnieszki od wrzodów nieuleczalnych, a przez to nawrócona do wiary
św. chrześcijańskiej, wzniosła wspaniałą świątynię, która po dziś dzień stoi
pod wezwaniem św. Agnieszki.
Nauka
Rzadko który żywot Świętych Pańskich tak przedziwnie nas podnosi na duchu, jak dzieje św. panienki Agnieszki. O bo też niema cnoty tak pięknej, tak wzniosłej i aniejskiej, jak cnota czystości: "O jak piękny jest, mówi Mędrzec Pański (4,1-2) czysty rodzaj z jasnością! Nieśmiertelna jest pamiątka jego; gdyż i u Boga znajoma jest i u ludzi. Gdy przytomna jest, naśladują ją, i pragną jej, gdy odejdzie; i na wieki koronowana tryumfuje, niepokalanego bojowania zapłatę wygrywając". Patrz na panienkę czystą! oczy spuszczone skromnie, ręce złożone, postawa wstydliwości pełna, jakiś niebiański promień jasności pada na czoło i na oblicze niewinne, jakobyśmy patrzeli na postać nadziemską. Czystość to żródło cnót; gdzie ona jest, tam dusza się modli żarliwie, tam cichość, słodycz, pokora; gdzie jej brak, tam niema modlitwy, tam hardość, opryskliwość, pycha i niedbalstwo w rzeczach wiary. Matko! niech te objawy będą probierzem dla ciebie, kiedy sądzić będziesz o stanie duszy swego syna, swej córki; z pewnościa nigdy się nie omylisz. Chwałę i nagrodę dziewictwa opisuje św. Jan w Objawieniu: Na niebiańskich wzgórzach syońskich idą stoczterdzieścicztery tysięce; w białych szatach, wieniec na skroni, z palmą w ręku śpiewają pieśń, której nikt inny śpiewać nie może, na cześć Baranka; to rodzaj "czystych rąk", i "nieskalanego serca".
Inni święci z dnia 21. stycznia:
Św. Awitus, biskup z Auvergne. - Św. Bibian, biskup szkocki. - Św. Epifaniusz, biskup z Pawii. - Św. Ermemburga, ksieni na wyspie Tanet w Anglii. - Św. Eustazyusz, m. z Nikomedyi. - Św. Fruktuozy, biskup z Tarragony. - Św. Patroklus, m. z Troyes. - Św. Publiusz, biskup z Aten.