12. Stycznia
Św. Arkadyusz, męczennik
(Około r. 312)
Święty Arkadyusz żył na końcu trzeciego wieku. Z jego życia nie
znamy wiele szczegółów. Wiemy tylko, że pochodził z znakomitej rodziny, że
był młodzieńcem znanym i poważanym dla swego bogactwa. Był jednym z
najgorliwszych wyznawców Chrystusowych. Mieszkał w Cezarei, mieście położonem
w Maurytanii.
Były to czasy najwyższych prześladowań chrześcijańskich. Cesarz Dyoklecjan
wydał rozkaz, aby zmuszano wszystkich do ofiarowania pogańskim bogom. Chciał
bowiem przez to stwierdzić, którzy z mieszkańców wyznawali wiarę
chrześcijańską. Rozkaz casarski wypełniano w całej grozie w Maurytanii. Tam
kazał namiestnik cesarski sporządzić dokładny spis wszystkich mieszkańców,
aby w oznaczonym czasie składali ofiary bożkom. Jeżeli który wahał się
ofiarować, zmuszano go do tego najsroższymi karami. I w rzeczywistości wielu
chrześcijan zaparło się wiary, wielu zaś innych poniosło chlubną śmierć
męczeńską, zadawaną im z największym okrucieństwem.
Przyszła kolej na Arkadyusza, stawić się przed namiestnikiem i ofiarę
złożyć. Nie czując się na siłach, by przetrzymać męczeństwo, uszedł po za
miasto; na osobności chciał się przygotować do mężnego wyznania Chrystusa
Pana i sobie wyprosić u Boga siłę i moc do męczeństwa. Poleciwszy dom swój
krewnemu, powiedział mu, że w ważnym interesie wyjeżdża. Gdy Arkadyusz nie
stawił się w oznaczonym czasie, by ofiarować bogom, kazał namiestnik cesarski
zająć dom jego, i w kajdanach przyprowadzić go przed sąd. Żołnierze nie
znalazłszy Arkadyusza, zburzyli dom jego, a krewnego ujęli i stawili przed
namiestnikiem, który kazał go wtrącić do więzienia i tak długo w nim trzymać,
póki nie zdradzi miejsca pobytu Arkadyusza.
Gdy się Arkadyusz dowiedział, że krewny jego cierpi w więzieniu za niego,
poszedł natychmiast do namiestika, by uzyskać uwolnienie uwięzionego. Sługa
cesarski wypuścił na wolność krewnego Arkadyusza i jemu samemu obiecał
ułaskawienie, mimo że ucieczką zawinił wobec prawa, żądał jednakże, by
Arkadyusz ofiarował bogom. Lecz wyznawca rzekł z oburzeniem: Chrześcijanin
nie ofiaruje nędznym bożkom. Dla Chrystusa żyję i dla niego chcę umierać.
Wtenczas kazał sędzia przynieść narzędzia męczeńskie, myśląc, że sam ich
widok ustraszy mężnego chrześcijanina. Arkadyusz zaś, widząc tortury, rzekł
najspokojniej: Gotów jestem; mam się rozbierać? Na te słowa zapalił się
sędzia gwałtownym gniewem i dał oprawcom rozkaz, by świętego powolnem
męczeństwem jak najokrutniej zadręczyli na śmierć. Rozpoczęły się tak
straszne katusze dla św.młodzieńca, o jakich mało nam opowiadają akta
męczenników.
Rzuciwszy go na ziemię, zaczęli oprawcy odcinać mu powoli jeden członek po
drugim, potem ręce aż pod łokieć, potem przy samym ramieniu. Załatwiwszy się
z rękoma, zabierają się do nóg i tu znowu odcinają palec po palcu, potem nogi
aż pod kostki, potem pod kolano, aż nie odjęli mu zupełnie obydwóch nóg.
Został tylko tułów bez rąk i nóg. Święty nie wydał ze siebie ani jednego jęku
boleści. Pływając w własnej krwi, wołał do Boga: "O Panie i Boże mój, Ty mi
dałeś członki, Tobie je ofiaruję. Ty oddasz je mi w dniu zmartwychwstania. O
szczęśliwe członki, które dostąpiłyście tej godności, że dla Boga cierpicie.
Teraz odjęte od ciała mego, już nie do niego, lecz do Boga należycie".
A zwróciwszy się do oprawców, rzekł: "Widzicie teraz, jak niecne są bogi
wasze, jak wielkim jest mój Bóg, który mi w tej strasznej męce dodaje siły i
pociechy. Wierzcie mnie umierającemu. Bogi wasze są tylko ułudą. Odstąpcie
więc od nich. Jest jeden Bóg, który mnie pociesza; dla Niego umierać, to
prawdziwe szczęście". Po tych słowach modlił się głośno za tyrana, który mu
te cierpienia zgotował.
Nie było widza, któreby oko nie było załzawione, kiedy patrzał na
męczarnie i męstwo wiernego sługi Chrystusowego. Nawet oprawcy płakali z
wzruszenia. Lud zaś zaczął się burzyć i głośno szemrać. Widząc to namiestnik
cesarski, kazał męczennikowi przebić łono, a gdy jeszcze żył, kazał go ściąć.
Było to dnia 12. stycznia roku 312.
Nauka
"Błogosławione członki, które dostępujecie tej godności, że Bogu składacie z siebie ofiarę", tak modlił się umierający męczennik. Jaka stąd dla nas nauka? Ciało swoje i członki wszystkie mamy od Boga. Bóg nam je dał, aby wiernie służyły Panu Bogu i dopomagały nam do zbawienia. Z ich czynności zdamy kiedyś rachunek przed Bogiem. I biada wtenczas tym członkom, jeżeli zamiast ku zbawieniu, służyły nam ku potępieniu. Biada oku, jeżeli było drzwiami, przez które nieczystość wchodziła do duszy naszej. Biada rękom, jeśli były narzędziami nieczystych uczynków. Biada nogom, jeżeli nas zamiast na miejsce służby Bożej niosły na miejsce grzechu. Biada językowi, jeżeli był powodem grzechów różnych jak klątwy, mów nieczystych, obmowy, oszczerstwa, kłótni i obelg. Biada uszom naszym, jeżeli służyły do słuchania rozmów niedobrych. Kiedy kapłan umierającemu udziela Sakramentu ostatnich Olejów świętych, wtenczas czyniąc św. olejem znak Krzyża św. na członkach, mówi: Przez to święte pomazanie i przez najlitościwsze miłosierdzie swe niech ci Bóg odpuści, co zgrzeszyłeś przez usta, oczy, ręce, nogi i powonienie. Stańmy się przez dobre używanie członków i zmysłów swych godnymi najlitościwego miłosierdzia Bożego w ciągu życia całego, a wtenczas staniemy się godnymi tego miłosierdzia i w godzinie śmierci swej.
Inni święci z dnia 12. stycznia:
Św. Cezarya, dziew. - Św. Nazary, mnich hiszpański. - Św. Probus, biskup z Werony. - Św. Tacyana, m. w Rzymie, za panowania Aleksandra Sewera. - Św. Fergeolus, biskup i męczennik z Grenoble. - Św. Wiktoryan, opat.