15. Stycznia
Święty Paweł, pustelnik
(+ 343)
Święty Paweł, pierwszy eremita
czyli pustelnik, urodził się w Tebaidzie w górnym Egipcie około roku 230. W
piętnastym roku życia utracił rodziców; przez śmierć ich został spadkobiercą
wielkiego majątku. Nie przywięzywał wszakże duszy swojej do dóbr tego świata.
Pragnął innych skarbów, których nikt nie skradnie; skarbów które po śmierci
nie stracą na wartości, bo pragnął skarbów nieba. Spokój jego życia przerwało
srogie prześladowanie chrześcijan przez cesarza Decyusza. Zmuszano wiernych
do odszczepieństwa od wiary, do składania bogom pogańskim ofiar wyszukanymi
środkami męczeństwa i tortur. Młody Paweł, który odebrał bardzo głębokie
wychowanie religijne, nie chciał zdradzić Jezusa, bo Go kochał całem sercem;
z drugiej zaś strony nie ufał sobie, czy przetrwa katusze; dlatego nie chcąc
się narażać na odstępstwo, postanowił ratować się ucieczką. Ukrył się u
siostry swej, która miała majętność na wsi. Szwagier jego był poganinem.
Istniał zaś za czasów prześladowania chrześcijan zwyczaj, że ci, którzy
wydali chrześcijanina, odbierali od cesarza w nagrodę znaczną część majątku
zdradzonego ucznia Jezusowego; resztę brało państwo. Aby zagarnąć więc część
majątku Pawła, wskazał jego kryjówkę niedobry szwagier. W czas jednakże
młodzieniec zdążył uciec.
Udał się na puszczę tebajską. Tam zamierzał zostać aż do końca
prześladowania. Lecz Pan Bóg chciał inaczej; bo kiedy Paweł szedł dalej a
dalej w głąb puszczy, znalazł jaskinią, której wejście było założone wielkim
kamieniem; kiedy usunął kamień, ujrzał dość wielkie mieszkanie wykute w
skale, a za niem wolne miejsce, przykryte gałęziami rozłożystego drzewa
palmowego, które tworzyło jakoby namiot; niedaleko był zdrój czystej wody.
Widząc to Paweł, zrozumiał odrazu, że Pan Bóg dla niego przeznaczył to
miejsce. Dawno miał przecież pociąg do życia samotnego i cichego z dala od
zgiełku i gwaru świata. Teraz obudziło się w nim pragnienie, w tej jaskini
zamieszkać i życie poświęcić Panu Bogu, na wyłączną służbę Jemu się oddać.
Miał wszystko, co mu do życia było potrzeba; owoce z owej palmy mogły mu
dostarczać pożywienia; miał czystą wodę; liście palmy mogły mu służyć za
odzienie. To też rozczulony tym widocznem zrządzeniem Bożem padł na kolana i
zawołał: "Boże Eliasza i Jana Chrzciciela, pierwszych mistrzów życia
pustelniczego, bądź przy mnie, przyjmij mnie osieroconego w obronę Swoją,
uczyń mnie z aniołami Swemi uczestnikiem chwały Swej tu na ziemi, w duchu
czystym i w ciele niepokalanem; straży Swej i opieki Swej nie usuwaj
odemnie". Temi słowami ofiarował życie swe całe Panu Bogu. Miał wtenczas lat
dwadzieścia trzy. W obranej jaskini przemieszkał kilkadziesiąt lat. A jak to
życie jego było pełne umartwień, postów i modlitwy, widzimy stąd, że św.
Hieronim, który napisał żywot tego pierwszego pustelnika, powiada: "Jakie
było życie, trudno wyrazić, na sądzie Bożym dopiero jawnem będzie".
Dwadzieścia lat żywił się wyłącznie owocem palmowym; po tym czasie uschnęło
drzewo. Wtedy to pokazał Pan Bóg, jak pamięta o tych, którzy go kochają; bo
oto codzień pod wieczór zsyłał Pan Bóg kruka, który przynosił mu pół
chleba.
Przeżył święty pustelnik dziewięćdziesiąt lat w swej pieczarze, nie
widziany od nikogo. Lecz Pan Bóg nie chciał, aby taki skarb został ukryty
przed światem. W tej samej puszczy, na kilka dni drogi od pustelni Pawła,
mieszkał podówczas jeszcze jeden mąż Boży, z dala od świata pędząc życie
zaciszne. Tym mężem był św.Antoni (porównaj życie jego, napisane na dzień 17.
stycznia). Na niego to, podeszłego wiekiem, zesłał Pan Bóg pokusę, że niema
na całym świecie pustelnika i pokutnika jemu podobnego, któryby w
doskonałości mógł się z nim równać. Święty opierał się tej pokusie jak mógł,
lecz nie ustępowała. Gdy pewnej nocy silniej niż zwykle uderzyła, a święty
modlił się o zwycięstwo do Boga, usłyszał głos z nieba, który mówił do niego:
"Żyje inny, doskonalszy od ciebie, idź, szukaj go w głębi puszczy, a
znajdziesz go". Nazajutrz rychło rano zerwał się Antoni i puścił się w drogę,
ufny, że Opatrzność Boża, która wskazała mu owego męża, wskaże mu też jego
mieszkanie. I nie omylił się; trzeciego dnia bowiem znalazł jaskinię, w
której mieszkał święty Paweł. Nie chciał zrazu wpuścić przychodnia do swego
ukrycia; skoro Antoni padł jednak na kolana i gorąco prosił o przyjęcie,
oświadczając równocześnie, że żywy nie odejdzie; że tak długo będzie klęczał
przed wejściem, póki nie zostanie wpuszczony albo ducha nie wyzionie, św.
Paweł ustąpił przybyszowi.
Wtenczas uściskali się obaj święci serdecznie jak dwaj starzy przyjaciele,
po imieniu się nazywając i dziękując Bogu za to, że pozwolił im się poznać.
Zaczęła się rozmowa: "Po cóż", rzekł św. Paweł, "tak daleko się trudziłeś?
Oto widzisz przed sobą złamanego starca, siwy włos i człowieka, który wnet w
proch się rozsypie. Powiedz mi też, mówił dalej, co się dzieje na świecie,
czy nie ustało jeszcze prześladowanie chrześcijan, jaki cesarz zasiada na
tronie, czy ludzie tam w świecie jeszcze budują takie domy warowne, jakby na
wieki chcieli w nich mieszkać?" Św. Antoni jak umiał odpowiadał na te
pytanie. W tem nadleciał kruk, który codzień nosił świętemu Pawłowi
pożywienie; o dziwo, nie przyniósł pół chleba, jak zwykle, ale cały chleb.
"Patrz", powiada Paweł, "dobry i miłosierny Bóg przysyła nam pożywienie. Tyle
lat przynosił mi ten posłaniec Boży pół chleba, dziś dla gościa przysporzył
Pan Bóg posiłku". Zaczął się miły spór między obojga świętymi, kto z nich ma
chleb łamać i dzielić. Antoni chciał zostawić pierwszeństwo Pawłowi jako
starszemu i doskonalszemu, przytem jako gospodarzowi, Paweł zaś Antoniemu
jako gościowi. Wreszcie ustąpił Antoni i Paweł łamał chleb i dla swego
gościa. Posiliwszy się, napili się wody ze żródła a chwaląc Boga, noc całą
trwali na modlitwie i pobożnych rozmowach. Nazajutrz rano rzekł św. Paweł:
"Ja już dawno wiedziałem, że ty tu na puszczy mieszkasz, teraz przysłał cię
Bóg do mnie, byś pogrzebał ciało moje, gdyż zbliżył się dzień mej śmierci".
Słysząc to św.Antoni, zaczął rzewnie płakać i jął prosić św. Pawła o
przyczynę u Boga, by mogli razem pójść do nieba; lecz św. Paweł rzekł: "Bóg
chce, abyś jeszcze został na tym świecie dla pożytku swych uczniów, których
masz prowadzić drogą cnoty". Nie chcąc zasmucać gościa swego widokiem
śmierci, wysłał go Paweł do pustelni po płaszcz, który biskup św. Atanazy był
kiedyś podarował św. Antoniemu.
Św. Antoni puścił się natychmiast w drogę; skoro przybył do swego
klasztoru, wybiegli mu uczniowie jego naprzeciw, pytając się z trwogą,
gdzieby był przebywał tak długo. Nie zwracając uwagi na pytania, święty
zabrał płaszcz i wracał czem prędzej do św.Pawła. Kiedy się zbliżał do
pieczary, widział, jak dusza św. pustelnika w wielkim blasku w otoczeniu
proroków i apostołów św. unoszona przez aniołów wzbijała się ku niebu. Wobec
oczywistej utraty przyjaciela, zaczął gorzko płakać. Wszedłszy do wnętrza
jaskini, ujrzał ciało Pawła, klęczącego nieruchomo na ziemi; oczy wzniesione
miał ku niebu, ręce złożone w modlitwie; już przypuszczał, że Paweł modli się
w zachwyceniu, lecz wnet się przekonał, że duch przyjaciela dawno już uszedł
do nieba. Antoni pocieszył się jak mógł, zmówił psalmy święte i hymny, włożył
na martwe ciało świętego ów płaszcz, który był przyniósł i wyniósł je z
jaskini, by je pochować. Nie mając ze sobą narzędzi do wykopania grobu, był w
wielkim kłopocie, jak sobie poradzić. Wtem nadbiegły dwa ogromne lwy z lasu,
ułożyły się w smutku przy umarłym i lizały święte zwłoki potem łapami
wygrzebały dół tak głęboki, że wystarczył zupełnie do pochowania ciała.
Antoni widział w tem nowy dowód opieki Bożej; pobłogosławił lwy, złożył do
grobu św. szczątki pustelnika wśród modlitw i płaczu. Płaszcz, który św.
Paweł zrobił z liścia figowego, zabrał Antoni ze sobą i nosił go jedynie w
największe uroczystości.
Św. Paweł umarł dnia 10. stycznia roku 343 w 113. roku życia.
Nauka
Św. Paweł wiódł żywot bardzo ostry. Jadał tylko owoc palmowy i chleb, pił samą tylko wodę, a dożył jednak 113 lat. Również św.Antoni pustelnik samym chlebem i wodą się żywił, jadł tylko parę razy na tydzień, a dożył jednak 105 lat. Wyrok to potępienia dla tych, co nadużywają pokarmu i picia a posty znieważają i z nich szydzą! Doświadczenie uczy, że ludzie, którzy hołdują obżarstwu i pijatyce, prędko i często nagłą rychłą umierają śmiercią. Stąd widzisz, jak słusznem jest stare przysłowie: "Post nie schudzi, jałmużna nie zuboży, a modlitwa nie znudzi". Posty więc nigdy zdrowiu nie szkodzą, to potwierdzi każdy lekarz. Nikt od ciebie nie wymaga, abyś ciało swe dręczył jak św. Paweł pustelnik, lub św.Antoni i inni pustelnicy. Ale Kościół św. wymaga od ciebie pod grzechem śmiertelnym, abyś zachował przynajmniej te posty, które nakazuje, jako to piątki, wigilie świąt, suche dni i czterdziestodniowy post oraz środy adwentowe. "Dla obżarstwa wielu ich pomarło, kto mierny żyje, przyczyni żywota". (Eccl. 37, 34.)
Inni święci z dnia 15. stycznia:
Św. Bonitus, biskup z Clermont. - Św. Efizyusz, żołnierz, m. za panowania cesarza Dyoklecyana. - Św. Jan Kalybita, wyznawca. - Św. Izydor, eremita z Egiptu. - ŚŚw. Maura i Bryta, dziewice z Tours. - Św. Maksym, biskup z Nola. - Św. Sekundyna, dziewica-męczenniczka z Anagni.