16. Stycznia
Święty Marceli, papież-męczennik
(304-309.)
Święty Marceli był papieżem. Panował od roku 304 do 309. Był
następcą Marcelina. O młodości jego i pochodzeniu, nic nie wiemy.
Czasy jego przypadają na panowanie Dyoklecyana i Maksymiana, a więc na
czasy najsroższych prześladowań chrześcijańskich. Z największym okrucieństwem
ścigano wtenczas uczniów Chrystusa. Stawiano ich przed sądy, bo nie chcieli
składać ofiary bogom. Opornych spotykały najwyszukańsze męczeństwa;
przeważnie rzucano ich dzikim zwierzętom na pożarcie. Obecni na widowiskach
poganie przypatrywali się z dziką lubością mękom, jakie za wiarę swą ponosili
chrześcijanie. Najbardziej zwracało się podówczas prześladowanie przeciwko
kapłanom, którzy mimo grożącego niebezpieczeństwa z wielką gorliwością i
narażeniem życia spełniali swe obowiązki, podtrzymywali ducha męczeńskiego,
dodawali otuchy i pociechy.
Do takich najdzielniejszych sług Bożych, znanych powszechnie z gorliwości
i nieustraszonego męstwa, należał Marceli. To też po śmierci papieża
Marcelina lud i duchowieństwo jednocześnie obrało gorliwego kapłana papieżem.
Chwilowo panował wtenczas względny spokój; chwilowa nastąpiła przerwa w
prześladowaniu dlatego, że sesarz Maksymian zajęty był wojnami i
współzawodnikami swymi, którzy rościli sobie prawo do korony cesarskiej. Z
tego spokoju skorzystał Marceli. Zaprowadzał porządek w stosunkach
kościelnych, który coraz więcej zanikał dla niepokojów i zawichrzeń, jakie z
prześladowania powstawały. Od lat bowiem całych musieli się papieże ukrywać,
a z ukrycia nie mogli należycie rządzić Kościołem. Panowali zwykle bardzo
krótko; wyśledzeni kończyli śmiercią męczeńską. To też wszyscy nieomal
papieże owych czasów byli świętymi męczennikami.
Marceli podzielił całe miasto Rzym na dwadzieścia okręgów czyli parafii,
ustanowił nad każdym okręgiem stełych kapłanów, którzy w tym okręgu mieli
pracować. Lud zaś tylko w tych okręgach miał przystępować do Sakramentów św.
i otrzymywać wszelkie posługi religijne. To zarządzenie bardzo się
przyczyniło do prawidłowego sprawowania obrządków, w ciężkich zwłaszcza
czasach prześladowań. Oprócz tego jedną z największych trudności nastręczało
grzebanie ciał św. męczenników. Było nieraz potrzeba wiele zachodów, aby
wydobyć święte szczątki z rąk pogańskich i je należycie pochować. Za
staraniem Marcelego darowała pewna bogata pani, imieniem Pryscyla, piękny
cmentarz na drodze Salaryi. Inna zaś pani, imieniem Lucyna, ofiarowała swój
ogromny majątek Kościołowi na opędzenie potrzeb.
W czasie srogich prześladowań zdarzało się często, że chrześcijanie nie
mieli dosyć męstwa, by oprzeć się żądaniom nieprzyjaciół; składali więc
ofiary bożkom pogańskim, a tem samem wypierali się jawnie wiary św..
Podlegali według praw Kościoła publicznej pokucie, która była bardzo ostra.
Niektórzy nie chcieli poddawać się karze; inni, nawet i kapłani namawiali
wprost do takiego nieposłuszeństwa. Przeciwko tym wydał Marceli jak
najostrzejsze przepisy.
Kiedy cesarz Maksymian był poskromił swych nieprzyjaciół, a przez to
osiągnął spokój na zewnątrz, zwrócił się całą potęgą przeciwko Kościołowi
Bożemu. I znowu zaczęły się jak najstraszniejsze prześladowania. Jednym z
pierwszych, których schwytano i stawiono przed sąd, był Marceli. Tyran
domagał się od niego, by ofiarował bogom pogańskim. Lecz papież nietylko z
świętym oburzeniem odparł pokusę, ale nawet na krok nie ustąpił w sprawach
zarządu Kościołem.
Tedy skazał go cesarz na straszną karę. Aby biskupa rzymskiego jak
najbardziej zohydzić, kazał go publicznie ubiczować, a potem zlecił mu
spełnianie bardzo podłej czynności. Musiał bowiem pracować jako zwykły
niewolnik w stajniach, w których się znajdowały dzikie zwierzęta,
przeznaczone na igrzyska ludowe. Święty papież musiał więc oprzątać te dzikie
bestye, doglądać je, podawać żer. Marceli z modlitwą na ustach sprawował te
posługi, podwajał swą gorliwość w postach i umartwieniu. Po niejakim czasie
udało się kapłanom wydobyć papieża z tej nędzy. A ponieważ nie mogli go
usunąć po za mury miasta, bo bram wszelkich strzegli dzień i noc żołnierze,
umieścili go w domu owej pobożnej niewiasty Lucyny. Chętnie oddała swój dom
na usługi papieża, ciesząc się, że może Głowę Kościoła gościć u siebie. Wnet
też zamienił się jej dom na prawdziwy kościół, bo wierni licznie się zbierali
około swego najwyższego pasterza, słuchając z ust jego nauk i uczestnicząc w
ofierze Mszy św.. Na prośby Lucyny Marceli uroczyście poświęcił dom jej na
świątynię Bożą.
Wnet wykryli prześladowcy miejsce pobytu papieża i miejsce schadzek
chrześcijan. Kazał zamienić cesarz dom Lucyny na stajnią dla dzikich
zwierząt, Marcelego zaś zamknął w nim i skazał go ponownie na doglądanie
dzikich bestyi. Wśród głodu, wśród zimna, prawie bez odzienia, spełniał
święty papież posługi niewolnika przez pewien czas. Wreszcie opadły siły
jego, zachorzał ciężko, a Pan Bóg powołał go do Siebie po wieczną nagrodę.
Było to dnia 16. stycznia 309. roku. Ciało jego pochowano na cmentarzu
Pryscyli.
Nauka
Św. Marceli wydał kilka bul, czyli orzeczeń urzędowych, co do nauki i obyczajów całego Kościoła. Między nimi pierwsze ma miejsce bula, wydana do biskupów antyocheńskich, w której dowodzi pierwszeństwa biskupa rzymskiego nad wszystkimi biskupami całego Kościoła katolickiego. Jest to artykułem wiary naszej świętej, że każdorazowy biskup miasta Rzymu jest głową całego Kościoła, jako prawowity następca Piotra św.. Bo Pan Jezus uczynił Piotra św. głową Kościoła, a zapowiedział to słowami: "Tyś jest opoką, a na tej opoce zbubuję Kościół mój, a bramy piekielne nie zwyciężą go". Piotr św. umarł jako biskup Rzymu. Każdorazowy więc następca jego wchodzi we wszystkie prawa i przywileje, jakie miał Piotr św., a więc musi być również głową całego Kościoła, czyli papieżem. Ktoby zatem biskupa rzymskiego nie uznawał papieżem, wykluczony jest z łączności z Kościołem św., bo jest schyzmatykiem i nie posiada prawdziwej wiary.
Inni święci z dnia 16. stycznia:
Św. Honorat, biskup z Arles. - Św. Liberta, dziewica. - Św. Pryscyla, matrona rzymska za czasów św. Marcelego papieża. - Św. Tycyan, biskup z Oderzo. - Św. Waleryusz, biskup z Sorrento.