1. Stycznia
Uroczystość Obrzezania Pańskiego
"A gdy się spełniło ośm dni," tak pisze św.Łukasz (2,21), "iżby
obrzezano dzieciątko, nazwane jest imię Jego Jezus, które było nazwane od
Anioła pierwej, niźli się w żywocie poczęło". Pierwszy dzień w roku
poświęcony jest pamiątce obrzezania dzieciątka Jezus.
Kiedy Pan Bóg powołał w Starym Zakonie Abrahama i potomstwo jego wybrał
sobie na lud swój, z którego miał się narodzić Chrystus Pan, wtenczas to
postanowił i nakazał obrzezanie jako zewnętrzny znak przynależności do ludu
wybranego. Z chwilą obrzezania przechodziło dziecko z obozu pogaństwa na łono
ludu żydowskiego, stawało się członkiem ludu Bożego. Obrzezanie było więc w
Starym Zakonie aktem przyjęcia do prawdziwej wiary, znakiem przymierza między
prawowiernym Izraelitą a Bogiem, zatwierdzeniem owego wielkiego
przyrzeczenia, które kiedyś dał Pan Bóg Abrahamowi.
Lecz oprócz tego miało obrzezanie w Starym Zakonie jeszcze inne, głębsze
znaczenie. Wiemy, że w Starym Zakonie były pewne obrządki ustanowione przez
samego Boga, które pomagały żydom do wewnętrznego usprawiedliwienia się przed
Bogiem, a nawet usprawiedliwiały i uświęcały wewnętrznie przez wiarę i ufność
w przyszłego Mesyasza. Takich znaków zewnętrznych, które były przedobrażeniem
Sakramentów nowozakonnych, ustanowił Pan Bóg w Starym Zakonie cztery: Baranek
Wielkanocny, jako figura Najświętszego Sakramentu, święcenie kapłanów, jako
przedobrażenie Sakramentu kapłaństwa, rozmaite oczyszczenia, kąpiele
przepisane obrządkami, jako figura Sakramentu pokuty i wreszcie obrzezanie
jako przedobrażenie Sakramentu chrztu św. i wewnętrznego usprawiedliwienia
się i uwolnienia od grzechu pierworodnego. Obrzezanie więc, jak pisze papież
Inocenty IV, odpuszczając winę grzechu pierworodnego, było zewnętrznym
wyrazem wiary w przyszłe zasługi Chrystusa Pana, który przez mękę i krew
swoją zmazał winę grzechu pierworodnego. Obrzezanie więc przypominało nędzę
grzechu pierworodnego i potrzebę oczyszczenia się z takowego przez obrządek
starozakonny.
Pan Jezus, aczkolwiek bez grzechu, bo za sprawą Ducha św. w przeczystem
łonie dziewiczej swej Matki poczęty, jednak poddał się prawu obrzezania. Św.
Bernard, rozważając tajemnicę obrzezania Chrystusowego, powiada, że ono wzywa
nas do podziwiania pokory Jezusowej, który będąc przeczystym, poddaje się
prawu oczyszczenia z grzechów przepisanemu przez zakon, że ono wzywa nas do
miłości ku Chrystusowi, który pierwsze krople krwi swej najświętszej przelewa
już jako niemowlę dla ludzkości, jako zadatek przyszłej krwawej swej męki, że
ono wzywa nas do naśladowania Chrystusa Pana w poddawaniu się pod przykazania
prawa zakonnego.
Zaiste przedstawia nam dzisiaj ta dziecina Boża wzór najgłębszej pokory.
Przez narodzenie swoje poniżył się Pan Jezus tak dalece, że wziął ciało
skończonego stworzenia, podległe zepsuciu, przez obrzezanie staje się
podobnym grzesznikom, poniża się tak dalece, że bierze na siebie skalanie i
brzydotę grzechu pierworodnego, staje się członkiem skażonej ludzkości w
oczach świata. Ten, w którego piękność wpatrują się Anieli, sam się policza
między stworzenia zeszpecone grzechem.
Z miłości ku nam zapragnął Zbawiciel od wieków cierpieć za nas i tę mękę
rozpoczyna już jako dziecko, przelewając pierwsze krople swej najdroższej
krwi. Już w obrzezaniu spełnił Pan Jezus właściwie swe posłannictwo, bo
pierwsze te krople krwi Boga-Człowieka starczyły do odkupienia ludzkości.
Lecz inne jeszcze były powody, dla których Pan Jezus poddał się
starozakonnemu prawu obrzezania. Św.Tomasz z Akwinu podaje ich kilka.
Najpierw, by pokazać światu, że prawdziwe ciało ludzkie wziął na siebie, a
nie, jak to później twierdziło wielu sekciarzy, że miał ciało pozornie tylko
ludzkie. Dalej, by pokazać żydom, że jest prawdziwym Mesyaszem, pochodzącym z
rodziny Abrahamowej, i by nie dać zgorszenia żydom przez zaniedbanie
obowiązków, jakie nakładało prawo zakonne.
Przez obrzezanie stał się członkiem ludu wybranego, poświęcił się służbie
Boga, ludzkości i prawa Mojżeszowego, a za to odebrał imię Jezus, czyli
Bóg-Zbawiciel, Odkupiciel.
Nauka
Stoimy dzisiaj na progu nowego roku. Ilekroć patrzymy w tę
wschodzącą zorzę roku nowego, tyle razy z tęsknotą zwracamy się do roku
ubiegłego, przypominamy sobie przeżyty czas, który nigdy już nie wróci,
przebiegamy myślą ubiegłe chwile, zapominamy o chwilach smutku, a
przypominamy sobie tylko dni szczęścia.
A kiedy patrzymy w dal i wpatrujemy się w niepewną, ciemną przyszłość,
pytamy się, cóż ona nam przyniesie? Oto nastrój dnia dzisiejszego. Tak rok
rocznie z tkliwością i smutkiem stojąc nad grobem roku starego, żegnamy
schodzącego przyjaciela, a z obawą i strachem witamy rok nowy. A tymczasem
niknie rok po roku, jak niknie fala za falą wichrem gnana, niknie i pędzi na
oceanie czasu ku brzegom wieczności. Dziesiątki lat gonią drugie dziesiątki,
gnane wichrem czasu, a koło nas wszystko się zmienia. Czas nowych przynosi
nam ludzi, stwarza nowe otoczenie, nowe położenie, inne potrzeby, nowe
generacye. Czas wszystko zmienia, bo czas to zmiana rzeczy. Nowe kolebki
ściele niewiasta, co było dzieckiem, w męża urasta, co było mężem, głowa
siwa, co było starcem, mogiła pokrywa. Na drzewie bytu wszechrzeczy liść
opada po liściu, gnije, marnieje i znika. Na kolumnie nieśmiertelności stoi
dusza ludzka, bezsilnie dmie o nią wicher czasu, bezsilnie chuczą fale czasu
rozbijając się o nią, na próżno szaleje nad nią zachłanna burza zniszczenia,
spiżowa, niezmienna wśród burz zniszczenia i czasu stoi dusza ludzka, a nad
nią chorągiew z napisem "nieśmiertelna".
Tego samego dnia
Święta Eufrozyna, dziewica
(Około r. 430)
Długi czas małżeństwo bogobojnego Pafnucego za czasów cesarza
Teodozego II. było bezdzietnem, aż zmiłował się Bóg nad prośbami i
modlitwami, dał mu córkę, którą nazwano Eufrozyną t.j. wielką radością.
Dzieweczka dwunastuletnia służbie Bożej z lubością się poświęcała, a już
zupełnie jej się oddała, kiedy jako ośmnastoletnia dziewica miała sposobność
poznać życie klasztorne. Odtąd wyrzekła się ponęt świata, klejnoty swe
przeznaczała na wsparcie ubogich, sama zaś ubierała się w włosiennicę -
najmilszą zaś jej zabawą były najczęstsze rozmowy duchowne.
Rady udzielone jej przez pewnego duchownego nakłoniły ją do opuszczenia
domu rodzicielskiego, aby nie narażać się na pokusy sprzeniewierzenia się
szczeremu postanowieniu wyłącznej służby Bożej; wiedziała bowiem dobrze, że
ojciec ciągle myślał, aby ją wydać za mąż, kiedy ani przypuszczał, jak wręcz
przeciwnymi myślami żyła ukochana jego córka. Aby tem snadniej się ukryć, a
mianowicie uniknąć jakichkolwiek poszukiwań w klasztorach żeńskich, męskie
przywdziała szaty, a natchniona z Bożej łaski siłą męską zwalczyła wrodzoną
panieńską bojaźliwość, udając się w świat szeroki - dla Boga.
Opatrzność niebios zaprowadziła ją do pustelniczego klasztoru starca
pobożnego; prosiła gorąco o przyjęcie, oświadczając, że obrzydzenie przed
mamidłami ziemskiemi, i troska o swe zbawienie, nakazały jej szukać przytułku
i doskonałości chrześcijańskiej z daleka od ludzi. Starzec widząc w
młodzieńcu, bo takim się Eufrozyna przedstawiała, przypisując sobie imię
Smaragda, dobre chęci i wrodzoną pobożność zgodził się na przedłożoną prośbę,
a celem łatwiejszego postępu w doskonałości cnót oddał dziewicę pod nadzór
Agapiusza, mistrza w życiu duchownem, obumarłego zupełnie tak namiętnościom
ciała jak zwodniczym pozorom dóbr świata.
Przy obfitej łasce Bożej, przy uczciwych własnych chęciach, przy
kierownictwie Agapiusza Eufrozyna takie zrobiła postępy w świątobliwości, że
przewyższyła wkrótce wszystkich braci zakonnych. Nie obyło się bez długich i
ciężkich walk z podnietami złego ducha. Wobec pokory, roztropności Eufrozyny
szatan rozbudzał w niej przyrodzone popędy i uczucia, któremi chciał złamać i
zniszczyć dobre jej postanowienia i zdobyte skarby duchowe. Przypominał więc
smutek, jaki sprawiła ojcu swem odejściem bez wieści, przypominał jej
bogactwa i zbytki w domu rodzicielskim, przypominał jej ponętę małżeństwa z
urodziwym młodzieńcem, któremu ojciec ją przeznaczał; przypominał też
wesołość towarzyszek młodości wobec zamkniętego życia klasztornego. Najgorszą
pokusą i największym wszakże niebezpieczeństwem były rozbudzone przez złego
ducha skłonności w innych zakonnikach; postać Eufrozyny nieraz była powodem
do złych myśli albo i pożądliwości. Ale i tutaj Bóg złemu zaradził, jak dał
Eufrozynie moc do zwalczenia jej własnych pokus. Kiedy bowiem zakonnicy
przedłożyli swe niepokoje przełożonemu, usunęła się wszelka sposobność do
pokus, bo odtąd Eufrozyna w osobnej miała przebywać celi, a wyłączne o niej
starania miał mieć jedynie doświadczony Agapiusz. Cela odosobniona nie była
więzieniem dla świętej dziewicy; przeciwnie była środkiem do posłuszeństwa i
coraz większego skupienia duchowego.
Tymczasem ojciec zrozpaczony tajemnem zniknięciem swej córki wysłał na
wszystkie strony sługi swe, aby ją jak najrychlej przywiedli do domu;
nadaremne były wszelkie starania, ślady za sobą Eufrozyna dobrze zatarła.
Rozżalony ojciec w płaczu szukał pociechy, lecz wszystko w domu przypominało
mu niezapomnianą stratę. Nakoniec zwrócił się do klasztornej pustelni, aby
tam wezwać braci zakonnych, by u Boga modlitwami się za niego wstawiali, a
przywrócenie córki mu wybłagali. Bracia zakonni litością pobudzeni ostrzejsze
nałożyli sobie umartwienie, ale śladu zaginionej córki Bóg nie zechciał
wskazać. Rozumieli więc, że córka z woli Bożej dom musiała opuścić ojcowski,
że więc i opieka Boża nad nią zawisła; nie wątpili, że inaczej Pan niebieski
zmiłowania swego byłby nie odmówił i nasunął drogę, kędy należałoby szukać,
gdyby Opatrzność córkę nie była skłoniła do opuszczenia rodziców.
Otuchą zakonników uspokojony ojciec zaprzestał dalszych zabiegów w
szukaniu córki. Przychodził jednak często do klasztoru, aby serce swe na
rozmowach pobożnych uweselić i niejako starej straty swej zapomnieć. Przy
takiej sposobności dowiedział się, że w klasztorze przebywa młodzieniec, w
kwiecie wprawdzie młodości, ale mistrz w życiu duchownem, który pomimo
dostojnego rodu i bogactw wszystko był porzucił, aby jedynie Bogu służyć. Na
prośby przywołano młodego zakonnika, aby podnieść na ducha strapionego,
chociaż już uspokojonego doznaną stratą ojca. Spotkanie Eufrozyny, bo o nią
to chodziło, z ojcem mimowoli w córce uczucie serdecznej tak dalece
rozbudziło miłości dziecięcej, że ledwie ją opanowała, nie mogąc wszakże
powstrzymać serdecznych łez. Ojciec zaś córki nie poznawał, bo twarz jej
zmieniły umartwienia, posty, długie modlitwy, czuwania.
Odtąd już w pokoju Eufrozyna dalsze pędziła życie duchowne; strawiła na
nim już 38 lat, kiedy przeczuwać zaczęła blizki koniec swej ziemskiej
pielgrzymki. Wtedy wezwała ojca, wyznała mu, że jest jego tak długo szukaną
córką; że nie z braku miłości ojcowskiej dom opuściła, ale z nadmiaru miłości
Bożej. Prosiła go też, aby zajął się pochowaniem jej ciała, a przy tej
przysłudze miał sposobność stwierdzenia swej miłości, którą tak długo musiał
w sercu taić. Córka umarła, ojciec zaś w pierwszej chwili odsłonionej
tajemnicy bezprzytomny, żałosnemi nad ciałem Eufrozyny zawodził skargami, że
tak samotne musiał pędzić życie, kiedy z miłości do córki sam byłby się
poświęcił życiu zakonnemu. Przyrodzenie, wołał, płakać mnie każe nad
poniesioną podwójnie stratą, bo w życiu i śmierci; ale właśnie ta śmierć
świątobliwa za twe życie bogobojne, córko, zakazuje się smucić. Spraw Boże,
abym w radości niebieskiej Jezusa jak najrychlej oglądał umiłowane swoje
dziecię.
Zdumienie też ogarnęło zakonników, kiedy dowiedzieli się tajemnicy. Cześć
dla zmarłego Eufrozyny, współbrata - dziewicy cudem niezwykłym jeszcze więcej
się podniosła, bo kiedy jeden z zakonników dotknął się niepochowanego jeszcze
jej ciała, natychmiast odzyskał wzrok stracony na jedno oko.
Ojciec z zakonnikami pochował Eufrozynę; sam zaś wstąpił do klasztoru i
życia dokonał bogobojnego w tej samej komórce i na tejże samej rogoży, kędy
przebywała i sypiała tak długo opłakiwana córka.
Nauka
Skarbem duszy jest Chrystus, a drogą do Niego powołanie do życia
bogobojnego. Kto jemu się poświęci, a rozbrat uczyni ze światem, ten skarbu
tego nie utraci. Nie wszyscy do zakonnego przeznaczeni życia, jak Eufrozyna;
ale czując wolę Bożą i jej siłę nieprzepartą skarbu bronić i chronić mamy,
chociażby z poświęceniem węzłów krwi i powinnowactwa. Właśnie względy na
rodzinę są nieraz przeszkodą zupełnej służby Bożej, bo każą ziemskiemi
zajmować się sprawami, kiedy łaska Boża wskazuje na sprawy niebieskie.
Postępowanie Eufrozyny przez utajenia swego pochodzenia i swej płci nie
było kłamstwem ani karygodnem podejściem; prowadzona natchnieniem Bożem
postąpiła tak, jak postąpić miała z woli Boga. W zwykłym wszakże życiu nie
możnaby pochwalić takiego zachowania; zrozumiałem jest jedynie tam gdzie
bezpośrednio Opatrzność niebios kieruje, jak właśnie w rozwoju życia
duchowego Eufrozyny.
Świeci przykładem cnót swych św.Eufrozyna, mianowicie pohamowaniem języka
i posłuszeństwem. Gorzała miłością córka do ojca, ale przemogła miłość
Chrystusa, stąd żadnej ojcu nie dała o sobie wieści. Ujrzała ojca, w łzach
tonęła, a jednak słowami ani siebie nie zdradziła ani Bogu się nie
sprzeniewierzyła. Wzorem Eufrozyna dla tych, co umartwiają się postami,
modlitwami, a jednak przyrodzonemi się powodują uczuciami. Jaśnieje Eufrozyna
i posłuszeństwem, kiedy prawie całe życie z woli przełożonych spędzić musiała
na osobności. Miej więc posłuszne i powolne serce wobec rozporządzeń swych
przełożonych; nie wymawiaj się od spełnienia woli starszych; posiadając
posłuszeństwo posiadasz w zarodku wszystkie cnoty. Bo posłuszeństwo, powiada
jeden święty: szczepi wszystkie cnoty, a zachowuje zaszczepione.
Inni święci z dnia 1. stycznia:
Św. Agrypin, biskup z Autun. - Św. Klarus, opat. - Św. Fulgenty, biskup z Ruspe. - Św. Grzegorz, ojciec św. Grzegorza z Nazianzu. - Św. Odylo, opat. - Św. Seweryn, męczennik. - Św. Wilhelm, opat.