Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   4. M A J A

4. Maja


Święta Monika, wdowa

(332-387)

sw-monika

   Urodzona w Afryce r. 332 z bogobojnych rodziców cnotliwe swe wychowanie zawdzięczała Monika pobożnej, a podeszłej wiekiem ochmistrzyni domu. Od najpierwszej młodości przywykła do modlitwy i do czujności i do umartwienia. Umyślnie w nocy wstawała, aby sen przerywać, a czas zyskany spędzać na modlitwie. Odmawiała sobie ulubionych potraw, ograniczała swe pożywienie, aby nasycić i napoić ubogich. Unikała chętnie wszelkich zbytkownych, a kosztownych szat. Przyzwyczajona do używania wody, z płochości nieraz wypijała potajemnie trochę wina, skoro udawała się do piwnicy; ale i od tego nawyku zdrożnego, bo zakazanego, odstąpiła, gdy służebna z tego powodu podczas sprzeczki dotkliwe zrobiła jej zarzuty.
   Ulegając życzeniom rodziców zawarła węzły małżeńskie z Patrycyuszem z Tagaste, wysokim urzędnikiem rzymskim; niestety mąż Moniki był poganinem, a nadto odznaczał się gwałtownem usposobieniem. Młoda małżonka odrazu pojęła dobrze swe zadanie. Posłuszeństwem, cichością wpływała na zmianę usposobienia Patrycyusza, a zarazem dążyła do pozyskania go dla wiary Chrystusowej. Zjednała sobie miłość, szacunek męża. Wszelkie wybuchy gwałtowności znosiła pokornie; w korzystnej dopiero chwili łagodnie zwracała mu uwagę na niestosowność postępowania. kiedy inne żony uskarżały się na swych mężów, pouczała ich, że same winny niesnaskom domowym; ustałyby, gdyby nad sobą zechciały zapanować i mężom się nie sprzeciwiać. Każda też niewiasta, która naśladowała przykład św. Moniki, wkrótce spokoju i zgody domowej w całej zażywała pełni. Pozyskała też Monika swego męża dla wiary prawdziwej; porzucił swe nałogi, oddał się ćwiczeniom cnoty i umarł świątobliwie. Pozyskała tak samo nieprzychylną sobie początkowo teściową, a wogóle zaszczepiała wszędzie zgodę i wzajemną miłość. Nie mniej oddawała się obowiązkom matczynym wobec trojga dzieci, które porodziła Patrycyuszowi, wobec dwóch synów i jednej córki; pierworodnym był św.Augustyn, późniejszy biskup z Hippo.
   Po śmierci Patrycyusza r. 371 św.Monika wdowieństwo swoje uświęcała serdeczną pobożnością; codziennie słuchała Mszy św., żarliwie uczęszczała na nauki głoszone, zajmowała się rozmyślaniem i pobożnem czytaniem i modlitwą. Pamiętała bezustannie o potrzebach ubogich. Lecz wśród tych ćwiczeń chrześcijańskich niemałą troskę sprawiał matce syn Augustyn. Już za życia ojca okazywał się zbyt słabego ducha chrześcijańskiego; stąd i jego chrzest odkładano z roku na rok; złe skłonności Augustyna rozwinęły się z dojrzalszym wiekiem, a doprowadziły go nawet do wyznawania herezyi Manichejczyków.
   Monika gorące do Boga zasyłała błagania, aby syna jej wybawił od grożącego potępienia. Objawienie we śnie napełniło ją otuchą, bo pouczało ją, że syna tam odnajdzie, gdzie sama się znajdować będzie. Pocieszył ją też, jak powiadają, i Ambroży z Medyolanu, który na jej błaganie o modlitwę za syna zbłąkanego odrzekł: Nie trać nadzieji, bo syn nie zginie, kiedy jego matka tyle za niego łez wylewa.
   I rzeczywiście prośby św. Moniki miały być wysłuchane. Augustyn bowiem przeciw jej woli udał się podstępnie do Rzymu, a stąd r. 384 do Medyolanu. Tutaj odwiódł go św. Ambroży od błędów manichejskich. Dalsze nauki biskupa wpłynęły tak korzystnie na Augustyna, że z rąk jego przyjął r. 387 sakrament chrztu św.. Było to wielką radością dla matki, która za synem była pospieszyła pomimo gwałtownej burzy do Włoch. Słusznie mówią, żw św. Monika podwójnie była matką dla św. Augustyna, bo go zrodziła nietylko dla świata, ale i dla Boga modlitwami swemi w przeciągu 16 lat. Szczerość swego nawrócenia stwierdził Augustyn postanowieniem zupełnej odtąd powściągliwości, dla której odrzucił nawet zawarcie ułożonego bez jego wiedzy małżeństwa.
   Pełna wewnętrznego zadowolenia i szczęścia zamierzała św. Monika wrócić z synem do Afryki; dotarli do Ostyi, miasta portowego we Włoszech. Tutaj powaliła nagła choroba Monikę na łoże boleści. Przeczuwała bliską swą śmierć, bo jeszcze przed chorobą mówiła do syna: Dla mnie już żadnej na świecie niema radości; pragnęłam dotąd życia, aby ciebie widzieć uczniem prawdziwej wiary; Bóg mi udzielił tej łaski, a nadto więcej uzyskałam, niż prosiłam, bo widzę, że w zupełnej pogardzie świata chcesz pędzić dalsze swe życie. Czegóż więc mam się więcej tutaj spodziewać?
   Choroba Moniki wkrótce się wzmogła; św. Augustyn i brat jego Rawigiusz wszelkich używali środków, aby ukochaną matkę przy życiu utrzymać, a przynajmniej przewieść jeszcze do ojczystej Afryki; ona zaś niczego już nie pragnęła, jeno modlitw za swą duszę przy ołtarzach Pańskich. Wkrótce też oddała swą duszę świątobliwą Bogu. Ciało jej złożone w Ostyi, przeniesiono r. 1430 za papieża Marcina V. do kościoła rzymskiego św. Augustyna.


     Nauka


   Św. Monika jest wzorem chrześcijańskiej niewiasty; jako dziewica żyła w zaciszu domowem, oddana modlitwie, cnotom, uczynkom miłosierdzia. Wychodząc za mąż, kierowała się wolą swych rodziców, nie własnem zdaniem, kierowała się posłuszeństwem, nie własną skłonnością. Zamężna żyła dalej posłuszeństwem, wiernością, uległością i cichością; takiemi to przymiotami wpływała na małżonka. Jako matka z całem wylaniem poświęcała się dla dzieci w trosce o ich dobro doczesne i wieczne. Jako wdowa umiłowała odosobnienie, unikała zgiełku świata, rozproszenia, wszystkiego, coby ją od Boga mogło oddalić. Takie życie wzorem wzniosłem dla prawdziwych chrześcijanek.
   Cierpliwością, łagodnemi uwagami, modlitwami każda żona może męża sobie pozyskać i zgotować sobie wśród najtrudniejszych okoliczności prawdziwy spokój domowy. Uczy tego życie św. Moniki. Nieraz charaktery małżonków są sobie zrazu przeciwne; wielkich trzeba cichych starań, aby przeciwieństwa wyrównać. A właśnie uległość, zasilana potęgą modlitwy, jest do tego środkiem pożądanym, bo trzyma się zasady, że żona ma się przełamać i zastosować do męża, a nie odwrotnie. Nie zarzuty, gniewy więc prowadzą do celu; zaostrzają jedynie przeciwieństwa; natomiast wyrozumiałość znosi powoli przeszkody wzajemnego poszanowania i wspólnej zgody.
   I w wychowaniu dzieci św. Monika wzorem prawie niedoścignionym dla matek chrześcijańskich. Nieraz złe skłonności dzieciom wrodzone rozwiną się przy lada sposobnościach z taką siłą, że zdają się niszczyć najlepszego wychowania owoce; pewną jest jednak rzeczą, że skutki dobrego wychowania kiedyś znowu wezmą górę, jak to stwierdza przykład św. Augustyna; tem rychlej zwrot ten nastąpi, czem pewniejsza pomoc Boża modlitwą matki wyproszona. Stąd wytyczną dla każdej matki troska o jak najlepsze wychowanie dzieci i modlitwa, aby owoce wychowania zawsze miały przewagę i całe przenikały życie dziecka.


Tego samego dnia

Święty Floryan, męczennik

(+ r. 304.)

   Z życia św. Floryana żadnych bliższych nie posiadamy wiadomości; natomiast przekazały nam się dzieje jego męczeństwa. Kiedy bowiem za czasów Dyoklecyana i Maksymyana wyszedł rozkaz, aby chrześcijanie składali ofiary bożkom, wielu wiernych zachwiało się w wierze, inni w ucieczkach szukali ochrony przed zaciekłością pogańską. W Laureacum (Lorch), stolicy Noricum (dzisiejszej Austryi) rozkazał namiestnik Akwilin pojmać 40 chrześcijańskich żołnierzy, a kiedy wzbraniali się składać ofiary, wrzucić ich do ciemnej kaźni. Dowiedział się o tem święty Floryan, który pochodził z Cetium (Zeiselmauer), później wstąpił do służby wojskowej i piastował naonczas godność dowódzcy. Aby pojmanych żołnierzy utwierdzić w wierze, ruszył natychmiast do Laureacum; po drodze napotkał wysłańców starosty, którzy szukali chrześcijan. Oddał się dobrowolnie w ich ręce, jawnie przyznając się do wiary Chrystusowej. Stawiony przed Akwilinem powtarzał swe wyznanie wiary, a głuchy pozostawał na namowy, aby więcej był posłuszny rozkazom cesarskim niż woli swego Boga. Przeciwnie wytykał śmiało nierozumność pogańskich praktyk religijnych i niesłuszność pogańskich ofiar, składanych bożkom. Rozgniewany namiestnik gwałtem kazał zawleć Floryana do ołtarzy ofiarnych, a gdy przymus nie odniósł skutku, kazał go biczować do krwi. Na wszelkie przedstawienia odpowiadał męczennik, że w sprawach żołnierskich gotów być posłusznym rozkazom przełożonych, chociażby pogańskich, ale w sprawach duszy swej nie może odstąpić od Chrystusa, bo zaparciem wiary samby się skazał na wieczne potępienie. Widząc swą niemoc wobec stałości Floryana, a nie umiejąc sobie jej wytłomaczyć, przypisywał Akwilin nieugiętość męczennika czarom i wpływom rzekomego zabobonu chrześcijańskiego. Aby zaś św. Floryan męstwem swem nie pociągnął innych do Chrystusa, a chwiejnych w wierze prawdziwej nie utwierdził, skazał go Akwilin na śmierć przez utopienie. Wyprowadzono Floryana na most rzeki Enns; wielki głaz przywiązano mu do szyji i strącono go w nurty wód. Było to r. 304; fale wyrzuciły ciało, które odnalazła, wezwana objawieniem, pobożna niewiasta Walerya i pochowała je przyzwoicie. Na miejscu grobu zbudowano świątynię, którą później Węgrzy zniszczyli. Odbudowana staraniem biskupa Engelberta z Passau, przeszła pod opiekę kanoników regularnych św.Augustyna, którzy zbudowali tam klasztor pod wezwaniem św. Floryana, 1,5 godziny od miasta Linz. Relikwie św.Floryana przeniesiono później do Rzymu, skąd w większej części przesłał je papież Lucyusz III. na prośby Kazimierza do Polski r. 1183; złożono je na Wawelu. Jak więc Jerozolima szczyci się św. Szczepanem, Rzym św. Wawrzyńcem, tak Kraków św. Floryanem.


     Inni święci z dnia 4. maja:


   Św. Ada, ksieni. - Św. Antonia, męczenniczka. - Św. Krescencyusz, kapłan. - Św. Cyryak, biskup i męczennik z Jerozolimy. - Św. Helena, dziewica. - Bł. Władysław z Gielniowa, zakonnik. - Bł. Michał Giedrojć, kanonik regularny. - Bł. Stanisław Kaźmierczyk, kanonik regularny. Św. Paulin, biskup z Senigaglia. - Św. Pelagia, dziewica i męczenniczka. - Św. Sylwan, biskup i męczennik z Gaza. - Św. Synezyusz, męczennik. - Św. Weneryusz, biskup z Medyolanu. - Św. Porfyry, kapłan i męczennik.