Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   23. M A J A

23. Maja


Święty Jan de Rossi

(1698 - 1764.)

   Św. Jan Chrzciciel de Rossi urodził się r. 1698 w Voltaggio pod Genewą z ojca Karóla i matki Frańciszki Anfossi. Już w dziecięcym wieku zwracał mały Janek uwagę na siebie przez uległość, skromność i pobożność. Szkoła miejscowa i kościół parafialny były prawie jedyne miejsca, do których uczęszczał; codziennie służył do kilku Mszy św. z takiem nabożeństwem, że budował swem zachowaniem wiernych. Te właśnie przymioty wyjednały mu opiekę bogatego obywatela z Genewy, nazwiskiem Scorsa; jako dziesięcioletni więc chłopiec przeniósł się do domu swych dobroczyńców, którym odpłacał wszelkimi objawami wdzięczności w zamian za troskliwe wychowanie i wykształcenie.
   Po trzech latach wezwał go do siebie bliski krewny, Wawrzyniec Rossi, kanonik przy kościele Matki Boskiej w Rzymie; umieścił go celem dalszych nauk w kolegium rzymskiem Jezuitów. Zbyt wielkie umartwienia ciała przyprawiły młodego Jana o ciężką chorobę; chociaż ją przemógł, to przecież przez całe życie pozostał słabowitym. Chroba też spowodowała przerwę i zarzucenie głębszych nauk teologicznych. Św. Jan widział w tem palec Boży i mawiał później, że Bóg chciał go ochronić od pychy i zarozumiałości, któreby może się w nim wyrodziły, gdyby został uczonym mężem.
   Żądza postępu w doskonałości chrześcijańskiej wprowadziła go do stowarzyszenia pobożnego, którego zadaniem były dzieła miłosierdzia co do duszy i co do ciała; istniało w samem kolegium rzymskiem. Odznaczał się jako członek tego stowarzyszenia taką gorliwością niestrudzoną, że zarząd w dowód zaufania polecił mu katechizacyę współwychowańców. Spełniał obowiązki swe z taką szczerością i z takiem upodobaniem, że zjednał sobie miłość wszystkich, a tem większe mógł stąd zdobywać owoce swej pracy; nazywano go tedy aniołem albo i apostołem kolegium. W niedzielę i święto prowadził swych wychowańców albo na nabożeństwa albo na rozmowy duchowne albo też na godziwe rozrywki, w których sam brał udział.
   Uzupełniwszy swoje wykształcenie w szkołach dominikańskich w Rzymie, otrzymał w 16. roku życia tonzurę, a w r. 1721 święcenia kapłańskie. Wzorowość życia swego spotęgował wzniosłem pojmowaniem swych nowych obowiązków. Zachował skromność w zewnętrznem zachowaniu, w ubiorze, w rozmowach; odmawiał sobie rozrywki nawet godziwej z obawy przed rozproszeniem ducha; do Mszy św. gotował się długiemi rozmyślaniami i ustnemi modlitwami; spełniał zaś Ofiarę niekrawą z takiem przejęciem, że drzenie ogarniało całą jego istotę; było tak wielkie, że spostrzegało je otoczenie. Pacierze kapłańskie odmawiał ściśle w przepisanych przez Kościół godzinach. Troska o zbawienie swych bliźnich nie opuszczała go nigdy. Chodził rano i wieczorem na rynki i miejsca sprzedaży, aby uczyć ludzi tam zebranych prawd wiary. Ubogich sprowadzał do szpitalu św. Galii; i tutaj chorych wprowadzał w podstawowe tajemnice nauki Chrystusowej. Nie małą zasługę położył przytułkiem zbudowanym przy szpitalu św. Galii; przeznaczył go na schronisko biednych dziewczyn, narażonych na utratę czystości i czci niewieściej; do budowy przyczynił się sam papież Klemens XII. hojnym datkiem.
   Daleki od wszelkich zaszczytów i korzyści doczesnych nie chciał św. Jan przyjąć żadnego lepiej wyposażonego stanowiska kościelnego. Dopiero wyraźny rozkaz nakłonił go do przyjęcia kanonikatu przy kościele, przy którym pracował krewny jego Wawrzyniec. Obowiązki swe w chórze spełniał z takim przejęciem, że wpadał nieraz podczas śpiewów kościelnych w zachwycenie; dochody z stanowiska swego przeznaczał na ozdobę i potrzeby kościoła, który wykazywał coraz więcej odwiedzających, przywabionych świątobliwością i rozgłosem Jana de Rossi. A już liczbę wiernych mury kościelne ledwie zdołały pomieścić, kiedy święty Jan po długich wahaniach i wątpliwościach objął obowiązek spowiednika. Konfesyonał tyle mu czasu zabierał, że nie mógł spełniać obowiązków swych kanonickich. Zaniepokojony w sumieniu poprosił o dyspenzę odnośną papieży Klemensa XII. i Benedykta XIV. Przychodził do konfesyonału rychło rano, nim kościół był jeszcze otwarty; nie prędzej wychodził z niego, póki wszystkich nie pojednał z Bogiem w trybunale pokuty. Pełen zadowolenia mawiał: Znam teraz najkrótszą drogę do nieba; jest to słuchanie spowiedzi; nieskończone są zasługi kapłana-spowiednika, bo owoców spowiedzi nikt ogarnąć nie zdoła.
   Staranną opieką otaczał także tych wszystkich, którzy za wyrzutków uchodzą społeczeństwa. Docierał do najbrudniejszych zaułków; odwiedzał domy podejrzanej sławy, wchodził do domów karnych i więziennych; wszędzie głosił prawdy wiary, wszędzie jednał odnalezione dusze z Bogiem przez pokutę św., do której nikt tak pobudzać nie zdołał dosadnie i skutecznie jak właśnie św.Jan de Rossi; pamiątką jego działania i szpital św. Trójcy i dom pracy dla więźniów pod wezwaniem św. Michała.
   Pomimo zajęć swych poświęconych dla najniższych warstw społecznych nie odmawiał nigdy pomocy tam, gdzie jej wzywano celem utrwalenia się w cnocie i doskonałości. Urządzał więc ćwiczenia duchowne w klasztorach, w towarzystwach; brał udział w misyach, a chociaż nie głosem ani wymową, to przecież treścią swych nauk obfitym mógł się cieszyć plonem duchowym.
   Pracę tę natężoną z woli Boga nagle musiał przerwać. Niespodziewane porażenie podcięło zupełnie siły św. Jana. Odzyskał tyle przytomności i władzy, że mógł przyjąć Sakramenta św., a nawet Mszę św. odprawiać w kaplicy domowej szpitala; ponowne wszakże napady przyprawiły go o śmierć dnia 23. maja r. 1764. Koszta pogrzebu poniósł szpital św. Trójcy, bo nie zostawił żadnych św. Jan po sobie zasobów. Papież Pius IX. policzył go r. 1870 w poczet błogosławionych, Leon XIII. r. 1881 w poczet świętych.


     Nauka


   Życie św. Jana de Rossi stwierdza naocznie, jak daleko sięga zadanie i działalność Kościoła katolickiego. W trosce o dobro duchowe bliźnich nie ograniczał się na działalność zamkniętą murami kościelnymi; szukał bliźnich po za nimi, rozwijając pracę swą w podobny sposób w obrębie Rzymu jak św. Wincenty z Paulo w Paryżu i całej Francyi.
   Stąd to też pojmujemy, jak właśnie Kościół katolicki przez dobre przygotowanie duchowych podwalin, przez prowadzenie na drogach cnoty, zdolny jest do uporządkowania wszelkich społecznych stosunków. Jeśli bowiem wogóle na świecie można znaleść objawy bezinteresownej miłości i bezstronnej sprawiedliwości, to z pewnością w Kościele katolickim.
   Pojmowanie takiego posłannictwa swego każe Kościołowi starać się o zdrowy rozwój rodzin i o zaspokojenie potrzeb jednostki, każe śledzić objawy społecznych przewrotów; przemiany uzasadnione uznawać, inne badać, naprawiać lub odrzucać. Przedmiotowością swoją najskuteczniej oddziałuje na wszystkich, którzy wogóle wpływ jego uznają; oddziałuje skuteczniej od tych, którzy nie bez własnego interesu do gwałtownego przewrotu chcą doprowadzić w społeczeństwach ludzkich.


Tego samego dnia

Błogosławiony Andrzej Bobola, męczennik

(1592 - 1657.)

   Potomek czeskiego ongi rodu Bobolów, później w Polsce osiadłego, urodził się bł. Andrzej w województwie sandomierskiem. Od dziecięctwa zaprawiony w cnocie, po naukach odbytych w Sandomierzu 19 letni młodzieniec wstąpił do zakonu Jezuitów, aby zadosyć uczynić pragnieniu wyższej doskonałości zdala od ponęt i rozproszeń świata. Po dwóch latach nowicyatu złożył r. 1613 śluby.
   Wybitne zdolności umysłowe przy zasobie cnoty prawdziwej zalecały go na kierownika i nauczyciela młodzieży. To też po skończonych studyach filozoficznych udał się do Braniewa (Braunsberg) na Warmii, aby objąć naukę w szkole elementarnej. Później, bo r. 1617 przeniósł się do wyższej szkoły w Pułtawie. Z woli przełożonych dokończył po r. 1618 swe nauki teologiczne w Wilnie, poczem stopniowo odbierał wyższe święcenia. Roku 1622 otrzymał godność kapłańską.
   Odtąd gorliwość bł. Andrzeja nie znała prawie granic. Działalnością swoją objął powoli całą Litwę, a skuteczność pracy zdobyła mu miano łowcy dusz ludzkich i apostoła Litwy. Początkowo działał jako kaznodzieja w Wilnie; urząd ten sprawiał od r. 1624. Ciasny dla niego zakres pracy rozszerzył się, kiedy rok później zaraza nawiedziła miasto i okolice dalsze. Zaprawiony w pracy prawdziwie misyjnej z łatwością podołał nowym zadaniom wśród podobnych i później warunków; zaraza bowiem z r. 1630 i 1633 znowu przywołała Andrzeja na obszerniejsze pola działalności kapłańskiej, która wobec ciągłego niebezpieczeństwa śmierci równała się prawdziwemu bohatyrstwu.
   Z pracy bł. Boboli podnosimy pięcioletnie rządy jego w Brójsku, dokąd go był posłał prowincyał Mikołaj Łęczycki. Zaskarbił sobie szacunek i miłość nietylko swych współtowarzyszy, ale nadto całej okolicy. Siły swe podwajał, jeśli tego była potrzeba; chętnie wyręczał lub zastępował współzakonników, nie opuszczał przecież swych obowiązków ani swych dobrowolnych zajęć.
   Niespożyte też zasługi położył około rozwoju nabożeństwa do Najśw. Maryi Panny; jako kierownik stowarzyszeń na Jej cześć umiał pomnożyć liczbę wiernych sług Maryi swoją gorliwością i utwierdzić prawdziwą miłość do Matki Bożej. Nie mniej zawdzięcza mu zakon Jezuitów wybitniejsze znaczenie, jakie zajął dla katolickiej Litwy wobec zamachów schizmy. Szeregi zakonników coraz więcej liczyły członków, zyskanych właśnie pracą bł. Andrzeja; wszyscy zaś ożywieni za jego wpływem gotową na wszystko chęcią obrony zagrażanego gwałtem i przemocą katolicyzmu. Odczuwali schizmatycy, że duszą obrony katolickiej jest bł. Bobola; on gromił rozwiozłość duchowieństwa schizmatyckiego, wykazywał błędy schizmy bądź to w naukach do ludu bądź to w uczonych wywodach; on to nawracał piorunem swego słowa grzeszników, strzegł przed odstępstwem, jednał dla Kościoła odstępców. Ożywiony duchem św. Frańciszka Ksawerego i św. Frańciszka Regis z całą bezinteresownością poświęcenia i zaparcia działał na dobro Kościoła bez względu na nienawiść, jaką postępy pracy jego rozbudzały; przeciwnie nieraz odzywało się w nim gorące pragnienie, aby męczeństwem dopełnić i uzacnić swą dotychczasową pracę za wiarę.
   Szczytem pracy bł.Andrzeja był 26 letni pobyt w Janowie; zapanował nad całym Polesiem Pińskiem wśród ludu zdziczałego. Bobola pieszo chodził od sioła do sioła, naukami i przykładem własnego życia nawracając i ludzi prostego umysłu i dostojników, wysokich rodem i urzędami. Rozpasana zaciekłością do Kościoła katolickiego schizma nie zadowoliła się krwią bł. Józafata Kuncewicza, umęczonego r. 1623; podniosła świętokradzką rękę i na bł. Andrzeja.
   Wśród rozbojów i grabieży licznych wpadli r. 1657 schizmatycy do Janowa, szukając swej ofiary. Kiedy się dowiedzieli, że właśnie co dopiero bł. Andrzej był miasto opuścił, ruszyli za nim w pościgu; dognali go. Wśród męczarni, jakie tylko dzikość prześladowców wymyślić mogła, wśród bluźnierstw na wszystko, co katolickie, zadali mu śmierć okrutną. Pasy z niego darli, drzazgi wbijali za poznogcie, oczy wyłupili, uszy i nos obcięli, wydarli mu język, aby nie mógł wzywać imion Maryi i Jezusa, porąbali go szablami, a nakoniec powiesili wśród naigrawań na szubienicy. Powiadają, że męczeństwo bł. Andrzeja się rozpoczęło koło Wychowa, że śmierć ostateczna nastąpiła na rynku w Janowie. Było to r. 1657. Ciało bł. Andrzeja pochowane w Pińsku odkrył pouczony objawieniem r. 1702 Jezuita Marcin Godebski, względnie Prokop Łukaszewicz. R. 1808 umieszczono je w Połocku. Papież Pius IX. policzył Andrzeja Bobolę w poczet błogosławionych r. 1853. Kościół powszechny obchodzi jego pamiątkę dnia 22. maja, Kościół polski dnia 21. lutego.


     Inni święci z dnia 23. maja:


    Św. Anno, biskup z Werony. - Św. Dezydery, biskup z Langres. - Św. Dezydery, biskup z Vienne. - Św. Euleby, biskup z Neapolu. - Św. Eufrozyna, zakonnica z Połocka. - Św. Medyk, szewc-pustelnik. - Św.Merkuryalis, biskup z Forli. - Św. Wilhelm, piekarz-męczennik. - Św. Eutychyusz, opat. - ŚŚw. męczennicy Kwincyan, Montana, Januarya, Emelya, Nonna, Almeryda, Nicya, Faustus. - Św. Michał, biskup z Synnada.