Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   16. M A J A

16. Maja


Święty Jan Nepomocen, męczennik

(1330 - 1383.)

Św Jan Nepomocen

   W roku 1330 urodził się św. Jan w miasteczku Nepomuk, dziesięć mil od Pragi; stąd przydomek Nepomocen. Bogobojni jego rodzice długo żyli bezdzietnie; dopiero modlitwami, ślubami i pielgrzymkami, nabożeństwem do Najśw.Maryi Panny wybłagali sobie syna, który pierwszym miał być męczennikiem za tajemnicę świętej spowiedzi.
   Dziecię było słabowite; zdawało się, że ulegnie chorobom; znowu ofiarowanie małego Jana Najśw. Maryi Pannie zachowało go przy życiu; oczywista opieka Boża na nim spoczywała. Dorastający chłopczyna jaśniał postępami w cnotach i naukach. Codziennie bywał obecny na kilka Mszach św. w klasztorze Cystersów, gdzie znajdował się obraz Matki Boskiej cudami słynący. Tutaj rodzice sobie Jana od Boga wyprosili, tutaj zdrowie mu wybłagali. Pierwsze początki nauk otrzymał chłopczyna w domu rodzicielskim, dalsze w szkołach miasta Saaz, a później na wszechnicy w Pradze, którą Karól IV. cesarz rzymski i król czeski był założył na wzór uczelni w Paryżu i Padwie. W teologii i w prawie kanonicznem zdobył sobie Jan Nepomocen stopnie akademickie.
   Idąc za głosem powołania poświęcił się stanowi duchownemu; nauką i częstemi Komuniami św. zdołał nabrać siły i mocy, aby sprostać przyszłym obowiązkom; po całomiesięcznem skupieniu na pobożnych ćwiczeniach przyjął nakoniec święcenia kapłańskie.
   Głośny już wtenczas wiedzą i wymową, otrzymał urząd kaznodziejski przy kościele Matki Boskiej w Pradze. Wobec zasług, które przez kazania swe położył, kiedy niestrudzony nawracał całe tłumy Czechów, uczonych i prostaczków, a także i jawnogrzeszników, otrzymał Jan godność kanonika katedralnego.
   Tumczasem umarł r. 1378 ku powszechnemu żalowi Karól IV.; na tron wstąpił 16 letni Wacław IV., który upojony swą godnością rozwiozłe prowadził życie. Przebywał głównie w Pradze; słysząc tedy o zaletach Jana, wezwał go z kazaniami na swój dwór królewski. I na monarchę zrobił świątobliwy kapłan takie wrażenie, że otoczył go najwyższym szacunkiem, a nawet ofiarował mu opróżnione właśnie biskupstwo w Lutomierzycach. Skromność Jana nie pozwoliła mu przyjąć tej godności. W przekonaniu, że odmowa ma swe źródło w obawie wielkiej odpowiedzialności, ofiarował mu Wacław pierwszą w Czechach prałaturę, bo prepozyturę na Wyszehradzie, z którą i obfite dochody i urząd kanclerstwa królewskiego były połączone. Ale i od tego zaszczytu zdołał się Jan wymówić. Później przyjął obowiązek jałmużnika królewskiego w tym celu, aby na dwór tem skuteczniejszy wywierać wpływ. Na nowem stanowisku zdziałał bardzo wiele dobrego, bo był opiekunem dla biednych i uciskanych, był sędzią w sprawach zawikłanych, a wyrokami swymi zapobiegał niepotrzebnym procesom i kończył długoletnie nieraz swary.
   Królowa Joanna, córka Alberta bawarskiego, niewiasta pełna cnoty, obrała sobie św. Jana na stałego spowiednika. Miłowana przez króla, cierpieć musiała nieraz wskutek jego podejrzeń niesłusznych; doświadczenia te, a rady św. Jana były dla niej drogą do coraz większej doskonałości. Natomiast w Wacławie coraz to nowe rodziły się podejrzenia przeciw małżonce; najwznioślejsze jej czyny miłosierdzia, odwiedzanie ubogich, pobyt w kościele tłomaczył sobie na jej niekorzyść; sam rozwiozły, oddany wszelakiej niewstrzemięźliwości nie wahał się i Joanny posądzać o niewierność.
   Dręczony podejrzeniami, a bez dowodów na ich stwierdzenie, zażądał od św. Jana, aby złamał tajemnicę spowiedzi i wyjawił mu wszystko, co królowa w trybunale pokuty wyznaje; wydawał mu się ten środek najpewniejszym, aby się przekonać o wierności czy niewierności małżonki. Jan przerażony niesłychanem żądaniem odmówił. Król pokrył swój gniew wobec oporu kapłana; był przywykły do tego, że wszelkie rozkazy jego natychmiast się spełniały. Z wyrazu twarzy przewidywał jałmużnik królewski, że sprawa groźny może wziąść dla niego obrót.
   Kiedy król po niedługim czasie, niezadowolony z potraw przygotowanych do uczty, nakazał w porywczym gniewie sługę odpowiedzialnego ogniem umęczyć, a Jan starał się zapobiegnąć niesprawiedliwemu wyrokowi, podniecony do ostateczności Wacław skorzystał z nadarzającej się sposobności i z zemsty za doznany dawniej zawód kazał wtrącić niewinnego kapłana do ciemnicy.
   Król chwalił się przed dworzanami początkowo z postępku swego; po kilku dniach namysłu kazał uwolnić Jana z więzienia; żałował swej porywczości; na znak pozornej zgody wezwał Jana nawet do zamku; niestety tutaj znowu rozpoczął nakłaniać spowiednika, aby zechciał wyjawić grzechy Joanny i tym sposobem przyczynić się do ukojenia wewnętrznych w władzcy niepokojów. Nadaremne były wysiłki królewskie: kapłana nie nęciły ani nagrody obiecane ani go nieprzeraziły zagrożone męki. Wrzucony powtórnie do więzienia, poddać się musiał okrutnym katuszom. Wyciągnięte ciało na torturach zbiry gorejącemi przypalały pochodniami; Jan znosił cierpienia siłą Bożą; usta jego nie otwierały się do jęków; jedynie ciche było słychać wzywania Jezusa i Maryi. Na wiadomość o losie świętego kapłana, królowa wstawiła się za nim; prośbami i łzami zmiękczyła serce małżonka i uzyskała uwolnienie swego spowiednika.
   Jan nikomu nie zdradził zaciętości królewskiej; wyleczony z swych ran, sprawiał dalej swe obowiązki, bywał na dworze, jakoby żadnej nie było przyczyny do ostrożności lub żalu. Pomimo to głos wewnętrzny się w nim odzywał, że śmiercią przypłaci swą stałość w obowiązkach kapłańskich.
   Gotował się na śmierć. W niedzielę przed Wniebowstąpieniem Pańskim wygłosił naukę na temat słów Zbawiciela: Maluczko, a nie ujrzycie mnie. Powtarzał te słowa tak częto i z takim naciskiem i w takim związku, że słuchacze poznali, jako mówi o sobie i bliskiej swej śmierci. Pod koniec kazania wpadł św.Jan w uniesienie i w proroczym duchu wśród łez obfitych opowiedział nieszczęścia, jakie spadnąć miały na Czechy przez Husytów. Pożegnał się też z wiernymi, pożegnał się z duchowieństwem w przeczuciu, że ostatni raz był wstąpił na kazalnicę.
   Na uproszenie sobie łaski szczęśliwej śmierci odprawił pielgrzymkę w dzień przed Wniebowstąpieniem do Bunzlau, aby ubłagać sobie opiekę Matki Boskiej, której obraz tam już od czasów św. Cyryla i Metodego miał być umieszczony. Wracającego do Pragi wieczorem Jana spostrzegł król z zamku. Odezwała w nim się zaciętość; kazał sprowadzić do siebie kapłana i stawił mu do wyboru albo wyjawienie grzechów Joanny albo natychmiastową śmierć. Jan milczał. Król nastawał. Jan oświadczył się gotowym na śmierć. Wtedy Wacław kazał kapłana przetrzymać na zamku aż do nocy, a potem wrzucić z mostu do Wełdawy. Było to 16. maja r. 1383.
   Światłość wielka zwróciła uwagę mieszkańców i królowy na spełnioną zbrodnię. Król przerażony opuścił Pragę, aby ujść wyrzutów czynionych mu słusznie przez małżonkę. Duchowieństwo uroczyście podjęło zwłoki, które woda była wyrzuciła na mieliznę, i złożyło je w katedrze. Królowa z żalu nad zgonem męczeńskim wiernego spowiednika umarła r. 1386. Wacława zaś złożyli książęta rzeszy z tronu r. 1400, obwołali cesarzem Frydryka z Brunswiku, a po nim Ruperta bawarskiego; Wacław życie zakończył nagłą śmiercią.
   Przy grobie św. Jana Nepomocena liczne działy się cuda; jego przyczynie przypisują odzyskanie Czech dla cesarstwa niemieckiego przez bitwę pod Pragą roku 1620. Wniosek o kanonizacyą męczennika stawili cesarze Ferdynand II. i III., przeprowadził ją Karól VI. Kiedy r. 1719 otworzono grób św. Jana, znaleziono tylko kości; na czaszce znać było ślady gwałtownego upadku; język jedynie był nienaruszony zgnilizną. Benedykt XIII. uroczyście policzył św. Jana Nepomocena r. 1729 w poczet świętych.
   Są ślady, że król Wacław r. 1393 powtórnej się dopuścił zbrodni na innym kanoniku przez utopienie, który także nosił imię Jana. W każdym razie męczennikiem za tajemnicę spowiedzi jest wedle akt kanonizacyjnych jedynie św. Jan Nepomocen, utopiony w Wełdawie r. 1383.


     Nauka


   Św. Jan jest wzorem wstrzemięźliwości w mowie. Liczne grzechy popełniamy przez to, że mówimy rzeczy niepotrzebne w nieodpowiednim czasie lub na niestosownem miejscu. Szarpiemy dobrą sławę bliźniego, wyjawiamy jego błędy, przywary, winy. Popełniamy i grzechy przez to, że milczymy tam i wtenczas, kiedy uwagi byłyby konieczne i niezbędne. W milczeniu słuchamy obmowy, oszczerstwa. Niestety nieraz i przez wstyd i milczenie popełniają się i przy spowiedzi świętej świętokradztwa.
   Jest czas milczenia i czas mówienia, powiada Pismo św. (Eklez.3.7), a św.Grzegórz dodaje: Bacznie należy czas i sposobność rozróżniać; trzeba trzymać język na uwięzi, kiedy czas milczenia; skoro czas mówienia, nie należy się krępować, inaczej może się spełnić skarga Jezejasza proroka (6.5): Biada mnie, iżem milczał. Rozum, powiada św. Jan Chryzostom, powinien otwierać usta nasze; milczenie bowiem nieraz lepsze niż obfitość słów, ale nieraz i obfitość mowy może być pożyteczniejszą niż nieodpowiednie milczenie.
   Św. Jan wzorem zachowania tajemnicy ze spowiedzi św. Każdy kapłan do tej zobowiązany tajemnicy; nie było dotąd przypadku, aby ją kiedykolwiek złamano. Tajemnica ta najlepszą ochroną i zachętą dla każdego grzesznika. Wyznane grzechy wiecznym zostaną pokryte milczeniem, a odpuszczone nigdy się nie wyjawią, ani nawet na sądzie ostatecznym. Nie wstydź się, napomina księga Eklezyastyka (4.24-25) mówić prawdy za duszę swoją; bo jest wstyd przywodzący grzech, a jest wstyd przywodzący sławę i łaskę. Przypomnieć nie zawadzi, że i spowiadający winni zachować tajemnicę tego, co słyszy na spowiedzi i nie rozszerzać niepotrzebnych o spowiedzi wieści.


     Inni święci z dnia 16. maja:


   Św. Adam, opat. - Św. Eupurya, dziewica. - Św. Gencyusz, pustelnik. - Św. Hilary, biskup z Pavia. - Św. Honoraty, biskup z Amiens. - Św. Maksyma, dziewica. - Św. Perygryn, biskup z Auxerre. - Św .Szymon Stock jenerał Karmelitów. - Św. Ubald, biskup z Gubbio. - ŚŚw. męczennicy Walenty i Damian. - ŚŚw. męczennicy Akwilin i Wiktoryan. - Św. Fortis, biskup i męczennik z Bordeaux.