Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   25. S I E R P N I A

25. Sierpnia


Święty Ludwik IX., król francuski

(1214 - 1270.)

Św. Ludwik IX

   Ludwik, dziewiąty tego imienia król francuski, urodził się jako syn pierworodny Ludwika VIII. w zamku Poissy pod Paryżem 1214. roku. Kaplicę pałacową w Poissy, gdzie odebrał Sakrament chrztu św., całe życie w wielkiej miał czci. Na pytanie, dlaczego kaplicę te wyżej ceni aniżeli katedrę w Rheims, w której na króla go ukoronowano, odpowiedział tak znamiennie: W Poissy otrzymałem nieprzemijającą godność chrześcijanina, w Rheims znikomą godność królewską. Utraciwszy bardzo rychło ojca, wstąpił Ludwik już w 12. roku życia, bo r. 1226 na tron francuski. Rządy państwa sprawowała w jego imieniu aż do r. 1235 słynna z cnoty i roztropności matka jego Blanka. Jej też opiece zawdzięcza Ludwik znakomite swe wychowanie. Wiedząc, że dobro państwa zawisło od dobrego i pobożnego ducha na dworze królewskim, zaszczepiła bogobojna matka dzieciom swoim święte obyczaje, a najstarszego zwłaszcza syna utwierdzała w nadzwyczajnej bojaźni Boga i w obrzydzeniu grzechów. Mawiała nieraz: "Synu miły, wolałabym cię raczej widzieć na marach śmiertelnych, aniżelibyś kiedykolwiek grzechem śmiertelnym Stworzyciela swego miał obrazić." Słowa te dziecię tak głęboko w sercu sobie zapisało, iż nigdy grzech ciężki duszy jego nie splamił. Tę bojaźń Boga, która go całe życie strzegła od grzechu śmiertelnego, usiłował król przelać także na innych. Widząc razu pewnego człowieka trędowatego, zapytał jednego ze swych dworzan, coby wolał: czy trąd, czy grzech śmiertelny. Dworzanin odpowiedział, iż wolałby sto grzechów na duszy aniżeli trąd na ciele. Pobożny monarcha tak się tą bezbożną odpowiedzią przeraził, że zawołał z wielką niechęcią: "Zaiste, nie rozumiesz, co to znaczy niełaska Boga. Wiedz zatem, że grzechu śmiertelnego należy się więcej obawiać aniżeli wszystkiego złego na świecie."
   W życiu domowem przestrzegał Ludwik stałego porządku dziennego. Słuchał codziennie Mszy św., pościł dwa razy tygodniowo, co piątek szedł do spowiedzi, a przystępując do Komunii św. zbliżał się zawsze na kolanach do ołtarza. Tak silną i niewzruszoną żywił wiarę, że powiedział razu pewnego na wieść przyniesioną, jakoby Chrystus ukazał się w Hostyi św. w postaci dziecięcia: "Wierzę, iż Chrystus Pan w Najśw. Sakramencie prawdziwie jest obecny, a wierzę tak mocno, że nie potrzeba mi widzieć Go oczyma." Dobroczynność jego nie znała granic. Rozdzielał obfite jałmużny, odwiedzał ubogich po domach i szpitalach, na dworze swoim żywił codziennie 120 żebraków, trzech z nich brał do swego stołu i sam im usługiwał, a co sobotę mył kilku chorym nogi. Kiedy dworzanie napomknęli, że to nie przystoi królowi, odrzekł: "W ubogich uznaję i czczę Chrystusa Pana, który powiedział: "coście uczynili jednemu z tych maluczkich, Mnieście uczynili." A innym razem zauważył: "Ubodzy muszą zdobywać niebo cierpliwością, bogaci jałmużną." Założył i wyposażył kilka szpitalów, a do jednego z nich wniósł na płaszczu jedwabnym pierwszego chorego sam z zięciem swoim, królem Nawary. Cesarz konstantynopolitański podarował Ludwikowi koronę cierniową Jezusa, zastawioną Wenecyanom. Ludwik wykupił ją za drogie pieniądze, wyszedł naprzeciw poselstwu niosącemu święte relikwie, towarzyszył posłom z całym dworem i duchowieństwem; sam też niósł świętą koronę z wielkiem nabożeństwem, boso, z odkrytą głową, w ubraniu bardzo prostem.
   Objąwszy rządy państwa, pojął Ludwik r. 1234 za małżonkę, Małgorzatę, córkę hrabiego Prowancyi. Pan Bóg pobłogosławił ten związek pięciu synami i tyluż córkami. Święty król pouczał każdego wieczora dzieci swe w prawdach wiary, zabierał je na Mszę świętą i strzegł pilnie od wszelkiego grzechu. Dobrotliwy i łaskawy dla wszystkich poddanych, umiał Ludwik jednakże być surowym, gdy chodziło o cześć Boga i wiarę Chrystusową. Wydał podobno prawo, ażeby bluźniercom piętnowano wargi ognistem żelazem; gdy wedle podania na pewnym obywatelu Paryża, prawo to wykonać rozkazał, a niektórzy szemrali, że takie oszpecenie okrutne jest karą zbyt srogą, miał odpowiedzieć: "Niechaj i moje usta tak piętnują, byleby królestwo moje wolne było od bluźnierstw." Dla rozkrzewienia wiary i dobrych obyczajów, dla podniesienia oświaty i nauki założył około 40 klasztorów, różne zakłady wychowawcze i słynną wszechnicę w Paryżu (Sorbonę).
   Żywą wiarę a gorącą miłość Boga i Kościoła udowodnił Ludwik najlepiej wyprawami do Ziemi Świętej. Popadłszy w ciężką niemoc obiecał Bogu, że będzie walczył z poganami o grób Pański, aby zdobyć ziemię, po której chodził Jezus Chrystus. Gdy więc w r. 1248 rozkazał papież po wszystkich kościołach nawoływać ludzi do obrony krzyża., wyprawił się Ludwik z braćmi i synami, z wielu panami możnymi i silnem wojskiem za morze do Palestyny. Zrazu staczał z Saracenami potyczki zwycięskie; później opuściło nagle chrześcijan wszelkie szczęście; zaraźliwe choroby przerzedziły tak okropnie szeregi chrześcijańskie, że nieprzyjaciel wkrótce zupełnie je rozgromił, a króla wziął do niewoli r. 1249 pod Damiette. Nie narzekał Ludwik na los niepomyślny; poddawał się zrządzeniu Boskiemu z taką cierpliwością, że nawet pogan zadziwiał. Po pewnym czasie, spędzonym w niewoli, zawarł nareszcie z Saracenami ugodę, mocą której uzyskał wolność za bardzo wysokim okupem. Po wyswobodzeniu swojem przemieszkał król święty jeszcze pewien czas w Ziemi Świętej, zwiedził z wielką czcią Nazaret oraz miejsca wsławione Męką Pańską, wykupił bardzo wielu chrześcijan z rąk pogańskich, opatrzył miasta i zamki, jakie chrześcijanie tam posiadali, grzebał sam ciała zmarłych i poległych współbraci, bo dopiero po r. 1253, na wieść o śmierci matki stanął na ziemi ojczystej we Francyi.
   Odtąd rozmiłował się Ludwik jeszcze więcej w służbie Bożej i starał się jeszcze usilniej, by uszczęśliwić naród pieczy swojej powierzony. Budował szpitale i kościoły, sprowadził Dominikanów i Frańciszkanów do Paryża i sam do trzeciego zakonu św. Frańciszka się zapisał. Miłościwy opiekun uciśnionych słuchał dwa razy w tygodniu skarg wdów i ubogich, by zapobiedz gwałtom i nadużyciom panów. Pewna uboga kobieta, przegrawszy swą sprawę, lżyła okrutnie króla, że nie godzien korony i zasługuje na wywołanie z kraju. "Prawda, odrzekł król łagodnie, zasługuję na to, by mnie nietylko z Francyi, ale wogóle z ziemi wypędzono." Tak upłynęło lat szesnaście. Na wieść, iż Saraceni znów srodze chrześcijan uciskają, odezwał się w królu dawny duch rycerski. W r. 1270 wybrał się drugi raz na obronę Ziemi Świętej. Początek był pomyślny, ale koniec nader smutny. Nieznośne upały i brak zdrowej wody wywołały straszną zarazę, której ofiarą padł syn królewski Jan, a wreszcie i sam św. monarcha. Trwoga opanowała wojsko na wieść o chorobie wodza; Ludwik z spokojem poddał się cierpieniom; o niczem nie mówił przed śmiercią jak tylko o Bogu. Z nabożeństwem najgłębszem przyjął ostatnie Sakramenta, pożegnał swoich, a zwłaszcza dla następcy tronu wzniosłe pozostawił nauki; umarł dnia 25. sierpnia 1270. r. podobno w chwili, gdy ujrzano wojska, nadciągające na pomoc Ludwikowi. Chrześcijanie odnieśli chlubne zwycięstwo, zawarli pokój i przewieźli drogie zwłoki do kraju. Już w 27 lat później zakończył Bonifacy VIII. proces kanonizacyjny i r. 1297 do Świętych Pańskich zaliczył Ludwika IX. jako prawdziwy wzór dobrego chrześcijanina, króla i bohatera.


     Nauka


   Stosuj do siebie napomnienie, jakie król święty przeznaczał dla syna swego: "Kochany synu, na pierwszem miejscu polecam ci jako najważniejszy obowiązek, żebyś całem, sercem miłował Boga i raczej poniósł śmierć i najokropniejsze udręczenia życia aniżelibyś popełnił kiedy grzech śmiertelny. Jeśli Bóg ześle na ciebie smutek lub chorobę, dziękuj Mu za to; pomnij, że czyni to dla twego dobra; żeś może zasłużył sobie na daleko większą karę przez niedostateczną służbę swą ziemską, przez brak posłuszeństwa wobec woli Stwórcy. Jeśli zaś dobrze ci się powodzić będzie, to i zato Bogu dziękuj; strzeż się pilnie pychy i zarozumiałości; niegodna to bowiem rzecz niewdzięcznością odpłacać dobroczyńcy. Przystępuj często do spowiedzi. Za przewodników duszy obieraj sobie ludzi pobożnych i światłych, którzy nie będą się wahali wytykać ci błędów. Słuchaj nabożnie Mszy św., módl się sercem i ustami, mianowicie w chwili Podniesienia. Bądź łagodnego i miłosiernego serca dla ubogich, wspieraj ich czynem i radą. Unikaj towarzystwa bezbożnych, oddalaj od siebie tych, co rozmowy toczą grzeszne lub oczerniają bliźnich swych. Gdy wstąpisz na tron królewski, bądź przedewszystkiem sprawiedliwy. Jeśli bogaty swarzyć się będzie z ubogim, broń raczej biednego; gdy sprawa będzie jasna, przyznaj słuszność temu, któremu się należy. Jeśli posiadłeś coś niesprawiedliwie lub niesłusznie odziedziczyłeś, oddaj natychmiast bez względu na to, czy tego wiele lub mało. Miej zamiłowanie do modlitwy; dziękuj Bogu często za dobrodziejstwa doznane, byś zasłużył sobie na dalsze łaski. Nie zapominaj nigdy, ile Pan Jezus uczynił dla naszego odkupienia; dlatego staraj Mu się przypodobać."


Tego samego dnia

Błogosławiony Rafał z Proszowic

(1454 - 1534.)

   Z pobożnych rodziców przyszedł na świat r. 1454 bł. Rafał w Proszowicach w województwie krakowskiem; na chrzcie św. otrzymał imię św. Stanisława przez cześć do biskupa-męczennika którego przyczyną rodzice sobie Rafała u Boga uprosili. Już jako chłopczyk garnął się Rafał do posług kościelnych odznaczał się nabożeństwem gorliwem do Matki Bożej. Dorastając, udał się na nauki do Krakowa, gdzie po dłuższem czasie został doktorem filozofii.
   Postępując w cnotach, zachował czystość duszy i ciała nieskalaną; zatapiając się w miłości Boga, postanowił poświęcić się wyłącznej służbie niebios. Z tego to powodu wstąpił za radą swego spowiednika, bł. Świętosława przy kościele Najśw. Maryi Panny, do zakonu św. Frańciszka ostrzejszej reguły na Stradomiu pod Krakowem. Mistrzem jego w nowicyacie był bł. Szymon z Lipnicy. On mu to wpajał zamiłowanie do coraz większej doskonałości przez wzniosłe cnoty, wielkie umartwienia, przez ducha pokuty oraz przez modlitwy. Przy wstąpieniu do klasztoru przyjął Stanisław wedle zwyczaju zakonnego imię Rafała.
   Wyświęcony później na kapłana, dzierżył przez pewien czas urząd kaznodziejski; owocem jego pracy na kazalnicy i w konfesyonale były nawrócenia najzatwardzialszych grzeszników. Taką miał powagę, że nawet król polski, Zygmunt I. obrał go sobie na spowiednika, a nieraz go pytał o radę w trudniejszych sprawach państwowych. Cnota i nauka wyniosły Rafała kilkakrotnie na urząd przeora, a pomimo woli zakonnika także na urząd prowincyała. Obowiązki te spełniał w rozmaitych stronach Polski, nietylko w Krakowie, ale i w Wilnie.
   Władza Rafałowi oddana nie zmieniła wcale jego usposobienia; pozostał wzorowym zakonnikiem, który przy całej wyrozumiałości dla poddanych przestrzegał pilnie zachowywania najściślejszego ślubów zakonnych. Powiadają, że nikt tak nie umiłował serdecznie bogactwa jak Rafał umiłował ubóstwo zupełne; posłuszeństwem i pokorą jaśniał tak wielką, że Bóg w niezwykły sposób cnoty te jego potwierdzał i uznacniał; a już czystość Rafała była najpiękniejszym kwiatem jego doskonałości.
   W późnym wieku, ponownie na prowincyała obrany, zachorował Rafał w Kaliszu. Przeczuwając bliską śmierć, napominał braci do wzajemnej miłości, do karności zakonnej; zalecał im jako środki do życia doskonałego rozważanie Męki Pańskiej oraz nabożeństwo do Najśw. Maryi Panny. Sam kazał się przewieść do klasztoru w mieście Warta. Tutaj opatrzony św. Sakramentami w serdecznem żalu za swe niedoskonałości oddał swą świętą duszę Bogu r. 1534. Dla cudów przy grobie zakonnika Jan Lipski, arcybiskup gnieźnieński, zwłoki Rafała uroczyście do nowej marmurowej przełożył trumny dnia 11. listopada r. 1740.


     Inni święci z dnia 25. sierpnia:


   Św. Alwera, dziewica i męczenniczka. - Św. Epifaniusz, patryarcha w Konstantynopolu. - Św. Genezyusz, artysta, a później męczennik. - Św. Grzegorz, biskup z Utrecht. - Św. Hunegunda, dziewica i ksieni. - Św. Marcyan, opat. - Św. Maksyma, dziewica i męczenniczka. - Św. Mennas, patryarcha w Konstantynopolu. - Św. Patrycya, Bazylianka. - Św. Sewer, opat.