24. Sierpnia
Święty Bartłomiej, apostoł
(+ około r. 71.)
Było to na początku
działalności publicznej Pana Jezusa. Około Jana Chrzciciela liczne gromadziły
się rzesze nad brzegami Jordanu; z grona tych, którzy słuchali jego głosu i
nawoływania do pokuty, Zbawiciel upatrzył sobie ubogich rybaków galilejskich
na przyszłych Swych towarzyszy i apostołów. Powołał Andrzeja i Jana, a ci
Jezusowi zjednali braci swych Piotra i Jakóba; powołał Filipa z Betsaida,
który pozyskał Natanaela. Pełen radości bowiem nad szczęściem, które go
spotkało, udał się Filip do niego, aby mu wieści udzielić: "Znaleźliśmy tego,
o którym napisał Mojżesz w zakonie i prorocy, Jezusa, syna Józefowego z
Nazaretu." Natanael spojrzał nań pytająco: "Ażaliż może być co dobrego z
Nazaret?" Filip, pewny swego, opowiedział krótko: "Pójdź i oglądaj." I
poszedł Natanael za nim. Jezus widząc Natanaela zbliżającego się, rzekł o nim
dobrotliwie: "Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma zdrady." Zdziwiony
Natanael pyta Pana: "Skądże mnie znasz?" Odpowiedział mu Jezus: "Pierwej nim
cię Filip wezwał, gdyś był pod figą, jam cię widział." Poznał Natanael
Mesyasza i wyznał szczerze: "Rabbi, tyś jest Syn Boży, tyś król izraelski." A
Pan Jezus wynagrodził wielką ufność prawego Izraelity obietnicą: "Iżem ci
powiedział: widziałem cię pod figą, wierzysz, większe nad to ujrzysz.
Zaprawdę mówię wam: ujrzycie niebo otwarte i aniołów wstępujących i
zstępujących na Syna człowieczego." - Ten oto Natanael jest naszym św.
Bartłomiejem. Ojciec jego zwał się Tolomai, więc Natanaela zwano Bar-Tolomai
czyli Bartłomiej t. j. syn Tolomai. Jak wszyscy apostołowie pochodził
Bartłomiej z ubogiej rodziny rybackiej. Takich to przyjmował Pan Jezus na
pierwszych uczniów Swoich, by zawstydzić możnych świata, a w prostocie i
słabości sług Swoich okazać tem lepiej boską Swą moc i mądrość. Bartłomiej
opuszczając wszystko, co miał, został później stałym uczniem i apostołem Pana
Jezusa. Patrzał z innymi apostołami na wszystkie cuda i sprawy Pana swego,
słuchał Jego nauk, widział Zbawiciela umierającego, a potem
zmartwychwstałego, otrzymał w dzień Zielonych Świątek Ducha Świętego i
posilony i oświecony darami Boskimi poszedł w świat szeroki, krzewić
królestwo Chrystusowe na ziemi. Jako pole działalności apostolskiej przypadły
św. Bartłomiejowi Indye i kraje sąsiednie. Ochoczo podążył do dalekiej ziemi
indyjskiej, przechodził miasta i sioła, nawracał wszędy pogan i ustanawiał
dla nich kapłanów i duszpasterzy. Z Indyi przeszedł do ziemi ormiańskiej.
Dotarłszy do stolicy kraju, udał się najpierw do wielkiej świątyni bogini
Astarot. Wielu głuchych, ślepych, chromych i innych chorych szukało tutaj
ratunku a za sprawą złego ducha niejeden otrzymał, o co prosił. Skoro jednak
św. apostoł przekroczył próg świątyni pogańskiej, ustały natychmiast sztuczki
szatańskie. Na wieść o tem jako też o nowych uleczeniach ludzi, nawiedzionych
przez złego ducha, posłał król Polymyusz po św. Bartłomieja i prosił go
pokornie, by uwolnił od czarta ukochaną jego córkę, dręczoną tak gwałtownymi
napadami, że trzeba ją było okuć w kajdany. Bartłomiej św. odmówił krótką
modlitwę, a córka królewska wyzdrowiała. Uradowany ojciec chciał apostoła
wynagrodzić pieniędzmi i innymi darami, ale on odpowiedział: "Nie przyszedłem
tu, by zbierać złoto i srebro; chcę tylko dusze nawracać do poznania
prawdziwej wiary i prowadzić je do wiecznego zbawienia. Nie pragnę skarbów
twego państwa, lecz pragnę, ażebyś przyjął odemnie skarby królestwa
niebieskiego, odrzucając bałwochwalstwo a uznając Jednego prawdziwego Boga
nieba i ziemi." Poczem mówił królowi i obecnym tam dworzanom o Synu Bożym
Jezusie, który męką i śmiercią Swoją świat odkupił; zapewniał, że bożyszcza,
którym król i lud służy oraz cześć oddaje, są duchami piekielnymi; na dowód
swego twierdzenia, gotów był pójść do świątyni i zmusić czarta, by sam jawnie
słuszność mu przyznał. Myśl ta spodobała się królowi, towarzyszył tedy św.
apostołowi wraz z mnóstwem ludu do świątyni Astarot. Stanąwszy przed posągiem
bożyszcza, rozkazał Bartłomiej w imię Jezusa, by wyznało prawdę. Wśród
strasznych jęków wyznał duch piekielny, że on to za pomocą martwego posągu
okłamuje króla i jego poddanych. Jeden tylko jest Bóg, a tego Boga głosi
Bartłomiej. Nakazał mu potem apostoł święty, żeby opuścił wszystkie posągi
bożków i natychmiast je zdruzgotał. Szatan usłuchał; w tej chwili posągi
całego miasta w drobne kawałki się rozwaliły. Król na tak jasny dowód, że
Bartłomiej głosi prawdę, przyjął chrzest św. Za jego przykładem poszedł dwór
cały, poszła stolica i 12 miast przedniejszych.
Nawrócenie dworu i tylu ziomków oburzyło ogromnie i przestraszyło kapłanów
pogańskich; zadrżeli o swoją powagę u ludzi i o bogate dochody. Umyślili tedy
zgotować zgubę zwycięskiemu swemu przeciwnikowi. Jako sprzymierzeńca
upatrzyli sobie mściwi bałwochwalcy brata królewskiego Astyagesa,
zarządzającego częścią Armenii. Oskarżyli przed nim Bartłomieja jako wroga
państwa, który haniebnie oszukał króla i dwór jego, a teraz zamyśla zupełnie
wyrugować odwieczne wierzenia pogańskie. Astyages był gorącym czcicielem
bóstw krajowych; pod pozorem poznania nowej wiary i przyjęcia chrztu św.
zawezwał do siebie śmiałego ucznia Chrystusowego. Skoro zaś Bartłomiej
pojawił się na dworze jego, zagroził najsurowszemi karami, jeśliby
natychmiast bogom pogańskim ofiary nie złożył. Apostoł św. usiłował przekonać
okrutnika o nicości jego wierzeń; Astyages atoli ani go słuchać nie chciał;
wydał rozkaz okrutny, by Bartłomieja odarto najpierw ze skóry a potem ścięto.
Rozkaz ten zaraz wykonano; siepacze zaczęli Świętego żywcem odzierać.
Opowiada legenda, iż Bóg zachował apostoła cudownie przy życiu aż do odarcia
go zupełnego ze skóry, że podczas tych mąk nieludzkich głosił on z wielkim
zapałem wiarę prawdziwą. Zaiste, widok takiej bohatyrskiej stałości - to
najlepsze i najwymowniejsze kazanie, że wszelkie męki i udręczenia doczesne
niczem są w porównaniu do kary wiecznej, że należy przeto niemi gardzić a
przez wzgląd na szczęśliwość niebieską chętnie je znosić. Gdy Bartłomiej nie
przestawał sławić Boga jedynego w niebiesiech, tyran ściąć go nakoniec kazał;
było to około r. 71. Ciało świętego apostoła pochowali chrześcijanie z wielką
czcią w Albanie; później przeniesiono je do Benewentu, a ostatecznie
przewieziono za czasów papieża Grzegorza V. drogie szczątki do Rzymu około r.
995. Na wyspie rzeki Tybru wybudowano pod wezwaniem św. apostoła wspaniały
kościół i tam pod wielkim ołtarzem zwłoki jego złożono. Lud rzymski zjednał
sobie wiele dobrodziejstw Bożych za przyczyną św. Bartłomieja, cały zaś
Kościół katolicki czci go jako osobliwszego patrona grzeszników. On to bowiem
jakoby najwięcej cierpiał z pośród wszystkich męczenników i dlatego ze
szczególniejszą wspaniałomyślnością i dobrocią prosi Boga o nawrócenie
grzesznych. Uroczystość św. Bartłomieja przypada na 24. sierpnia.
Nauka
Św. Bartłomiej padał wedle podania sto razy na dzień i tyleż razy wśród nocy na kolana, by zanosić modły do Pana Boga. Czynił to apostoł, obciążony tylu świętymi zajęciami; czynił to pomimo pewności, że dozna pomocy Boskiej we wszystkiem, co pocznie. Ty zaś nie masz tyle pracy i nie jesteś pewny pomocy Boskiej, a mimo to tak rzadko uciekasz się do Boga przez modlitwę! Skąd to pochodzi? Jeśli zaniedbujesz pacierza porannego i wieczornego, a nadto wśród dnia nigdy serca do Boga nie wznosisz, toś przestał żyć po chrześcijańsku. Nie chodzi o to, byś sto razy we dnie i w nocy klękał do pacierza, ale powinieneś częściej, a co najmniej pobożniej niż dotąd się modlić. Przedewszystkiem zwracaj się każdego rana do Boga swego w szczerej, chociażby krótkiej modlitwie. Niema dnia, w którymbyś nie popadł w różne niebezpieczeństwa ciała i duszy i nie potrzebował zasiłku i pokrzepienia Boskiego. Jest tedy twoim obowiązkiem, uklęknąć rano do pacierza i gorąco Boga o tę pomoc prosić. Niema także dnia, w którymbyś nie doznawał rozmaitych łask co do duszy i ciała: jest więc twoją powinnością, podziękować za to Panu Bogu wieczorem. Wśród nocy jesteś tak samo jak za dnia narażony na sidła szatańskie i pokusy złych marzeń. A zatem potrzeba ci i w nocy opieki Bożej. Jakżeż ją sobie zapewnisz, jeśli nie modlitwą? Wstajemy rano, mówi św. Piotr Chryzolog, a nie wiemy, co nam dzień przyniesie; żyjemy dzień cały w niebezpieczeństwach; dlaczegoż nie wołamy o pomoc do Boga i Stwórcy swego? Bracie miły, uczyń to silne postanowienie: nie minie odtąd dzień, któregobym nie rozpoczął choćby krótką modlitwą i któregobym takąż modlitwą nie zakończył. Wierz mi, spełniając wiernie to postanowienie, zyskasz dla siebie wiele błogosławieństwa Bożego, a ujdziesz rozmaitym pokusom i utrapieniom.
Inni święci z dnia 24. sierpnia:
Czcigodna Agnieszka Klara Steiner, ksieni. - Św. Aurea, dziewica i męczenniczka. - Św. Eutyches, uczeń św. Pawła i Jana apostoła. - Św. Gildard, kapłan. - Św. Erhard, biskup szkocki. - Św. Patrycy, opat. - Św. Ptolomeusz i Roman, biskupi z Nepi i męczennicy. - Św. Sandrad, opat. - Bł. Teodoryk, opat. - Św. Rygomer, kapłan i misyonarz.