Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   19. S I E R P N I A

19. Sierpnia


Święty Ludwik z Toulouse, biskup

(1274 - 1297.)

   Św. Ludwik urodził się w Brignoles we Francyi w r. 1274. Ojcem jego był Karol II., król Neapolu i Sycylii, matką Marya, córka króla Stefana V. węgierskiego. W rodzie swoim miał dwojga Świętych, ze strony ojca św. Ludwika, króla francuskiego, ze strony matki św. Elżbietę, księżnę Turyngii. Królewicz okazywał już od dziecięctwa, że pójdzie śladami Świętych Pańskich. Gry, polowania, inne podobne rozrywki i zabawy, wypełniające zazwyczaj życie na dworach królewskich, nie nęciły nigdy św. Ludwika; zawsze poważny i roztropny znajdował jedyną uciechę w modlitwie, czytaniu książek duchownych i pobożnych rozmowach. Czystości ciała i duszy, narażonej na dworze królewskim na tyle najrozmaitszych, a tak rychłych pokus, przestrzegał już jako chłopiec siedmioletni z niezwykłą surowością. Umartwiał się nieustannie długiemi modlitwami, częstymi postami i wczesnem wstawaniem ze snu; prosił gorąco przeczystą Bożą Rodzicielkę o cnotę anielską, nie słuchał nigdy słów i rozmów wszetecznych, lecz owszem karcił każdego, skoro w jego obecności wspomniał o rzeczach nieprzystojnych; wiedział bowiem dobrze, że brudne rozmowy najbardziej każą i psują serca niewinne. Nie pozostawał nigdy sam na sam z niewiastami, jedną tylko matkę lub siostrę wyjąwszy; na żadną nie podnosił oczów swobodnie, ale ku ziemi zwykle wzrok swój zwracał.
   Ojciec Ludwika dostał się r. 1284 po nieszczęśliwej wojnie z królem Aragonii do niewoli. Dopiero po czterech latach zawarł ugodę, mocą której uzyskał wolność; aż do ostatecznego wypełnienia wszystkich warunków ugody musiał wydać jako zakładników trzech swoich synów i 50 najznakomitszych panów. Tym sposobem poszedł Ludwik jako królewicz czternastoletni w niewolę do Barcelony. Tutaj nietylko nie zaniechał zwykłych swych umartwień, ale owszem je pomnożył. Modlił się codziennie kilka godzin, spowiadał i przystępował do Stołu Pańskiego; nie zaniedbywał wszakże przytem nauki; pod kierownictwem kapłanów z zakonu św. Frańciszka nabył gruntownych wiadomości religijnych. Popadłszy w chorobę, miał czas rozważyć sobie jeszcze lepiej znikomość rzeczy ziemskich. Poznał, że dostojeństwa i wysokie pochodzenie nie uwalniają człowieka od śmierci i sądu Bożego, że wikłają w grzechy i prowadzą do zapomnienia Boga. Uczynił tedy ślub, że w razie wyzdrowienia porzuci dwór królewski, a wstąpi do zakonu frańciszkańskiego, by naśladowaniem Jezusa Chrystusa w pokorze i ubóstwie zbawienie wieczne sobie zapewnić. Ledwie wyzdrowiał, chciał ślub spełnić; zakon wszakże nie przyjął go do swego grona z obawy przed gniewem królewskiego ojca.
   Po siedmiu latach niewoli wrócił Ludwik do domu. Ojciec pragnął go widzieć jako swego następcę na tronie; życzył więc sobie, aby zawarł węzeł małżeński z siostrą króla Aragonii; Ludwik jednak wyrzekł się królestwa ziemskiego, ażeby tem lepiej Bogu służyć. Po długich prośbach pozwolił mu nareszcie ojciec przyjąć święcenia kapłańskie. W tym czasie umarł biskup w Toulouse. Papież Bonifacy VIII. zamianował Ludwika jego następcą. Królewicz atoli żadną miarą wysokiej tej godności nie chciał przyjąć z obawy, że opieką nad zbawieniem owieczek swoich zbyt może zaniedba własnego uświęcenia. Uległ nakoniec rozkazowi wyraźnemu Ojca św., prosił wszakże, by mógł wpierw ślub spełnić i do zakonu św. Frańciszka wstąpić. Gdy papież na to zezwolił, złożył w Rzymie trzy śluby zakonne w uroczystość Bożego Narodzenia 1296. roku. Krótko potem udzielił mu sam papież sakry biskupiej. Wielka była radość ludu, kiedy nowy biskup, syn królewski w habicie mnicha żebraczego, wstępował po raz pierwszy w progi swojej katedry. Ubogiej kapicy zakonnej nie porzucił aż do śmierci.
   Objąwszy rządy biskupie, Ludwik święty sprawował je jako wierny sługa Pański z prawdziwym zapałem apostolskim. Wielki miłośnik ubóstwa przeznaczał z ogromnych dochodów biskupstwa tyle tylko na siebie, ile potrzeba było na utrzymanie zakonnika, resztę zaś obracał na jałmużny. Odwiedzał i wyposażał liczne szpitale, a w domu swym żywił ustawicznie dwudziestupięciu ubogich, którym sam służył do stołu, bo czcił w nich samego Chrystusa Pana. W podróży do Paryża, spotkał w drodze nagiego żebraka. Natychmiast zdjął swoją kapicę, dał ją nagiemu, a sam inną sobie przynieść kazał. Nigdy nie występował jako syn królewski ani jako wysoki dostojnik kościelny; żył jako ubogi zakonnik św. Frańciszka. Gorącemi kazaniami swemi nawrócił wielu niewiernych, wielu wiernych do życia pobożnego zachęcił i w służbie Bożej ustalił. Karności kościelnej wśród duchowieństwa surowo przestrzegał, niegodnych i występnych kapłanów do urzędów kościelnych nigdy nie dopuszczał. Mimo uciążliwych zajęć nie zaprzestał bynajmniej życia pokutniczego, owszem pragnął całkiem oddać się umartwieniu i pokucie. Nie bacząc tedy ani na przywiązanie i zaufanie ludu ani na błogie skutki arcypasterskiej swej działalności, wybrał się do Rzymu, by prosić Ojca świętego o zwolnienie z urzędu biskupiego, a potem zamknąć się w klasztorze. Wśród tej podróży zapadł w Brignoles, miejscu swego urodzenia, w chorobę śmiertelną. Uznał go Pan Wszechmocny za dojrzałego do odebrania chwalebnej korony Świętych Pańskich. W uroczystość Wniebowzięcia Maryi Panny przyjął Ludwik sakrament Pokuty św. Gdy mu po spowiedzi przyniesiono Ciało Pańskie, porwał się sługa Boży z łóżka, by wyjść naprzeciw Panu swemu; klęcząc spożył Chleb anielski. Powtarzał potem kilkakroć pozdrowienie archanioła, a gdy go pytano, dlaczego to czyni, odpowiedział: "Pokładałem zawsze poza Bogiem w Maryi najwięcej ufności; Ona dopomoże mi w śmierci". Całując z czcią i miłością gorącą Zbawiciela ukrzyżowanego, skonał dnia 19. sierpnia roku Pańskiego 1297 w dwudziestym i czwartym roku błogosławionego życia swego. Pan Bóg wsławił go po śmierci kilku cudami; papież Jan XXII. już roku 1317 zaliczył go w poczet Świętych. Spoczywa św. Ludwik w kościele frańciszkańskim w Marsylii.


     Nauka


   Młodziutki Ludwik porzucił królestwo i skarby ziemskie, bo cenił wyżej dobra wieczne; porzucił pozorne szczęście świata, by wejść do wesela niebieskiego. Oto najwyższa mądrość życia chrześcijańskiego: znosić mężnie krzyże doczesne dla nadziei niebieskiej zapłaty. "Wy się smucić będziecie, ale smutek wasz w radość się obróci". Jest li szczęście świata t. j. życie oddane wyłącznie rozkoszom i zabiegom doczesnym, jestli szczęściem prawdziwem? Bynajmniej! Przeciwne twierdzenie - to raczej smutne złudzenie, to wielkie kłamstwo. Życie w służbie pożądliwości nigdy człowieka nie nasyci, nigdy nie zadowoli. Przyczyna tego jasna. Człowiek stworzony dla Boga, w Bogu tylko znajduje spokój i szczęście. Ludzie w rozumieniu świata najszczęśliwsi, co się zdają stąpać po różach, wiedzą dobrze, że w kielichu szczęścia mieści się trucizna zawodu. "Jedliście, a nie jesteście nasyceni". Goniąc za marą szczęścia ziemskiego dochodzi człowiek prędzej czy później do przesytu i obrzydzenia sobie życia. Bo słusznie woła Skarga: "Słodkości ziarno, a pracy i kłopotów korcy sto!" Szczęście świata nietylko ułudne, zdradliwe, ale nadto znikome, ulotne. To trawka polna, która się rano zieleni, a w wieczór usycha. Życie ludzkie mija jak cień, a z lotem życia ucieka też wesele doczesne. Znienacka, jak złodziej wśród nocy, przychodzi śmierć i wydziera nam wszystko, do czegośmy się przywiązali. Jakaż stąd dla nas nauka? Jeśli szczęście ziemskie tak złudne i kruche, czyż trudno nam wyrzec się tej mary znikomej dla dóbr, które nigdy nie przemijają? Nie chodzi zresztą o to, by zupełnie zaniechać zachodów około mienia doczesnego, by rzucić wszystko i pójść do klasztoru, bo do tego potrzeba osobnej łaski Bożej; owszem pracujmy, zbierajmy majątek, ale nie zastępujmy nim nigdy Pana Boga. Niechaj posiadanie Boga i łaski Jego więcej nas cieszy, aniżeli posiadanie dóbr ziemskich, a grzech śmiertelny i utrata Boga więcej nas smuci i boli aniżeli utrata całego majątku i owego pozornego szczęścia doczesnego.


     Inni święci z dnia 19. sierpnia:


   Św. Andrzej, męczennik. Św. Badulf, opat. - Św. Bartłomiej, opat. - Św. Kalminiusz, książę Akwitanii, później mnich. - Św. Krescencya, dziewica. - Św. Donat, kapłan. - Św. Elafiusz, biskup z Chalons. - Św. Juliusz, senator i męczennik. - Św. Magnus, męczennik. - Św. Magnus, biskup z Awignon. - Św. Maryan, pustelnik. - Św. Maryn, biskup w Katalonii. - Św. Satyr, biskup z Arezzo i męczennik. - Św. Tymoteusz, Agapit i Tekla, męczennicy w Palestynie.