2. Listopada
Dzień Zaduszny
Jeśli w uroczystości Wszystkich Świętych uwaga nasza się skupiła
na Kościół tryumfujący w niebie, a pamięć na szczęście świętych i na wzór ich
życia napełniła nas radością, napomnieniem i pociechą, to w Dzień Zaduszny
przed oczami ducha naszego rozwija się obraz Kościoła cierpiącego w czyścu.
Łączymy się z nim, utwierdzeni prawdą o Świętych obcowaniu. I w czyścu bowiem
są święci, gdyż rozstali się z światem w łasce uświęcającej; nie weszli
jeszcze do nieba, bo nie obmyli się jeszcze pokutą za rozmaite mniejsze
przewinienia i usterki życia. My im przyjść możemy w pomoc, jak święci czy to
w czyścu czy to w niebie nas wspierają. Innemi słowami: istota Dnia
Zadusznego polega na prawdach, że każdy, co za życia nie odpokutował kar
doczesnych, musi je odpokutować po śmierci w czyścu; że jednak my na ziemi
możemy zasługami i dobrymi uczynkami przyspieszyć chwałę dusz czyścowych, bo
skrócić ich kary doczesne po śmierci.
Wedle zasad wiary każdy grzech ciężki czyli śmiertelny ściąga na nas karę
nieskończoną czyli wieczną, bo jest obrazą nieskończonego majestatu Bożego, a
zarazem ściąga i karę doczesną dla zamachu na porządek ludzki, przez Boga na
ziemi ustanowiony. Sakramentem pokuty św. możemy się uwolnić od kary wiecznej
i od częściowej kary doczesnej. Resztę kary doczesnej musimy odpokutować albo
ją wyrównać zdobytemi zasługami. Za grzechy mniejsze czeka nas tylko kara
doczesna, która wszakże zwykle cała się nie odpuszcza w sakramencie pokuty.
Musimy więc sprawiedliwości Bożej zadosyćuczynić przez poniesienie kar
doczesnych, kiedy przez miłosierdzie Boże uwalniamy się sakramentalnie od kar
wiecznych. Jeśli umieramy bez grzechu, zmazawszy kary doczesne przez pokutę,
odpust lub w inny sposób, bramy szczęścia niebieskiego stoją nam odrazu
otworem. Jeśli zaś umieramy w grzechach powszednich, albo znowu kary
doczesnej za inne winy nie zdołaliśmy odpokutować ani od niej się uwolnić,
musimy sprawiedliwości Bożej uczynić zadość przez pokutę po śmierci, aby
przez czyściec zostać godnymi szczęścia wiekuistego. Jest więc pośrednie
miejsce na tamtym świecie pomiędzy piekłem a niebem, miejsce oczyszczającej
pokuty, w którem przebywają dusze przeznaczone do niebios, ale chwilowo
chwały niebieskiej nie zupełnie jeszcze godne.
Uczy Zbawiciel (Mat. 12,32) o grzechach przeciwko Duchowi św., że ani w
doczesnem ani w przyszłem życiu nie będą odpuszczone; muszą się więc
odpuszczać pewne grzechy po śmierci; nie chodzi zaś o grzechy śmiertelne
potępionych, bo na wieki nie zostaną odpuszczone; mowa więc jest tylko o
grzechach powszednich, których odpuszczenie dusze zmarłe przez pokutę (w
czyścu) uzyskać mogą. Napomina też Jezus (Mat. 5, 25), abyśmy zawczasu
naprawili krzywdy wyrządzone, bo kto bez pokuty za swe winy przejdzie do
wieczności, nie prędzej będzie uwolniony, aż nie wypłaci się do ostatniego
grosza. Z słów Jezusa wynika bezsprzecznie, że muszą istnieć na tamtym
świecie sposoby, którymi można spłacić swe winy; mowa więc znowu tylko o
miejscu, który nazywamy czyścem. W tej też myśli pojmują napomnienie
Zbawiciela najwybitniejsi pisarze kościelni i teologowie.
Dobitnie też mówi o karach czyścowych św. Paweł (I. Kor. 3, 13-15):
Każdego robota, jaka jest, ogień spróbuje (doświadczy się przez ogień sądu);
jeśli którego robota zostanie (ostoi się w sądzie), którą nadbudował, zapłatę
weźmie (w niebie); jeśli którego robota zgorze (nie zupełnie się ostoi),
szkodę odniesie, lecz sam będzie zbawion, wszakże tak jako przez ogień {który
czyści złoto - tak i osoby oczyści z naleciałości grzesznych). Mówi wprawdzie
św. Paweł o dziełach głoszonej ewangelii, ale słusznie wykłady rozumieją jego
słowa o wszystkich dobrych uczynkach, do których wkradnąć się mogą pewne
braki dla niedoskonałości w osobach; podlegają stąd konieczności czyśca po
śmierci, nim zupełnego dostąpią zbawienia.
Jeszcze inne miejsca Nowego Testamentu się przytaczają na dowód istnienia
kar czyścowych jak n. p. Mat. 5, 22; Łuk. 16, 9; I. Kor. 15, 29; Fil. 2,10, a
czego Pismo św. tak wyraźnie uczy, to potwierdza tradycya Kościoła. Św.
Epifaniusz nazywa Aeryusza dlatego heretykiem, że zaprzeczał istnieniu kar
czyścowych. Św. Augustyn, rozróżnia kary oczyszczające przed śmiercią i po
śmierci; potępia zarazem Aeryusza który kar takich nie chciał uznać. Św.
Cezaryusz z Arles uczy, że tak długo w ogniu czyścowym przebywać musimy, póki
się nie wypłacimy ze wszystkich kar, jakie mamy do odpokutowania za grzechy
lżejsze. Taką samą naukę głoszą św. Grzegorz z Nyssy i inni pisarze
kościelni, a potwierdziły ją sobory powszechne Kościoła katolickiego w
Lyonie, Florencyi, Trydencie; słuszność jej uznaje rozum, skoro rozważy i
stopień koniecznej świętości w niebie i grozę potępienia w piekle; musi być
miejsce przejściowe dla dusz obarczonych niedoskonałościami lub karami
doczesnemi.
W czyścu więc dusze przez ponoszone kary zadosyćuczynić muszą
sprawiedliwości Bożej. Jest tam kara utraty, bo brak chwały Bożej - kara
niewątpliwie najsroższa, bo oddzielająca od największego szczęścia w
oglądaniu Boga. Jest tam kara zmysłów przez cierpienia, jakie z woli Bożej
dusze zmarłe ponosić muszą; karę zaś zmysłów słusznie określają jako karę
ognia św. Bazyli Wielki, św. Grzegorz z Nyssy, św. Augustyn, św. Hieronim i
tylu innych. Ma być najmniejsza kara czyścowa większa niż największe
cierpienia na ziemi; tak uczy św. Tomasz z Akwinu i św. Anzelm; ogień
czyścowy ma być równy ogniom piekieł z tą tylko różnicą, że nie jest
wiecznym.
Rozumiemy więc stan dusz zmarłych w czyścu; mają wprawdzie nadzieję i
pewność przyszłej chwały, ale długie muszą czekać nieraz lata, nim do swego
dojdą celu; długie muszą znosić męki, nim zupełnie zdołają się wypłacić z
długów wobec Boga przez winy zaciągniętych. Muszą kielich goryczy i cierpień
wychylić aż do ostatniej kropli, bo same nie zdołają żadnych uzyskać zasług,
któremiby mogły skrócić czas pobytu czyścowego. Z śmiercią bowiem ustaje
sposobność do zasługi; póki żyjemy, możemy dobrymi uczynkami gromadzić sobie
skarby dla niebios; kiedy umrzemy, następuje czas przedewszystkiem
sprawiedliwości Bożej, którą przebłagać zdołamy karą i cierpieniem, nie zaś
zasługą; bo w wieczności Bóg sądzi nas z tego, cośmy robili za życia, gdyż
wieczność szczęśliwa jest nagrodą za bogobojne życie jak piekło potępieniem
na wieki za grzeszne życie.
Uczy zaś nas Kościół katolicki, że my przez uczynki dobre możemy przyjść w
pomoc duszom w czyścu, zmniejszyć i ukrócić ich cierpienia. Za nie więc
ofiarować możemy i Msze św., modlitwy, odpusty, Komunie św., posty, jałmużny,
wszelakie zasługi, jakie zdobywamy sobie w stanie łaski uświęcającej. Nauka
Kościoła potwierdza się orzeczeniami Pisma św. W Starym Testamencie czytamy,
że zbawienną jest rzeczą modlić się za zmarłych (II. Mak. 12. 46), że Judasz
Makabeusz posłał jałmużny obfite do świątyni jerozolimskiej, aby ofiarami
ulgę sprawić duszom poległych w bitwie współbraci. Podobnie uczy księga
Syracydy (7. 37): Wdzięczność datku przed oczyma u każdego żyjącego, a
umarłemu nie zabraniaj łaski. Tradycya kościelna, zwyczaje stwierdzają nie
mniej zasadę, że uczynki nasze dobre mogą na korzyść wychodzić duszom
przebywającym w czyścu. Już Tertulian mówi o słusznym i pobożnym zwyczaju,
który nakazuje ofiary święte składać w rocznice zmarłych chrześcijan;
przypomina wdowom obowiązek, aby modliły się i ofiary składały za zmarłych
swych mężów. św. Ambroży przyrzeka w modlitwach swych pamiętać o duszy
cesarza Teodozyusza, aby jak najrychlej ją wprowadzić do wiecznej
szczęśliwości. Św. Augustyn zaznacza, że dusze zmarłych mają pożytki z ofiar
Mszy św., z uczynków miłosierdzia; sam też poleca duszę swej matki Moniki
pamięci chrześcijan. Św. Efrem prosi o pamięć za swą własną duszę przez
ofiary św. Św. Cyryl jerozolimski podnosi zyski, jakie odbierają zmarli z
modlitwy i z Mszy św. na ziemi. Najdawniejsze pomniki sztuki
chrześcijańskiej, liturgie wykazują dobitnie, że chrześcijanie nie zapominali
o zmarłych swych współwyznawcach. Wspominały się ich dusze podczas Mszy św.,
wypisywano imiona zmarłych w osobnych zestawieniach, aby za nich się modlić.
Zwyczaj ten odnosić się ma do czasów apostolskich; tak uczy przynajmniej św.
Jan Chryzostom; i sobór Trydencki odnosi do tej epoki praktykę składania
ofiar Mszy św. za dusze zmarłych.
Stosownie do starodawnego zwyczaju św. Odylo, opat z Clugny zaprowadził r,
998 we wszystkich klasztorach benedyktyńskich Dzień Zaduszny na dniu 1.
listopada. Z klasztorów przeniosła się uroczystość do dyecezyi rozmaitych, aż
na mocy powszechnej praktyki ustaliła się na dniu 2. listopada. Kościół
przepisuje na dzień ten msze żałobne oraz pacierze kapłańskie za dusze
wszystkich wiernych zmarłych; chce przyjść w pomoc wszystkim zmarłym, nawet
nieznanym i zapomnianym, jak dnia 1. listopada pragnie oddać cześć wszystkim,
nawet nieznanym świętym.
Nauka
Jeśli za grzechy powszednie tak ciężkie czekają nas kary w czyścu,
to pojmujemy ich wielką złość, która zmusza sprawiedliwość Boga, aby nie
oszczędzała nawet wybrańców Swych. Ślepotą więc duchową dotknięci są ci, co
grzech powszedni uważają za drobnostkę, za nieodzowną i nieuniknioną słabość
człowieka. Nie chodzi tutaj o istotę przestępstwa, lecz o winę wobec
majestatu Bożego; stąd to potęguje się i wielkość grzechu powszedniego i
wielkość kary spadającej. Słusznie więc napomina św. Tomasz z Akwinu, że
lepiej umrzeć, poddać się wszelkim cierpieniom, niż jeden jedyny popełnić
grzech powszedni.
Nie zapominaj też o grzechach popełnionych; chociaż są odpuszczone,
jeszcze ciąży na tobie za dawniejsze winy ogrom rozmaitych kar doczesnych;
jeśli nie chcesz ich ponosić w czyścu, staraj się je znieść przez dzieła
szczerej pokuty, przez dobre uczynki. Niejeden się pociesza, że kary
przeminą, że główną rzeczą samo zbawienie rychlejsze czy późniejsze. Inni
liczą na pamięć krewnych, którzy ich i po śmierci nie opuszczą. Dziwne są
takie zapatrywania. Na ziemi unikać pragniemy najmniejszego bólu i pozorów
nawet nieszczęścia - po śmierci gotowi jesteśmy rzekomo znosić i najsroższe
kary! Pamięć zaś krewnych o duszach zmarłych gorzkim może nas napełnić kiedyś
zawodem; nawet na wdzięczność liczyć nie możemy, bo jeśli gdzie, to wobec
śmierci spełnia się stare przysłowie: Co z oczu - to i z myśli.
Nie ufaj zbytnio swym krewnym, przyjaciołom lub znajomym, przestrzega
Tomasz a Kempis; nie odkładaj troski o rychłe zbawienie na przyszłość, bo
ludzie prędzej o tobie zapomną niż się spodziewasz. Zawczasu sam pracuj nad
zbawieniem swym najchwalebniejszem, aniżelibyś miał nadzieję jedyną pokładać
w przysługach obcych.
Inni święci z dnia 2. listopada:
Św. Albero, biskup z Verdun. - Św. Ambroży, opat. - Św. Eustochium, dziewica i męczenniczka. - Św. Jerzy, biskup z Vienne. - Św. Marcyan, pustelnik. - Św. Teodot, biskup z Laodicea. - Św. Wiktoryn, biskup i męczennik. - Św. Rozalia, dziewica i męczenniczka. - Św. Brendan, biskup z wyspy Man.