Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   15. L I S T O P A D A

15. Listopada


Święty Leopold, margrabia i patron Austryi

(1073-1136.)

Św. Leopold

   Już za czasów Karola Wielkiego krainy, które nazywamy Austryą, należały do państwa niemieckiego. Cesarz Oton I. mianował margrabią Austryi Leopolda I. z rodu Babenbergerów w r. 1040. Szóstym z koleji margrabią był święty Leopold, czwarty tego imienia; był synem Leopolda III. Pięknego oraz Itty, córki cesarza Henryka III. Urodził się r. 1073 w Melk. Od dziecięctwa jaśniał nietylko zdolnościami wybitnemi, ale i niezwykłą pobożnością, którą pielęgnowała bogobojna matka. Dla cnotliwości swej otrzymał też Leopold przydomek Pobożnego. Pomimo otoczenia dworskiego uniknąć zdołał wszelkich upadków grzesznych; zachował nieskalaną niewinność swoją wśród ciężkich pokus.
   Po naukach odbytych pod kierunkiem uczonego biskupa Altmanna z Passau, objął Leopold już r. 1096 rządy z chwilą śmierci ukochanego ojca. Długie jego, bo czterdziestoletnie panowanie, zaznaczyć się miało sprawiedliwością, dążnościami o powiększenie chwały Bożej, niemniej mądrością, przezornością w najzawikłańszych sprawach, wkońcu i podziwienia godnem męstwem. Stąd też z podniesieniem poziomu rozluźnionych dotąd jeszcze pomiędzy ludem obyczajów zakwitnął dobrobyt i spokój błogosławiony.
   Sam Leopold najlepszym świecił wszystkim wzorem, kiedy wystrzegał się uchybić woli Bożej i poszanowaniu Kościoła Chrystusowego. Rozliczne zajęcia państwowe nie przeszkadzały mu w praktykach religijnych. Osobne poświęcał godziny modlitwie pobożnej; ustępować musiały wtenczas zajęcia świeckie. Nie wzruszyły też równowagi jego ducha rozliczne smutki, utrapienia i doświadczenia, jakie przez odpowiedzialność za kraj sobie powierzony nieraz na niego spadały. Wobec ludu był przystępny, wyrozumiały, łagodny. Każdego chętnie wysłuchał; skargom starał się zadosyćuczynić przez wymiar bezwzględnej sprawiedliwości. Serdeczną opiekę roztaczał nad wdowami, sierotami, ubogimi, dla których w ojcowskiej miłości wielką poświęcał część swych dochodów.
   Przejęty duchem Kościoła uważał za swój obowiązek oświadczyć się przeciw Henrykowi IV., dotkniętemu klątwą papieża; został zwolennikiem syna jego Henryka V., który wojnę z ojcem prowadził domową; później wszakże uznał niewczesność swego kroku, którym przyczynił się do niezgody w rodzinie i do rozterek w państwie; serdecznie też żałował, że nie zachował pożądanej bierności.
   Wstąpiwszy r. 1106 w związki małżeńskie z Agnieszką, siostrą Henryka V., a wdową po księciu Frydryku szwabskim i matką już dwojga dzieci, doczekał się z niej licznego potomstwa. Z 18 dzieci przeżyło ojca sześciu synów i pięć córek; liczne dostojeństwa oraz cnotliwość życia były ich udziałem.
   Małżeństwo Leopolda z Agnieszką uzacniło się tkliwą miłością, niezwruszoną wiernością, wzajemnem zaufaniem, a nadewszystko niezwykłą religijnością. Agnieszka bowiem, wzorem męża zachęcona, postępowała chętnie w coraz większej doskonałości. Z mężem wspólnie poświęcała wolne chwile rozmyślaniom i pobożnemu czytaniu; wstawała po nocach na dobrowolne modlitwy, umartwiając ciało czuwaniem częstem. Oboje żyli pragnieniem bezustannej służby Bożej; dla swych obowiązków przecież pragnienia tego tak doskonale spełnić nie mogli, jakby tego pragnęli. Stąd postanowił Leopold z natchnienia Agnieszki wznieść świątynię, w którejby duchowieństwo stale w modlitwach i pieniach chwałę głosiło Bożą. Wedle tradycyi dziwny zbieg okoliczności miał wskazać miejsce na budowę zamierzoną kościoła. Wiatr nagły uniósł zasłonę z czoła Agnieszki daleko od zamku właśnie podczas rozmowy z Leopoldem o przyszłej świątyni; kilka dni później znalazł zgubę margrabia na polowaniu nienaruszoną, czystą i suchą. Widząc w tem palec Boży, miejsce odzyskanej zguby przeznaczył na kościół; było to niedaleko Wiednia. Kościół został wykończony r. 1108; służbę przy nim objęli kanonicy regularni św. Augustyna; fundacya nazywała się Kloster Neuburg. Kamień węgielny położył pod bazylikę kapłan, bo ani Agnieszka ani Leopold w skromności swej nie chcieli tego obrządu dokonać.
   Dziełem Leopolda był też klasztor Heiligenkreuz, zbudowany r. 1227, dwanaście mil od Wiednia dla Cystersów; zasilony pomocą krewnych swych, postawił nadto opactwo benedyktyńskie w Kleinmariazeil.
   Jako książę świecki nie usuwał się Leopold od koniecznych czynności wojennych. Wojsko krzyżowców pod Gotfrydem z Bouillon wspierał zasobami pieniężnemi; nie mogąc opuszczać kraju, postarał się o utrzymanie 300 jeźdźców na jeden rok. Kiedy Stefan II., król węgierski wpadł do krajów austryackich, margrabia dwukrotną zadał mu klęskę, a na obronę zbudował r. 1101 twierdzę na wzgórzach Kahlenbergu; tamdotąd przeniósł się też z Melk; tym sposobem położył pierwsze podstawy do przyszłej stolicy Austryi; bo twierdza leżała niedaleko osady Fabiana, zwanej podobno Wiedniem, ale przez Węgrzów zupełnie zniszczonej. W poczuciu swego obowiązku nie brał udziału w zamieszkach, jakie nastały po śmierci Henryka V. r. 1125. Sam na kolanach wypraszał się od ofiarowanej mu korony cesarskiej; nie wspierał też swych pasierbów, Konrada i Frydryka, którzy o tron się ubiegali. Wszelką zaś pomocą służył prawowicie wybranemu cesarzowi Lotarowi II.
   Po długich latach szczęśliwych rządów bolesna choroba nawiedziła Leopolda. Jeśli dotąd trzymał się zasady, że dobrze panuje, kto sam siebie zwycięża, to w cierpieniach swych zajaśniał na nowo dowodami wielkiego przezwyciężenia. Znosił bowiem chorobę z niezwykłym spokojem, pełen ufności w miłosierdzie Boże. Umarł 15. listopada r. 1136. Papież Inocenty VIII. policzył go w poczet świętych r. 1485.


     Nauka


   Ofiarnością swoją na cele kościelne św. Leopold wzniosłym dla wielu jest przykładem. Iluż to właśnie w naszych czasach ośmiela się twierdzić, że nie opłaci się niczego dawać na kościoły biedne, że duchowieństwu ograniczać trzeba lub może odebrać środki utrzymania! Są to głosy Judasza, który sarkał przecież na rzekomą rozrzutność Magdaleny, gdy wonnymi olejkami namaściła Zbawiciela. Pod pozorem gorliwej dla ubogich litości potępiał czyn miłosierdzia i miłości. Podobnie i dzisiaj z chciwości wielu występuje przeciw datkom na cele kościelne; nie mogą sami zasobów posiadać dla marnotrawstwa, złego życia, nie życzą ich wszakże i nikomu innemu. Chciwość i zazdrość, a przynajmniej samolubstwo jest przyczyną, że wzór św. Leopolda tak często pozostaje niedościgniony.
   Jaśniał też św. Leopold wstrzemięźliwością w mowie; wystrzegał się każdego niestosownego wyrazu. Jak dalekim jesteś może od naśladowania takiego przykładu! Ileż to razy skalałeś usta i duszę mowami gniewliwemi, nieczystemi; ileż razy dałeś wprost zgorszenie. Nie możesz się uniewinniać, że nieraz tylko w żartach posunąłeś się do nieodpowiednich słów, bo wobec Boga za wszystko odpowiesz, co czynisz, mówisz i myślisz. Steki brudnych mów wyrzutem ciążyć ci będą na sumieniu w chwili zgonu. Pamiętaj na słowa Pisma św.: Kto strzeże ust swoich i języka swego, strzeże od ucisków duszę swoją (Przyp. 21, 23).


Tego samego dnia

Święta, Gertruda, ksieni

(1232-1292.)

Św. Gertruda

   W Saksonii, bo w Eisleben przyszła na świat r. 1232 św. Gertruda jako córka hrabiów Hackeborn; siostrą jej była św. Mechtylda. Dzieweczkę, zdradzającą niezwykłą pobożność, dopiero pięcioletnią oddali rodzice na wychowanie ówczesnym zwyczajem do klasztoru Benedyktynek w Rodersdorf. Przy swych zdolnościach przyswoiła sobie dokładną znajomość w piśmie i mowie języka łacińskiego; zatapiając się w czytaniu Pisma św., wyuczyła się ksiąg biblijnych prawie na pamięć. Stąd też sposób jej wyrażania się był pełen wzniosłości i duchowego namaszczenia. W otoczeniu klasztornem utwierdziła się w zamiłowaniu modlitwy, w uwielbieniu Męki Jezusowej, Najśw. Sakramentu. Pomimo cnót nabytych nie mogła się pozbyć długo pewnej próżności, jaka w niej się pojawiała w poczuciu nabytych wiadomości i uzyskanej wiedzy. Dręczyła ją ta próżność jeszcze wtedy, kiedy wstąpiła do zakonu Benedyktynek. Sama o sobie powiada, że tylko suknią należała do zgromadzenia, bo brak koniecznej pokory tworzył rozdział jakby nieprzezwyciężony pomiędzy jej duchem a duchem reguły zakonnej. Dopiero niepokój wewnętrzny, a przedewszystkiem wezwanie Jezusa, który jej się objawił, pozwoliły złamać zapory samolubstwa i wstąpić w ślady Boskiego Mistrza. Pamięć na stan ten nie opuszczała Gertrudy przez całe życie. Chociaż dla cnót swych w stosunkowo młodym wieku została r. 1251 ksienią Benedyktynek, które z Rodersdorf przeniosła później do Helfeda pod Eisleben, nazywała się zawsze największą kiedyś grzesznicą. Wiara, mówiła, była martwą w sercu mojem; w ślepocie ducha byłabym była zdolną do wszystkich grzechów i zbrodni, gdyby mnie nie powstrzymywało miłosierdzie Boże. Żyłam wprawdzie bez grzechu śmiertelnego, ale tak jakobym nie wiedziała, że Bóg dobre uczynki wynagradza a za złe karze.
   Całe życie zakonne św. Gertrudy było nieustannym łańcuchem ćwiczeń duchownych, zespoleniem najwznioślejszych cnót, szeregiem czynów obowiązkami nałożonych, nieustannem obcowaniem duchowem z Jezusem. Rozliczne cuda przez nią zdziałane zachowały nam się w podaniach; stwierdzają przyczynę możną, jaką u Boga jaśniała już za życia święta zakonnica. W sprawach klasztoru kierowała się wyrozumiałością matki; wszystkie siostry zakonne zwierzały się jej dobrowolnie z tajników serca i życia wewnętrznego. Sama bowiem pomimo młodego wieku w każdej cnocie była dla drugich wzorem. W pokorze spełniała najpodlejsze posługi; w miłosierdziu rozdawała wszystko ubogim, czego tylko pozbyć się mogła; chorymi opiekowała się w szlachetnej litości; nie zapominała o nich nawet wtenczas, kiedy sama chorobą była złożona. Surowość konieczną zrównoważała niewymowną łagodnością; nie pamiętała nigdy na udzielone napomnienia ani żadnej nie żywiła urazy. Jaśniała anielską czystością; oczy miała zwykle spuszczone; nigdy nie znała dobrze rysów twarzy osób, z którymi mówiła lub przestawać musiała. Skupienia ducha nie zdołało przerwać żadne zajęcie; podczas modlitwy, przy Komunii świętej rozpływała się w łzach obfitych nad nieskończoną dobrocią Boga. Pełna zasług i cnót zeszła z tego świata roku 1292; dotknięta paraliżem przez długie tygodnie była prawie bezwładną; utraciwszy mowę, nie mogła innych już słów wymawiać jak "Mój duch". Temi słowami wyrażała swe życzenia - temi słowami odpowiadała siostrom zakonnym. Pomimo ciężkich dolegliwości spełniała aż do śmierci swe obowiązki wedle sił nadwyrężonych. Kościół pamięć świętej Gertrudy obchodzi dnia 15. listopada.


     Inni święci z dnia 15. listopada:


   Bł. Albert Wielki, biskup z Ratyzbony. - Św. Arnulf, biskup z Toul. - Św. Baruch, prorok Starego Zakonu. - Św. Dezydery, biskup z Cahors. - Św. Eugeniusz, męczennik. - Św. Feliks, biskup z Nola, męczennik. - Św. Leoncyusz, biskup z Bordeaux. - Św. Paduin, opat. - Św. Luperyusz, biskup z Werony.