Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   12. L I S T O P A D A

12. Listopada


Pamiątka pięciu braci Pustelników w Polsce

(+ r. 1003.)

   Jak zakonu Kamedułów z r. 1012, znanych w Polsce dopiero w 17. wieku, tak i eremitów reguły św. Benedykta ojcem był św. Romuald. On to bowiem obok klasztorów dla zakonników wspólnych zaprowadzał dla życia odosobnionego pustelnie, które pozostawały wszakże pod kierunkiem opatów klasztornych. Unikając wszelkich odznaczeń, Romuald złożył narzucone mu przez Otona III. opactwo w Klassis pod Raweną r. 999, a podążając do Monte Cassino zjednał sobie Benedykta mnicha, a także i innych mężów nawet z otoczenia cesarskiego; pomiędzy nimi wyróżniał się Brunon, który roku 1009 zginął śmiercią męczeńską na misyach w Prusiech. Na prośby Bolesława Chrobrego, poparte przez cesarza niemieckiego, wysłał Romuald do Polski dwóch swych uczniów, Benedykta i Jana; Brunon zaś miał za nimi pospieszyć, skoroby uzyskał w Rzymie pełnomocnictwo do podjęcia misyi.
   Pierwsi więc eremici przybyli do Polski z zakonu św. Romualda r. 1001. Bolesław osadził ich w lasach dyecezyi poznańskiej; pobudowali sobie kaplicę i pustelnie, otrzymali wyposażenie i służbę. Przyłączyli się do nich Izaak i Mateusz; czynności służebne spełniał Krystyan. Nie mogąc się doczekać przybycia Brunona, udał się Benedykt wraz z Barnabaszem towarzyszem mu naprzeciw. Doszedł do Pragi, gdzie spotkał Bolesława, walczącego wówczas o Czechy z Henrykiem II. Podziękował królowi za dotychczasową opiekę, a zarazem oddał otrzymane na podróż do Rzymu dziesięć funtów srebra. Z woli Bolesława bowiem Benedykt zaniechał dalszej podróży; wrócił do Polski, polecając Barnabaszowi albo odszukanie Brunona albo uzyskanie pełnomocnictwa misyjnego wprost w Rzymie.
   Tymczasem ostrość życia i wzniosłość cnót zakonnych roznosiły sławę eremitów po całej krainie; zachowywali bowiem najostrzejsze posty, odżywiając się raz lub dwa razy tylko na tydzień korzonkami, chlebem i wodą. Jedynie w dzień Wielkanocy ulgi sobie dozwalali małej w umartwieniu. Nosili bezustannie wlosiennice, sypiali w nich na ziemi, podkładając kamień pod głowę.
   Opieka królewska nad mnichami, wyposażenie hojne pustelników rozbudziły niecną żądzę chciwości pomiędzy sługami Bolesławowymi; chciwość spotęgowała się wiadomością o srebrze Benedyktowi przekazanem. Postanowili więc ograbić zakonników, którzy jedynie niebem żyli, a nie myśleli o ziemskich bogactwach. Napadnięci eremici nadaremnie się zarzekali, że żadnych nie posiadają zasobów pieniężnych, bo je wręczyli królowi. Chciwi napastnicy nie wierzyli powtarzanym zapewnieniom; mękami pragnęli wydobyć wskazanie kryjówki, gdzieby się przechowywały pieniądze. Przywiązani do słupów nieznośne musieli pustelnicy znosić katusze przez przypalenie ciała, przez biczowanie, łamanie kości kołem. Kiedy wszystkie wyczerpały się środki, a żądza chciwców nie została zaspokojona, śmiercią krwawą eremici przypłacili swą niewinność i swe ubóstwo; było to w nocy dnia 11. na 12. listopada r. 1003.
   Podanie mówi, że owi pustelnicy byli towarzyszami św. Wojciecha podczas misyi w Prusach, że po śmierci biskupa osiedlili się w Wielkopolsce; podanie jest nieścisłem, bo eremici przybyli z Włoch, gdzie może poznali św. Wojciecha, kiedy w Rzymie przebywał jako zakonnik; byli też Włochami, nie zaś Polakami, z wyjątkiem może Jana. Nie zupełnie ścisłą jest wiadomość, że Barnabasz odnosił pieniądze do Bolesława i że pod jego z tego powodu nieobecność napad został wykonany. Podróż Barnabasza miała na celu odszukanie Brunona, a pieniądze wręczył był królowi Benedykt w Pradze. Śmierć zakonników nastąpiła może dopiero rok później.
   Podanie mówi, że miejscem męczeństwa był Kazimierz; nie może tu być mowy o Kaźmierzu biskupim w archidyecezyi gnieźnieńskiej, siedm mil na południe od Gniezna, niedaleko Konina nad Wartą, bo czynności kościelne sprawował w pustelni biskup Unger poznański, nie zaś arcybiskup Gniezna; nadto wiemy, że w czasach wojen Henryka II. z Bolesławem wojska niemieckie przebywały w pustelni, a przecież posunęły się tylko w pobliże Poznania. Mowa więc jedynie być może o Kaźmierzu w dyecezyi poznańskiej. Historycy z dość poważnych względów przypuszczają, że pierwsza osada pustelników znajdowała się pod Międzyrzeczem, że później przenieśli się do Kaźmierza gnieźnieńskiego jak się osiedlili w Opatowie, Wrocławiu, Opatowicach. Zakon pustelników nie został zniesiony męczeństwem pięciu braci, ale dalej na innych rozwijał się miejscach.
   Napastnicy mieli z woli królewskiej ponieść karę śmierci; z nieznanych bliżej przyczyn zostali ułaskawieni, ale zarazem zobowiązani na dożywotne posługi przy klasztorze, aby pokutą zmyć swe winy. Podanie mówi, że częste objawienia Benedykta i Jana nakłoniły pozostałych zakonników do prośby o ułaskawienie zbójców; że przyprowadzeni do grobu męczenników nagle z więzów zostali oswobodzeni; cud ten miał być powodem ułaskawienia. Ciała pięciu męczenników spoczywały przez pewien czas w Gnieźnie, dokąd przeniesione zostały przed napadami pomorskimi; po napadach czeskich spoczęły w Kaźmierzu gnieźnieńskim. Święty Benedykt i Jan są patronami więźniów.


     Nauka


   Każde pożądanie, a tem więcej przywłaszczenie sobie jakiejkolwiek rzeczy przeciw uzasadnionej woli prawowitego właściciela jest grzechem, bo jest rzeczywistą kradzieżą. Każdy bowiem człowiek posiada prawo własności przedewszystkiem przez pracę swoją; naruszać to prawo, jest tak samo grzechem jak naruszać prawo do dobrej sławy i czci przez oszczerstwo lub potwarz.
   Grzechem ciężkim jest kradzież, skoro chodzi o rzecz więcej wartościową; zamienia się na rabunek, skoro połączona z gwałtem; jest świętokradztwem, skoro chodzi o rzecz poświęconą na cele kościelne. Świętokradztwo w takim przypadku jest rzeczowe; jest zaś miejscowe, gdy kradzież dokonuje się na miejscu świętem, chociażby rzecz nie była ściśle kościelną. Napastnicy świętych zakonników popełnili nadto jeszcze świętokradztwo osobowe, kiedy krwią ich zbroczyli pustelnię.
   Każde świętokradztwo więcej niż jeden zawiera grzech; wyraźnie więc z świętokradzkich okoliczności należy się spowiadać. Jest bowiem nieuszanowaniem wobec Boga i Kościoła, pohańbieniem obowiązku czci Bożej. Strzeż się więc takich występków, bo ciężki na siebie ściągasz gniew Boży. Nie przywłaszczaj sobie nawet drobnostek znalezionych może w kościele; oddaj je do zakrystyi, bo przez to tem lepiej uszanujesz dom Boży. Unikaj zbezczeszczenia miejsca świętego w jakikolwiek sposób, unikaj i nieposzanowania osób duchownych; ze sposobu takich występków często bowiem wypływa grzech świętokradztwa.


Tego samego dnia

Święty Marcin I. papież

(649-655.)

   Św. Marcin, rodem z Todi w Toskanii, wyróżniał się wiedzą i nauką już w młodości pomiędzy duchowieństwem rzymskiem. Oceniając jego zdolności, wysłał go papież Teodor I. jako posła do Konstantynopola, aby zwalczał herezyę Monoteletów, którzy twierdzili, że Chrystus Pan posiadał jedną tylko wolę. Pełen zasługi wobec Kościoła wstąpił na stolicę Piotrową r. 649, zwołując natychmiast synod lateraneński, skierowany przeciw herezyi. Zebrało się 105 biskupów, którzy rzucili klątwę na herezyarchów; potępili rozporządzenie cesarza Herakliusza, zwane Ekthesis, bo zbyt było korzystnem dla Monoteletów; potępili także ukaz cesarza Konstansa II., bo zakazywał rozpraw nad działalnością woli Zbawiciela. O uchwałach synodu zawiadomiono poszczególne kościoły w najdalszych stronach, także i cesarza; odnowiono wyznanie wiary z soboru chalcedońskiego z dodatkiem, który wyraźnie odrzucał błędy monoteletizmu.
   Cesarz postanowił gwałtem przeprowadzić swe zapatrywania, papieża w ostatecznym razie złożyć z Stolicy Piotrowej albo i zabójstwem zgładzić ze świata. Olympiusz odebrał odnośne polecenia; kiedy podstępem nikogo nie zdołał pozyskać z gromadzonych jeszcze biskupów przeciw Marcinowi, nakazał słudze swemu papieża zamordować przy udzielaniu Komunii w kościele Matki Boskiej Większej. Bóg ślepotą nagłą skrytobójcy przeszkodził wykonaniu zamiarów; sługa bowiem nie mógł w chwili rozstrzygającej nigdzie ofiary swej dostrzedz. Cud ten oczywisty przeraził Olympiusza, który pojednał się z papieżem, wyznał swą zbrodnię, wkońcu usunął się na Sycylię, gdzie umarł na zarazę w walkach z Saracenami.
   Miejsce Olympiusza zajął Teodor Kalliope; miał papieża uwięzić i przeprowadzić do Konstantynopola. Marcin, złożony właśnie chorobą, żadnego nie stawiał oporu w poczuciu swej niewinności i spełnionego obowiązku. Ujęty w nocy na 18. czerwca r. 653 pod pozorem nieprawnie dzierżonych rządów wskutek nieprawnego rzekomo wyboru, pod trzech miesiącach podróży morskiej, przybył na wyspę Naksos, gdzie wśród różnych cierpień i dotkliwości pozostał cały rok. Jedynie troska wiernych i biskupów była dlań prawdziwą osłodą. Kiedy stanął dnia 17. września r. 654 w Konstantynopolu, dłuższy czas znosić musiał więzienie w ciemnej komorze, a stawiony przed samozwańczy sąd, skazany został na pozbawienie godności biskupa rzymskiego. Publicznie zelżony wśród pochodu przez miasto, odarty z odznak biskupich, musiał św. Marcin przebywać w ciemnicy wspólnie z największymi zbrodniarzami, później znowu dłuższy czas znosić samotność więzienia, połączoną z niesłychanemi cierpieniami.
   Wybawieniem niejako z mąk tych było wywiezienie Marcina na wygnanie do Chersonezu dnia 10. marca 655. Narażony na skutki panującego tam właśnie głodu, dręczony zastarzałą chorobą, umarł papież dnia 16. września tego samego jeszcze roku. Ciało jego przeniesiono później do Rzymu. Kościół grecki czci św. Marcina papieża jako wyznawcę dnia 14. kwietnia, Kościół łaciński jako męczennika dnia 12. listopada.


     Inni święci z dnia 12. listopada:


   Św. Anastazy, biskup z Kalocza. - Św. Kunibert, biskup z Kolonii. - Św. Dydak z Alcala, Frańciszkanin. - Św. Jan de Pace, wyznawca. - Św. Józafat, arcybiskup z Połocka, męczennik. - Św. Makary, biskup z Murray. - Św. Nilus, opat. - Św. Paternus, Benedyktyn i męczennik. - Św. Renat, biskup z Angers. - Św. Rufus, biskup z Avignon. - Św. Teodor Studyta, opat Bazylyanów. - Św. Liwin, biskup i męczennik. - Bł. Rudolf, jenerał Walumbrozanów.