5. Grudnia
Święty Saba z Palestyny, opat
(439-532.)
Urodził się św. Saba roku 439 w Mutalascus pod Cezareą w Kapadocyi
z bogobojnych rodziców, Jana i Zofii. Stanowisko piastowane zmusiło Jana do
osiedlenia się w Egipcie; z nim udała się tamdotąd Zofia; Sabę zaś oddała pod
opiekę swego brata Hermiasza. Ponieważ w domu jego chłopiec nieznośnym
podlegał udręczeniom, dlatego przeniósł się po trzech latach do stryja swego
Grzegorza; ale i tutaj położenie się nie zmieniło; chodziło o majątek
rodzicielski Saby; obydwaj opiekunowie rościli sobie prawo do dochodów,
przeznaczonych z istoty rzeczy dla Saby.
Dla miłej zgody uszedł dorastający chłopiec do pobliskiego klasztoru
Flawinia; spodziewał się, że tam przynajmniej znajdzie spokój i cichy kącik.
Nadaremno opiekunowie wzywali go teraz z powrotem z obawy przed utratą
majątku, któryby mógł przypadnąć klasztorowi. Saba zbyt już głęboko odczuwał
słodycz życia zacisznego wśród zakonników, aby miał się wiązać względami na
świat i na życzenia krewnych.
Zatapiając się coraz bardziej w służbie Bożej, ćwiczył się
przedewszystkiem w pokorze i wstrzemięźliwości. Opowiadają, że razu pewnego
zerwał w ogrodzie klasztornym jabłko z drzewa; nęciło go bardzo; wtem rozwaga
mu nakazuje, powstrzymać i pohamować siebie. Rzucił owoc, przyrzekając, że
nigdy już w życiu jabłka nie weźmie do ust; przyrzeczenia dotrzymał.
Z życiem modlitwy łączył Saba życie pracy; spełniał najrozmaitsze posługi;
nigdy nie próżnował. Gorliwość młodzieńca Bóg cudami odznaczał. Tradycya
powiada, że suknie położone w piecu przez piekarza klasztornego wydobył bez
skazy z ognia przez zapomnienie rozpalonego.
Mając 18 lat, Saba z pozwoleniem opata udał się w pielgrzymce do Ziemi
Świętej. Wtenczas to poznał zalety życia pustelniczego, jakie w Palestynie
obok Teodozyusza zorganizował Eutymiusz Ormianin. Poznał też Saba tego
mistrza życia duchownego i prosił, aby zechciał go zaliczyć do swych uczniów.
Z polecenia Eutymiusza musiał młodzian nasamprzód oddać się pod nadzór
duchowy opata Teoktysta. Pod nim to zaprawił się jeszcze więcej w cnocie, w
zamiłowaniu pracy, w troskliwości o biednych i chorych. Do tego stopnia
doprowadził umartwienie, że udając się do Aleksandryi oparł się życzeniu
własnych rodziców, aby w świecie pozostać; nie przyjął żadnych zasobów mu
ofiarowanych, a narzucone mu pieniądze oddał po powrocie Teoktystowi.
Nie wystarczało Sabie zwykłe życie pustelnicze; z zezwoleniem Eutymiusza
zamieszkał w pieczarze, aby wracać do klasztoru na niedzielę i przynosić 50
co tydzień zrobionych przez siebie koszyków. Aby zaspokoić jego pragnienia,
wziął go Eutymiusz w raz z innym uczniem Domicyanem na ćwiczenia duchowne na
puszczę. Przejął się tak Saba duchem swego mistrza, że po jego śmierci roku
473 początkowo wprawdzie udał się pod nadzór św. Gerazyma, później wszakże
samotnie zamieszkał: na stromej górze tuż przy potoku Cedronu. Codziennie
schodzić musiał z niebezpieczeństwem życia po wodę, codziennie wdzierał się
na górę za pomocą liny do chaty swej. Dzikie korzonki były wyłącznem jego
pożywieniem.
Mieszkańcy odkryli przypadkowo miejsce zaciszne pustelnika; rozgłos
świętości Saby sprowadził licznych zwolenników, dla których zaczął budować
cele w pustyni nad Morzem Martwem. Miejsce to nazywało się Wielką Laurą.
Około r. 486 zażegnał Salust, patryarcha Jerozolimy, nurtujące wśród
pustelników niezadowolenie przez udzielenie święceń św. Sabie. Z zasobów,
jakie opatowi dostarczyła matka, zbudował dwa domy dla chorych oraz klasztor
w Jerozolimie.
Nurtujące niezadowolenie znowu dało się odczuć, skoro po śmierci Salusta
r. 493 patryarchą został Eliasz. Saba wiedział, że powodem wewnętrznych
rozterek była jego osoba. Usunął się więc; część zaś zakonników założyła
pustelnię w Nowej Laurze pod Tekoa; tutaj miało być później siedlisko nie
zawsze prawowiernych mnichów, bo hołdujących zasadom Origenesa.
Saba uszedł na północ Palestyny do pustyni pod Scytopolis. Kiedy ułożył się w
pieczarze do snu, nadbiegł, jak opowiadają, lew, chwycił śpiącego zakonnika
za szaty, aby go z sobą unieść. Przebudzony Saba zawołał: Nieszczęsne
stworzenie - dosyć miejsca dla nas obydwóch. Zwierzę puściło swą ofiarę i
nigdy już nie wróciło. W tej samej pieczarze napadli go rozbójnicy, domagając
się pieniędzy. Saba tak ich ujął swą bogobojnością, że porzucili zbrodnicze
rzemiosło i w pokucie prowadzili odtąd życie.
Wrócił później Saba do swego pierwotnego mieszkania w Wielkiej Laurze,
kiedy za sprawą Eliasza patryarchy wewnętrzne wśród zakonników ustało
wrzenie. Eliasz wysłał go także do Konstantynopola, aby cesarza Anastazego
odwieść od popierania herezyi Eutychesa, który uczył, że w Chrystusie jedna
tylko miała być natura, kiedy wiemy, że posiadał Jezus naturę boską i ludzką.
Poselstwo nie osiągnęło celu, bo cesarz kazał zwołać do Sydonu synod, na
którym potępione zostały uchwały soboru powszechnego w Chalcedonie z roku
451, skierowane przeciw eutychyanizmowi. Dopiero Justyn, następca Anastazego,
bronił zasad katolickich w nauce o osobie Chrystusa; Saba zaś starał się w
podróżach podjętych wyplenić resztki herezyi, mianowicie pomiędzy
zakonnikami.
Później ruszył jeszcze raz r. 531 do Konstantynopola, aby przed ówczesnym
cesarzem Justynyanem na życzenie patryarchy Piotra z Jerozolimy uprosić
zmniejszenie ciężarów podatkowych. Prośba pożądany odniosła skutek, uzyskał
nawet oprócz tego niektóre dobrodziejstwa dla Palestyny.
Po powrocie do Ziemi Świętej umarł św. Saba w wielkiej Laurze dnia 5.
grudnia roku 532, naznaczywszy swym następcą Melitona z Berytu.
Nauka
Pracowitość św. Saby przy życiu pokuty jest dla każdego wzniosłym
wzorem i przykładem. Niezaprzeczenie każda praca najeżona jest trudnościami;
niejedna zbytnio natęża siły. A jednak nikt od pracy nie może się uwolnić, bo
praca należy do istoty życia ludzkiego.
Wszystko bowiem, czego potrzeba do zaspokojenia najprostszych podstaw
życiowych, człowiek z całym wysiłkiem musi wydobyć z przyrody. Niema owocu
bez pracy, niema przyjemności bez wysiłku. Kto bez pracy chce osiągnąć cel
życia, sam siebie uwodzi; brak pracy poniża człowieka, hańbi go, niszczy go,
czyni go niepotrzebną płonką całego zbiorowiska ludzkiego.
Doświadczenie uczy, że od pracy nie uwalnia ani stan ani ród ani żadna
inna przyczyna; nie uwalnia ani młodość ani starość. Stąd też za młodu już
hartować się mamy przez pracę wytrwałą, abyśmy się zapoznali z jej
obowiązkami, trudnościami, a zarazem z jej słodyczą i z jej zaletami.
Skupiać więc siły nam należy w pracy, bo Bóg żąda od nas tego. Fałszem
jednakże, ograniczać swe zamysły jedynie na pracę, jakoby ona była początkiem
i końcem jedynym życia, jakoby zupełnie wyczerpywała istotę naszego na ziemi
istnienia. Praca usilna, bezustanna - to droga żywota, która nas do celu
prowadzi wiekuistego. Pamięcią na wieczną nagrodę uszlachetniać mamy ziemskie
nasze zajęcia, podnosić jej wartość do wartości zasług nadprzyrodzonych przez
życie nadprzyrodzone duszy. Wtedy to spełnimy dobrze obowiązek wobec Boga;
praca nasza będzie bezustanną modlitwą, ciągiem wznoszeniem się do Boga,
ciągłem łączeniem się z Stwórcą.
Tego samego dnia
Święty Nicetas z Trewiru, biskup
(481-576.)
Urodził się św. Nicetas prawdopodobnie w Rheims około r. 481.
Wychowany nadzwyczaj bogobojnie, zapoznał się rychło z życiem klasztornem, do
którego dziwny odczuwał od młodości pociąg. Odznaczał się taką powagą cnoty,
że zakonnicy wybrali go opatem swym. Pojmując dobrze swe obowiązki, nie
oszczędzał w swych napomnieniach nawet króla frankońskiego Teodoryka.
Wiedział władzca, że przygany opata były słuszne; to też tem większem otaczał
go poważaniem. Kiedy zaś umarł biskup Abrunkulus, wyniósł król otwartego i
śmiałego opata na stolicę osieroconą w Trewirze r. 527. Powiadają, że przy
odbieraniu sakry biskup dziwny odczuwał ciężar na swych barkach; miał to być
znak ciężkich obowiązków, jakie na siebie przejmował.
Stolicę swoją znalazł Nicetas w gruzach wskutek spustoszeń, jakie
nawiedziły miasto w wędrówkach narodów. Zabrał się niezwłocznie do
odbudowania mianowicie świątyń Pańskich; przywrócił katedrę do pierwotnej
wspaniałości, bo zastał z niej tylko ogołocone mury. Rozluźnienie obyczajów
tępił naukami, przykładem, wskazówkami. Nie zawahał się wystąpić przeciw
królowi Teodobertowi i obłożyć klątwą kościelną jego zwolenników.
Nieustraszony domagał się opuszczenia świątyni przez wielmożów, wyklętych dla
występków, gdy pojawili się z królem na czele na nabożeństwie. Podobnie
obłożył kilkakrotnie klątwę samego króla Klotara I., skoro wszelkie
napomnienia do poprawy życia żadnego nie odniosły skutku. To silne poczucie
odpowiedzialności przed Bogiem naraziło biskupa na ciężkie doświadczenia.
Klotar, uniesiony gniewem, skazał go r. 560 na wygnanie. Wszyscy inni biskupi
przerazili się wyrokiem; Nicetas znikąd nie mógł się spodziewać ani pomocy
ani poparcia. Nie stracił przecież otuchy, a wiernemu sobie dyakonowi
zapowiedział, że chwila powrotu do Trewiru już niedaleka. Przepowiednia się
spełniła; wkrótce bowiem umarł Klotar, następca zaś jego Zygbert powołał
natychmiast wygnańca do opuszczonej stolicy biskupiej.
Niezadowolony tylko troską o grzeszników, sam pracował nad swem
uświęceniem przez posty i długie modlitwy. Noce zarywał, aby pójść przed
ołtarze Pańskie i tam Boga błagać o łaski. Wzywał i swe duchowieństwo, aby
przynajmniej dwa razy w tygodniu część nocnego spoczynku poświęcało na
modlitwy. Pouczał wiernych, aby brali udział w śpiewach i pieniach
kościelnych, a pilnem śpiewaniem psalmów i rozważaniem ich treści zachęcali
się do cnoty. Zajmowały biskupa i sprawy kościelne ogólniejszego charakteru;
stąd bywał na synodach, zwoływanych w państwie frankońskiem. Święte swe życie
zakończył dnia 5. grudnia r. 566, zostawiając godność biskupią swemu
uczniowi, św. Magnerykowi.
Inni święci z dnia 5. grudnia:
ŚŚw. męczennicy Aurelian i Semproniusz. - Św. Kryspina, męczenniczka. - Św. Galikan, arcybiskup z Embrun. - Św. Gerald, arcybiskup z Braga. - ŚŚw, męczennicy Juliusz, Potamia, Kryspin. Feliks, Gratus, Humilis i Trofim. - Św. Pelinus, biskup z Brindisi. - Św. Fulgenty, męczennik.