Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   27. G R U D N I A

27. Grudnia


Święty Jan, apostół i ewangelista

(+ r. 104.)

Św. Jan apostół i ewangelista

   Pierwszy dzień po Bożem Narodzeniu obchodzimy uroczystość św. Szczepana. On to bowiem wylał pierwszy krew swoją w służbie Jezusowej i dlatego zasłużył sobie na pierwsze miejsce przy żłóbku Zbawiciela. Po ofierze życia jest najszczytniejszą ofiara dziewictwa. To też słusznie ustanowił Kościół po uroczystości pierwszego męczennika pamiątkę księcia dziewic, Jana św.
   Święty apostół i ewangelista Jan pochodził z Betsajdy, małej mieściny galilejskiej. Ojcem jego był Zebedeusz, rybak, który synowi pozostawił jako jedyne dziedzictwo swoje rzemiosło; matką zaś była Salome, bliska krewna Najświętszej Panny Maryi. Ona to zaniosła później prośbę do Jezusa, by jej synów, Jana i Jakóba Większego, posadził przy boku Swoim, jednego po prawicy, drugiego po lewicy; na Golgocie stała opodal krzyża i razem z drugiemi pobożnemi niewiastami kupiła wonnych olejków, by namaścić najświętsze ciało Ukrzyżowanego. Jako biedny syn rybacki nie odebrał Jan św. żadnej nauki; stąd też mógł Łukasz św. pisać o nim w Dziejach Apostolskich: "Widzieli ludzie patrząc na Piotra i na Jana, iż byli prostaczkowie bez nauki". Na Jezusa zwrócił mu uwagę św. Jan Chrzciciel, słowami: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata". Wtedy to św. Jan uwierzył w Zbawiciela; Jezus zaś powołał go na ucznia wraz z bratem Jakóbem, kiedy naprawiali z ojcem stare sieci nad jeziorem Genezaret. Na wezwanie Mistrza opuścił Jan św. bez wahania łódź, sieci, starego ojca, dom rodzicielski, podobno i oblubienicę; nie oglądając się wstecz, poszedł za Chrystusem. Wiekiem był najmłodszy z pośród apostołów, ale największą cieszył się miłością Zbawiciela. Przyczynę tej szczególnej miłości Jezusowej upatrują Ojcowie św. w tem, że Jan św. obok innych cnót apostolskich aż do śmierci dochował panieńskiej czystości. "Chrystus kochał go więcej aniżeli innych apostołów, powiada św. Tomasz z Akwinu, dla jego czystości nieskalanej." Jak nam Ewangelia św. świadczy, zaliczał Pan Jezus św. Jana do najzaufańszych Swych apostołów i przypuszczał do oglądania tajemnic nadzwyczajnych. On to patrzał z Piotrem i bratem swoim Jakóbem na ono przedziwne Przemienienie Pańskie na górze Tabor; on był obecny przy wskrzeszeniu córki Jaira; on był obecny modlitwie Jezusa w Ogrójcu. Jan św. doznał nadto od Zbawiciela dowodów zupełnie wyjątkowej miłości i przywiązania, które mu zjednały imię ucznia ukochanego. I tak spoczywał przy Ostatniej Wieczerzy na piersiach Mistrza Boskiego, a gdy Piotr, chociaż pierwszy między apostołami, nie śmiał pytać Jezusa, ktoby Go miał zdradzić, uczynił to na jego prośbę św. Jan; Pan Jezus wskazał mu wtedy wyraźnie Judasza jako zdrajcę. Św. Janowi też powierzył Syn Boży na krzyżu Swą Matkę najdroższą: "Oto syn twój, oto matka twoja". Nie mógł Zbawiciel uczniowi Swemu dać większego dowodu miłości i zaufania; co bowiem na ziemi miał najdroższego i najmilszego, to jemu oddał w opiekę. Własną matkę dał mu za matkę, a polecając go Maryi jako syna, uczynił Siebie niejako jego bratem.

Św. Jan ewangelista wskrzesza Druzyanę

   Odwdzięczał się też Jan św. ile mógł, za tę niezmierną łaskę i dobroć Jezusową i przy każdej sposobności okazywał się wiernym Jego przyjacielem. Bł. Albert Wielki powiada wprost, że dlatego miłował Chrystus najwięcej Jana, ponieważ on najwięcej z pośród apostołów Go kochał. On jedyny z apostołów szedł za ukochanym Mistrzem aż do domu Kajfasza, mimo że go tam znali, bo sprzedawał ryby dla dworu arcykapłana, wprowadził ze sobą Piotra i wytrwał przy Jezusie aż do końca. Jakaż boleść musiała przejmować serce wiernego przyjaciela, kiedy stał pod krzyżem i patrzał na trzygodzinne męki i konanie umiłowanego Zbawiciela! Któż to zdoła pojąć i opisać?
   Jan święty był świadkiem Zmartwychwstania Pańskiego, poczem widział jeszcze kilkakrotnie Zbawiciela, a na Zielone Świątki odebrał osobliwe dary Ducha Św. Niedługo potem dostąpił razem z Piotrem tej wielkiej łaski, że pierwszy cierpiał prześladowanie dla Chrystusa. Kiedy bowiem, przywróciwszy zdrowie pewnemu chromemu przy bramie świątyni jerozolimskiej, zaczęli oboje ludowi głosić naukę o Jezusie ukrzyżowanym i zmartwychpowstałym, oskarżyli ich kapłani przed wysoką radą żydowską i sprawili, że mężnych apostołów wrzucono do więzienia. Nazajutrz zebrali się przełożeni, doktorzy i kapłani, wezwali przed siebie Jana i Piotra i zapytali, czyją mocą uleczyli chromego. Odpowiedział im Piotr, że uczynili to mocą Jezusa Chrystusa. Cud był jawny, żydzi nie śmieli więc ukarać apostołów i wrócili im wolność. Nakazali im wszakże surowo, by nadal nic nie mówili o Jezusie. Ale apostołowie odparli im na to: "Osądźcie sami, czy sprawiedliwa jest rzecz przed oczyma Boskiemi słuchać was więcej niżli Boga. Bo nie możemy, cośmy widzieli i słyszeli, nie mówić."

Św.Jan ewangelista wśród zgromadzenia wiernych

   Nawracał Jan św. jeszcze przez pewien czas żydów w Jerozolimie. Gdy inni apostołowie rozeszli się na wszystkie strony świata, by słowo Boże głosić wszystkim narodom, opuścił także Jan stolicę żydowską i wyruszył do Azyi i Mniejszej. Pracę apostolską pełnił z wielkim zapałem, a że towarzyszyły jej nadto liczne cuda, więc nawrócił wiele tysięcy pogan. Niejakiem tego świadectwem są biskupstwa, które miał pozakładać po wszystkich znaczniejszych miastach. Po śmierci św. Piotra i Pawła zamieszkał z Najśw. Panną Maryą w mieście Efezie i tu zdziałał najwięcej dla chwały Chrystusa. Sława jego apostolskiej działalności rozniosła się tak szeroko po świecie, że cesarz Domicyan, kiedy wznowił prześladowanie chrześcijan, rozkazał dostawić do Rzymu Jana, wówczas starca ośmdziesięciopięcioletniego, jako pierwszego wśród chrześcijan w Azyi. Skoro Jana przywieziono do Rzymu, kazał mu cesarz ofiarować bogom. Jan św. stanowczo odmówił. Tedy skazuje go Domicyan najpierw na okrutne biczowanie, a potem na śmierć w wrzącym oleju. Jezus Chrystus ocalił życie drogiego ucznia Swego; ogień i war nie wyrządził św. apostołowi najmniejszej szkody, owszem wyszedł on z kotła silniejszym i zdrowszym. Cesarz nie chciał, by Jan św. pozostał w Rzymie i szerzył wśród ludu naukę o Chrystusie; wysłał go więc na wygnanie na odludną wysepkę Patmos do ciężkich robót niewolniczych.
   Apostół przebył tutaj kilka lat życia; miał na wyspie Patmos wiele tajemniczych objawień, które z rozkazu Boskiego spisał w księgę, zwaną Apokalipsą czyli Objawieniem Jana św. W księdze tej kreśli dzieje Kościoła w czasie i wieczności. Po śmierci okrutnego Domicyana wstąpił na tron cesarski szlachetny Nerwa. Zniósł on dekrety swego poprzednika przeciw chrześcijanom i wrócił im wolność. Jan św. ruszył więc znów do Efezu i objął rządy Kościoła wschodniego. W tym czasie wystąpił na Wschodzie zuchwały człowiek, który głosił kacerską naukę, że Chrystus nie był Synem Bożym i nie jest równym Bogu Ojcu. Przeciwko temu heretykowi, imieniem Cerynt, napisał Jan św. swoją ewangelię, ostatnią ze wszystkich, gdzie podnosi i wykazuje Bóstwo Jezusowe: "Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo. A Słowo ciałem się stało i mieszkało między nami; i widzieliśmy chwałę jego, chwałę jako jednorodzonego od Ojca, pełne łaski i prawdy". Tak, nie opowiedział nam tu Jan św. wszystkiego, co działał i nauczał Boski Mistrz nasz i Pan, bo gdyby był chciał z osobna przedstawić wszystkie słowa i czyny Zbawiciela, to świat cały nie ogarnąłby ksiąg, któreby trzeba pisać (Jan 21, 25), ale i to, co pozostawił, utwierdza nas dostatecznie w wierze w bóstwo Jezusa Chrystusa. Wskutek tego otrzymał Jan ewangelista piękny przydomek teologa czyli mistrza w nauce o Bogu. Pozatem wzbogacił jeszcze Jan św. Pismo Boże wspaniałymi listami, których trzy znamy i zaliczamy do t. z. listów katolickich.
   Wśród ciągłej pracy, pisania, nauczania, wśród różnych przykrości upłynęło świętemu apostołowi znowu dziesięć lat życia. Był już tak osłabiony, że do kościoła trzeba go było zanosić. Nie mogąc dla słabości głosić długich kazań, powtarzał często te słowa: "Dziateczki, miłujcie się". Zniecierpliwieni tem słuchacze zapytali go razu pewnego, dlaczego mówi zawsze to samo? Jan św. dał tę piękną odpowiedź: "Bo taki jest rozkaz Pański; a kto tylko tego przestrzega, czyni dosyć." Apostół św. chciał przez to powiedzieć, że kto kocha szczerze bliźnich swoich, ten kocha także Pana Boga, a miłość Boga i bliźniego to najszczytniejsze zadanie chrześcijanina, to droga zbawienia. Dla rozrywki trzymał sobie podobno św. Jan przy końcu życia oswojoną kuropatwę. Gdy ktoś wskutek tego wyraził zdziwienie, odrzekł mu Jan św.: "Podobnie jak łuk zawsze napięty traci siłę, tak samo duch, zajęty bezustannie myślami poważnemi." Pewien heretyk podał mu raz kielich napełniony trucizną; Jan św. uczynił nad nim znak krzyża św., a trucizna wcale mu nie zaszkodziła. Stąd pochodzi zwyczaj, że w św. Jan podaje się wino do picia. Zabrał go nareszcie Pan Jezus do chwały swojej około r. 104. Brat jego, Jakób Większy, umarł pierwszy z apostołów za Mistrza swego, Jan św. przeżył wszystkich i umarł jako ostatni.


     Nauka


   Rozważ sobie następujące słowa z listów św. Jana: "Wszelki co wierzy, iż Jezus jest Chrystusem (Synem Bożym), z Boga się narodził. A wszelki co miłuje Tego, który urodził, miłuje i Tego, który z Niego jest narodzony. (I Jan 5. i.)
   Albowiem ta jest miłość Boga, abyśmy przykazań Jego strzegli, a przykazania Jego nie są ciężkie. Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat; a to jest zwycięstwo, które zwycięża świat: wiara nasza. Któż jest, co zwycięża świat (rozkosze zmysłowe i uciechy światowe), jedno który wierzy, iż Jezus jest Synem Bożym? (I. Jan 5. 3-5.)
   Patrzcie, jaką miłość dał nam Ojciec, że nazwani jesteśmi synami Bożymi i jesteśmy. Najmilejsi, teraz synami Bożymi jesteśmy, a jeszcze się nie okazało, czem będziemy. Wiemy, że gdy się okaże, podobni mu będziemy, że Go ujrzymy, jako jest. (I. Jan. 3. 1-2.)
   Synaczkowie moi, to wam piszę, abyście nie grzeszyli. Ale i jeśliby kto zgrzeszył, rzecznika mamy u Ojca, Jezusa Chrystusa sprawiedliwego, a On jest ubłaganiem za grzechy nasze. A przez to wiemy, iżeśmy Go poznali, jeślibyśmy przykazania Jego zachowali. Kto mówi, że Go zna, a przykazania Jego nie chowa, kłamcą jest, a prawdy w nim niemasz. Lecz kto zachowuje słowo Jego, prawdziwie się w tym miłość Boża wykonała, i przez to wiemy, że w nim jesteśmy. Kto mówi, iż w nim mieszka, powinien jako On chodził i sam chodzić." (I. Jan 2. i-6.) Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie. Jeśli kto miłuje świat, niema w nim ojcowskiej miłości. Albowiem wszystko, co jest na świecie, jest pożądliwość oczu i pycha żywota, która nie jest z Ojca, jeno ze świata. A świat przemija i pożądliwość jego; lecz kto czyni wolę Bożą, trwa na wieki (I. Jan 2.15-17)".


     Inni święci z dnia 27. grudnia:


   Św. Albit, wyznawca. - Błog. Alruna, wdowa i męczenniczka. - Św. Eadburgis, księżniczka. - Św. Eson, opat. - Św. Fabriola, matrona. - Św. Lydyusz, męczennik. - Św. Maksym, biskup z Aleksandryi. - Św. Niceras, młodzieniec. - Św. Teodor, męczennik i św. Teofanes, biskup z Nicei, bracia.