4. Grudnia
Święta Barbara, dziewica i męczenniczka
(+ r. 240.)
Cały Kościół chrześcijański, wschodni i zachodni, czci od czasów najdawniejszych słynna dziewicę i męczenniczkę Barbarę; niestety podania o jej życiu nie są zupełnie pewne i równe. Wedle powszechnego podania urodziła się św. Barbara w Nikomedyi w Bitynii w trzecim wieku jako jedyna córka bardzo zamożnych rodziców pogańskich. Ojciec jej, Dioskur, mąż wielkiego znaczenia i gorliwy zwolennik pogaństwa, dumny był z urody i wysokich zalet córki swojej, dlatego nie szczędził kosztów i zabiegów, aby dać jej staranne wychowanie i wykształcenie naukowe. Czarującej piękności dziewica zwracała na siebie oczy wszystkich. Aby nie narazić córki na pokusy ze strony zepsutej młodzieży a zarazem ustrzedz ją od poznania tajemniczych prawd wiary chrześcijańskiej, która podówczas wśród rodzin wybitniejszych coraz to nowych zdobywała sobie zwolenników, wpadł Dioskur na pomysł niezwykły. Wybudował wysoką, silną wieżę, zaopatrzył ją we wszystko, coby służyć mogło do rozrywki umysłowej dla Barbary, i zamknął w niej drogie swe dziecię. Właśnie ta pieczołowitość i lękliwość ojca, który zabronił wstępu do wieży wszystkim prócz sługi i kilku najznakomitszych mistrzów i kształcić córkę kazał w zasadach pogańskich, pobudziła Barbarę do głębokiego rozmyślania o Bogu prawdziwym. Z samotnej swej wieży patrzała nieraz na sklepienie niebieskie, patrzała na słońce, księżyc i gwiazdy; podziwiała ich bieg prawidłowy. Zastanawiała się nad tym potężnym światem i jego mieszkańcami; doszła do wniosku, że nad tym światem musi panować Istota, która świat uczyniła i światem rządzi; że tym panem i władzcą to Bóg, jedyny i prawdziwy, wobec którego bogowie pogańscy, o których dotąd słyszała, są bezsilni i bezwładni; że tego Boga-Stworzyciela należy czcić jako Pana Najwyższego, a bóstwa pogańskie odrzucić jako martwe twory wyobraźni ludzkiej. Rozważając dłużej i głębiej, poznała Barbara już samym rozumem, że ten Bóg jedyny jest także Sędzią Najwyższym, przed którym ludzie sprawę zdawać muszą z życia; że ten Sędzia najsprawiedliwszy wedle uczynków za życia ziemskiego przeznaczy jednym nagrodę, a drugim karę. Do tych rozmyślań dołączyła modlitwę, umartwienia ciała i wiodła żywot nienaganny, bo tak jej nakazywał głos sumienia. Podobno przez jednego ze swych nauczycieli zapoznała się z Origenesem, uczonym w prawdach zbawienia chrześcijaninem; otrzymała potajemnie z jego rąk chrzest św.
Tymczasem dorosła już Barbara; różni młodzi ludzie poczęli się ubiegać o rękę dorodnej panienki. Dioskur nie był przeciwny zamążpójściu córki. Barbara jednakże oświadczyła otwarcie ojcu swemu, że nie odda ręki żadnemu ziemskiemu oblubieńcowi. Dioskur uważał odmowę córki za rodzaj dziwactwa wskutek zbytniego zajmowania się naukami; nie rozgniewał się przeto na Barbarę. Spodziewał się, że skoro powróci z podróży, którą musiał podjąć, córka inne już mieć będzie myśli i zapatrywania. Przed wyjazdem ojca poprosiła go Barbara o wybudowanie łaźni dla swej wygody. Dioskur postawił z wielkim nakładem piękną łaźnią o dwóch oknach i odjechał. Po odjeździe ojca kazała Barbara na swoją odpowiedzialność wybić trzecie okno i na ścianie zawiesić krzyż św., by jej to wszystko żywiej przypominało tajemnicę Trójcy Przenajśw. Gdy Dioskur powrócił z podróży, zapytał córkę o przyczynę, dla którejby urządziła trzy okna. Barbara przygotowała się długą i częstą modlitwą na tę ciężką z ojcem przeprawę. Śmiało tedy odrzekła: "Ojcze drogi, jestem chrześcijanką i wyznaję Boga w Trójcy jedynego. Otwórz i ty swe serce tej błogiej prawdzie!" Dla Dioskura, który z głębi duszy nienawidził chrześcijan, słowa te były ciosem okropnym, tem straszniejszym, że zupełnie były niespodziewane. Zbladł śmiertelnie; stracił na chwilę przytomność umysłu. Niebawem się ocknął i zażądał surowo od córki, by w tej chwili albo wyparła się Chrystusa albo gotowała się na śmierć najokrutniejszą. Barbara oświadczyla, z godnością, że nie złamie żadną miarą słowa danego boskiemu Oblubieńcowi. Dioskura ogarnęła wściekłość; począł córkę lżyć i przeklinać, aż wreszcie widząc, że nic jej nie przekona i nie zatrwoży, chwycił za miecz i zagroził własnemu dziecku ciosem śmiertelnym. Barbara wobec rozszalałej złości ojca rzuciła się czemprędzej do ucieczki. Wypadła za bramy miasta, ścigał ją rozgniewany ojciec, i już, już jej dopadał, kiedy nagle, jak mówią, otwarła się skała i zasłoniła dziewicę przed oczyma ojca. Prawdziwy to był cud Boży; nie skruszył serca twardego poganina. Szukał długo Barbary wśród skał; znalazł ją przez zdradę pewnego pasterza klęczącą na modlitwie w głębokiej jaskini. Bezlitośnie ją bił, kopał nogami, poczem schwycił za włosy i zawlókł do domu, gdzie rozpoczął nad srogie katusze. Gdy ani głód ani chłosty ani męczarnie Barbary w wierze św. zachwiać nie zdołały, wydał Dioskur córkę w ręce starosty Marcyana, ażeby ukarał ją wedle praw państwowych.
Młodość i uroda Barbary obudziły
litość starosty. Usiłował przeto odwieść ją od Chrystusa dobrotliwą namową i
podchlebstwem; wnet poznał, że daremnie się trudzi; obrał tedy przepisaną
prawem drogę kary bezlitosnej. Kazał Barbarę obnażyć i prętami żelaznymi bić
tak długo, że ciało jej przedstawiało się jako jedna wielka rana. Potem
odstawił ją do wiezienia, mniemając, że skona tam za lada chwilę. Ale w nocy
ukazał się świętej dziewicy anioł Boży, uleczył jej rany i zachęcił do
dalszej wytrwałości. Tem cudownem zachowaniem od śmierci chciał Pan Bóg
nawrócić ojca Barbary i innych pogan. Kiedy nazajutrz stanęła przed obliczem
starosty, zdrowa na ciele i błyszcząca urodą, zawołał Marcyan ze zdziwieniem:
"Patrz, jak dobrotliwi są dla ciebie bogowie; złóż im ofiarę dziękczynną."
Ale Barbara odrzekła: "O nie, Marcyanie! Drzewo i kamienie, z których
bożyszcza twoje wyrobione, zdziałać tego nie mogą; to dzieło Pana nieba i
ziemi, którego uwielbiam i dla którego gotowam życie położyć." Marcyan,
pieniąc się z gniewu, zarządził katusze jeszcze okropniejsze niż poprzednio;
kazał nowe rany bolesne na jej świętem ciele rozcierać szkłem potłuczonem i
przypalać gorejącemi pochodniami; wreszcie dał znak, aby odcięto jej piersi.
Święta dziewica, która przez wstydliwość panieńską więcej cierpiała aniżeli
przez bóle ciała, nie zachwiała się ani na chwilę; nie wydala najlżejszego
jęku boleści; zwróciwszy oczy ku niebu, rzekła: "Ręka Twoja, o Panie, niechaj
mnie nie opuszcza. W Tobie zniosę wszystko, bez Ciebie nie jestem zdolna do
niczego." Starosta nie wiedział już, jakieby jeszcze zadawać jej męczarnie,
wydał przeto wyrok śmierci.
Wtedy to nieludzki ojciec Dioskur, który obecny był przy wszystkich
torturach i oprawców do coraz sroższych napędzał okrucieństw, uprosił sobie u
Marcyana pozwolenie, zastąpić miejsce kata; chciał sam w swem zaślepieniu
córce uciąć głowę! Własny więc ojciec prowadził tak ukochane niegdyś dziecię,
z gołym mieczem w ręku, za miasto na pobliski pagórek, by wykonać wyrok
śmierci. Przyszedłszy na miejsce wyznaczone, uklękła święta dziewica; prosiła
Boga o pomoc w ostatniej chwili. Z niebios rozległ się głos zwiastujący jej
wieczną nagrodę. Poczem Barbara obnażyła swą szyję, a ojciec okrutny
wymierzył cios śmiertelny dnia 4. grudnia 240. Zasłużona kara spotkała
natychmiast dzieciobójcę, bo wracając do domu padł nagle, rażony piorunem z
pogodnego nieba. Św. Barbara jest szczególną patronką umierających. Ponieważ
sama przed śmiercią swoją nie mogła przyjąć św. Sakramentów, dlatego prosiła
Pana Boga, aby użyczył łaski ostatnich Sakramentów wszystkim tym, którzyby
jej przyczyny szukali. Nadto czczą św. Barbarę jako opiekunkę wśród burzy i
pożarów.
Nauka
Święta Barbara jest osobliwą patronką umierających. Jej przyczyna sprawiła już u bardzo wielu, że nie zmarli bez pokuty i bez ostatnich Sakramentów. Staraj się o tę przyczynę przez cześć św. Barbary, proś ją często o pomoc. Przytem nie zaniedbaj atoli tego, coś sam uczynić powinien. Gotuj się zawczasu na godzinę śmierci i dbaj o taki stan duszy, abyś w razie nagłego wypadku nie umierał w grzechach. Nie znamy obietnicy Boga niezawodnej, że ci, którzy wzywają przyczyny św. Barbary, umrą dobrze na zgon przygotowani. Nakazał Bóg, żebyśmy zawsze gotowi byli na Jego zawołanie. "Człowiek, zwlekający pokutę na ostatnią godzinę, mówi św. Augustyn, zwodzi i oszukuje samego siebie; igra ze śmiercią. Nader to niebezpieczna i niemądra rzecz, odkładać sprawę, od której zawisła cała wieczność, na ostatnią godzinę." "Powiesz mi może, pisze św. Jan Chryzostom, że i Pan Bóg użyczył przecież wielu grzesznikom przed końcem życia czasu do poprawy i nawrócenia. Powiem ci na to: Czy i tobie użyczy tej łaski? Gdzie masz takie zapewnienie?" Prawda, Pan Bóg nie odmawia nikomu łaski nawrócenia, ale Pan Bóg nie zawiera z nikim układu, że wtedy właśnie użyczy Swej łaski, kiedy grzesznik jej zapragnie. Nie, bracie miły, nie my rozkazujemy Bogu, kiedy i ile ma nam dać łaski, lecz Bóg rozdziela łaski Swoje tak, jak Mu nakazuje sprawiedliwość i miłosierdzie. Stań się godnym miłosierdzia Boskiego, bo tylko wtenczas liczyć ci wolno na łaskę nawrócenia, chociażby w ostatniej godzinie. Pismo Święte podaje nam jeden tylko wypadek takiego nawrócenia, a mianowicie łotra na krzyżu; przykład ten miłosierdzia Bożego chroni nas od zwątpienia, przestrzega nas zarazem przed zbytnia zuchwałością w dobroć Boga.
Inni święci z dnia 4. grudnia:
Św. Hano, arcybiskup z Kolonii. - Św. Bernard, biskup z Parmy. - Św. Bertoara, dziewica. - Św. Erloman, mnich. - Św. Feliks, biskup z Bolonii. - Św. Florentyna, dziewica i męczenniczka. - Św. Izer, bisbup z Javoux. - Św. Marutas, biskup z Mezopotamii. - Św. Maurus, biskup węgierski. - Św. Melecyusz, biskup Pontu. - Św. Osmund, biskup z Salisbury. - Św. Piotr Chryzolog, pisarz Kościoła. - Św. Sygiran, opat. - Św. Teofanes, męczennik.