25. Grudnia
Uroczystość Bożego Narodzenia
"Chwała Bogu
na wysokości, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli," bo "Słowo stało się
ciałem i mieszkało między nami." "Gdy przyszło wypełnienie czasu," pisze
apostoł Paweł cztery tysiące lat po stworzeniu świata, "zesłał Bóg Syna Swego
urodzonego z niewiasty, uczynionego pod zakonem, aby tych, którzy byli pod
zakonem, wykupił, żebyśmy przyjęci zostali jako synowie" (Gal. 4. 5). Barwny
i żywy obraz przedstawia bł. Katarzyna Emmerich o chwilach narodzenia
Jezusowego. W objawieniach swych podaje szczegóły, jakie uchodzić mogł za
uzupełnienie skąpych, a wszystkim dobrze znanych rysów zawartych w Piśmie św.
o Bożem Narodzeniu. Nie dorównują przecież co do wartości opowiadaniu
ewangelistów, bo nie są przez Boga natchnione. Kiedy więc św. Józef,
powracając z Jerozolimy, dokąd był zaniósł swe ofiary, szedł około północy
przez pola pod Nazaretem, ukazał mu się anioł i upomniał go, by zaraz z Maryą
podążył do Betleemu, tam bowiem ma się urodzić Syn Boży. Anioł oznaczył
wszystko, co Marya miała zabrać dla swych macierzyńskich potrzeb przyszłych.
Gdy Józef przyszedł do Betleem, złożył w domu przed miastem, gdzie urzędnicy
rzymscy spisywali ludność i pobierali podatek, swoją daninę, kazał się
zapisać i począł potem szukać gospody dla Maryi; nigdzie nie mógł znaleść
pożądanego przytułku. Udał się tedy do znanej mu jaskini, która służyła bydłu
i pasterzom za schronisko w czasie niepogody.
Słońce już zachodziło, gdy Józef i Marya stanęli u wejścia do jaskini.
Wejście to było ciasne, przy ścianach leżały bowiem snopy słomy; a głębiej,
we właściwem sklepieniu, pełno było różnych przedmiotów. Józef usunął, co się
tylko dało, by Świętej Dziewicy przygotować wygodne posłanie we wschodnim
kąciku jaskini. Poczem zawiesił na ścianie ciemnej pieczary płonącą lampkę i
wprowadził Maryę. Uniewinniał się z nędznego przytułku; było mu smutno, że
nie znalazł gospody u swych przyjaciół w mieście. Lecz Marya czuła w sercu
radość głęboką; spoczęła bez sarkania na posłaniu z chrustu, który był okryty
rodzajem kobierca. Józef przyrządził strawę; a gdy spożyli ją razem z
chlebem, przypominała Marya świętemu Józefowi, że wedle zwiastowania
archanioła wypełni się o północy czas przyjścia na świat Boskiego dziecięcia.
Prosiła go, by przygotował, co niezbędne dla uzacnienia świętej Dzieciny;
wezwała go z sobą do modlitwy za mieszkańców Betleemu, którzy odmówili byli
lepszego schroniska. Józef chciał pobiedz do Betleemu, by wezwać celem opieki
dwie znajome niewiasty. Święta Dziewica nie przyjęła wszakże jego ofiary, bo
mówiła, że nie potrzebuje żadnego o siebie starania ludzkiego.
Kiedy Józef, który w zabiegliwości swej o wygody dla Maryi poszedł był do
miasta, około północy powracał, ujrzał świętą Dziewicę klęczącą na postaniu,
zatopioną w modlitwie i otoczoną blaskiem niebieskim. Marya klęczała w
szerokiej, opuszczonej, dokoła rozpostartej sukni, z obliczem zwróconem ku
wschodowi. O godzinie dwunastej w nocy wpadła Przeczysta Dziewica w
zachwycenie; uniosła się ponad ziemię. Ręce skrzyżowane trzymała na
piersiach. Blask wokoło jej osoby tak się spotęgował, jakoby przebijał
sklepienia jaskini. Nad Maryą zabłyszczał promień świetlany aż hen do nieba o
blasku coraz to wzrastającym. W promieniach świetlanych panował cudowny ruch
postaci jasnych, w których przy dokładniejszem patrzeniu z bliska poznać było
można chóry anielskie. Święta Dziewica, uniesiona w zachwycie, modliła się,
spoglądając ku ziemi na Boga swego, którego matką właśnie się stała; Bóg jako
słabe dziecię urodzony spoczywał przed nią na ziemi.
Święta Panienka trwała jeszcze pewien czas w tem zachwyceniu; poczem
chustą okryła dziecię Boże. Gdy zaś poczęło się poruszać i płakać, obudziła
się Marya zupełnie z zachwytu; owinęła Dzieciątko starannie w chusty, wzięła
je na ręce, tuląc je do swych piersi. Usiadłszy okryła się cała z Dziecięciem
zasłoną, jaka spadała z czoła na wzór obłoku. Dokoła klęczeli aniołowie w
postaciach ludzkich i padali na twarz przed Boską dzieciną. Godzinę po
urodzeniu Jezusa zawołała Matka Boża Józefa, który na widok cudów zatopił się
był w modlitwie i ciągle jeszcze na uboczu się modlił. Gdy się przybliżył do
Maryi, rzucił się pełen czci, radości i pokory na swe oblicze; dopiero na
ponowne wezwanie ośmielił się przytulić do serca swego dar święty Najwyższego
Boga; wstał, wziął Dziecię w swe ramiona i wielbił Boga we łzach radości.
Najświętsza Oblubienica z swym Opiekunem nie ustawała w wielbieniu Stwórcy
najmiłościwszego; ze wzrokiem spuszczonym, zatopieni byli w głębokiem, cichem
rozważaniu. Przed Maryą spoczywało na przykryciu małe Dzieciątko, jako
człowiek urodzony Syn Boży. Oboje złożyli Dziecię do żłóbka, napełnionego
sitowiem i ziołami a okrytego spadającym po obu stronach pokrowcem. Józef zaś
przygotował dla świętej Dziewicy posłanie i siedzenie obok żłóbka. Marya
miała na sobie przed i po urodzeniu Syna Bożego zupełnie białe szaty i
zasłonę tej samej barwy.
Z brzaskiem dnia po urodzeniu Jezusa przyszło trzech przedniejszych
pasterzy, którym aniołowie zwiastowali byli narodzenie Jezusa, z darami do
jaskini. Opowiedzieli o Bożem aniołów posłannictwie, rzucili się z płaczem
przed Boską dzieciną i oddali Jej cześć pokorną. Pokłoniwszy się
nowonarodzonemu Zbawicielowi i złożywszy Mu w ofierze skromne swe dary w
szczerości serca, wrócili uspokojeni i pocieszeni na duszy do trzód swoich;
roznieśli szeroko i daleko wieść o cudownem zdarzeniu, które się dokonało w
onej świętej nocy; opowiadali o wszystkiem, co widzieli i słyszeli. A
wszystkich ogarnęło zdumienie nad cudowną łaskawością Pana
Przedwiecznego.
Ta noc błogosławiona, w której Bóg, Pan i Zbawiciel jako dziecię na ziemi
się narodził i pojawił, była odtąd święta, dla tych wszystkich, co uwierzyli
w Jezusa, przyjęli i wypełniali świętą Jego naukę. Ta noc święta, noc
Narodzenia Bożego, obchodziła się jako uroczystość dnia 25. grudnia w
Kościele zachodnim już w czwartem stuleciu i to jako uroczystość główna.
Również prastarym jest zwyczaj pobożny, że każdy kapłan odprawia w dzień
Bożego Narodzenia trzy Msze św. Pierwsza Msza święta przypomina nam wieczne
narodzenie Syna co do istoty Boskiej z Ojca niebieskiego, druga doczesne
urodzenie Jezusa z Najśw. Panny Maryi co do natury ludzkiej, połączonej z
naturą Boską; trzecia urodzenie duchowe Chrystusa, które się dokonuje przez
wiarę i łaskę w każdej duszy pobożnej, w sercu każdego sprawiedliwego. Na
pamiątkę wzniosłej nocy Bożego Narodzenia zaprowadzono nadto w wielu
rodzinach zwyczaj chojenki gwiazdkowej, a św. Frańciszek z Asyżu wprowadził
zwyczaj urządzania żłóbka z Dziecięciem Jezus, otoczonem przez Maryę, Józefa,
pasterzy i św. trzech królów.
Skąd ta cześć najwyższa dla biednej, w nędznym żłobie położonej Dzieciny?
Stąd, że to Dziecię dziś jako człowiek z Maryi urodzone jest od wieków
Bogiem, Stwórcą nieba i ziemi. Jeden jest tylko Jezus Chrystus, ale w nim są
dwie natury: ludzka i boska, przeto jeden co do osoby Jezus jest Bogiem i
człowiekiem. Gdyby nie był prawdziwym człowiekiem, nie prorokowałby o nim
Izajasz: "Oto panna porodzi synaczka"; gdyby nie był prawdziwym Bogiem, nie
dodawałby prorok: "Zwany będzie Emanuel, to jest Bóg z nami." Gdyby nie był
człowiekiem, nie potrzebowałby Jezus opieki macierzyńskiej; gdyby nie był
Bogiem, nie zwoływałby ani przez aniołów pasterzy ani gwiazdą cudowną trzech
mędrców z dalekiego wschodu. Osoba zaś, w której dwie te różne natury są
nierozerwalnie zjednoczone, to osoba Syna Bożego. Ten sam, który przed
wiekami zrodził się z Boga Ojca, urodził się w czasie z matki Maryi. Dlatego
zowiemy Maryę nie Rodzicielką Chrystusową, ale Matką Bożą, a dzień dzisiejszy
nie Narodzeniem Chrystusowem, ale również Narodzeniem Bożem, bo nietylko
człowiek urodził się z Maryi, ale zarazem i Bóg. W narodzonem więc dzisiaj
Dzieciątku witamy swego Króla i Odkupiciela, witamy swego Pana i Boga.
Doniosłość, jaką posiadała noc święta Bożego Narodzenia, najdobitniej się
wyraziła w słowach aniołów, spływających z niebios ku ziemi: Chwała na
wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli. I niebiosa radowały się
nad narodzeniem Zbawiciela, bo przecież odtąd podwoje niebios miały się
otworzyć dla dusz sprawiedliwych. Radowały się niebiosa nad bliskiem ludzi
Odkupieniem, bo przecież dotąd tak serdeczny brały udział w losach upadłego
człowieka. Radowały się niebiosa, bo w cudach Nocy świętej objawiła się w
całym blasku nieskończoność miłości Bożej, której ustąpiła sprawiedliwość
bezwzględna. Noc święta była tryumfem miłości Boga jak stworzenie świata było
tryumfem wszechmocy Boga.
I na ziemię spływał pokój ludziom dobrej woli. Pychą człowieka, pokusą
złego ducha zerwały się przez upadek pierwszych rodziców węzły łączące nas z
Bogiem. Gniew Stwórcy zawisnął nad nami, a kary grzechu, jakoby niezmazana
nigdy klątwa, dręczyły nas przez wieki całe i lat tysiące. Dziecię Boże,
które w świętej Nocy na świat przyszło, połączyć miało nas znowu z Bogiem;
miejsce gniewu, kary, nieprzyjaźni, miały zająć przyjaźń, łaska i pokój
serdeczny dla tych wszystkich, co na mocy dokonanego Odkupienia przez wiarę
żywą przyswoją sobie owoce krwawej na Krzyżu ofiary.
Nauka
Cóźbyś był uczynił i jak sobie postąpił, gdybyś był miał szczęście, oglądać i uwielbiać razem z pobożnymi pastuszkami albo z Dziewicą Matką Maryą i Józefem świętym nowonarodzonego, złożonego w żłóbku Zbawiciela? Jakichże uczuć czci, podziwu, miłości i pokory byłbyś doznawał? A gdybyś zgoła dostąpił był łaski, że mógłbyś był brać na ręce, całować i przytulać Zbawiciela swego, jakąż radość byłbyś odczuwał, jakże Mu dziękował? Otóż patrz: Któż to jest obecny w Najśw. Sakramencie ołtarza? Czyż pod postaciami chleba nie jest ukryty Ten sam, który w żłobie ukazał się w postaci niemowlęcia? Tego Zbawiciela wolno ci nietylko oglądać i uwielbiać; możesz Go nawet przyjąć do serca w Komunii św. Wiara uczy ciebie, że na ołtarzach rzeczywiście przebywa utajony w Najśw. Sakramencie Zbawiciel. Dlatego to powiedział święty Bernard w kazaniu na dzień dzisiejszy do zakonników swoich: "I wy, moi drodzy bracia, znajdziecie dzisiaj Dziecię, niegdyś w powijakach złożone, na żłóbku ołtarza. Bo jak niegdyś Dziewica Matka tuliła je w proste powijaki, tak ukryliśmy je tutaj pod nieznacznemi postaciami". W prawdy te wierzysz niezłomnie i wierzyć musisz, jeśliś katolik i jeśli chcesz katolikiem pozostać. Osądź sam, z jakim zapałem, z jaką czcią powinieneś się gotować do każdej Komunii św., z jakiem uwielbieniem i wdzięcznością Ją przyjmować! Proś przed Komunią św. Matkę Boską i św. Józefa, by wyjednali ci choć iskierkę tej miłości i uwielbienia, która zapaliła ich serca na widok nowonarodzonego Zbawiciela. Najmilszego Jezusa zaś proś o tę jedyną najwyższą łaskę unikania grzechu: Drogi Zbawicielu, wołaj, użycz mi łaski, żebym Ciebie odtąd już nigdy nie obrażał!
Inni święci z dnia 25. grudnia:
Św. Anastazya, męczenniczka. - Św. Bazyla, męczenniczka. - Św. Eugenia, dziewica-męczenniczka. - Bł. Flotylda, dziewica. - Bł. Fulkon, biskup z Toulouse. - Bł. Jakobon, kapłan. - Bł. Mateusz, biskup z Albano. - Św. Narcyz, męczennik. - Św. Romulus, wyznawca.