Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   23. G R U D N I A

23. Grudnia


Święta Wiktorya, dziewica i męczenniczka

(+ r. 250.)

   Św. Wiktorya urodziła się w Tivoli we Włoszech na początku wieku trzeciego. Rodziców miała zamożnych, i wyznających wiarę Chrystusową. Pobożna matka wychowała Wiktoryę w cnocie i bogobojności; Pan Bóg obdarzył dziewicę rzadkiemi zaletami duszy i ciała; stąd młoda, wesoła i urocza Wiktorya miłą była i ludziom. Rodzice przyrzekli ją już rychło jako małżonkę Eugeniuszowi, bardzo zacnemu młodzieńcowi w Rzymie, ale poganinowi. Wiktorya, która z miłości dla Chrystusa pragnęła zachować dziewictwo dozgonne, opierała się zrazu woli rodziców; kiedy zaś rodzice jej przedstawili, że jako żona Eugeniusza będzie go mogła pozyskać dla wiary i nieba, Wiktorya w mniemaniu, iż spełni dobry uczynek, zezwoliła na małżeństwo. W tym samym czasie starał się o rękę jej najlepszej przyjaciółki Anatolii inny młodzieniec, również znakomitego rodu, a także poganin, imieniem Tytus Aureliusz. Anatolia wzbraniała się wszakże stanowczo wyjść za mąż za poganina z obawy, by przez wspólne pożycie z człowiekiem złych zasad nie nasiąkła sama przewrotnemi naukami pogańskiemi i nie zatraciła czystości obyczajów chrześcijańskich. Rodzice namawiali ją wszelkiemi siłami, grozili, prosili, lecz daremnie; Anatolia stale się opierała, powiadając słusznie, że łatwiej zepsuć się złym przykładem, aniżeli dobrym przykładem drugiego prowadzić do cnoty. Tytus Aureliusz sam używał wszelkich zabiegów, lecz także napróżno starał się przekonać Anatolię. Umyślił tedy użyć pośrednictwa najszczerszego swego przyjaciela Eugeniusza. Poprosił go, by wymógł na narzeczonej swej Wiktoryi, aby wstawiła się za nim u Anatolii i do zamążpójścia ją namówiła. Wiktorya uczyniła zadość prośbie. Pobiegła do przyjaciółki i nie szczędziła wymowy, by uzyskać jej przychylność dla Aureliusza. "Słuchaj mnie, Anatolio, mówiła, jam także chrześcijanka; wiem, że Pan Bóg małżeństwa nie potępia. Prorocy i patryarchowie mieli żony, a potomstwu ich Bóg błogosławił. Weź męża, on cię nie zdradzi, żeś chrześcijanką, a nadto możesz go sama przywieść do poznania prawdziwego Boga. Wszak i ja to samo czynię. Jestem chrześcijanką, poślubię poganina, by go pozyskać dla św. wiary naszej. Cóż to za pociecha dla nas i dla całego chrześcijaństwa, gdy dwóch tak zacnych mężów nawrócimy do wiary Chrystusowej!" Anatolia wysłuchała spokojnie słów przyjaciółki, poczem rzekła: "Wiktoryo, czyż nie widzisz, że to ułuda złego ducha? Szatan zwodzi cię nadzieją nawrócenia męża, a w rzeczy samej pcha cię w wielkie niebezpieczeństwo utraty wiary i dobrych, chrześcijańskich obyczajów. Zwycięż szatana i bądź prawdziwą Wiktorya (wiktorya oznacza zwycięstwo, pogrom). A dalej: prawda, póki ziemia była pusta i niezaludniona, odnosił się do wszystkich dany na początku świata rozkaz Boży: rośnijcie i mnóżcie się i napełniajcie ziemię. Teraz zaś, kiedy ziemia już pełna rodzaju ludzkiego, zstąpił Syn Boży na świat i woła: rośnijcie we wierze, mnóżcie się w miłości, napełniajcie niebo, bo się przybliżyło królestwo niebieskie. Tego dnia, w którym ofiarowałam Jezusowi dziewictwo swoje, widziałam we śnie młodzieńca w złotym wieńcu, w szatach szkarłatnych i ozdobionych drogiemi perłami, który patrząc na mnie z upodobaniem tak mi powiedział: "O miłe Bogu i ludziom dziewictwo, ty nie chodzisz w uczynkach ciemności, bo droga twoja zawsze jest jasna i świetlana." Ocknęłam się przy tych słowach, poczęłam płakać, padłam na kolana i prosiłam Boga, by anioł, który we śnie do mnie przemówił, jeszcze raz słodkie swe słowa mi powtórzył. I ukazał mi się ponownie Anioł Boży, wysławiał znowu dziewictwo jako skarb najdroższy i upominał mnie, bym go pilnie strzegła przed utratą, a tem była ostrożniejszą i baczniejszą, im pewniejszem dziewictwo moje mi się wydaje." Te i podobne słowa tak wzruszyły Wiktoryę, że ze łzami wdzięczności objęła Anatolię i rzekła: "Droga przyjaciółko, uczynię to samo co ty; Jezus, twój Oblubieniec, będzie także moim Oblubieńcem. Dziękuję ci, żeś zwróciła mi uwagę na podstęp szatański, któryby mnie o mało przyprawił o utratę panieństwa. Teraz już nic mnie nie odwiedzie od postanowienia; dochowam dozgonnego dziewictwa."
   Tytus Aureliusz i Eugeniusz, rychło się dowiedzieli o niespodziewanem postanowieniu obydwóch dziewic. Uprosili sobie więc u cesarza pozwolenie, aby je wywieść z Rzymu na swe majątki ziemskie; przypuszczali, że tam ulegną ich wpływom, odstąpią od świętego zamiaru; może zamierzali i przemocą zmusić Wiktoryę i Anatolię do zawarcia ślubów małżeńskich. Wszelkie atoli groźby i udręczenia pozostały bezowocne. Rozgniewani młodzieńcy oskarżyli wreszcie dziewice ze zemsty u cesarza Decyusza jako chrześcijanki. Cesarz skazał obydwie na śmierć jednakową. Świętą Anatolię przebito mieczem dnia 9. lipca, świętą zaś Wiktoryę, która czyniła liczne cudy i bardzo wiele dziewic nawróciła do Chrystusa, dnia 23. grudnia 250.


     Nauka


   Św. Wiktorya nie chciała poślubić młodzieńca pogańskiego, bo lękała się jego złego przykładu, obawiała się zgorszenia. Niestety, podobnie jak mało dzisiaj jest takich, co dobrym przykładem starają się popierać zbawienie bliźniego, tak też mało jest tych, co unikają gorszycieli. Nieraz ktoś gwałtem niejako otwiera przed nami przepaść zguby, pcha nas na wieczne potępienie; my ślepi nie unikamy gorszyciela! A ileż to złego powstaje ze zgorszenia! Często prawa, porządna i uczciwa dziewczyna, ośmielona złym przykładem lub namową innych, skoro raz przewrotnie postąpiła, traci sumienie, nie wstydzi się bezprawia i spokojnie odważa się na wszystko złe. Za pierwszym grzechem, którego powodem było zgorszenie, idzie zepsucie całego dalszego życie, idzie cała przewrotność sumienia, a nieraz największe zbrodnie. Zaprawdę, czem morderca dla ciała, tem zgorszyciel dla duszy. Jak morderca odbiera życie ciału, tak zgorszyciel zabija duszę. Dlatego to jest nietylko okropnym występkiem, dawać komukolwiek zgorszenie, ale również jest grzechem ciężkim, narażać się dobrowolnie na przykład gorszący. Zwłaszcza ty, młodzieńcze lub młoda panienko, unikaj pilnie złego, zepsutego towarzystwa, bo tam powietrze zaraźliwe, tam życie duszy twojej niepewne. A jeśli przy pracy słuchać musisz mów rozwiozłych i brudnych żarcików, to proś codziennie anioła-stróża, aby cię bronił od upadku lub zachwiania się w cnocie.


Tego samego dnia

Błogosławiony Mikołaj Faktor

(1520-1583.)

   W Walencyi, mieście hiszpańskiem, urodził się św. Mikołaj r. 1520; ojciec jego, nazwiskiem Faktor, był kupcem i pochodził z Sycylii. Już jako czteroletni chłopczyk Mikołaj dziwną odznaczał się wstrzemięźliwością oraz żądzą umartwienia; pościł bowiem trzy razy w tygodniu dobrowolnie. Biegł najchętniej do kościoła, aby się modlić; nie nęciły go zabawy rówieśników. Rychło też zajaśniał licznymi dowodami niezwykłego miłosierdzia wobec biednych i uciśnionych. Nieraz na kolana przed nimi upadał, całował ich rany, prosił o modlitwy za siebie. Powiadają, że widok świętego chłopczyny tak poruszył służebną niewolnicę w domu jego rodzicielskim, że porzuciła błędy wierzeń mahometańskich i została chrześcijanką. Natomiast wobec rówieśników narażał się młody Mikołaj nieraz na przycinki, żarciki, bo nie mogli zrozumieć i pojąć, dlaczego potomek bogatej rodziny usuwa się od świata i niszczy szczęśliwą w ich oczach przyszłość swoją.
   Po odbytych naukach Mikołaj z woli ojca miał się poświęcić stanowi kupieckiemu; syn przecież zdołał przekonać swego rodzica, że na innej drodze pragnie spełnić zadanie życia; prosił, aby mógł majątek dla siebie przeznaczony rozdać pomiędzy ubogich, sam zaś wstąpić do zakonu św. Frańciszka, bo tam cnota ubóstwa zupełnego, najdoskonalej się pielęgnuje.
   Ciężkiem sercem zgodził się ojciec Mikołaja na przedłożoną prośbę; pozwolił mu wstąpić r. 1537 do Frańciszkanów w Walencyi. W nowicyacie wykazało się w całej pełni, że Mikołaj prawdziwie do służby jest powołany Bożej. Sumienność w spełnianiu obowiązków, duch modlitwy, postęp w cnotach były aż nadto dobitnem świadectwem na to, że młody zakonnik w szczególniejszy sposób jest umiłowanym wybrańcem Boga.
   Wyświęcony później na kapłana, piastował Mikołaj różne stanowiska w zakonie. Był przez pewien czas kaznodzieją. Naukami swemi licznych grzeszników pojednał z Bogiem. Aby u Boga wyprosić sobie większą swych słów skuteczność, biczował się trzykrotnie przed każdem kazaniem. Biczowania powtarzał i przed Mszą św. W pożywieniu był nadzwyczaj umartwionym; żywił się tylko chlebem, wodą i ziołami. Nosił habity grube i połatane; chodził zwykle boso.
   Przykład ten życia pokutniczego spowodował przełożonych klasztornych do powoływania Mikołaja na urząd gwardyana w kilku osadach zakonnych, później zaś do powołania go na mistrza nowicyatu. Jeśli przed współbraćmi swymi Mikołaj się nieraz kajał i upokarzał, to teraz wobec swych wychowańców podwajał dowody wielkiego zaparcia. Rzucał się przed nimi na ziemię, leżał wobec wszystkich krzyżem, kazał się nazywać obłudnikiem i grzesznikiem, a nawet się biczować.
   Czynił to dlatego, aby wychowańców pobudzić do jak najgłębszej pokory. Nie mniej przecież świecił przykładem niezrównanej pobożności, doskonałego miłosierdzia, które mu kazało oddawać ubogim nawet to, co do własnego służyć mu miało utrzymania i pożywienia. Królową wśród cnót Mikołaja była czystość duszy i czystość ciała. Chował te cnoty jako skarb najdroższy łaską Bożą, którą sobie zdobywał codziennemi spowiedziami. Był takim bohatyrem doskonałości chrześcijańskiej, że podziw budził w najświątobliwszych mężach owych czasów jak n. p. w św. Ludwiku Bertrandzie, w św. Paschalisie Baylon, w bł. Janie Ribeira, arcybiskupie w Walencyi.
   Rozumiemy, że Bóg obdarzał sługę Swego darami cudów i proroctwa, darami widzeń i zachwyceń. Przepowiedział wyzdrowienie króla Filipa II. hiszpańskiego, który w ciężką był zapadł chorobę; przepowiedział zwycięstwo Jana z Austryi nad Turkami; przepowiedział śmierć Grzegorza XIII., papieża, oraz wybór jego następcy z grona zakonników św. Frańciszka. Przepowiedział karę Bożą nad miastem Tortoza za brak pokuty. Liczne zaś uzdrowienia cudowne świadczą aż nadto wymownie o mocy nadprzyrodzonej, jakiej Bóg udzielił bł. Mikołajowi.
   Przebywał Mikołaj i w Madrycie, aby zakon żeński, założony przez Joannę z Austryi, siostrę Filipa II., na drogę najwyższej wprowadzić doskonałości; przebywał i w Barcelonie, aby działać wśród Kapucynów. Dla swych dziwnych nieraz ćwiczeń pobożnych stanąć musiał jako oskarżony przed inkwizycyą kościelną w Toledo; został uwolniony, a nawet największe odebrał za swą pobożność pochwały.
   Wróciwszy znowu do Walencyi, zapadł Mikałaj w chorobę, która go o śmierć miała przyprawić. Oddał ducha swego Bogu dnia 23. grudnia r. 1583. Papież Pius VI. policzył roku 1786 św. Mikołaja Faktora w poczet błogosławionych.


     Inni święci z dnia 23. grudnia:


   Św. Dagobert II., król Austrazyi. - Bl. Hartmann, biskup z Brixen. - Św. Itwara, dziewica i męczenniczka. - Św. Sabinian, dyakon. - Św. Serwulus, żebrak. - ŚŚw. męczennicy Mygdonyusz i Mardonyusz. - Św. Wyntyla, pustelnik. - ŚŚw. męczennicy Teodul, Saturnin, Euporus, Gelazy, Eunicyan, Zetyk, Kleomenes, Apatopus, Bazylides, Ewaryst. - Bł. Gaubald, biskup z Ratyzbony.