2. Grudnia
Święta Bibianna z Rzymu, dziewica i męczenniczka
(+ r. 363)
Cesarz rzymski Julian pomimo
przyjęcia chrztu św., pozostał w sercu poganinem; usiłował wytępić wiarę
chrześcijańską, a przywrócić dawniejsze bałwochwalstwo. Przebiegły tyran
chwycił się jednakże zupełnie innego sposobu aniżeli jego poprzednicy; chciał
obalić chrześcijaństwo nie ogniem i mieczem, lecz zdradą i podstępem. Nie
wydał okrutnych ukazów; natomiast usuwał chrześcijan od szkoły, nauki i
wszelkich urzędów państwowych, by pozbawić ich wszelkiego wpływu i znaczenia.
Żył naonczas w Rzymie mąż wysokiego rodu i powagi niepospolitej, imieniem
Flawian, nader czynny i gorliwy opiekun i obrońca wyznawców Chrystusowych. Za
popieranie chrześcijan wysłał go cesarz na wygnanie, małżonkę zaś jego
Dafrozę kazał zamknąć w własnym jej domu jakoby we więzieniu. Smutny los
dzielnej Dafrozy dzieliły dwie jej córki Bibianna i Demetrya. Cesarz chciał
te biedne istoty tak długo więzić, ażby głodem zmuszone nie uległy i złożyły
ofiar pogańskich. Lecz ani głód ani pragnienie nie przygnębiły świętych
dziewic; owszem zdawały się z każdym dniem coraz piękniejsze i urodziwsze, a
trwały mężnie przy wierze Chrystusowej. By złamać opór dziewic, wpadł Julian
na nowy pomysł. Kazał Dafrozę wyprowadzić za miasto i ściąć ją mieczem.
Wykonawcą poleceń cesarskich był Apronyan, starosta rzymski. Usunąwszy ojca i
matkę mniemał okrutny tyran, że łatwo da sobie radę z osieroconemi córkami.
Równocześnie pozabierano im całe mienie w nadziei, że takiej ofiary dla
Chrystusa nie będą chciały ponieść. Apronyan się zawiódł. Czemże są dla serca
wierzącego choćby największe dobra ziemskie w porównaniu z dobrami wiecznemi?
Prawy uczeń Chrystusowy za nic sobie ma utratę mienia doczesnego, gdy wierzy,
że w nagrodę za dobra ziemskie posiądzie skarby wieczne. To też na czyny
niecne odparły pełne miłości i łaski Jezusa dziewice: "Lepiej utracić dobra
doczesne, których przecież długo posiadać nie możemy, aniżeli dobra wieczne".
Po niejakim czasie zawołał starosta obie siostry do siebie, przedstawiał im z
uprzejmą grzecznością, żeby nie odmawiały posłuszeństwa wobec praw
państwowych, a natomiast starały się o łaski i względy cesarskie; przyrzekł,
że zwróci im zabrany majątek, czuwać będzie nad niemi jak ojciec nad dziećmi
i poślubi je mężom zacnym i dostojnym; gdyby zaś bóstwom pogańskim czci oddać
nie chciały, zagroził im więzieniem, torturami i surową śmiercią. Dzielna
Bibianna odparła: "Bożkom twoim nigdy ofiary nie złożymy; czcimy jedynego
prawdziwego Boga i wolimy raczej umrzeć aniżeli skalać się bałwochwalstwem.
Jesteśmy dostatecznie bogate, bo posiadamy wiarę św. i żyjemy błogą nadzieją,
że połączymy się w niebie z swymi drogimi rodzicami ku wiecznej
szczęśliwości". To samo oświadczyła Demetrya; złamana wszakże długiem
cierpieniem, padła na ziemię i wielbiąc Boga oddała ducha. Bibianna pozostała
tedy sama; w zwycięskiej walce o koronę niebieską wyprzedzili ją ojciec,
matka i siostra; tęskniła teraz za nimi.
Poganie, prześladując chrześcijan i usiłując odwieść ich od Chrystusa,
zrobili doświadczenie, że najłatwiej i najszybciej odpadają od wiary św. ci,
którzy popadli w ciężkie grzechy cielesne. Apronyan oddał więc św. Bibiannę
przewrotnej nierządnicy Rufinie, by młodą męczenniczkę przywiodła do upadku.
Wszelkiej złości piekielnej użyła bezbożna kobieta, ażeby Bibiannę skusić do
grzechu najobrzydliwszego. Przez cały boży dzień prześladowała ją
bezwstydnemi mowami, piosenkami i ruchami; kreśliła jej rozkosz niedozwoloną
słowami tak ponętnemi i czarujacemi, że zdawało się niepodobieństwem,
pozostać nieczułą na tyle pokus. Lecz Bibianna zwyciężyła. Zamknięta razem z
Rufiną w jednej izbie, nie mogła wprawdzie zapobiegnąć nagabywaniom; słyszała
i widziała niejedno, do czego czuła wstręt największy. Do duszy grzech jednak
nie dotarł, ogień pokus jej nie spalił. Bezustannie wzywała Boga na pomoc, a
szczera modlitwa tak ją umocniła, że nie zezwoliła ani na najlżejsze
upodobanie w złych mowach; owszem coraz to głębszem przejmowała się
zamiłowaniem do cnoty anielskiej. Patrzała na wielkość i hart jej duszy
nędzna Rufina; zamiast uznać swoją nikczemność, przemyśliwała nad coraz
surowszemi okrucieństwami dla czystej duszy Bibianny. Czego dokonać nie mogła
przebiegłem, dyabelskiem rozbudzaniem namiętności i chuci cielesnych, dokazać
chciała gwałtem i przemocą. Od rana do wieczora poczęła św. dziewicę okładać
rózgami i biczami; czyniła wszystko, cokolwiek wściekła złość jej poddała.
Bibianna atoli trwała mocno przy swojem postanowieniu; wolała utracić raczej
życie aniżeli niewinność.
Bezsilna w swej złości, Rufina przekonała się, że wszelkie bezecne wysiłki
są daremne; uwiadomiła o tem starostę i wymogła na nim, że natychmiast wydał
wyrok śmierci na dzielną uczennicę Pańską. Apronyan wydał rozkaz, by świętą
dziewicę, obnażoną ze wszystkich szat, przywiązano do słupa i bito prętami
ołowianymi tak długo, dopókiby ducha nie wyzionęła. Bibianna zapewniła
jeszcze raz, że umiera z największą radością za wiarę w Jezusa Chrystusa,
poczem podniosła oczy ku niebu, aby Bogu oddać duszę swą niewinną. Było to
dnia 2. grudnia 363. r. Starosta zostawił zwłoki św. męczenniczki psom na
pastwę, lecz Bóg czuwał nad niemi, bo drugiej nocy po śmierci Bibianny
pochował je pewien pobożny kapłan obok grobu matki i siostry. W piątem
stuleciu postawił papież Symplicyusz nad jej grobem wspaniałą świątynię.
Nauka
Przykład św. Bibianny niech będzie dla ciebie nauką, że za nic trzeba sobie mieć utratę dóbr doczesnych tam, gdzie chodzi o pozyskanie dóbr wiecznych; że największym nieszczęściem dla człowieka nie są przykrości i bóle ziemskie, ale grzech śmiertelny. Prawda, utrata majątku, dobrego imienia i sławy, opuszczenie przyjaciół, utrata zdrowia i cierpienia cielesne dokuczą nieraz człowiekowi i cierpko je znosić przypadnie; bo zaiste, nikomu nie jest obojętną rzeczą znosić głód i pragnienie lub opływać w dostatki i wygody, doznawać przyjaźni lub nienawiści bliźnich, słuchać obelgi albo pochwały, cieszyć się zdrowemi dziatkami albo widzieć je na marach śmiertelnych; atoli wszystkie te utrapienia, bóle i zawody nie zdolne nam wydrzeć pokoju duszy, skoro zachowała niewinność. A pokój duszy, zadowolenie wewnętrzne, to przecież jedyne i najwyższe szczęście ziemskie. Co nas natomiast niepokoi i dręczy, co nas nawet wśród szczęścia doczesnego, wśród oklasków chwały, rozkoszy i bogactw obfitych przeraża i trwoży, to grzech, to zniewaga i obraza majestatu Bożego. Grzech, owe zuchwałe zdeptanie praw najświętszej woli Stworzyciela, jest jedynem prawdziwem złem i nieszczęściem na świecie. Możnaby tu wskazać na przykład Saula i Dawida, którzy poczatkowo szczęśliwi i zadowoleni zaraz po grzechu popadli w ciężką trwogę i rozpacz. Lecz pocóż przytaczać doświadczenia cudze? Czyż nie lepiej pytać samego siebie? Kiedy to powstała burza w duszy twojej? Wszak po każdym ciężkim grzechu? Tak, wtedy to uczułeś lęk i niepokój, wtedy to uczułeś się załamanym i przygnębionym. A więc, bracie drogi, bądź roztropny i dla krótkiej, złudnej uciechy nie trać szczęścia prawdziwego; unikaj jak zarazy grzechu ciężkiego.
Inni święci z dnia 2. grudnia:
Św. Atanazy, mnich. - Św. Chromacy, biskup z Akwilei. - Św. Euzebiusz, kapłan. - Św. Ewazy, biskup z Brescyi, - Św. Fred, opat. - Św. Lupus, biskup z Werony. - Św. Sylwan, biskup z Frygii. - Św. Nonnus, biskup z Heliopolis w Syryi.