29. Grudnia
Święty Tomasz Becket z Canterbury, męczennik
(1118-1170.)
Św. Tomasz Becket, przesławny męczennik, nie odniósł śmierci z rąk
pogańskich, bo wydał nań wyrok śmierci król katolicki, zabili go właśni jego
ziomkowie, nie umarł za wiarę świętą, lecz w obronie wolności Kościoła św.
Urodził się Tomasz w Londynie w r. 1118 z rodziców mieszczańskich, zacnych,
ale niezbyt zamożnych. Pierwsze wychowanie odebrał w Londynie, późniejsze zaś
wykształcenie w Paryżu. Wróciwszy do ojczyzny około r. 1140, niezwykłą swą
umiejętnością załatwiania spraw trudnych oraz budującą uczciwością obyczajów
pozyskał Tomasz zaufanie arcybiskupa Teobalda z Canterbury. Dostojnik ten
powołał dzielnego młodzieńca do siebie, wysłał go do Bolonii na studya prawa
kościelnego, używał jego światłej rady w sprawach państwowych, udzielił mu
święceń dyakonatu, a w r. 1154 wyniósł go na ważne stanowisko archidyakona w
Canterbury. Tomasz posiadał obszerną wiedzę i umysł przenikliwy, a że był
nadto miłej powierzchowności i obejścia uprzejmego, więc rychło zjednał sobie
powszechne poważanie i głośną sławę. Już r. 1157 król Henryk II. mianował go
stąd najwyższym kanclerzem państwa i nadał mu wielkie dobra. Obok arcybiskupa
był teraz Tomasz drugą osobą po królu. Stosownie do swego wysokiego
stanowiska prowadził życie nader wystawne. Dwór jego nie ustępował w
przepychu dworowi królewskiemu. Osobiście wszakże pozostał Tomasz skromnym i
bogobojnym; przestrzegał czystości żywota, a dla ubogich i uciśnionych
okazywał zawsze serce miłosierne. Król, zachwycony bystrością i zręcznością
kanclerza, zaszczycał go serdeczną przyjaźnią, a Tomasz wywdzięczał się za to
wierną służbą i niestrudzoną pracą około spraw koronnych i kościelnych.
W r. 1161 umarł arcybiskup Teobald. Ku ogólnemu zdumieniu postanowił król
Henryk mianować jego następcą uwielbianego swego kanclerza. Tomasz przejrzał
zamiary króla; zrozumiał, iż król pragnie użyć jego wpływu i przywiązania do
korony, aby wymusić rozmaite ustępstwa ze strony Kościoła na rzecz państwa.
Przedstawiał mu tedy, że zamysłem swym zniszczy dotychczasową przyjaźń, bo
król będzie żądał rzeczy, na które on jako arcybiskup nie będzie mógł
zezwolić. Henryk II. trwał przy swojem postanowieniu. Tomasz uznał wreszcie,
że sam Pan Bóg powołuje go na kierownika Kościoła w Anglii; przyjął więc
pełen odpowiedzialności urząd arcybiskupi.
Z dniem sakry biskupiej Tomasz dziwnie się zmienił. Porzucił dawniejszy
przepych, a rozpoczął życie nadzwyczaj umartwione, aby być wzorem
doskonałości dla swoich podwładnych. Główną część swoich dochodów rozdzielał
pomiędzy ubogich i cierpiących, dla których codziennie osobne wyznaczał
godziny. Przyjął zakon i regułę kanoników regularnych i pilnie jej
przestrzegał. Już o drugiej godzinie rano wstawał na pacierze kapłańskie;
potem mył nogi ubogim i rozdawał im chleb i mięso; o godzinie dziewiątej
odprawiał Mszę św. i znów rozdzielał jałmużny. Resztę dnia poświęcał zajęciom
biskupim, nauce i czytaniu Pisma św. Miłościwy opiekun cierpiących i
uciśnionych, gromił niesprawiedliwość i rozwiozłość możnych.
Zapał, z jakim spełniał obowiązki arcypasterskie, i żywot przykładny
zjednały św. Tomaszowi mir i szacunek narodu. Gdy atoli zażądał zwrotu
niektórych dóbr kościelnych, które król i inni panowie niesprawiedliwie byli
zabrali, poczęli świętokradzcy gwałciciele majętności kościelnych podburzać
ludność przeciwko swemu pasterzowi; usiłowali podkopać także zaufanie króla
do swego kanclerza. Tłomaczyli królowi, że Tomasz uszczupla jego prawa i
przywileje koronne, że jemu tylko jako królowi przysługuje prawo karać
winnych tak świeckich jak i duchownych, że jako najwyższy i jedyny władzca w
państwie ma także władzę nad duchownymi. Henryk II. usłuchał głosu
podchlebców dworskich. Zwołał stany świeckie i duchowne do Clarendon r. 1164
i wezwał zgromadzenie do uznania praw królewskich w rzeczach kościelnych.
Prawa te zmierzały do usunięcia w państwie władzy papieskiej oraz do
podporządkowania spraw duchownych nadzorowi państwowemu. Większa część
biskupów uległa prośbom i groźbom królewskim, Tomasz wszakże stawiał opór.
Gdy go jednakże biskupi poczęli ze łzami zaklinać, by nie narażał ich życia i
nie zakłócał pokoju między państwem a Kościołem, przyjął św. Tomasz one
ustawy; nie podpisał ich wprawdzie, ale przyrzekł ich przestrzegać.
Niebawem zdjął arcybiskupa żal głęboki za swoją uległość; złożył urząd
kanclerski, wdział szaty pokutne i prosił papieża o zwolnienie z urzędu
arcypasterskiego. Papież atoli nadesłał mu przebaczenie winy. Teraz wystąpił
św. Tomasz jawnie przeciwko uroszczeniom króla. Był gotów raczej życie oddać
aniżeli zezwolić na coś, coby się sprzeciwiało przysiędzie złożonej Bogu i
Kościołowi. Wskutek tego stracił zupełnie łaskę królewską. Król rozgniewany
do żywego szukał zaczepki i co chwilę wzywał arcybiskupa przed swoje sądy. I
tak kazał mu zdać powtórnie sprawę z dochodów królewszczyzn, którymi on jako
kanclerz rozporządzał. W komży i z krzyżem w ręku stanął Tomasz przed królem,
wskazywał na wierność, z jaką służył państwu i królowi, zaznaczył, że sprawę
dochodów już był dawno załatwił; oświadczył, że jak bronił interesów państwa,
tak teraz bronić będzie praw Kościoła; jeśli zaś w czemkolwiek uchybił, to
prawo sądu nie przysługuje królowi, jeno Stolicy apostolskiej. Poczem opuścił
z uroczystą powagą salę sadową; ażeby zapobiedz dalszym utarczkom i
niepokojom w kraju, uciekł pewnej nocy pokryjomu z dwoma kapłanami z Anglii i
podążył do Sens, gdzie papież chwilowo przebywał. Uprzedzili św. Tomasza
posłowie królewscy i oczernili go u Aleksandra III. Gdy atoli arcybiskup
opowiedział namiestnikowi Chrystusowemu, co się stało, i zaniósł prośbę o
mianowanie innego arcybiskupa, papież pochwalił dzielność jego i męstwo;
radził mu spokojnie czekać, aż się stosunki ułożą. Tomasz zamieszkał tedy r.
1164 w klasztorze Cystersów Pontigny we Francyi i wiódł tu życie surowe i
święte porówno z pobożnymi mnichami.
Skoro król Henryk się dowiedział, że papież, przyznając słuszność
arcybiskupowi, potępił jego uroszczenia, a później nawet na wszystkich
zwolenników królewskich rzucił klątwę kościelną, postanowił zmusić Tomasza
gwałtem do uległości. Pozabierał majątki przyjaciołom i krewnym arcybiskupa i
wygnał ich z Anglii. W zemście swojej posunął się nawet do groźby wobec
mnichów w Pontigny, że wydali z kraju swego wszystkich Cystersów, jeśli
arcybiskupa nadal będą przetrzymywać. By nie narażać zakonu, opuścił św.
Tomasz Pontigny i na zaproszenie króla francuskiego Ludwika VII. zamieszkał w
Sens. Siedm lat trwało wygnanie świątobliwego arcypasterza, który coraz
więcej umartwiał i udoskonalał się modlitwą, postem i czuwaniem. Nareszcie po
licznych zabiegach papieża uległ król Henryk i pojednał się r. 1170 z
arcybiskupem. Św. Tomasz sprawował urząd swój z tym samym co dawniej zapałem
i nie mścił się bynajmniej za doznane zniewagi. Ale nieprzyjaciele nie dali
mu spokoju; poczęli rzucać nań nowe potwarze i podejrzenia, przed królem
znowu go zohydzać. Kiedy arcybiskup zganił pewnego bardzo występnego
dworzanina, zawołał król w gniewliwem uniesieniu: "Czyż w własnem państwie
nie mogę mieć spokoju przed jednym duchownym? Czyż niema nikogo, coby mnie od
tego dumnego człowieka zdołał uwolnić?" Czterech z obecnych rycerzy mniemało,
że wyświadczą przysługę królowi, jeśli arcybiskupa usuną. Podążyli przeto do
Canterbury; zastali arcybiskupa w kościele przy nieszporach. Przytomni w
kościele księża chcieli zamknąć drzwi świątyni, lecz św. Tomasz kazał im tego
zaniechać; "Kościół to nie twierdza, w którejby się bronić wypadało; chętnie
chcę położyć życie za Kościół Boży." Tymczasem wtargnęli mordercy do kościoła
i zawołali zaraz na wstępie: "Gdzie jest zdrajca Tomasz?" "Tu jestem, odrzekł
mąż święty, ale nie zdrajca, tylko kapłan Boży, gotowy przelać krew swoją za
Boga i Jego Kościół. To jedno nakazuję wam w imię Boga, ażebyście nie ważyli
się podnieść ręki na nikogo z mego otoczenia." Poczem padł na kolana i
polecał siebie Bogu, Najśw. Pannie i św. Dyonyzemu, polecał biskupstwo swoje,
króla i cały Kościół. Nie skończył jeszcze modlitwy, gdy jeden z okrutnych
morderców głowę mu mieczem rozpłatał. Inni poszli za jego przykładem, siekli
tak dziko ciało św. męczennika, że krew strugami płynęła. Działo się to dnia
29. grudnia 1170. Po dokonaniu ohydnej zbrodni złupili rozbójnicy pałac
arcybiskupi, kapłani zaś, którzy ze strachu uciekli byli z kościoła, wrócili
i pochowali z czcią zwłoki arcypasterza. Przy obmywaniu znaleziono pod suknią
kapłańską twardą włosiennicę. Król, lubo zabójstwa wprost nie nakazał,
poczuwał się jednakże do winy i czynił nadzwyczaj surową pokutę.
Pielgrzymował do słynącego już cudami grobu św. męczennika, spowiadał się
publicznie i pozostawił na ofiarę iście królewskie dary. Niedługo potem
zniósł też wrogie Kościołowi prawa. Św. Tomasza zaliczył papież Aleksander
III. trzy lata po jego śmierci do grona świętych męczenników.
Nauka
Wszyscy wierni katolicy patrzą z uwielbieniem i radością na walkę św. Tomasza o prawa Kościoła, bo wiedzą, że im szersza swoboda i wolność Kościoła, tem owocniejsze jego trudy i zabiegi około zbawienia dusz ludzkich. Wielu nie podoba się atoli ta niezawisłość Kościoła Chrystusowego; prawią dużo o uroszczeniach duchowieństwa. Zapytajmy się tedy, w czem Kościół domaga się niezależności od władzy państwowej? Najpierw w głoszeniu ewangelii; apostołowie otrzymali bowiem rozkaz od Zbawiciela, by głosili słowo Boże całemu światu; wszystkim narodom bez względu na przynależność państwową; dalej w udzielaniu Sakramentów św, które wszystkim ludziom do zbawienia koniecznie są potrzebne; dalej w zarządzaniu służbą Bożą i wykonywaniu obowiązków chrześcijańskich i rad ewangelicznych; a wreszcie w wyborze duchowieństwa, utrzymywaniu stworzonych przez siebie zakładów i zarządzie majątku kościelnego. Czyż Kościół broniąc praw powyższych wkracza w prawa państwa? Bynajmniej. Zresztą nie utrzymuje Kościół ku obronie swych praw i przywilejów zbrojnego wojska, jego bronią jedyną jest modlitwa gorąca. Kościół brzydzi się wszelkim podstępem; nie używa nigdy środków złych, ale nie lęka się także krwi rozlewu, gdy chodzi o obronę dóbr najświętszych. Słusznie powiedział wielki Bossuet w mowie na cześć św. Tomasza, że Kościół każde prawo wywalczyć i utrzymywać musi krwią swoich dzieci. Podobnie jak wiara musi też wolność Kościoła mieć swych męczenników. - Walcz i ty za Kościół modlitwą swoją!
Inni święci z dnia 29. grudnia:
Św. Albert, opat. - Św. Krescens, biskup z Vienne. - Król i prorok Dawid. - Św. Marcel, opat. - Św. Poncyusz, biskup z Puy. - Św. Satur, męczennik. - Św. Trofym, biskup z Arelatu. - Św. męczennicy Kalikst, Feliks i Bonifacy. - Św. Ebrulf, opat.