Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   8. M A R C A

8. Marca


Święty Jan Boży, założyciel zgromadzenia Bonifratrów (braci miłosierdzia)

(1495-1550)

sw-jan-bozy

   Święty Jan zwany Boży urodził się w Portugalii, w miasteczku Elvono dnia 8. marca roku 1495 z ubogich, ale bardzo pobożnych rodziców; od nich , to odebrał bardzo staranne wychowanie. Mając dziewięć lat opuścił potajemnie dom i zgodził się do pewnego pasterza, któremu służył wiernie aż do 21. roku życia. Miał pojąć córkę jego za żonę, lecz Jan nie nosił się z zamiarami małżeńskimi; opuścił więc dom swego chlebodawcy i poświęcił się służbie wojskowej, podczas której oddawał się swawoli żołnierskiej.
   Razu pewnego odebrał rozkaz, aby strzegł łupów, zdobytych na nieprzyjacielu. Jan niedopilnował powierzonych mu rzeczy, które nieprzyjaciel odzyskał na powrót. Za to przewinienie skazano go na śmierć. Ułaskawiony potem wprawdzie, musiał ku wielkiej swej hańbie opuścić obóz. Wrócił napowrót do pasterza, dawnego pana swego, lecz długo u niego nie pozostał, bo zaciągnąć się kazał do wojsk przeciw Turkom.
   Po skończonej wojnie wrócił do Portugalii do swych rodziców. Nie zastał już swej rodzinnej strzechy. Matka bowiem dawno już umarła ze zmartwienia nad jego ucieczką, ojciec wstąpił do zakonu świętego Franciszka. Widząc skutki swego lekkomyślnego postępowania, postanowił Jan pokutą całego życia zmazać swe winy. Zamierzał ruszyć do Afryki, by tam umrzeć śmiercią męczeńską. Podczas swej wędrówki spotkał pewną szlachecką rodzinę, która wypędzona z kraju musiała uchodzić do Ceuty w Afryce. Do niej się przyłączył i pracą rąk swych zarabiał na utrzymanie wychodźców. Po upływie wygnania dla rodziny przeznaczonego wrócił z nią do Hiszpanii. Tu założył składzik, w którym sprzedawał obrazy świętych, książki do nabożeństwa i inne podobne rzeczy.
   Spotkawszy razu pewnego na ulicy biednego chłopca, który stał boso wśród mrozu i trząsł się od zimna, wziął go zdjęty litością na swe barki i chciał go zanieść do gospody. Lecz im dalej go niósł, tem większym zdawał mu się ciężar; wreszcie zmęczony usiadł. Wtedy dał mu się poznać ów chłopczyna. Był to Pan Jezus, który przepowiedział mu, że znajdzie śmierć w Granadzie. W tej chwili porzucił Jan wszystko i żądny męczeństwa udał się do Granady. Kazanie błogosławionego Jana Avila, zwanego apostołem Hiszpanii, tak poruszyło jego serce, że zaczął gorzko opłakiwać swe życie.
   Odtąd rozpoczął Jan żywot pokutnika. By się upokorzyć, udawał człowieka zmysłów zdrowych pozbawionego; skutkiem tego zamknięto go w szpitalu i obchodzono się z nim nie bardzo łagodnie. Na rozkaz Jana Avila zaprzestał wkońcu udawania, ale został w szpitalu, by doglądać i pielęgnować chorych. To zadanie spełniał z największą gorliwością. Pan Bóg dał mu takie zamiłowanie w opiece nad chorymi, że wnet opuścił dotychczasowy szpital, by zbierać pieniądze na zbudowanie osobnego domu dla chorych. Wkrótce dokonał swego dzieła. Teraz oddał się ubogim z całem poświęceniem. Sam starał się o ich wyżywienie, o lekarza i lekarstwa; gdzie tylko widział biedę i potrzebę, tam biegł z pomocą i pociechą. Na własnych barkach znosił chorych do zakładu. Tam ich leczył i przygotowywał na dobrą śmierć. Wnet zesłał mu Pan Bóg pomocników, którzy z równą jemu gorliwością służyli biednym i chorym.
   Tak powstało pierwsze zgromadzenie braci miłosierdzia w Granada; było to roku 1540. miejscowy biskup zatwierdził to zgromadzenie, przepisał braciszkom suknię zakonną, a Jan otrzymał przydomek Jana Bożego. Nowe te zgromadzenie rozszerzyło się wnet po wielu krajach i przyniosło zbawienne owoce. Braciszkowie utrzymywali się z jałmużny. Jan chodząc całymi dniami za jałmużną, nie odzywał się inaczej jak: Bądźcie miłosierni dla siebie samych! Twierdził bowiem, że kto daje jałmużnę, sam sobie więcej pomaga, jak temu, któremu daje. Mimo rozmyślnie stawianych mu trudności nie zaprzestał prosić o datki dla swych biednych; na prześladowania odpowiadał zawsze cichością i pokorą.
   Równą gorliwością pracował nad nawróceniem upadłych dziewczyn. Z krzyżem w ręku szukał ich na manowcach, zaklinał, błagał i często nawracał.
   Dla siebie był twardym. Postami i bezsennością umartwiał swe ciało. Wolne chwile poświęcał na modlitwę. Razu pewnego, kiedy był pogrążony w modlitwie, ukazała mu się Matka Boża i włożyła koronę cierniową na jego skronie. W tej chwili uczuł bardzo bolesny ból w głowie. Było to uprzytomnienie boleści cierniem ukoronowanego Zbawiciela. Stąd też przedstawiają go z koroną cierniową na skroniach.
   Opowiadają wiele cudownych zdarzeń z jego życia. Spotkał Jan razu pewnego na ulicy bardzo ciężko chorego wędrowca. Wziął go na barki swe, zaniósł do szpitala i umył mu nogi; gdy zaś według swego zwyczaju chciał je ucałować, spostrzegł, że miały znaki ran Chrystusowych. I w rzeczy samej był to Pan Jezus, który w postaci biednego zaniesiony do szpitala odezwał się w te słowa: Co ubogim czynisz, mnie czynisz. Innym znowu razem upadł Jan, niosąc ubogiego do szpitala; jakiś piękny młodzieniec podniósł go. był to archanioł Gabryel, którego Pan Bóg przydał Janowi, by się nim opiekował i był mu pomocnym w spełnianiu uczynków miłosiernych.
   Pan Bóg wsławił też życie świętego "brata miłosierdzia" jeszcze innymi cudami. Kiedy w szpitalu w Granadzie powstał wielki pożar, Jan wszedł między płomienie, by ratować chorych. Pół godziny chodził w ogniu i dymie wynosząc jednego po drugim, bez najmniejszej dla siebie szkody.
   Przed zgonem zesłał Pan Bóg na niego ciężką chorobę. Z największą skruchą i bojaźnią przygotował się na drogę wieczności. Gdy przyjął Sakramenta święte, prosił braci, by się oddalili i zostawili go samego. Wstał z łóżka, ubrał się, wziął krzyż, rzucił się na ziemię, całował wizerunek Ukrzyżowanego, przyciskał go do serca i wołał głośno: "Jezu mój, Jezu, w ręce twoje polecam ducha mego". Były to ostatnie jegosłowa. Skoro braciszkowie weszli do niego, nie zastali go już przy życiu. Klęczał trzymając krucyfiks przed sobą sześć godzin jeszcze po śmierci; św.Jan Boży umarł dnia 8.marca w roku 1550.
   Z powodu licznych cudów, jakie działy się przy jego grobie, policzył go papież Aleksander VIII. w poczet świętych r. 1690.


     Nauka


   Życie św. Jana jest dowodem na to, że ci, którzy dobre odebrali wychowanie w domu rodzicielskim nieraz odchodzą od drogi prawej dla złego towarzystwa, w którem przebywają. Bo złe towarzystwa wystudzają ducha pobożności. Św. Jan ocknął się za łaską Bożą, porzucił złe życie i został świętym. Idź za jego przykładem. Raz trzeba zacząć poprawę życia. Do nieba prowadzą dwie drogi; droga niewinności nieskalanej grzechem i droga pokuty. Jeśli nie jest ci danem pójść pierwszą, idź drugą. Lecz idź zaraz, nie ociągaj się. Lepiej późno jak wcale. Wszedłszy z drogi grzechu na drogę cnoty mamy wiele sposobności, by Panu Bogu odwdzięczyć się za łaskę nawrócenia i przeprośić Pana Boga za grzechy i dane współbraciom swym zgorszenie. Najlepszym sposobem ku temu jest czynić dla bliźnich to, co Pan Bóg uczynił dla nas, to jest pracować nad ich zbawieniem. I tutaj daje nam znowu piękny przykład św. Jan Boży. Nawróciwszy się, całe życie poświęcił służbie bliźnich swych. Syn Boży, tak zwykł mawiać, przyszedł na świat dla zbawienia ludzi, więc i my jesteśmy zobowiązani starać się o ich zbawienie za pomocą przestróg, modlitwy i dobrych przykładów. Oto najlepsze uczynki miłosierne co do duszy, najlepsza jałmużna duchowna. Lecz chcąc bliźniemu przyjść z pomocą duchowną, trzeba sobie zdobyć jego zaufanie, wdzięczność, szczerość, a do tego potrzeba pomocy uczynków miłosiernych co do ciała, t.j. pomocy materyalnej przez jałmużny. Stąd też święty Jan Boży tak bardzo się opiekował chorymi i biednymi, ich żywił, przyodziewał, im był pomocnym w nieszczęściach. Znał on bowiem dobrze i powtarzał często słowa Pana Jezusa (Mat. św.25,35): "Pójdźcie błogosławieni Ojca mego, otrzynajcie królestwo wam zgotowane od założenia świata. Albowiem łaknąłem, a daliście mi jeść, pragnąłem, a napoiliście mnie, byłem gościem, a przyjęliście mnie".


     Inni święci z dnia 8. marca:


   Św. Kleopatronia, dziewica. - Św. Feliks, biskup z Anglii. - Św. Hunfryd, biskup z Francyi. - Św. Luitfred, biskup z Pawii. - Św. Poncyus, dyakon. - Św. Prowinus, biskup z Como. - Św. Teofylakt, biskup z Nikomedyi. - Św. Julian, arcybiskup z Toledo. - ŚŚw. męczennicy: Cyryl biskup, Rogatus, Beata, Herenya, Felicyta, Urban, Sylwan, Mamimus. - Św. Weremund, opat.