4. Marca
Święty Kazimierz, królewicz polski
(1458-1484.)
Święty Kazimierz był synem króla polskiego Kazimierza III., i żony
jego Elżbiety, córki cesarza niemieckiego Albrechta II. Urodził się dnia 5.
października roku 1458 w Krakowie, ówczesnej stolicy królestwa polskiego.
Miał pięciu braci, z których najstarszy Władysław, został królem czeskim i
węgierskim; czwarty, Fryderyk, arcybiskupem gnieźnieńskim i prymasem Polski.
Albrecht, Aleksander i Zygmunt objęli spuściznę po ojcu.
Kazimierz, starannie wychowany przez pobożnych i bogobojnych rodziców,
okazywał już jako dziecko skłonność do pobożności i wzgardę dla zabaw, uciech
i przyjemności życia dworskiego. Najmilszem zajęciem jego była modlitwa i
rozważanie na samotności, zdala od gwaru i zgiełku życia światowego.
Nauczycielem jego był Długosz, ówczesny kanonik krakowski, późniejszy nominat
na arcybiskupstwo lwowskie. Z niego to, jako "z źródła czystego i hojnego",
tak mówi Skarga, czerpał młody królewicz pobożność i naukę. Kiedy razu
pewnego nauczyciel stawił młodemu jeszcze naonczas chłopcu do wyboru albo
zabawę albo nabożeństwo w kościele, uczeń ucieszony, zawołał: "Pójdę do
kościoła, bo nie znam większej radości, jak klęczeć przed ołtarzem Pańskim.
Modlitwy przed Jezusem w Najświętszym Sakramencie są dla mnie większą
radością niż zabawy i wszelkie przyjemności".
To też gardząc blaskiem zewnętrznym, żył wśród przepychu królewskiego
dworu prawie jako dziecko biednych rodziców. Nie chciał, by go nazywano
królewiczem. Często powtarzał słowa Salomona, że królowie z natury tak samo
wyposażeni jako biedni i poddani, do tej samej nędzy i wzgardy dojść mogą i
często dochodzą; przeto powinni być pokorni, jeśli chcą być mądrymi. Pomny na
słowa Chrystusa Pana, że nic nie pomoże człowiekowi, choćby świat cały
zyskał, jeżeli na duszy stratę poniesie, główną troską jego było zbawienie
swej duszy.
Na modlitwie spędzał całe dnie, nieraz i noce. Wśród modlitwy widziano go
często w zachwycie; tracił świadomość tego, co się około niego działo. W nocy
zrywał się z łoża i biegł do kościołów, aby się modlić. Jeżeli kościół był
zamknięty, modlił się przed jego podwojami. Nieraz znajdowała go straż
leżącego na twarzy w nocy przed drzwiami kościoła. Miał wielkie nabożeństwo
do męki Pańskiej. Łzy gorące spływały mu po licach, kiedy klęczał przed
wizerunkiem Ukrzyżowanego i rozważał Jego cierpienia. Nie mniejszą był czcią
przejęty i przywiązaniem prawdziwie dziecięcem do Najświętszej Panienki. Nie
nazywał Jej nigdy inaczej, jak swą ukochaną Matką. Ku chwale Boga-Rodzicy
zwykł był odmawiać często hymn, niesłusznie mu przypisywany: Dnia każdego. Z
nim pragnął być pochowany, a wola jego została spełniona.
Życie jego było wprost pokutnicze. Pod szatą królewską, którą był zmuszony
nosić, ukrywał włosiennicę. Ostremi postami umartwiał swe ciało. Nigdy nie
sypiał na królewskiem swem łożu, tylko na twardej ziemi. To też uważano go na
dworze za świętego. Z miłością ku Panu Jezusowi łączył miłość ku biednym. Był
tak miłosiernym, że go nazywano ojcem ubogich.
Z wszystkich cnót najwięcej ukochał czystość, do której się zobowiązał
ślubem. Przez całe życie swe nie zgrzeszył ani jedną myślą nieczystą. Tak
wysoko cenił ten kwiat śnieżnej niewinności. Aby nie utracić czystości duszy,
umartwiał swe ciało; nadto przystępował często do Sakramentów świętych;
przytem unikał pilnie towarzystw i rozmów z ludźmi świeckimi. Kiedy w jego
obecności pozwolił sobie kto na słówko draźliwe, święty upominał go ostro, by
nie gorszył uszu niewinnych. Piękność i wyraz twarzy prawdziwie anielski
nadawały mu cechę istoty nadziemskiej.
Z czystością zwykle idą w parze inne cnoty, mianowicie pokora. Skoro
słońce padnie na krople rosy, odbiją się w niej wszystkie prześliczne barwy
tęczy. Czystością jako słońcem opromieniona dusza jaśnieje wszystkiemi innemi
cnotami. Był więc św.Kazimierz przedewszystkiem tak pokorny, że gdy mu
zwracano uwagę, że ma prawo do tronu, odpowiedział: Tego królestwa nie łaknę,
bo do innego mnie Pan Bóg powołał, do królestwa, które nam Chrystus męką Swą
zgotował. Wielką jest już rzeczą, być panem nad sobą i swemi skłonnościami;
rządy królestwa ziemskiego wymagają wielkiej mądrości a nakładają zbyt wielką
odpowiedzialność przed Bogiem.
Kiedy więc Władysław, królewicz polski, został powołany na tron czeski,
Węgrzy przybyli r. 1471 do Krakowa, aby uprosić Kazimierza na swego króla;
byli bowiem złożyli z tronu Macieja I. syna Jana Hunyadi. Wymogli niejako
spełnienie swego życzenia, bo zagrozili, że w razie odmowy zwrócą się do
Turków. Wtedy to z woli ojca, a przeciw własnemu przekonaniu Kazimierz ruszył
z wojskiem do Węgier, aby ofiarowany mu kraj objąć w posiadanie. Tymczasem
jednak umysły mieszkańców znowu skłaniać się zaczęły na stronę Macieja; za
nim też oświadczył się papież Sykstus IV. Korzystając z tych okoliczności
Kazimierz ustąpił, aby nie wywoływać przelewu krwi i wrócił do ojczyzny,
narażając się na gniew ojca. Wolał cierpieć sam, niż przyczynić się przemocą
do jakiejkolwiek niesprawiedliwości wobec narodu węgierskiego. Trzy miesiące
strawił po powrocie na ćwiczeniach pokutniczych a na ponowne wezwania na tron
odpowiadał odmownie.
Dalsze dwanaście lat życia spędził Kazimierz na dziełach uświęcenia i
umartwienia. Mając lat 26 zachorował ciężko w Wilnie. Ponieważ wszystkie
lekarstwa zawodziły, oświadczyli lekarze, że jedynym tylko sposobem może
zachować życie, bo przez poniechanie życia czystego. Święty młodzieniec
odpowiedział wszakże z oburzeniem: Wolę raczej umrzeć, niż sprzeniewierzyć
się zupełnej czystości. Wolałbym raczej tysiąc razy postradać życie, jak
poświęcić cnotę świętej niewinności. Odwoływał się przytem na owych
męczenników pierwszych wieków, którzy woleli śmierć ponieść, niż odstąpić
Chrystusa.
Pan Bóg objawił mu dzień śmierci. Święty przygotował się na tę ostatnią
godzinę z całą sumiennością i właściwą sobie gorliwością. Trzymając wizerunek
Ukrzyżowanego w ręku i całując go ustawicznie wołał: W Twoje ręce, o mój
Jezu, polecam ducha swego. To były też ostatnie słowa anielskiego młodzieńca.
Umarł w Wilnie 4. marca 1484, mając let 26.
Zaraz po śmierci wsławił Pan Bóg świętość królewicza rozlicznymi cudami.
Ożyła dziewczynka, którą martwą położyli rodzice na grobie św.Kazimierza w
Wilnie, prosząc go o wstawiennictwo u Boga. Kiedy w roku 1518 wspólne wojska
polskie i litewskie walczyły przeciwko Moskwie pod Płockiem, wtedy to król
Zygmunt stary, widząc liczebną przewagę wroga, zwrócił się w modlitwach swych
do przyczyny św.Kazimierza, prosząc go o pomoc Bożą dla wojska polskiego.
Powiadają, że w rzeczy samej widziano świętego królewicza, jak w białej
szacie kroczył przed wojskiem polskiem, wskazując mu przeprawę przez Dźwinę i
wybawiając je z grożącego niebezpieczeństwa. Wiele innych jeszcze cudów
zdziałał Bóg przez przyczynę św. Kazimierza; to też na prośbę całego narodu
polskiego policzył go papież Leon X. w roku 1521 w poczet świętych. Papież
Klemens VIII., dawniejszy poseł papieski przy dworze polskim, zezwolił na
uroczyste święto w dzień św.Kazimierza w całej Polsce i Litwie.
Św. Kazimierz jest patronem królestwa Polskiego, i wzorem czystości dla
młodzieży.
Nauka
"Z młodzieńca tak wysokiego, bo królewskiego stanu, mówi Skarga, bierzmy przykład i wzór pokory, wzgardy świata, czystości i cnót innych. A tem więcej ufajmy jego modlitwie, którą za nas zasyła do Pana Boga, bo jest on krwią z krwi naszej domownikiem naszym, miłośnikiem ludu, za który się modli". Jak kiedyś modlił się św.Kazimierz za naród swój, walczący z nieprzyjacielem, tak i dzisiaj modli się w niebie za lud polski, który znajduje się bodaj w nierównie wielkim ucisku. Módlmy się gorąco do tego naszego świętego Patrona. Nam dzisiaj nie walczyć z nieprzyjacielem na czele wojsk, lecz walczyć nam o cnoty chrześcijańskie i społeczne. Walczyć nam przedewszystkiem o czystość obyczajów, moralność, bo czystość obyczajów, to podwalina i warunek życia i bytu społeczeństw i narodów. Mamy na to przykłady w dziejach przekazane. Olbrzymie państwo rzymskie tak długo było silne jędrne i zdrowe, póty obywatele jego żyli w karności i czystości obyczajów. Lecz skoro zaczęła się niemoralność, nieczystość, nawet dozwalana przez rządy i społeczeństwo, w ślad za nią poszła zgnilizna, a za zgnilizną upadek. Na gruzach zaś zdemoralizowanego państwa rzymskiego powstały państwa zdrowe i silne, moralnie. Jeśli więc mamy być silnymi, opornymi, trwałymi w walce o byt, trzymajmy się czystości obyczajów, bo ona tylko daje zdrowie, energię, życie. Nie patrzmy na zgniliznę innych narodów. Zachowujmy czystość obyczajów w małżeństwie, nie przejmujmy zgniłych zasad naleciałości grzesznych od innych narodów. A mianowicie starajmy się o czystość młodzieży. Najważniejszym jest obowiązkiem matki, baczyć na to pilnie, by się dziecko nie psuło za młodu w towarzystwach złych rówieśników, bo lata dziecięce zwykle rozstrzygają o kierunkach późniejszego życia, o jego wartości i pożytkach dla Kościoła i społeczeństwa.
Inni święci z dnia 4. marca:
Św. Lucyusz I., papież, męczennik. - Św. Hadryan, męczennik. - Św. Paulin, biskup z Brescia. - Św. Pius, biskup z Sewili. - Św. Bazyn, biskup trewirski. - Św. męczennicy Stolbrand, Glodyan i Gajus. - Św. Oswin, zakonnik z Anglii. - Święci męczennicy i biskupi krymscy: Bazyli, Eugeni, Agatador, Elpidyusz, Eteryusz, Kapito, Efrem, Nestor, Arkadyusz.