Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   19. M A R C A

19. Marca


Święty Józef, Oblubieniec Przenajświętszej maryi Panny

smierc_sw_jozefa

   Św. Józef, największy po Matce Bożej Święty Pański, Oblubieniec Najśw. Maryi Panny, opiekun i wychowawca Pana Jezusa, pochodził z rodziny królewskiej. Ewangelia wywodzi jego rodowód od Abrahama aż do Dawida króla, a od Dawida aż do Jakóba, ojca samego św.Józefa. Ponieważ Pan Bóg w niezbadanych wyrokach Swoich odjął berło od domu Dawidowego, - bo innem królestwem chciał wsławić ród Dawidowy - przeto rodzina, z której pochodził Józef, zubożała zupełnie, zeszła do stanu rzemieślniczego.
   Jako tedy syn ubogiego rękodzielnika urodził się św. Józef w Betleem, niedaleko Jerozolimy. Powiadają, że wyśmiewany dla swej pobożności przez braci, opuścił dom rodzicielski. Zamieszkał w Nazaret u pewnego rzemieślnika jako pomocnik w pracy ciesielskiej. Między cnotami, któremi jaśniał, pierwsze miejsca zajmowała bezsprzecznie anielska czystość. Idąc za natchnieniem Bożem, pojął za żonę Maryą, ubogą młodziutką panienkę, również jak on z domu Dawidowego, znaną z swej pobożności. Była ona córką Joachima i Anny. Przeczysta Panienka uczyniła już jako dziecko ślub dozgonnej czystości. Wyszła za Józefa na wyraźną wolę Bożą. Święci małżonkowie postanowili żyć jak brat i siostra, w dozgonnem dziewictwie. Takie małżeństwo nazywa się małżeństwem ewangelicznem lub też Józefowem.
   W kilka miesięcy po zawarciu ślubów posłał Pan Bóg archanioła Gabryela do Najśw. Maryi Panny, aby jej zwiastował, że pocznie w żywocie i zostanie matką Syna Bożego. Zstąpił Duch św. na przyszłą Matkę Syna Bożego i poczęła w żywocie. Marya nic nie mówiła swemu mężowi o tych tajemnicach Bożych. Kiedy po trzech miesiącach wróciła od swej krewnej, św. Elżbiety, spostrzegł Józef, że oblubienica jego mimo ślubu dozgonnej czystości spodziewać się może macierzyństwa; zasmucił się bardzo, bo nie chciał żadnego podejrzenia rzucać na Maryą. Tłoczyły mu różne myśli do głowy, których nie mógł się pozbyć. Z jednej bowiem strony nie mógł nic złego przypuszczać o swej żonie, którą znał z anielskiej czystości, z drugiej zaś strony, nie znając tajemnic Bożych, nie mógł sobie spodziewanego macierzyństwa wytłomaczyć. Aby nie być wobec prawa żydowskiego wspólnikiem Maryi, postanowił ją opuścić.
   W tej bezradności pocieszył i objaśnił go Pan Bóg przez anioła, który ukazał mu się we śnie i rzekł do niego: "Józefie, synu Dawidów, nie bój się przyjąć Maryi, małżonki twej, albowiem co się w niej urodziło, jest z Ducha świętego. A porodzi syna i nazwiesz imię jego Jezus, albowiem on zbawi lud swój od grzechów ich" (św.Mat.1.20.21). Jaka radość zapanowała w sercu świętego Józefa! Jaką czcią otaczał tę przedziwną Panienkę, która w żywocie swem nosiła Pana nieba i ziemi!
   Naonczas nakazał cesarz Augustus ogólny popis ludności w całem swem państwie. A że Palestyna należała do cesarstwa rzymskiego, więc i jej mieszkańcy musieli się poddać rozporządzeniu władzcy. Każdy miał obowiązek pójść celem zapisu do miasta swego urodzenia. Józef musiał się więc udać do Betleem. Lecz był to czas, w którym Marya lada dzień spodziewała się rozwiązania. Długo więc namyślał się Józef, czy wziąść ją ze sobą na daleką drogę w obawie przed zmęczeniem i utrudzeniem; znał znowu przepowiednią, że Zbawiciel miał się narodzić w Betleem; ten wzgląd może wpłynął na to, że zabrał Maryę ze sobą.
   Kiedy przybyli do Betleem, biedny Józef szukał przytułku, bo wszystkie gospody były zajęte. Z największą boleścią musiał zaprowadzić Maryą za miasto do lichej chaty, której pasterze używali niekiedy jako stajni. Była próżna. Tutaj porodziła Marya Dzieciątko. Któż opisze radość świętego Józefa, gdy mógł pierwszy powitać w nowonarodzonem dzieciątku Zbawiciela Boga-Człowieka? On to pierwszy wziął Jezusa na ręce i przyciskał do serca. Któż opisze radość świętego opiekuna nowonarodzonego dzieciątka, gdy widział, jak pastuszkowie idąc za głosem aniołów przyszli pokłonić się, gdy ujrzał mędrców ze wschodu przy żłóbku, który służył za posłanie i kolebkę dla Jezusa.
   Czterdzieści dni po narodzeniu Jezusa udaje się św. Józef z Maryą i Dzieciątkiem do Jeruzalem, by tam je jako pierworodne w świątyni ofiarować Panu Bogu, a zarazem wykupić w myśl prawa mojżeszowego od służby przy świątyni. Nowy miał go spotkać niebawem smutek. Oto pewnej nocy ukazał mu się aniół Pański i rzekł do niego te mniej więcej słowa: "Wstań a nie ociągaj się, unoś pacholę i matkę jego; idź do Egiptu, a mieszkaj tam, póki ci nie obwieszczę. Bo oto Heród nastawa na życie dzieciątka, trzeba więc ratować życie jego ucieczką".
   Tej samej nocy zabrał Józef posłuszny rozkazom Bożym Maryą i dziecko i puścił się w drogę. Szedł w krainę nieznaną, pogańską, daleko od swej ojczyzny, wśród ciemnej nocy, bez przewodnika, uchodząc w obawie, by lada chwilę nie napadli go siepacze Heroda i nie wydarli mu dziecka, które mu Opatrzność Boska powierzyła. Ile strachu, bojaźni, niewczasu wyżył tu ów mąż sprawiedliwy! Długo mieszkał Józef jako cudzoziemiec i wygnaniec z ojczyzny w obcym kraju egipskim, zarabiając ciężką pracą rąk swych na utrzymanie rodziny.
   Umarł Heród; Pan Bóg objawił Józefowi, by wrócił napowrót do ojczyzny. Święty opiekun wziął znowu żonę i dziecko i wybrał się w daleką podróż do domu. Lecz bojąc się, by Archelaus, następca Heroda w Judei, nie prześladował Jezusa, ominął Betleem; osiadł za głosem anioła Bożego w Nazarecie. Tutaj pozostał aż do swej śmierci, utrzymując swą pracą najświętszą rodzinę. Tutaj w największem szczęściu służył Jezusowi, który był mu poddanym i nazywał go ojcem swym.
   Rokrocznie chodził na święta do świątyni jerozolimskiej według prawa Mojżeszowego. Kiedy Jezus miał lat dwanaście, zabrał go Józef po raz pierwszy ze sobą. W tłumie pielgrzymów zginął boży chłopiec z oczu swych rodziców. Z jaką obawą szukał go troskliwy Józef! Dopiero trzeciego dnia znalazł go w świątyni między doktorami i zdumiał nad mądrością chłopięcia, którą i uczeni żydowscy podziwiali.
   Tyle mniej więcej wiemy z życia św. Józefa wedle opowiadania świętych Ewangelistów.
   Podanie powiada że św. Józef umarł mając lat 70 na ręku Jezusa w obecności swej oblubienicy, Przenajświętszej Maryi dnia 19. marca. Jaka cudowna śmierć umierać na ręku samego Jezusa! Dlatego czci też Kościół Boży św. Józefa jako patrona dobrej śmierci. Ciała jego nigdy nie znaleziono; grób św. Józefa pokazują w dolinie Józafata pod Jerozolimą. Pobożna legenda mówi, że św. Józef cudownie wskrzeszony przy Zmartwychwstaniu Pana Jezusa, z duszą i ciałem został wzięty do nieba.
   Papież Pius IX. ogłosił św. Józefa dnia 8. grudnia 1870 patronem całego Kościoła Bożego. W szczególności zaś jest św. Józef patronem młodzieży, małżonków, rękodzielników i towarzystw czeladzi.


     Nauka


   Święty Józef, ów "mąż sprawiedliwy", jak go nazywa Pismo św., to wzór życia naszego. Przypatrzmy mu się bliżej: W jednym ręku trzyma lilię białą, ów symbol najpiękniejszej z cnót, bo czystości; w drugim ręku trzyma Dzieciątko i tuli je do siebie. Oto obraz życia naszego. Czystość żywota i obecność Jezusa, oto życie "mężów sprawiedliwych" na świecie.
   Ilekroć nieszczęścia grożą temu ukochanemu przez niego Jezusowi, tyle razy posłuszny rozkazom objawień Bożych i własnego sumienia mimo największych trudności stara się ominąć i usunąć owe niebezpieczeństwa, które mu grożą utratą Jezusa. Raz to ucieczką broni sie przed utratą ukochanego dziecięcia, drugi raz znowu omija miejsca niebezpieczne, bojąc się, by go nie utracił. Kiedy spotkało go nieprzewidziane nieszczęście, że na chwilę utracił Jezusa, z jakąż to boleścią szukał go przez trzy dni, szukał, aż go nie znalazł.
   Ile razy przystępujemy do stołu Pańskiego, w sercu swem mamy tego samego Jezusa, którego tulił św.Józef do serca swego. Obyśmy tak samo, jak św. Józef, starali się omijać te niebezpieczeństwa grzechu, które grożą utratą Jezusa i wyrzuceniem Go z serc naszych. Słuchajmy tutaj głosu natchnień bożych i sumienia swego. Uciekajmy i my, jako św. Józef, z niebezpiecznych miejsc grzechu, chrońmy się, choćby ucieczką przed upadkiem. Uciekajmy od złych towarzystw, od złych domów, od złych ludzi. A jeżelibyśmy mieli to nieszczęście i utracili Jezusa, szukajmy go, szukajmy jak św. Józef w świątyni... tam go znajdziemy przy konfensyonale i przy Ołtarzu.


     Inni święci z dnia 19. marca:


   Św. Alemund, książe-męczennik. - Św. Jan Paranensis, opat. - Bł. Marek z Monte-Gallo, lekarz i kapłan. - Św. Landold, kapłan, męczennik. - ŚŚw. Wencyana i Adeltruda, dziewice i męczenniczki. - Św. męczennicy Kwintus, Kwintyla, Kwartyla, Marek.