Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   7. M A R C A

7. Marca


Święty Tomasz z Akwinu, doktor Kościoła

(1225-1274.)

sw-tomasz

   Św. Tomasz, wielki uczony i doktor Kościoła, zwany "doktorem anielskim" urodził sie w królestwie neapolitańskim na zamku Rocca Secca w roku 1225. Ojciec jego Landulf był hrabią Akwinu, matka Teodora pochodziła z rodu hrabiów Caraccioli di Theato. Z lat niemowlęctwa św. Tomasza opowiadają, że nie pozwolił sobie na żaden sposób odebrać kawałka papieru, trzymanego silnie w rączce; przyczynę widzą w Pozdrowieniu Anielskim, napisanem na owej kartce. Była to niejako zapowiedź przyszłej pobożności wielkiego doktora Kościoła.
   Kiedy Tomasz miał pięć lat, posłali go rodzice do Monte Cassino, do klasztoru Benedyktynów na pierwsze nauki. Już tutaj zadziwiał nauczycieli niezwykłą powagą, skromnością, przedewszystkiem swem milczeniem, a nie mniej i bystrością umysłu; w dziesiątym roku życia posłano go za radą opata z Monte Cassino do Neapolu na dalsze nauki. i tutaj podpadał ogólnie głębokością ducha, ścisłością myślenia, a także swą pobożnością.
   W Neapolu poznał nowo założony zakon Dominikanów. Postanowił porzucić świat i do niego wstąpić. Miał wonczas lat ośmnaście. Natomiast rodzice przeznaczyli syna swego do świeckich dostojeństw. Oburzona matka, że syn jej, tak wysokiego rodu, wstąpił do ubogiego zakonu, pospieszyła do Neapolu, by zabrać go ze sobą. Lecz ojcowie zakonni, znając stateczność i pobożność młodzieńca, wysłali go tajemnie na studya do Paryża, by w ten sposób usunąć go z pod wpływu krewnych. Na drodze do Paryża schwytali przecież Tomasza siepacze braci jego i przywiedli go do domu. Starała się więc matka wszelkimi sposobami, aby go odwieść od raz powziętego zamiaru. Nie pomagały jej prośby, ani prośby córek, a sióstr Tomasza, bo niedoszły zakonnik był stałym. Słowa jego pełne nauki i ducha Bożego miały nawet ten skutek, że obie siostry poświęciły się na służbę Panu Bogu.
   Tymczasem przybyli sami bracia Tomasza, Raynald i Landulf. Oburzali się stałością oporu niesłychanego; obsypali go więc groźbami i wyzwiskami, a wkońcu wrzucili go do więzienia, gdzie o chłodzie i głodzie miał rozważać nad swem powołaniem. Zawodziły jednak wszystkie środki; miał zawieść i środek iście sztański, którym chcieli bracia złamać opór Tomasza. Posłali do więzienia nierządnicę, bo myśleli, że przez upadek odmieni się duch Tomasza. Więzień poznawszy zasadzkę, zwrócił się do Boga z prośbą o pomoc. Nie opuszczaj mnie, Przeczysta Panienko, zawołał i w tej chwili skoczył po palącą głownią, leżącą na kominku, i nią odpędził nierządnicę. Potem padł na kolana, dziękował Panu Bogu za siłę udzieloną w pokusie i odnowił ślub dawniejszy czystości. Od tego czasu nie doznał według świadectwa swego spowiednika przez całe życie żadnej żądzy cielesnej.
   Podanie też mówi, że kiedy Tomasz dziękował Panu Bogu za obronę, zbliżyli się w widzeniu do niego dwaj aniołowie, którzy obwiązali go pasem, mówiąc: Pasem czystości ściągamy ciebie, a nigdy się nie przerwie. Miało to być znakiem zewnętrznym łaski wewnętrznej przez Boga św.Tomaszowi udzielonej.
   Więziony w domu rodzicielskim, cierpiał Tomasz dwa lata dla Chrystusa. Po tym czasie matka, widząc jego stałość, postanowiła wrócić mu swobodę. Tymczasem z pomocą sióstr, które ułatwiły mu ucieczkę, Tomasz udał się ponownie do klasztoru Dominikanów w Neapolu. Tu złożył profesyą i ruszył na dalsze studya do Rzymu, Paryża i Kolonii, gdzie podówczas nauczał sławny na całą Europę Dominikanin Albert Wielki. Czerpał Tomasz naukę i wiedzę z calą gorliwością. Przytem był tak pokorny, cichy i milczący, że współuczniowie nie nazywali go inaczej jak milczącym wołem sycyliańskim. Panowało mniemanie powszechne, że nie rozumie wykładów. Tomasz przeciwny dał dowód. Kiedy bowiem Albert urządził publiczną dysputacyę, w której Tomasz miał odpowiadać na zaczepki swych współuczniów w trudnej kwestyi dogmatycznej, zadziwili się wszyscy, gdy usłyszeli na najwięcej zawiłe trudności odpowiedzi niezwykle jasne. Sam sławny Albert wmięszał się w dysputę i przekonał się ku zdziwieniu swemu ale i ku swej radości, że ledwie dorówna głebokości i genialności ducha milczącego swego ucznia. Wtenczas to wyrzekł Albert owe pamiętne słowa: Ten "milczący wół" głosem swym napełni tak silnym świat cały, że wszyscy go usłyszą. Nie omylił się wielki uczony.
   Wyświęcony na kapłana sprawował św. Tomasz swą pierwszą ofiarę Mszy św. z taką tkliwością i przejęciem, że ołtarz był zroszony łzami jego. Powierzono mu r. 1245 katedrę św. teologii najprzód w Paryżu, a potem w Kolonii. Wykłady jego odznaczały się głębokiem i bystrem zrozumieniem rzeczy. Obok uczonych wykładów miewał często nauki dla ludu. Za temat brał wtenczas rzeczy łatwe, lecz głosił swe kazania z taką siłą przekonania i zarazem uczucia, że zdawało się, jakoby sam Anioł Boży przemawiał do ludu.
   W roku 1252 posłano go do Paryża, by tam dawne podjął wykłady, a zarazem pozyskał stopień doktora. Złożył też r. 1257 egzamin doktorski tak chlubnie, że profesorowie wezwali go do roztrzygnięcia trudności, jakie nastręczały rozumowania o Najśw. Sakramencie.
   Tomasz zasłynął jako uczony teolog na całym świecie. Zewsząd zbiegała się młodzież, by słuchać wykładów wielkiego doktora. Równocześnie rozpoczął pisać swe dzieła. Mówią, że trzem pomocnikom odrazu dyktował różne rzeczy. Lecz nigdy bez modlitwy nie zabierał się do pisania ksiąg lub do nauki. Ilekroć zabierał się do rozwiązania jakiej trudnej prawdy, zawsze przygotowywał się do tego modlitwą i postem, by od Ojca światłości czerpać światło. Sam mawiał, że u stóp Ukrzyżowanego i przed ołtarzem Jezusa więcej czerpał nauki, niźli z najuczeńszych ksiąg.
   Nieraz obawiał się uczony zakonnik, czy czasem nie napisał w swych dziełach rzeczy sprzecznych z nauką Kościoła. Wątpliwości usunął sam Jezus w widzeniu, kiedy rzekł: Tomaszu, dobrześ o mnie pisał, powiedz, jakiej chcesz zapłaty. Na to rzekł Tomasz: Nie pragnę niczego, jeno Ciebie, o Jezu.
   Wielki doktor Kościoła był pokorny jak dziecko. Zawsze pamiętał o tem, że jest tylko zakonnikiem. Razu pewnego pewien braciszek nowoprzybyły, nie znając Tomasza, prosił go, by mu towarzyszył przy zakupach po mieście. Tomasz mimo, że utykał, poszedł i spokojnie znosił gderliwość towarzysza. Papieże Urban IV. i Klemens IV. ofiarowali św. Tomaszowi wysokie godności kościelne; nie przyjął ich jak i odrzucał wszelkie dostojeństwa zakonne; nie przyjął też wyboru na arcybiskupstwo neapolitańskie.
   Wielka praca umysłowa wyczerpała wnet siły fizyczne. W roku 1274 powołał go papież Grzegórz X. na sobór powszechny do Lyonu. Tomasz mimo choroby i osłabienia udał się w podróż. W drodze zachorował; musiał się zatrzymać w klasztorze Cystersów w Fossanuova. Przeczuwał, że tutaj umrze. Kiedy stan jego trochę się polepszył, prosili go bracia zakonni, aby im zostawił jaką pamiątkę po sobie. Tomasz, widząc jak bardzo go kochali Cystersi i jak pilnie go pielęgnowali, uczynił zadość ich prośbie. Zaczął wykładać pieśni Salomonowe. Lecz doszedł tylko do 6. rozdziału, bo zaskoczyła go śmierć. Trzy dni przed zgonem widziano jasną gwiazdę nad klasztorem, która zniknęła w chwili śmierci Tomasza.
   Umarł 7. marca 1274 roku. Pan Bóg wsławił jego życie licznymi cudami. Jako cud uchodzić mogą i 18 owych wielkich tomów, pełnych uczoności, a skreślonych w krótkim stosunkowo życiu. Dzieła jego zjednały mu za życia tytuł doktora anielskiego, a po smierci doktora Kościoła za Piusa V. r. 1567. W roku 1367 przeniesiono większą część świętych jego szczątek do Toulouse, gdzie dotąd spoczywają; inne relikwie w innych znajdują się miejscach n. p. w Salerno, w Neapolu. Jan XXII. policzył Tomasza z Akwinu r.1323 w poczet świętych.


     Nauka


   Należy św. Tomasz do doktorów Kościoła, do których aż do jego czasów zaliczali się na zachodzie tylko św. Augustyn, Ambroży, Hieronim, Grzegórz Wielki. Wszyscy ci olbrzymiego talentu i głębokiej uczoności mężowie wykazują, jak można połączyć wiedzę i naukę z wiarą i objawieniem. Wszystko pochodzi od Boga a więc i rozum nasz i prawda wiary. A co od Boga pochodzi, nie może z sobą stać w sprzeczności, stąd też prawdy rozumem poznawane, a złożone w nauce i wiedzy ludzkiej, nie mogą się kłócić z prawdami wiary, które są zawarte w objawieniu.
   Nie wszystko też rozum może poznać, bo jest ograniczony na rzeczy przyrodzone; a przecież i poza naszym światem istnieją tajniki, jakich człowiek jedynie domyślać się może. Objawienie odkrywa nam cały szereg tych tajemnic nadprzyrodzonych, każe nam w nie wierzyć, gdyż za słaby nasz rozum, aby je przeniknąć i zupełnie zbadać. Stąd też wiara i prawdy wiary są uzupełnieniem działalności rozumu ludzkiego, są uzupełnieniem tych prawd, które nauka jako zdobycz swą wiekową wykazuje.
   Niejedne też prawdy, które rozumem poznajemy, wiarą i prawdami objawienia pogłębiamy. Poznajemy rozumem, że Bóg jest, a wiara nas uczy wiele innych prawd o bycie i działalności Boga. Poznajemy, że dusza ludzka nie ginie, jest nieśmiertelna, ale wiara nas uczy, co się dzieje z tą duszą, skoro odłączy się od ciała, dokąd idzie, jaki jej cel, gdzie się znajduje.
   Wobec tak pojmowanego stosunku wiedzy do wiary, rozumiemy, że najgłębsze duchy umiały pojednać rzekome przeciwieństwa; a już najlepszym tego dowodem św. Tomasz z Akwinu, który w dziełach swoich połączył tak ściśle wyniki badań ludzkich z prawdami wiary, że tworzą nierozdzielną niejako całość; tak jednolicie wszystko ułożył, że wieki dotąd czerpią z niezgłębionej skarbnicy pism jego. Stąd też na wszelkie rozumowania półmędrków najlepiej nie wdawać się w wywody, mianowicie jeśli brak odpowiedniego wykształcenia, ale odwołać się na światło Kościoła, na mężów głębokiej nauki; jeśli ci wierzyć zdołali i wierzyli, toż i nam, ich skarłowaciałym potomkom nic nie pozostaje, jak przyjąć w pokorze to, co Bóg objawił, a Kościół katolicki do wierzenia podaje.


Tego samego dnia

Święte Felicyta i Perpetua, męczenniczki

(Około roku 203.)

sw-perpetua

   Felicyta i Perpetua żyły w Maurytanyi za szasów cesarza Sewera. Perpetua była córką zamożnych rodziców, Felicyta pochodziła z ubogiego stanu. Obie były zamężne. W prześladowaniu schwytane przez żołnierzy jako chrześcijanki, zostały wrzucone do więzienia. Felicyta była w stanie błogosławionym, Perpetua miała dziecko przy piersi. Wierne Panu Bogu, postanowiły nawet dzieci swe poświęcić, gdyby tego była potrzeba.
   W nocy miała Perpetua następujący sen. Widziała drabinę złotą od ziemi do nieba, pełną ostrych narzędzi morderczych; u dołu był smok, który bronił wstępu na ową drabinę. Widziała, jak jeden z jej towarzyszy więzienia, imieniem Satur, pomimo licznych ran wszedł do góry i wołał na nią, by się nie lękała, pójść za nim. Nazajutrz opowiadała ten dziwny sen współwięźniom. Zrozumieli wszyscy, że mają umierać śmiercią męczeńską i cieszyli się bardzo.
   Tego samego dnia wyprowadzono wszystkich przed sędziego, który pod groźbą męczeństwa nakazał im ofiarować bogom. Nikt rozkazu nie usłuchał. Felicytę, że była brzemienną, odprowadzono na powrót do więzienia; odroczono jej męczeństwo aż do czasu rozwiązania. Wszelkie natomiast godziwymi wydawały się środki, aby Perpetuę nakłonić do odstępstwa. Własny jej ojciec, siwowłosy starzec, błagał ją na klęczkach, zaklinając ją przez pamięć na dziecię, które miała na ręku, by nie narażała się na śmierć dziwnym oporem. Perpetua nie uległa.
   Wtedy rozebrano ją z szat i biczowano jak najokrutniej. Tymczasem uprosiła Felicyta u Pana Boga wcześniejsze rozwiązanie, by mogła razem z innymi cierpieć dla Chrysrusa. Widząc ją dozorca więzienny w boleściach, rzekł do niej: Dziś już tak jęczysz w boleściach macierzyństwa; cóż będziesz jutro czyniła? Święta rzekła: Dziś cierpię boleści przyrodzenia, jutro pomoże mi łaska Boża w cierpieniu dla Chrystusa.
   Nazajutrz jeszcze raz namawiał sędzia pogański dzielne matki do odstępstwa. Pozostały jak skała niewzruszone. Wtedy skazał je na pożarcie przez dzikie zwierzęta. Śpiewając psalmy pobożne szły mężne niewiasty jako siostry na wspólne męczeństwo. Związano je obie w jedną sieć i rzucono rozjuszonemu zwierzęciu na pastwę. Długo trwało krwawe igrzysko, aż się widzom w końcu sprzykrzyło. Miecz kata położył kres życiu obydwóch niewiast.
   Było to w roku 203, dnia 7. marca.


     Inni święci z dnia 7. marca:


   Św. Paweł Simplex (Prostak), wieśniak. - ŚŚw. męczennicy: Saturnin, Rewokat, Sekundolus i Satur. - Św. Teofil, biskup z Nikomedyi. - Św. Volker, kapłan i męczennik. - Św. Eubulus, męczennik. - Św. Gaudyozy, biskup z Brescyi. - Św. Paweł, biskup z Prusa.