29. Marca
Święty Eustazyusz, opat
(+ r. 678.)
Święty Eustazyusz urodził się przy końcu wieku szóstego w
Burgundyi. Rodzice jego należeli do najznakomitszych rodzin kraju. Wychowany
bardzo starannie i pobożnie przez stryja swego, biskupa z Langres, odczuł już
w wczesnym wieku powołanie do stanu zakonnego.
W tym właśnie czasie przybył św. Kolumban, zakonnik irlandzki do Burgundyi
i założył w Luxeuil wielki klasztor, który później stał się sławnym na całą
Francyą. Do tego klasztoru wstąpił Eustazyusz. Od samego początku życia
zakonnego jaśniał młodzieniec wszystkiemi cnotami życia umartwionego i
poświęcenia. To też stał się swym przykładem wzorem dla wszystkich
zakonników, a przez to rzeczywistą podwaliną prawdziwego ducha zakonnego w
założonym nowo klasztorze.
Panowały na dworze królewskim nierząd i zgorszenie. Św. Kolumban
występował ostro przeciwko tej rozwiozłości. Skutkiem tego ściągnął na siebie
zemstę całego dworu; musiał uchodzić z kraju. Udał się do Austrazyi, gdzie
panował król Teodobert, który przyjął świętego Kolumbana łaskawie i pozwolił
mu na założenie wielkiego klasztoru w swych krajach. Za św. Kolumbanem
poszedł Eustazyusz, jako przyjaciel i nieodstępny towarzysz.
Skoro tylko św.Kolumban opuścił klasztor w Lukseuil, zapanował w nim
nierząd i nieporządek: była nawet obawa o zupełny jego upadek. Na wiadomość o
tem św. Kolumban, który nie mógł z wygnania powrócić bezkarnie do klasztoru,
posłał świętego Eustazyusza, jako opata niekarnych zakonników.
Objąwszy zarząd klasztoru, w krótkim czasie nowy opat przywrócił ład i
porządek, zaprowadził ducha prawdziwie zakonnego i stał się tym sposobem
odnowicielem tego klasztoru. Spokój i pokora połączona z energią i ojcowską
miłością zjednały mu wnet serca wszystkich zakonników, którzy ukochali go jak
ojca. W krótkim czasie zaludnił się klasztor, opróżniony w czasach nieładu; z
dalekich stron przychodzili młodzieńcy, by pod okiem świętego opata ćwiczyć
się w cnotach zakonnych. Po kilku latach gorliwej pracy nad dobrem klasztoru
liczyło zgromadzenie sześćset członków, z których bardzo wielka liczba
została policzona w poczet świętych. Sława klasztora z Lukseuil rozeszła się
po całej Francyi i przyległych krajach. Św. Eustazyusz wiódł żywot bardzo
ostry. Ciągłe posty, modlitwy i innego rodzaju umartwienia czyniły go wzorem
życia zakonnego i pobudzały braci do naśladowania.
Gorliwość o zbawienie dusz obudziła w nim pragnienie do pracy
apostolskiej. Na życzenie biskupa burgundzkiego i austrazyjskiego oraz króla
Lotara II. opuścił klasztor i udał się na misye do Bawaryi, które obfity
przyniosły owoc. Nie zabrakło przecież i bólów i umartwień. Zakonnik,
imieniem Agrystus, dawniejszy sekretarz królewski, opuściwszy klasztor pod
pozorem nawracania niewiernych, przyłączył się do nowopowstałej w Akwilei
sekty. Święty opat chciał go przywieść do posłuszeństwa, lecz niegodny
zakonnik oskarżył Eustazyusza, jakoby zaprowadził w klasztorze regułę
przeciwną duchowi Kościoła. Eustazyusz musiał stanąć jako oskarżony przed
współbiskupami zebranymi. Bronił się tak znakomicie, że nietylko uznano go
niewinnym, ale nadto uzyskał potwierdzenie swej reguły. Agrystus skończył
jako odszczepieniec marną śmiercią, zamordowany przez swego sługę.
Eustazyusz założył wiele klasztorów w różnych stronach kraju. Pan Bóg
błogosławił widocznie jego pracy. Chcąc go już za życia wsławić, dał mu Pan
Bóg łaskę cudów. Tak uleczył cudownie świętą Burgundoforę, świętej
Salabardzie przywrócił wzrok.
Nakoniec objawił mu Pan Bóg bliską śmierć. Święty przygotował się na nią w
największej pokucie. Dotknięty bardzo wielkiem cierpieniem, usłyszał głos z
nieba, który go pytał, czy śmierć woli, po czterdziestu dniach przy znacznej
uldze w cierpieniach, czy po trzydziestu dniach wśród większych cierpień.
Święty pragnął jak najprędzej połączyć się z Panem Bogiem. Umarł dnia 29.
marca w roku 678.
Nauka
Podziwienia i naśladowania godną cnotą w życiu św. Eustazyusza
jest słodycz, którą okazywał w obcowaniu z współbraćmi swymi. Mianowicie
starał się o tę słodycz serca w obejściu z nieprzyjaciółmi swymi. Często
powtarzał słowa Pana Jezusa zapisane u św.Marka (11,25,26): "A gdy staniecie
na modlitwę, odpuście, jeśli co przeciw komu macie; aby i ojciec wasz, który
jest w niebiesiech, odpuścił wam grzechy wasze. Bo jeżeli wy nie odpuścicie,
i ojciec wasz, który w niebie jest, nie odpuści wam grzechy wasze". Mamy tym,
którzy nas miłują, odpłacać dobrem za dobre, wedle słów Pana Jezusa:
Wszystko, co chcecie, by wam bliźni czynili, to i wy im czyńcie. Także starać
się nam należy o to, byśmy miłowali nieprzyjacioły swoje. "Miłujcie
nieprzyjacioły wasze, dobrze czyńcie tym, którzy was prześladują i
potwarzają" {Mat.św.5,44}. "Błogosławcie prześladującym was, błogosławcie, a
nie przeklinajcie" (Rzym.12,14).
Do miłości nieprzyjaciół winien nas pobudzać przykład Pana Jezusa, który
na krzyżu modlił się: "Ojcze, odpuść im". A jak miłować nieprzyjaciół? Mamy
tłumić wszelką nienawiść tak na zewnątrz, jak przedewszystkiem na wewnątrz i
mamy im dobrze czynić. Pierwszym zaś obowiązkiem naszym jest pogodzić się z
nieprzyjaciółmi. "Idź, a pojednaj się." (Św.Mat.2,24).
Inni święci z dnia 29. marca:
Św. Aulusz, biskup z Viviers. - Św. Aurelian, męczennik. - Św. Bertold, jenerał Karmelitów. - Św. Cyryl, dyakon i męczennik. - Św. Gundlak, książe i pustelnik. - Św. Liminiusz, męczennik. - Św. Marek, biskup-męczennik z Arethusa. - Św. Symplicyusz, opat. - ŚŚw. Teodor, Pentalis, Julian i Achacya, męczennicy. - Św. Ludolf, biskup z Ratzeburga. - ŚŚw. bracia Jonasz i Barachizyusz, zakonnicy. - Św. Sekundus, męczennik.