28. Marca
Święty Jan Kapistran
(1385-1456.)
Święty Jan urodził się w roku 1385 w mieście Kapistrano, położonem
w królestwie neapolitańskiem. Od miasta rodzinnego zwie się Janem
Kapistranem. Ojciec jego był niemieckim rycerzem, matka była włoszką.
Pierwsze nauki pobierał w mieście rodzinnem. Na dalsze studya poszedł do
Perugia, gdzie zdobył sobie stopień doktora obojga praw. Ożeniwszy się,
zamieszkał w Perugia; wnet zasłynął z swych wiadomości prawniczych. To też
powierzył mu ówczesny król neapolitański, Władysław r. 1412 urząd głównego
sędzi miasta.
W roku 1416 powstały nieporozumienia i niesnaski między miastem Perugia a
królem Władysławem. Mieszczanie wysłali Jana, by ułożył warunki zgody i
pokoju. Ponieważ był poddanym króla, powstało podejrzenie, że zdradził miasto
i że miał na oku tylko korzyść króla. Skutkiem tego wrzucili go
współobywatele do więzienia; zamknęli go w ciemnej wieży.
Tutaj ukazał się Janowi, tak mówi legenda, pewien człowiek ubrany w szaty
świętego Frańciszka, który kazał mu opuścić świat i wstąpić do zakonu. Jan
uważał widzenie to za wolę Bożą i postanowił zastosować się do wezwania.
Przeszkody nie było, bo żona mu była umarła. Uwolniony z więzienia za wysoką
sumę, wszystkie swoje dobra i pieniądze rozdał między ubogich; w skromnej
szacie poszedł r. 1416 do klasztoru frańciszkańskiego, położonego niedaleko
Perugia, prosząc o przyjęcie. A ponieważ znany był z swej nauki i uczciwości,
nie napotkał trudności.
Po roku próby odebrał święcenia kapłańskie. Odtąd było całe jego życie
bezustannem umartwieniem. Tylko raz na dzień jadał, nigdy przecież do
sytości. Przez trzydzieści i sześć lat nie używał żadnych mięsnych potraw.
Sypiał tylko trzy godziny na dobę i to jeszcze na twardej ziemi. Codzień
biczował się do krwi. Pokusy szatana, który napadł na niego z wielką siłą,
święty odparł temi słowami: Czyń, co Bóg dopuścił, więcej nie możesz.
Wiedział bowiem, że szatan kusi tylko za dopuszczeniem Bożem i że po nad siły
kusić człowieka nie zdoła. Odtąd był już wolnym od natarczywości
szatańskiej.
Najmilszem jego zajęciem było obcowanie z Panem Bogiem na modlitwie,
rozważaniu i czytaniu pobożnych książek. Całemi godzinami klęczał przed
wizerunkiem Ukrzyżowanego, często w zachwyceniu.
Rozdwojenie panowało wówczas między zakonnikami reguły św. Frańciszka.
Jedni dążyli do reformy i do zaprowadzenia dawnej karności mianowicie pod
względem cnoty ubóstwa. Tym przewodził św. Bernardyn z Siena, słynny naonczas
kaznodzieja i wielbiciel Imienia Jezus; stąd zwali się ci wszyscy, którzy
szli za nim, Bernardynami, albo też, ponieważ zachowywali (obserwowali)
ostrzejszą regułę, "obserwantami". Inni, którym zluźnienie pierwotnej reguły
było na rękę, sprzeciwiali się temu duchowi reformy. Św. Jan stanął po
stronie św.Bernardyna. Rozdwojenie doszło tak daleko, że Frańciszkanie
oskarzyli Bernardynów przed papieżem. Mianowicie oskarzono św. Bernardyna o
przesadę w czci ku Najświętszemu Imieniu Jezus, oraz o nakładanie ostrych
nadzwyczaj praktyk.
Wtenczas to udał się Kapistran do Rzymu, by bronić niewinności świętego
Bernardyna. I w rzeczy samej, głębokością swej nauki i porywającą wymową
bronił Jan tak skutecznie swej sprawy, że papież uznał słuszność reformy w
zakonie frańciszkańskim. Przy tej sposobności poznał papież wymowę, naukę i
znajomość prawa w św.Janie; postanowił użyć go na usługi Stolicy
apostolskiej. Odtąd zaczął się dla Jana nowy okres życia. Posyłany przez
papieży w różne kraje na różne dwory królewskie, załatwiał w imieniu Stolicy
apostolskiej najtrudniejsze sprawy kościelno-polityczne. Po drodze wszędzie
miewał nauki, nawracając heretyków lub też prowadząc oziębłych i grzesznych
na drogę pokuty. Święty był jednym z najsławniejszych mówców w całym Kościele
Bożym. Kiedy rozpoczynał naukę, już dziesiątki tysięcy stały przed kazalnicą.
Często musiał przerywać kazania, bo płacz rozpaczliwy grzeszników nie
pozwalały mu dalej mówić.
Na swych podróżach przeszedł całe Włochy, Niemcy, Czechy i Węgry. We
Włoszech nawrócił sekciarzy zwanych Fraticelli, w Czechach i Morawie nawrócił
dwanaście tysięcy husytów. W Lipsku jedną nauką o śmierci nakłonił
stodwudziestu młodzieńców do wstąpienia do zakonu. Z prawie równym skutkiem
nauczał we Wrocławiu.
Przyszedł św. Jan Kapistran na prośby króla Kazimierza także do Polski.
Kiedy przybywał do Krakowa, wyszli sam król, biskup krakowski Zbigniew i całe
duchowieństwo poza bramy miasta jemu na przeciw, prowadząc go w procesyi do
katedry. Jednem kazaniem nakłonił i tutaj stotrzydziestu młodzieńców, a
między nimi wielu uczonych i doktorów, do wstąpienia do klasztoru. Założył w
Krakowie klasztor Bernardynów. W Polsce działał dziewięć miesięcy; potem
puścił się w dalszą podróż do Węgier przez kraje włoskie i słowackie, gdzie
nawrócił dziesięć tysięcy od odszczepieństwa greckiego.
Działalność św. Jana przypada na czasy, w których sułtan turecki Mahomet
II. zająwszy Carogród i Grecyą ruszył z licznym wojskiem do Węgier, grożąc
zagładą całemu chrześcijaństwu. Król węgierski Władysław wysłał posłów do
wszystkich książąt chrześcijańskich z prośbą o pomoc. Było to na próżno. Już
zbliżał się bowiem Turek z wielką armią ku Węgrom. Król nie miał gotowego
wojska. Wtem Kapistran porozumiawszy się z legatem papieskim zaczął głosić
pospolite ruszenie krzyża, czyli wojnę krzyżową przeciw Turkom. W krótkim
czasie zebrał kilka tysięcy wojska i złączył państwa chrześcijańskie ku
wspólnej obronie. Przyszło do walnej bitwy pod oblężonym przez Turków
Białogrodem. Z jednej strony stało tysiączne wojsko tureckie, z drugiej
podniesione przez Kapistrana na duchu nieliczne wojsko chrześcijańskie.
Rozpoczęła się bitwa. Z krzyżem w ręku szedł Kapistran w pierwszych
szeregach, nawołując do wierności ku Chrystusowi. Pogrom Turków był zupełny.
Było to w roku 1456.
Tak wojsko jako i dowódzcy przypisywali zwycięstwo nie sobie, tylko
zapałowi i modlitwom Jana. Wtedy Kapistran dziękując Bogu za obronę
chrześcijaństwa, znużony podróżami i pracą misyonarską udał się do klasztoru
w Illok, gdzie zakończył swój żywot w roku 1456, mając lat 71. Liczne cuda
świadczyły po śmierci o jego świętości. Papież Aleksander VIII. policzył go w
roku 1690 w poczet świętych.
Nauka
Gdy św. Jan Kapistran spostrzegł, jak niewdzięcznym jest świat i jak niestałe i znikome są sądy ludzkie, jak nędzne jest szczęście doczesne, porzucił wszystkie ziemskie uciechy i poszedł do zakonu, by się starać o łaskę u najwyższego Pana, dawcy prawdziwego szczęścia i zadowolenia. Abyśmy podobnie myśleli i postępowali! Nie gonić nam za szczęściem tego świata, bo go nie uzyskamy. Niechby nam zawody, niepowodzenia i dolegliwości były tłomaczami tej prawdy, że niema szczęścia ani zadowolenia na świecie. Niechby te cierpienie i zawody uczyły nas głębszego zastanowienia się nad celem życia naszego, niechby pouczały nas o tem, że tylko w Bogu jest zadowolenie, że droga do Boga prowadzi przez pokutę i modlitwę. - Miłość stworzenia, mówi św. Tomasz a Kempis, to miłość złudna i kłamliwa. Miłość ku Jezusowi, to miłość stała i wierna. Miłuj i bądź przyjacielem Tego, który ciebie nie opuści, który stać będzie przy tobie szczególnie wtenczas, kiedy wszyscy cię opuszczą. Trzymaj się Jezusa w życiu i śmierci. Powierz się Temu, który sam jeden pomódz ci może wtenczas, kiedy nikt ciebie nie wesprze lub nie zechce wesprzyć.
Inni święci z dnia 28. marca:
Św. Guntram, król Burgundyi. - ŚŚw. Pryskus, Marek i Aleksander, męczennicy. - ŚŚw. Rogat i Sucessus, męczennicy z Afryki. - Św. Sykstus III., papież. - Św. Konon, Bazylianin. - Św. Hilarion, opat.