Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   31. P A Ź D Z I E R N I K A

31. Października


Święty Wolfgang z Ratyzbony, biskup

(924 - 994.)

   Urodził się św. Wolfgang roku 924 w Ahalm pod Reutlingen w Wirtembergii z dostojnej rodziny; ojciec jego miał być hrabia Pfullingen, matka Gertruda miała być hrabiną Veringen. Początkowo wychowywał się w domu pod okiem nauczyciela duchownego; w 7. roku życia oddali go rodzice do klasztoru w Reichenau pod opiekę Benedyktynów. Tutaj położył Wolfgang podstawy swej świętości; tutaj źródło dziwnego przebiegu zmian, jakim miało być poddane życie późniejszego zakonnika i biskupa.
   Węzły serdecznej przyjaźni zadzierzgnął Wolfgang w Reichenau z Henrykiem na Babenbergu. Kiedy biskup Poppon z Wurzburga założył szkołę w stolicy swej, przybył tamdotąd i Wolfgang na dalsze nauki, spowodowany właśnie przez Henryka, który był bratem biskupa. Powiadają, że bystrością umysłu młodzieniec zadziwiał wszystkich; miał bowiem zawstydzić samego mistrza, Stefana Włocha, wyjaśnieniem niezrozumiałego na pozór miejsca z dzieł Marcyana. W zarozumiałości swej mistrz wykluczył Wolfganga z swych wykładów. Poddał się młodzian pokorny woli Stefana; niejako w nagrodę za upokorzenie Bóg wkrótce go miał wywyższyć.
   Henryk na Babenbergu został bowiem roku 956 arcybiskupem w Trewirze; powołał niezwłocznie swego przyjaciela do siebie. Ofiarowanych godności w kapitule Wolfgang nie przyjął. Natomiast zwrócił swą troskę na wychowanie cnotliwe i naukowe młodzieży. Dopiero w imię posłuszeństwa przyjął obowiązek dziekana nad całem duchowieństwem stolicy biskupiej; odtąd zajaśniał staraniami o wychowanie duchownych wedle myśli i woli Boga. Cnotami, umartwieniem, modlitwą był niedoścignionym poniekąd wzorem dla tych, co pod jego zostawali kierownictwem.
   Po śmierci Henryka biskupa nosił się cesarz Oton Wielki z myślą, aby oddać Wolfgangowi rządy osieroconej stolicy; napotkał przecież na opór u pokornego dziekana trewirskiego. Cesarz musiał porzucić swój zamiar, Wolfgang zaś udał się na wezwanie Brunona arcybiskupa do Kolonii, aby przenieść swą pracę nad duchowieństwem w obręby innej dyecezyi. Oton się nie sprzeciwiał, aby nie pokrzyżować planów brata swego Brunona.
   Nurtowała przecież w Wolfgangu skłonność do życia zakonnego. Po pewnym więc czasie uwolnił się od swych obowiązków w Kolonii, ruszył do Szwajcaryi r. 965, gdzie osiadł w klasztorze benedyktyńskiem Einsiedeln, przyjęty przez opata Grzegorza. Liczył może na to, że w tej osadzie świętego Meinrada cichego dokona życia. Rozgłos przecież świętości na szersze Wolfganga powoływał pole działania. Biskup Ulryk z Augsburga spowodował go do przyjęcia święceń kapłańskich; mógł to uczynić, ponieważ Einsiedeln należało do jego dyecezyi. Wtedy to w gorliwości o powiększenie chwały Bożej na ziemi, powziął młody kapłan zamiar, głosić ewangelię wśród pogańskich narodów. Porozumiał się z biskupem Passawy, do którego wielka część krain węgierskich należała, ruszył na Węgry, aby tam szerzyć chrześcijaństwo roku 971. Trud pracy misyjnej wyczerpywał siły Wolfganga; pomimo to nie ustawał w podjętych dobrowolnie mozołach.
   Musiał zakonnik porzucić swe znoje, ponieważ przeciw swej woli został wyniesiony na biskupstwo w Ratyzbonie r. 972. Otrzymał sakrę z rąk Frydryka, arcybiskupa z Solnogrodu.
   Łaskę Bożą dla dobrego sprawowania ciężkich swych obowiązków zdobywał świętością niezrównaną życia swego. Był mężem modlitwy w całem znaczeniu tego słowa; był mężem umartwienia, bo zachował wszystkie zwyczaje zakonne. Nie pragnął niczego dla siebie; myśl jego ożywioną była jedynie troską o chwałę Bożą. Z tego to też powodu zgodził się chętnie na rozgraniczanie swej dyecezyi i na ustanowienie osobnego biskupstwa w Czechach z stolicą w Pradze. Pod względem kościelnym bowiem Czechy podlegały władzy biskupów ratyzbońskich. Dotychczasowe starania o samodzielne biskupstwo żadnego nie odnosiły skutku. Dopiero szlachetność Wolfganga sprawę na pożądane wprowadziła tory, roku 973. Praga otrzymała biskupa w osobie Dytmara; następcą jego był św. Wojciech. Należała do metropolii mogunckiej, a nie do bliższej solnogrodzkiej, ponieważ miała być wyrównaniem za odłączone od Moguncyi arcybiskupstwo w Magdeburgu, które było znowu metropolią dla biskupstw północno-słowiańskich.
   Nie mniej starał się Wolfgang o podniesienie życia kościelnego w własnej swej zmiejszonej dyecezyi. Niestrudzony przebiegał wszystkie jej dzielnice, napominał kapłanów, kruszył grzeszników, wspierał ubogich. Żywił licznych biednych z własnych zasobów, którymi rozporządzał prawie z rozrzutnością. Troska o potrzeby dyecezyan największe święciła tryumfy w czasie głodu, jaki za rządów Wolfganga się w biskupstwie pojawił.
   Uporządkował i stosunki kościelne w dyecezyi. Odłączył opactwo pod wezwaniem św. Emerana od stolicy biskupiej w samej Ratyzbonie; wyposażył liczne klasztory jak n. p. w Mallersdorf, Mondsee i w innych miejscowościach, spustoszonych przez napady węgierskie. Przywracał karność w klasztorach żeńskich, sam założył klasztor żeński w Mittelmunster, który miał być wzorem dla innych. Kanoników swych spowodował do wspólnego życia. Zakładał szkoły przy kościołach. Sam doglądał postępów, jakie robili uczniowie w zakładach dyecezalnych. Liczne stowarzyszenia Wolfgangowi zawdzięczają swój początek; miały służyć miłosierdziu i pobożności. Łączył stowarzyszenia w jedną całość, aby tem łatwiej ogarnąć i spełniać mogły swe zadanie.
   W politycznych sprawach kierował się Wolfgang nie mniej bezwzględną sprawiedliwością. Gdy Henryk bawarski podniósł rokosz przeciw cesarzowi Otonowi II., a była obawa, że i biskup oświadczyć się będzie musiał z konieczności politycznej za buntownikiem, opuścił Wolfgang stolicę swą, bo nie chciał złamać wierności cesarzowi. Ruszył w góry i osiadł w Falkenbergu nad jeziorem Ober w Salzkammergut, aby wieść życie pustelnicze; niewątpliwie i osobiste zamiłowanie zacisznego życia skłoniło go do tego kroku. Miejsce pobytu Wolfganga nikomu nie było znane; przypadkowo myśliwi napotkali jego schronisko, a lud spowodował go do powrotu na stolicę biskupią.
   Nie małą zasługę zdobył sobie mąż świątobliwy bogobojnem wychowaniem dzieci Henryka bawarskiego. Syn Henryk został świętym, znanym jako Henryk II; Brunon został świątobliwym biskupem Augsburga; Gizela jako królowa węgierska umarła w rozgłosie świętości, Brygida została ksienią w klasztorze św. Pawła, założonem w Ratyzbonie przez Wolfganga. Wszystko to biskup był przepowiedział.
   Miał wszakże Wolfgang dar nietylko proroctwa ale i cudów. Liczne uzdrowienia świadczą o jego mocy nadprzyrodzonej; licznym chorym przywracał zdrowie, licznych opętanych uwalniał od cierpień. Gdy r. 978 towarzyszył cesarzowi Otonowi II. na wyprawie do Francyi przeciw Lotarowi, a wojsko na drodze z powrotem obawiało się przejść wpław przez wezbraną rzekę, Wolfgang pierwszy rzucił się w nurty, za nim poszli wojownicy, a pomimo niebezpieczeństwa nikt nie utonął.
   Umarł św. Wolfgang w podróży podjętej w sprawach kościelnych. Choroba zaskoczyła go śmiertelna r. 994 w Puppingen. Kazał się zanieść do kościoła ulubionego swego patrona, św. Otmara, aby ostatnie oddać tam tchnienie. Lud na wieść o bliskim zgonie biskupa tłoczył się do świątyni; Wolfgang kazał wszystkich przypuścić przed siebie, bo mówił: Nie jest śmierć hańbą, jeno grzech. I Zbawiciel umierał w obliczu ludu Swego. Godziwą rzeczą, aby biskup umierał w obliczu wiernych; niechaj każdy się przekona, czego należy w życiu unikać i w śmierci się obawiać. Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu i wszystkim w ostatniej ich chwili. Ciało Wolfganga przeniesiono do klasztoru św. Emerana w Ratyzbonie. Papież Leon IX. policzył go r. 1052 w poczet Świętych. Cześć odbiera Wolfgang w całych południowych Niemczech, nad Renem, w Szwajcaryi, w krajach słowiańskich, na Szląsku i w Czechach.


     Nauka


   Kochani rodzice, tak odezwał się kiedyś św. Wolfgang, podzielcie i rozdzielcie pomiędzy siebie doczesne dobra i część, jaką mnie dać zamierzacie. Mam Boga jako potężnego i bogatego Pana, który przyrzekł mi najwspanialsze dziedzictwo, skoro wiernym Jego zostanę sługą. Bóg jest udziałem mego dziedzictwa, On mi go nie odmówi. Ufam, że wobec mnie będzie tak miłosiernym i hojnym, że i wam części należytej nie poskąpi. Nie wstrzymujcie mnie więc łzami swemi od starań, abym pozyskał skarby Boga; wspierajcie mnie, bo Bóg nie chce sługi leniwego, jeno gorliwego.
   Jałmużna, mówił św. Wolfgang, jest dziełem miłosierdzia. Miłosierdzie zaś obejmuje wszystkie dzieła, których źródłem dobroć. I ten spełnia dzieła miłosierdzia, kto stara się o życie Bogu przyjemne, kto nie uchyla się od pomocy wobec bliźniego. W myśl apostoła czyńmy dobrze, póki czasu starczy.
   Nie wstydzę się, mówił św. biskup, dla służby Boga uchodzić w oczach świata za prostaczka i niemądrego. Tylko złych czynów trzeba się wstydzić. Chętnie podejmę się wszelkich trudów, chętnie wszystko poświęcę, aby utwierdzić Kościół, ochronić, zabezpieczyć tę prawdziwą świątynię Bożą.
   Św. Wolfgang należy do najwznioślejszych postaci Świętych Pańskich, jakimi Kościół katolicki się chlubi. Doszedł do swej chwały zasadą: Wszystko na większą cześć Boga! Staraj się i ty życie swoje wedle tego urządzić i prowadzić hasła!


     Inni święci z dnia 31. października:


   Św. Aukta, dziewica i męczenniczka. - Św. Benignus, wyznawca. - Św. Lucyl, biskup z Werony. - Św, Nemezyusz, dyakon, i córka jego Lucyla, męczennicy. - Św. Kwintyn, męczennik. - Św. Stachis, uczeń św. Pawła, biskup z Konstantynopola. - Bł. Teresa Enriquez, księżna-wdowa. - Bł. Tomasz z Florencyi, Frańciszkanin. - ŚŚw. męczennicy Rogacyan, Wincenty, Rustycyan, Agapita, Wiktorya.