23. Października
Święty Ignacy z Konstantynopola, patryarcha
(+ r. 878)
Z cesarskiej rodziny pochodził święty Ignacy; matką jego była
Proskopia, córka cesarza Nicefora; ojcem był Michał, który po śmierci
Nicefora, wstąpił na tron państwa rzymskiego na wschodzie w Konstantynopolu.
Nie długo przecież pozostał przy władzy; rokosz podniósł przeciw niemu Leon
Ormianin; nie chcąc narażać kraju na przelew krwi, zrzekł się Michał korony,
usunął się do klasztoru pod Konstantynopolem, aby zdala od świata razem z
żoną i dziećmi żyć w cichem ustroniu zakonnem. Wtedy to syn jego Teofilakt
przyjął imię Eustachego, a 14-letni Nicet imię Ignacego; sam zaś cesarz
nazywał się odtąd Atanazym.
Byłej rodzinie cesarskiej płynęło życie długo w spokoju; całą pełnią
zażywali wewnętrznych pociech, jakie dać może uczciwa służba Boża na
samotności. Jedynie herezya obrazoburców, popierana przez cesarza Leona,
dawała się młodemu Ignacemu odczuwać, ponieważ opat klasztoru był jej
zwolennikiem i godził rozmaitemi drogami na prawowierność swych zakonników.
Znosił młodzieniec udręczenia cichem sercem, bo wiedział, że doskonałość
zakonna nie polega na usunięciu się od świata, lecz na dążności, codziennie
samemu sobie obumierać. Cnota Ignacego wyniosła cesarskiego syna na godność
opata; po śmierci swego prześladowcy.
Tymczasem w Konstantynopolu nastąpiły zmiany w politycznych stosunkach. Po
Leonie i Michale II. nastąpił Teofil; wszyscy troje byli obrazoburcami.
Dopiero wdowa po Teofilu, imieniem Teodora, przywróciła w imieniu
małoletniego Michała III. powagę nauk katolickich i usunęła Jana patryarchę
jako zwolennika herezyi; po czteroletnich rządach Metodego godność biskupią w
stolicy państwa otrzymał Ignacy opat.
Gorliwość nowego biskupa wkrótce ciężkie na niego sprowadziła chwile. W
poczuciu swych pasterskich obowiązków wystąpił przeciw Bardasowi, wujowi
Michała III.; napominał go do porzucenia kazirodczych stosunków, dla których
rozpustnik był wypędził prawowitą żonę; w kościele odmówił mu Komunii św.
jako publicznemu grzesznikowi, nadto wyklął go z jedności kościelnej. Bardas
dyszał zemstą; pozyskał rozwiozłego siostrzeńca dla swych planów. Aby
utorować sobie drogę do samowolnego postępowania, usunęli krewniacy cesarzową
Teodorę i jej córki do klasztoru, skazali Ignacego na wygnanie, a na jego
miejsce ogłosili patryarchą rzezańca Focyusza; stało się to roku 854.
Był to niejako początek udręczeń Ignacego. Bardas nie ustawał w
prześladowaniu swego przeciwnika, na którego był podniósł swego czasu miecz w
świątyni Pańskiej; sromoty swej nie mógł, bo nie chciał zapomnieć; widział
także, że Focyusz się nie ostoi przy swej godności, póki Ignacy oporu się nie
wyrzeknie. Przedstawiał więc prawowitego patryarchę jako rokoszanina i
spiskowca, który niepokoi lud; grozi cesarzowi i państwu niebezpieczeństwem.
Na podstawie fałszywych oskarżeń krwawe rozpoczęły się przesłuchy i badania.
Służba Ignacego znosić musiała tortury. Sam patryarcha cierpiał jakoby był
największym zbrodniarzem; odbierał policzki; wlekli go siepacze z sobą z
wyspy Terebintus, na której przebywał, przez rozmaite miejscowości i
więzienia, aż go okutego w kajdany zostawili na wyspie Lesbos roku 859. W tym
samym czasie ogłosił nieprawnie Focyusz Ignacego jako pozbawionego godności
patryarchy.
Aby uzyskać potwierdzenie papieskie, wysłał Focyusz kłamliwy list do
Mikołaja jako biskupa rzymskiego; donosił, że Ignacy dla podeszłego wieku i
choroby był się zrzekł patryarchatu; prosił o przysłanie legatów celem
ułożenia nowych stosunków. Papież w odpowiedzi podkreślił nieprawowitość
rządów Focyusza, wysłał wszakże dwóch biskupów, którzy mieli rozpatrzeć się w
zawikłaniach. Zdawało się Ignacemu, że czas spokoju dlań nadchodzi; zawiodły
go oczekiwania. Wezwany z klasztoru z Terebintus, dokąd był znowu
przewieziony, stanąć musiał przed zgromadzeniem, w którem znajdowali się
tylko oskarżyciele. Przybrał był się w szaty biskupie; zdarli mu je słudzy;
zostawili mu tylko suknię zakonną. Naglony do zrzeczenia się godności
dzierżonej, Ignacy odpowiadał odmownie. Wtedy gwałtem przytrzymano rękę jego,
która bezwiednie pisać musiała akt rezygnacyi. Focyusz tryumfował; Ignacy,
otoczony przez straże, przebrać się musiał za wieśniaka, aby ujść najętym
skrytobójcom, którzy czyhali na jego życie. Bóg opiekę roztoczył nad sługą
Swym; pościg nieraz Ignacego napotykał, a jednak go nie ujął, bo go nie
poznawał. Głosem ludu był skazaniec niewinnym. Głos ten się objawił w całej
swej siłe, gdy wkrótce po ucieczce Ignacego gwałtowne trzęsienie ziemi
zagroziło Konstantynopolowi. Żądaniom ludności zawdzięczał Ignacy zachowanie
swego życia; opuścił swe kryjówki, aby zamknąć się w klasztorze
Terebintus.
Na wieść o tych wypadkach papież Mikołaj na synodzie stanął w obronie
Ignacego, wyklął Focyusza i zażądał, aby wygnańca przywrócić do dawnej
godności. Listy papieskie nie wywarły żadnego skutku. Natomiast kara Boża
miała dać świadectwo niewinności. Bardas padł ofiarą zabójstwa z rozkazu
cesarskiego; cesarz zginął z ręki swego powiernika Bazylego, który
przywłaszczył sobie tron państwa. Focyusz szukał sposobów, aby się utrzymać
przy patryarchacie. Zwołał biskupów, aby zaznaczyć samodzielność Kościoła
greckiego, niezależność rzekomą od Rzymu, a nawet rzucić klątwę na papieża.
Były to ostatnie wysiłki zbrodniczego rzezańca. Cesarz Bazyli usunął Focyusza
i przywołał Ignacego z klasztoru, aby objął rządy patryarchatu r. 867.
Po jedynastu latach udręczeń niewinność Ignacego świetne odniosła
zwycięstwo. Focyusz był na wygnaniu. Zwolenników jego jednał prawowity biskup
łagodną wyrozumiałością. Na jego prośby ówczesny papież Hadryan zwołał r. 869
sobór powszechny do Konstantynopola; prądy, wywołane i podsycane przez
Focyusza, zostały potępione powagą nieomylnego w sprawach wiary i obyczajów
Kościoła całego. W podeszłym wieku, bo liczył już bowiem około 80 lat, Ignacy
umarł świątobliwie jako nieustraszony obrońca wiary i jej gorliwy wyznawca
dnia 23. października r. 878.
Przeciwieństwo, jakie się za Focyusza wyłoniło przeciw biskupowi
rzymskiemu, było źródłem do rozdwojenia pomiędzy Kościołem greckim i
łacińskim. Zawiść nurtowała pomiędzy Grekami; schyzmę zupełną wywołał 150 lat
później Michał Cerularyusz; do dzisiaj trwają nieszczęsne jej
skutki.
Nauka
Wyraz schyzma pochodzi z greckiego; oznacza rozdział, rozdwojenie,
odłączenie się od jedności. W sprawach Kościoła oznacza wyraz schyzma
odłączenie się od jedności przez nieuznanie posłuszeństwa trwałego wobec
najwyższego zwierzchnika, t. j. papieża czyli biskupa rzymskiego. Wszyscy
wiec ci, co nie chcą uznać władzy papieskiej, pozatem inne zachowują prawdy
wiary nienaruszone, nazywają się schyzmatykami.
Zwykle jednak z schyzmą łączy się herezya, bo powodem do odłączenia się od
jedności z Kościołem są, jak uczą doświadczenie i dzieje, fałszywe nauki,
potępione przez najwyższą władzę w Kościele chrześcijańskim. Gdzie przeważa
rokosz wobec władzy papieskiej, mówimy pomimo błędów co do wiary o schyzmie;
gdzie przeważa natomiast fałsz nauki co do wiary lub obyczajów, mówimy o
herezyi.
Jak źródłem wszystkich występków, tak i źródłem schyzmy jest zwykle pycha,
która nie chce się ugiąć pod jarzmo posłuszeństwa. Dowodzi tego Focyusz,
dowodzą i jego następcy i poplecznicy. Trudno przełamać pychę, brak uzupełnić
posłuszeństwa. Stąd też pomimo wszelkich wywodów schyzmatyk nie łatwo wraca
do jedności z Kościołem. Głównie miłosierdzie Boże może tu okazać Swą
niespożytą siłę. Cały Kościół rosyjski, Kościół grecki do dzisiaj należy do
schyzmy. Modlić się musimy do Boga, aby chrześcijaństwo w jedną złączyło się
całość i spełniły się najrychlej słowa Zbawiciela: Że jeden będzie pasterz i
jedna owczarnia.
Inni święci z dnia 23. października:
Św. Seweryn, biskup z Kolonii. - Św. Ammon, biskup z Toul. - Bł. Boecyusz, filozof. - Bł. Bonifacy II., papież. - Św. Klerydona, dziewica. - Św. Jan Kapistran, Frańciszkanin. - Św. Leokadyusz, biskup z Auch. - Św. Oda, wdowa. - Św. Piotr Paschazy, biskup z Jaen, męczennik. - ŚŚw. męczennicy Serwandus i Germanus. - Św. Werus, biskup z Salerno.