Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   13. P A Ź D Z I E R N I K A

13. Października


Święty Edward, król angielski

(+ r. 1066.)

Św. Edward

   Lubo żywot cnotliwy i doskonały jako owoc trudu i pracy nad samym sobą w każdym stanie zasługuje na nagrodę i sławę u Boga i ludzi, to jednakże w wysokich, pańskich i królewskich stanach osobliwy wzbudza podziw i więcej buduje lud Boży, Tam droga trudniejsza, bo dostatek nęci do używania rozkoszy, a dostojeństwa wzbijają w pychę, która jest źródłem i początkiem wszystkich niemal grzechów. To też Pismo św. dziwi się świętości w tych stanach jako rzeczy rzadkiej i wielkiej: "Błogosławiony, powiada, bogaty, który się znalazł bez zmazy, a za złotem się nie puścił, ani nadziei w pieniędzach i kochania swego w skarbach nie położył. Kto się takim okaże? A chwalić go będziemy, bo uczynił dziwy w żywocie swoim. Mógł przestąpić, a nie przestąpił, mógł złe czynić, a nie czynił." Sławi Kościół częściej wysokie stany, bo czyny ich jaśniejsze, bo tam nie może być nic tajnego. Sławmy i my wielkiej świątobliwości króla, św. Edwarda, bo Pan Bóg chce, żebyśmy jego życiem się budowali.
   Święty Edward urodził się w Anglii jako syn Etelreda II. i Emmy, księżny Normandyi; wychowanie otrzymał na dworze normandzkim u swego wuja, dokąd uciekać musiał, gdy Kanut, król duński, podbiwszy całą Anglię, Etelreda pozbawił tronu i życia. Uprzejmem, prostem obejściem zdobył sobie już tutaj miłość powszechną. Od najmłodszych lat okazywał żarliwą chęć do służby Bożej, która jest podstawą wszelkiej świątobliwości. Nie może bowiem żadnej mieć cnoty, kto nie służy Dawcy cnót wszystkich.    Przebywał Edward chętnie w kościele na modlitwach, słuchał zawsze Mszy św., zwiedzał klasztory i szukał towarzystwa pobożnych zakonników. Jednem słowem wiódł wśród uciech świata życie tak skromne i niewinne, że nazywano go powszechnie aniołem dworu. Był nieprzytacielem wszystkiego jego, coby choć trochę sprzeciwiać się mogło cnocie anielskiej; dlatego nie ścierpiał także u innych słowa nieprzystojnego, ale surowo je karcił. Długie oddalenie od ojczyzny znosił cierpliwie, a gdy mu razu pewnego powiedzieli panowie dworu, że powinienby królestwo swoje mieczem napowrót zdobyć, odrzekł łagodny królewicz, że nie pragnie królestwa, któreby musiał wywalczyć krwią i pożogą.
   Anglicy jęczeli tymczasem pod okrutnem jarzmem Duńczyków, którzy z nieznośną srogością burzyli wsie i miasta, niszczyli kościoły i klasztory zabierali całą majętność mieszkańców. Niezgoda wśród samychże Anglików dopełniała jeszcze miary nieszczęścia. Edward, widząc swoje i ojczyzny osierocenie, taki uczynił ślub Panu Bogu:*"O Boże, nie nam znikąd pomocy, krewni zupełnie mnie odstąpili. Ojciec umarł, bracia poginęli z ręki zdrajców kraju, matka oddała rękę nieprzyjacielowi, komuż mam ufać, jeśli nie Tobie? Tobie został ubogi, a sierocie Ty staniesz się pomocnikiem. Jeśli przywrócisz mi królestwo ojca mego, służyć Ci będę w czystości, Piotra św. obiorę sobie za patrona i grób jego w Rzymie nawiedzić obiecuję."* Po tym ślubie nabrał świeżej otuchy i czekał na pomoc Bożą. Jakoż zrządził Pan Wszechmocny, że Duńczycy zostali z kraju angielskiego wypędzeni. Wtenczas powołali panowie angielscy Edwarda na tron ojca i na Wielkanoc 1042. r. uroczyście go ukoronowali.
   Nowy monarcha wstąpił na tron z zasadą, że dobrobyt państwa zawisł od stanu religii, że najlepszym środkiem do uszczęśliwienia kraju jest pielęgnowanie służby i bojaźni Bożej. Dlatego było pierwszą jego troską, krzewić ducha religijnego i naprawiać zepsute obyczaje poddanych. W tym celu przywrócił kościołom pozabierane majątki, budował nowe kościoły i zakładał rozmaite klasztory, by pobożni zakonnicy tępili występki, a budzili wiarę i nabożeństwo wśród duchowieństwa i wiernych. Że ojcowskie jego zabiegi około dobra kraju przynosiły owoc pożądany, o tem świadczy historya, która powiada o królu Edwardzie: Po jego przybyciu stała się ziemia urodzajniejszą, powietrze zdrowszem, morze spokojniejszem. - Dobrotliwy dla wszystkich nie brał względu na osoby, ale równie sprawiedliwie sądził każdego. Znamiennem świadectwem jego łagodności i roztropności są prawa, jakie wydał dla ludu. Prawa te dziś jeszcze mają częściowo moc obowiązującą. Hojny dla ubogich i kościołów, sam żył nader skromnie, a pieniędzmi gardził zupełnie. W sypialni króla znajdowała się szafa z skarbami. Razu pewnego zapomniał podskarbi szafę zamknąć. Spostrzegł to jeden z dworzan i mniemając, że król zasnął, przywłaszcył sobie dużo pieniędzy. Wrócił jeszcze raz; przekonany, że król jeszcze śpi, kradł więcej. Milczał król; dopiero, gdy trzeci raz przyszedł, zawołał Edward na niego: "Nie dobrześ trafił; radzę ci, uciekaj z tem, coś już wziął, bo podskarbi nadchodzi; musiałbyś mu wszystko zwrócić." Złodziej uciekł, a podskarbi spostrzegłszy kradzież począł narzekać. Lecz król go uspokoił: "Milcz, jemu zapewne więcej były potrzebne pieniądze aniżeli nam. Daj mu pokój, poprzestaniemy na tem, co nam zostawił."
   Panowie i rada kraju nalegali na króla ażeby się ożenił i tak zabezpieczył następstwo tronu i pokój państwa. Edward nie chciał łamać ślubu czystości; nie chcąc zaś zdradzić swojej tajemnicy, znalazł się w kłopocie niemałym. Nakoniec położywszy nadzieję w pomocy Boskiej przyzwolił na małżeństwo i taką modlitwą Bogu się poruczył: "Drogi Jezu, Tyś troje dziatek w ogniu bez upalenia zachował, zachowaj mnie niepokalanego w tym ogniu małżeństwa i chuci cielesnej. Przymuszony idę w to niebezpieczeństwo. Tyś Józefa w ręku nierządnicy zachował czystego. Z Twoją pomocą pokonała stateczna Zuzanna starców niepowściągliwych. Proszę, obroń mnie, sługę Twego, żebym pomimo Sakramentu małżeństwa dochował czystości obiecanej." Wysłuchał Pan Bóg modlitwy. Za małżonkę pojął Edward Edytę, córkę hrabiego Godwina, człowieka chytrego i możnego, za którego przyczyną stracono braci króla. Z tego tak złego ojca przeznaczył Pan Bóg Edwardowi małżonkę świętą: wyszła róża z ciernia, z złego ojca niewinna córka, która bardzo rada zawarła on węzeł małżeński z królem w tajemnym ślubie, że oboje będą sobie małżonkami nie ciałem, ale sercem i duszą. Miłowali się przez całe życie, ale bez utraty dziewictwa.
   Poddanym swoim dawał król Edward najlepszy przykład cnót chrześcijańskich i czuwał troskliwie nad ich dobrem doczesnem. Szczególny opiekun wdów i sierót nigdy tak się nie cieszył jak wtenczas, kiedy im skarby swoje rozdawał. Panowie, znając nieograniczoną szczodrobliwość króla, rozpisali tajemnie znaczny podatek na poddanych i przynieśli mu pieniądze zebrane jako dobrowolną ofiarę. Edward podziękował za dobre serce poddanych, ale pieniędzy nie przyjął. Jeszcze piękniejszym przykładem jego miłości, dobroci i pokory jest następujące zdarzenie. Pewien biedny Irlandczyk, chromy na obie nogi, wlókł się drogą, kędy przechodził Edward w otoczeniu licznych dostojników. Gdy kaleka ujrzał króla, zawołał: Królu i Panie! Błagałem już nieraz w kościele św. Piotra o zdrowie; otrzymałem odpowiedź, że będę zdrów, gdy mnie król Edward sam na swych ramionach wniesie do kościoła. Skoro Edward to usłyszał, podszedł szybko do chromego, schylił się miłościwie i wziął go na swe barki. I niósł król nędznego oszarpańca, a dworzanie urągali jego łatwowierności i prostocie. Nie zważał jednak mąż święty na próżne gadanie ludzi słabej wiary, lecz zaniósł żebraka aż przed ołtarz św. Piotra. Tu złożył swój ciężar - a żebrak odzyskał zdrowie. Czas wolny od zajęć państwowych poświęcał Edward dziełom miłości i miłosierdzia, nadto modlitwie i słuchaniu Mszy św.. Słuchając raz Mszy św. przed ołtarzem św. Trójcy, ujrzał Pana Jezusa w postaci chwalebnej. Innym razem zdarzyło się, że król podczas Podniesienia się uśmiechnął. Pytają go dworzanie, czemuby się weselił w chwili tak uroczystej, w której zwykle raczej płakał aniżeli się śmiał. Odpowiedział: "Król duński gotował się z wyprawą przeciwko naszemu krajowi. Wsiadając do okrętu, wpadł atoli w morze i utonął. To objawił mi Pan Bóg we Mszy św. i dlategom się rozśmiał." Wyprawiono gońców, którzy widzenie potwierdzili. Król Edward miał szczególne nabożeństwo do św. Jana Ewangelisty głównie dla jego czystości anielskiej. Jemu na chwałę uczynił ślub, że nie odrzuci żadnej prośby, którą doń zaniosą w imię tegoż Świętego. Pewnego razu prosił króla bardzo usilnie o jałmużnę nieznajomy ubogi. Władzca nie miał właśnie nic przy sobie, zdjął pierścień i dał go ubogiemu. Zdarzyło się później, iż dwaj Anglicy wybrali się do grobu Pańskiego do Jerozolimy. W dalekiej ziemi stracili drogę i błądzili długo po lasach i polach, aż nakoniec, gdy się już ściemniało, zaszedł im drogę pewien starzec, który doprowadził ich do miasta najbliższego i tam hojnie ugościł. Gdy nazajutrz opuszczali miasto, rzekł im ów starzec, iż wrócą szczęśliwie do kraju, bo on za nich modlić się będzie przez wzgląd na ich króla, którego miłuje dla jego czystości. Potem dał się poznać jako apostoł Jan, wręczył pielgrzymom pierścień otrzymany od króla, kazał go oddać i powiedzieć królowi, że wkrótce umrze. Anglicy wróciwszy do domu przedłożyli wszystko św. Edwardowi. Istotnie popadł król niebawem w ciężka chorobę i przyjął z gorącą czcią ostatnie Sakramenta. Potem poruczył czcigodną małżonkę swoją opiece panów dworu; skonał dnia 5. stycznia 1066. r. w 64. roku życia. Krótko przed śmiercią przepowiedział był król świątobliwy, że Anglią dotknie ciężka kara Boża głównie za grzechy duchowieństwa. Ciało świętego Edwarda pochował rozżalony stratą tak dobrego monarchy naród w wspaniałym przezeń zbudowanym kościele klasztornym Westminster w Londynie. Gdy po 36 latach król Wilhelm zwłoki św. króla chował do kosztownej trumny, nie wykazywały one najmniejszego śladu zepsucia. Roku 1761 policzył papież Aleksander III. Edwarda w poczet Świętych, a naród angielski czcił pamiątkę jego osobnem świętem. Uroczystość św. Edwarda przypada na 13. października.


     Nauka


   Gdy przypatrzymy się uważnie postępowaniu św. Edwarda, który jako wątłe pacholę od niewiernych przyjaciół i nieprzyjaciół rodziny doznał tyle goryczy i zdrady, a później jako potężny monarcha mógł mścić się za krzywdy doznane, a jednak się nie mścił, to spoglądamy z podziwem na tę słodycz serca i łagodność duszy. Ta przez Jezusa tak usilnie zalecana cnota nie jest przymiotem wrodzonym; jest owocem pilnej i stanowczej pracy nad samym sobą. Chcesz postąpić naprzód w tej cnocie, która wewnątrz daje pokój, a zewnątrz wszystko pociąga do siebie, to używaj wytrwale dwóch środków. Najpierw zwalczaj przezornie skłonności i błędy, które łagodność uniemożliwiają. A więc nie chciej ludziom się podobać. Inaczej bowiem będziesz zbyt często i zbyt wiele opowiadał o sobie, o swoich czynach i zdolnościach, będziesz wysuwał swoja osobę wszędzie na pierwsze miejsce. Tem zniechęcisz sobie ludzi prawych, sam zaś staniesz się zgorzkniały i podrażniony jak człowiek, którego zawiodły nadzieje. Unikaj też planów zbyt dalekich, które nigdy się nie ziszczą. Nie gub się w przyszłości, bo tylko teraźniejszość należy do ciebie. Po drugie: Ćwicz się praktycznie w łagodności wobec siebie, przyjaciół i domowników. Określ sobie dokładnie osoby, wobec których chcesz być łagodnym w szczególniejszy sposób. O zamiarze swoim pamiętaj nie tylko każdego rana, ale sto razy na każdy dzień. Gdy się zapomnisz, nie trać odwagi, ale idź dalej, jak gdybyś wcale nie był upadł. Zacznij wykonywać to postanowienie już dzisiaj i wezwij Edwarda św. do pomocy!


     Inni święci z dnia 13. października:


   Św. Chelidonia, dziewica. - Św. Koloman, pielgrzym i męczennik. - Św. Daniel i towarzysze, męczennicy. - Św. Florencyusz, męczennik. - Św. Gerald, hrabia. - Św. Leobin, wyznawca. - Św. Łukasz, opat Bazylianów. - Św. Maurycy, opat Cystersów. - Św. Romulus, biskup z Genui. - Św. Teofil, biskup z Antyochyi. - Św. Wenancyusz, opat.