29. Lutego
Święty Oswald, arcybiskup Yorku
(Około r. 992)
Z znamienitych rodziców urodził się św. Oswald; jego stryj Odon
był arcybiskupem w Canterbury, drugi stryj Oskitell najprzód biskupem w
Worcester, później arcybiskupem Yorku. Wśród otoczenia przejętego duchem
pobożności wychowywał się mały Oswald w prawdziwej bojaźni Bożej; stał
przedewszystkiem pod wpływem swego stryja Odona, który sam jaśniał przykładem
świątobliwości.
Przyswoiwszy sobie cały zasób świeckiej i teologicznej wiedzy Oswald z
woli swego stryja pomimo stosunkowo młodego wieku objął kanonikat w
Winchester, aby najsumienniej zachowywać przepisy wspólnego życia, jakie było
wówczas warunkiem każdej kapituły. Wkrótce postąpił w godności, bo został
dziekanem, a jako taki miał prawo i obowiązek dozorowania życia wszystkich
kanoników. Zrażony ich nieposłuszeństwem, a przejęty pragnieniem większej
doskonałości, zrzekł się swego stanowiska i udał się do Francyi do opactwa
Fleury; wybrał sobie właśnie ten klasztor, bo i stryj jego Odon w nim kiedyś
przebywał i suknię zakonną był przyjął. Ten sam cel przyświecał i Oswaldowi.
Przyjąwszy zatem suknię zakonną, tak gorliwie oddał się ćwiczeniom cnoty, że
wkrótce ten, który chciał być uczniem, był mistrzem wszystkich. Aby mógł tem
swobodniej oddawać się umartwieniom i religijnym praktykom, opat klasztoru
przeznaczył mu odosobnioną celę, w której pełnił wszystkie swe obowiązki
sobie dobrowolnie nałożone.
Jeśli ludzie nie mieli mu przeszkadzać w skupieniu ducha, to dążył szatan
zabiegami, aby przez rozproszenia i fałszywe objawienia Oswalda na fałszywe
uwieść drogi. Powiadają, że szatan przez głosy zwierzęce często przeszkadzał
w modlitwach pobożnego zakonnika, że nawet raz ukazał się w postaci
świetlanego anioła; Oswald przecież przejrzał i poznał przyczynę wszystkich
tych pokus i zdołał je zwalczyć bądź to znakiem krzyża św. bądź to tem
większem skupieniem ducha.
Przeczuwając bliskość śmierci, zawezwał Odon bratanka do siebie; z
wielkim żalem zakonników opuścił Oswald opactwo Fleury, aby wrócić do Anglii;
nim przybył do Cantenbury, Odon już rozstał się z światem. Wtedy to drugi
stryj Oswalda, biskup z Worcester, imieniem Osketell, posunięty został na
godność arcybiskupa Yorku, a sam Oswald mianowany został r. 959 za poleceniem
św.Dunstana przez króla Edgara biskupem na stolicy Worcester; sam bowiem
św.Dunstan z biskupstwa w Worcester przeniósł się na arcybiskupstwo w
Caterbury.
Jednym z pierwszych dzieł nowego biskupa w Worcester było założenie
męskiego klasztoru w Westburry; wzorowem życiem zakonników chciał podnieść
ducha pobożności w swej dyecezyi. Że Bogu przyjemne było to dzieło, dowodzi
założenie drugiego klasztoru w Ramsey, jakiego się domagał książe Alwin na
podstawie cudownego objawienia. Oswald nie opierał się życzeniu księcia; w
pięciu latach stanął olbrzymi klasztor, wyposażony hojnie przez księcia,
wykończony r. 974; jako pierwszego opata mianował Oswald pobożnego Ednota.
Stosownie do widzenia, jakie spowodowało księcia do fundacyi, klasztor oddany
został pod opiekę Najśw. Maryi Panny, św. Benedykta oraz wszystkich świętych
dziewic.
W ogóle działalność Oswalda z szczególniejszą gorliwością dążyła do
praktycznego przeprowadzenia przepisów kościelnych odnoszących się do życia
duchowieństwa świeckiego i zakonnego. Kiedy arcybiskup Dunstan odbył synod
powszechny, a na nim przycisk położył na czystość życia duchownych, św.Oswald
jako wykonawca rozporządzeń, widział się zmuszonym z siedmiu klasztorów
usunąć rozwiązłych, a nowych przyjąć zakonników oraz opatów. Oprócz tego nowe
zakładał klasztory, budował kościoły, urządzał na nowo dawniejsze.
Zajęcie to na dobro owieczek i na chwałę Bożą nie przeszkadzało mu w
osobistych ćwiczeniach cnoty. Świętość Oswalda ogólnie była znaną; powiadają
nawet, że jeden z zakonników zmarły do życia na to tylko miał wrócić, aby dać
świadectwo o świętości swego mistrza i o skarbie zasług, jakie Oswald przed
obliczem posiadł Boga. Świętość ta pozwoliła mu zwalczyć przeszkody, które
stawiał zły duch przy budowie kościoła na cześć Matki Bożej.
Kiedy umarł arcybiskup Yorku z woli św. Dunstana w Canerbury i króla
Edgara objął Oswald opróżnioną stolicę, zatrzymując i biskupstwo w Worcester,
aby dozorować dalej swe dzieła tam dokonane. Z czasu tego różne Oswalda
przekazały się cuda. Mocą znaku krzyża św. wybawił zakonników od śmierci na
wzburzonych falach wody; zakonnika zmarłego, a obarczonego w chwili śmierci
małemi przewinieniami wybawił postami, modlitwami swymi i innych duchownych
od cierpień czyścowych. Objawienie zapowiedziało wieczną szczęśliwość
zmarłego właśnie przez wzgląd na dobre uczynki i zasługi tych, co za duszę
jego wstawiali się u Boga. Opatrzność Boża sprawiła, że Oswald wśród
wizytacyi podjętej w dyecezyach odnalazł zapomniane ciała św. Wilfryda i 5
opatów; kazał je uroczyście znowu na godnym pochować miejscu.
Nieustannie też zwalczał Oswald wszelkie nadużycia w dziedzinie życia
kościelnego; jako najlepszy środek na usunięcie ich zalecał tak osobiste
przez cnoty uświęcenie jak i przez nauki wykształcenie. Sam świecił pod tym
względem najlepszym przykładem; najszczęśliwszym się czuł, kiedy z trudów
biskupich rządów mógł daleko od świata odetchnąć w klasztorze w Worcester i
tam w spokoju i skupieniu pełnić służbę Bożą. Aby się utwierdzić w pokusie i
miłości bliźniego, sadzał u swego stołu dwunastu ubogich, którym stopy umywał
i potrawy podawał.
Pewnego razu wychodząc z modlitwy spojrzał ku niebu i w tej chwili jasno
poznał, że czas pożegnać się ze światem, bo ani jutrzejszego nie miał już
przeżyć dnia. Zwołał braci zakonnych, uwiadomił ich o bliskiej swej śmierci.
Przyjął sakramenta św., a pomimo wzmagającej się słabości nie mógł sobie
odmówić udziału w nocnych modlitwach i pieniach zakonników. Rano jeszcze
dopełnił zwykłych posług wobec ubogich, rozpoczął odmawiać 15 zwykłych swych
psalmów a przy ostatnich słowach: Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi św. oddał
duszę Bogu r. 992.
Nauka
Jaśnieje św. Oswald tak rozmaitemi cnotami jak przedewszystkiem
pokorą, bo poznał niemoc i nicość własną, a wszechmoc Bożą. Sam sobie niczego
nie przypisywał, ale wszystko odnosił do łaski Bożej; wiedział, jak słabym
jest człowiek, na jakie pokusy wystawiony, jak bardzo skłonny do złego;
poznawał, że jedynie łaską Bożą został tem, czem był, prawdziwym sługą
Bożym.
Każdy z nas do pokory zobowiązany; pomimo zdolności, dobrych przymiotów,
cnót niczego własnym nie mamy przypisywać siłom, nie mamy siebie przeceniać
ani siebie wynosić nad drugich, bo wszystko to, co posiadamy i czynimy, jest
tylko objawem woli i łaski Boga. Stąd też w swych uczynkach nie powinniśmy
chwały własnej szukać dla jakiejś próżności lub zaspokojenia pychy, ale tylko
chwały Bożej; nie powinniśmy sobie zbytnio ufać, ale powinniśmy sobie
niedowierzać, mianowicie w chwilach pokus i sposobności do nich. Bo chociaż
wiesz co masz czynić, nie wiesz przecież, co uczynisz w pokusie.
Są trzy stopnie pokory: na pierwszym sami sobą gardzimy jako istotami
niemocy i nicości - stopień ten dla każdego obowiązkiem; drugi stopień pokory
chętnie przyjmuje pogardę doznaną, upokorzenia przez innych; trzeci stopień
szuka wprost takiego upokorzenia i cieszy się z niego dla miłości Boga. Dwa
te ostatnie stopnie nie są ściśle obowiązkiem, bo już są oznaką życia
wysokiej doskonałości, do jekiej bywają powołane dusze wybrane.
W każdym razie pokora należy do istoty nauki Chrystusowej, a św. Augustyn
kładzie ją na pierwszym miejscu jako cnotę, która obejmuje całą treść religii
chrześcijańskiej. Do pokory też można sprowadzić wszystkie cnoty, bo wszystko
niejako objawem pokory: modlitwa i pobożność pokorą przed majestatem Boga;
wiara jest pokorą rozumu, posłuszeństwo pokorą woli, czystość pokorą ciała
jak pycha nieczystością ducha, pokuta pokorą wszystkich namiętności
ludzkich.
Ćwicz się w pokorze, bo kto się poniży, będzie wywyższon; oddawaj Bogu, co
Bożego, bo bezemnie, mówi Jezus, nic uczynić nie możecie. Pokora jest jakby
naczyniem, którem czerpiemy źródło wody łask Bożych. Jak naczynie, powiada
św. Cezary Arletański, się nie napełni, jeśli je nie pochylisz do źródła, tak
i dusza ludzka nie napełni się łaską, jeśli jej przez pokorę nie uniżysz do
nicości wobec wszechmocy Boga, a dawcy wszelakich łask.
Inni święci z dnia 29. lutego:
Na dzień 29. lutego przypada jeszcze pamiątka św. Sewera, biskupa z Awranches.