Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   17. L U T E G O

17. Lutego


Święty Sylwin z Auchy, biskup

(718.)

   Pochodził Sylwin z bardzo dostojnego rodu ziemi Toulose; życie jego przypada na czasy króla frankońskiego Chylderyka II.; na jego to dworze pierwsze spędził lata swej młodości. Zamierzał nawet wstąpić w związki małżeńskie; już wszystko do uroczystości tej prawie było przygotowane, kiedy natchnienie Boże tak poruszyło umysł i serce młodego dworzanina królewskiego, że postanowił wszystko porzucić, aby w myśl obietnic Chrystusowych za naśladowanie Jezusa przez opuszczenie tego, co uchodzi w oczach świata za najdroższe, stokrotną kiedyś odebrać nagrodę.
   Zdaje się, że w Rzymie, dokąd udał się z pobożności, otrzymał święcenie biskupie bez oznaczenia ściślejszego dyecezyi; był więc biskupem wędrownym, jakich wówczas nieraz święcono, aby pomiędzy niewiernymi głosili wiarę Chrystusową. Przypisują wprawdzie Sylwinowi stolicę biskupią w Toulouse, a raczej w Terouane w Belgii, ale tylko dlatego, że właśnie to ostatnie biskupstwo było widownią niespożytej działalności naszego świętego.
   Głoszą chwałę cnót osobistych św. Sylwina; głoszą jego zasługi przez liczbę dusz pozyskanych dla Jezusa. Dla swych więc przymiotów zażywał u wszystkich prawdziwej miłości, jakoby ojciec ukochany, zażywał szacunku i poważania, jakoby pan sprawiedliwy, a słusznie otaczała go niezwykła w wszystkich sercach powaga, kiedy wszystkich przewyższał dobrymi uczynkami, przed wszystkimi celował pokorą, wszystkich kochał jako braci i synów bez względu nad pochodzenie, stosunki i okoliczności.
   Jaśniał też opieką, jaką roztaczał nad ubogimi i pielgrzymami i podróżnymi; troszczył się o ich potrzeby, wygody, pożywienie, upatrując w każdym z nich samego Zbawiciela; nie żądał za swe usługi żadnego uznania, bo wiedział dobrze, że nie na ziemi, ale w niebiesiech czekała go jedyna, bo prawdziwa i wieczna nagroda.
   Cały też poświęcił się pouczaniu drugich o prawdach wiary; nie wszędzie bowiem chrześcijaństwo było już znane, wspierał zaś swoje nauki łaskami, jakie wypraszał sobie od Boga gorącymi modlitwami. Myśl o Bogu nigdy nie schodziła z umysłu jego, nigdy uczucie miłości Bożej nie uszło ani na chwilkę z serca jego.
   Takie usposobienie było też dla Sylwina bodźcem, że ruszył w daleką pielgrzymkę do ziemi świętej. Nie powstrzymały go trudności, jaka każda podróż w owych nastręczała czasach. Po niejednych mozołach przezwyciężonych gorliwością swoją i pragnieniem ujrzenia miejsc zroszonych krwią samego Boga-Człowieka, Sylwin przybył do Jerozolimy; tonął w radości duszy, kiedy mógł ujrzeć i ucałować miejsce Golgoty, na którym Bóg za człowieka umierał na krzyżu; unosił się weselem serca, kiedy mógł pójść nad brzegi Jordanu i wodą się skrapiać, jaką Jezus uświęcił przyjęciem chrztu Janowego.
   Zdawało się Sylwinowi, że cel swego życia pielgrzymką do ziemi świętej osiągnął; że wszystkiego dopełnił na ziemi, że więc w spokoju przenieść się może do chwały Bożej. Bóg przecież żądał i dalszej od niego działalności; podjął ją też chętnie św. Sylwin.
   Już w dalekiej swej podróży starania miał szczególne o jeńców i niewolników; ich to nawracał z całym poświęceniem. Cudownie uzdrawiał chorych; leczył nasamprzód ich duszę, a potem ich ciało. W stronach pierwotnej swej działalności zbudował dwa przybytki Boże, aby trwałymi nawet po jego śmierci były pomnikami prawdziwej służby Jezusowej. Żył pragnieniem życia pustelniczego, ale kiedy dla słabego zdrowia nie mógł mu się zupełnie oddać, zachowywał przynajmniej zasady pustelników. Żywił się więc jarzynami tylko przez długie lata; ubierał się ubogo, sypiał na kamieniach lub na gołej ziemi, nosił włosiennice i żelazne obroże ściskające ciało. Żył też przgnieniem męczeństwa, którego Bóg mu odmówił. Ale dorównał męczennikom ostrością życia, zaparciem siebie a nadto szczególniejszymi umartwieniami. Aby bowiem być rzeczywistym naśladowcą Jezusa, kamienie dźwigał i niósł do Rzymu, i złożył je tam, by ludzkimi siłami wyrównać niejako srogość krzywdy zadanej Zbawicielowi, kiedy jako Bóg uginać się musiał za człowieka na drodze krzyżowej do Golgoty wzgórza.
   Kiedy zbliżał się dzień śmierci św. Sylwina, a choroba coraz bardziej ciało trawiła i siły wyniszczała, nie zapominał o Mszy św. ani o innych obowiązkach stanu swego. Nie przestawał też powtarzać otoczeniu tej prawdy, że żyć tak powinni, jakoby chwila śmierci, a więc i sądu Bożego tuż już miała nastąpić. Jeszcze jednej miał Bóg udzielić łaski św.Sylwinowi, bo łaski niebiańskiego widzenia. W wieczornych godzinach ostatniego dnia swego życia ujrzał bowiem zastęp aniołów, jakoby przybiegających na jego rozkaz - a wzruszony widzeniem zawołał: Otóż aniołowie Pańscy mnie nawiedzają - w tej chwili skonał w Auchy r. 718. Aniołowie duszę jego do wiecznej zabrali z sobą szczęśliwości.
   Niebiosa się cieszyły duszą św. Sylwina; na ziemi zaś płakali ludzie nad stratą takiego męża. Płakali kapłani i zakonnicy, kiedy składali ciało zmarłego do grobu. I grób ten Bóg uzacnił rozmaitymi cudami. Wielu opętanych u grobu św. Sylwina za przyczyną świętego uwolniło się od przemocy złego ducha; wielu chorych na ciele odzyskało zdrowie; wzrok utracony wielu odzyskało ślepych.


     Nauka


   Życie chrześcijańskie objawia się nietylko w należytem spełnianiu świętych obowiązków, ale także w zewnętrznych nabożeństwach bądź to przepisanych przez Kościół bądź to dobrowolnie podejmowanych. Do tego ostatniego rodzaju należą i pielgrzymki, których przykład znajdujemy właśnie w życiu św. Sylwina. Sam wzór takiego świętego wskazuje na rozsądność i nieraz potrzebę udawania się do miejsc cudami słynących, aby uzyskać coraz więcej łask wśród trudnych często warunków życia.
   Bóg bowiem w niezgłębionych wyrokach Swej Opatrzności przywięzuje pewne łaski do pewnych nabożeństw, rzeczy, znaków lub miejsc i żąda od nas, abyśmy za ich to pomocą łaski pewne zdobywali. Stąd też pochodzi, że i do miejsc rozmaitych, czy to grobów świętych czy też wizerunków łaskami słynnych, udają się pobożni, aby dla siebie lub drugich wyprosić to, co zdaje się być koniecznym.
   Pobożność połączona z takimi nabożeństwami, wiara gorąca w niezawodną pomoc Boga i w niezawodną przyczynę Matki Bożej lub świętego, podnosi wartość i skuteczność zanoszonej do niebios modlitwy; stąd też łatwiej otrzymać spełnienie prośby.
   Nadto wspólne nabożeństwo pielgrzymów ma także szczególniejszą siłę. Jezus wyraźnie bowiem zapowiedział, że tam Sam przebywa, gdzie dwóch lub trzech złączy się w imię Jego. A przecież w imię Jezusa łączą się pielgrzymi, by przez swe uczucia nabożne z wiary, nadziei i miłości Boga uczcić prawdziwie, a dla siebie nagrody uzyskać duchowe.
   Tyle istnieje miejsc cudownych, mianowicie miejsc poświęconych osobliwszej czci Najśw. Maryi Panny. Naszym obowiązkiem, miejsca takie nietylko szanować, ale i w potrzebach tam szukać ulgi u Boga. Pielgrzymki w uczciwych zamiarach podjęte są bowiem nietylko środkiem do otrzymania łask; są nadto jednym z najpiękniejszych objawów prawdziwej pobożności; są jeszcze i tej pobożności chrześcijańskiej bardzo pożądaną dźwignią.


     Inni święci z dnia 17. lutego:


   Św. Aleksy Falkonieri, współzałożyciel zakonu Sług Maryi. - Św. Bonosus, biskup z Trewiru. - Św. Konstabilis, opat. - Św. Donat, Sekundyan, Romulus, męczennicy. - Bł. Ewermund, biskup z Ratzeburgu. - Św.Finan, biskup. - Św. Maryanna, siostra św. Filipa apostoła. - Św. Polychromiusz, biskup. - Św. Roman, biskup. - Św. Teodul, męczennik.