22. Lutego
Święta Małgorzata z Kortony, pokutnica
(1247-1297.)
Niedoścignionym
wzorem prawdziwej pokuty miała być dziecina, urodzona r. 1247 w Alwiano w
włoskiej Toskanii; imię Małorzaty odebrała na chrzcie św.. Wrodzona żywość
dziewczynki wymagała kierującej ręki matczynej; niestety matka umarła, kiedy
Małgorzata liczyła ledwie ośm lat. Macocha mało się troszczyła o jej
religijne wychowanie i o wpojenie w nią zasad chrześcijańskich, aby ją
broniły przed wszelkiemi niebezpieczeństwami życia, mianowicie przed pokusami
zmysłowości. Przeciwnie uważała ją jako ciężar, któregoby chętnie się
pozbyła. Twarde więc życie, jakie Małgorzata w domu macochy przez dziesięć
lat prowadzić musiała, sprawiło, że w 18. roku życia uciekła z domu i
przyjęła służbę u pewnego szlachcica w Monte Pulciano. Płochliwość charakteru
pozwoliła lekkomyślnie na dłuższe pożycie grzeszne z panem, u którego podjęła
służbę.
Bóg w wyrokach swych grzesznicę powoływał do świętości, a zmianę tą
spowodować miał straszny wypadek. Otóż szlachcic ów wyjechał z Monte Pulciano
w ważnych sprawach; długo nie wracał, ale wrócił piesek pana ulubiony, który
szczekaniem i zachowaniem swem Małgorzatę z domu wyprowadził aż do miejsca,
gdzie gałęziami i chrustem przykryte leżało martwe ciało. Odchylając chrust,
Małgorzata poznała przez robaki już nadpsute ciało wspólnika swego życia
grzesznego; jacyś nieznani bandyci śmierć mu zadali gwałtowną a
niespodziewaną.
Widok zeszpeconego ciała, z którego niedawno tryskało życie i zdrowie;
pamięć na to, że za grzeszne życie nie zdołał może ani skruchą serdeczną i
doskonałą zmazać swych win; obawa przed karami wiecznemi, jakie ją samą
czekały w razie nagłej śmierci lub życia bez pokuty i naprawy, takim gorącym
żalem ogarnęły całą istotą Małgorzaty, że postanowiła odtąd Bogu tylko służyć
i służbą Bożą gniew Boży przebłagać.
Pierwszym krokiem ku naprawie życia był powrót do domu ojcowskiego, aby
tam znaleść przytułek i ochronę; ale macocha do domu ją nie przyjęła. Wtedy
Małgorzata zatrzymała się w ogrodzie dom otaczającym, odnawiając
postanowienie, że prędzej z głodu umrze niżeliby się miała znowu oddać
grzesznemu życiu. Gorąco też błagała Boga o miłosierne zmiłowanie się nad nią
i o dobre natchnienie, jak ma sobie na przyszłość postąpić. Zbawicielu mej
duszy, wołała, nie chcesz przecież zguby mojej! Patrz! moja chęć pokuty tak
szczerą jak szczerą była pokuta Magdaleny! Nie opuszczaj mnie w nieszczęsnem
położeniu!
Bóg zmiłował się nad błaganiem pokutnicy; z natchnienia Bożego udała się
do Kortony, aby tam w tribunale pokuty duszę swą oczyścić z grzechów. Jak
szczerą była wola Małgorzaty dowodzą łzy, jakie u stóp swego ojca wylewała,
błagając go o przebaczenie za pohańbienie jego nazwiska i dobrej sławy; były
dobrowolne oskarżania, jakie czyniła, kiedy powrozem przepasana stawała przed
podwojami kościoła w Alwiano. To też spowiedź w Kortonie przed zakonnikiem
Franciszkaninem taką odznaczała się szczerością, że uzyskała rozgrzeszenie a
zarazem polecenie, aby wstąpiła do trzeciego zakonu św. Franciszka.
Polecenie spełniła Małgorzata; dalsze 23 lata swego życia spędziła na ćwiczeniach umartwienia i
wszelakiej cnoty. Nawróciła wielu grzeszników, a Bóg ją obdarzył łaską
proroctwa, cudu, poznawania zupełnego serc ludzkich. Całe noce spędzała na
modlitwach; codziennie rozmyślała mękę Pańską - miłość zaś rozbudzana coraz
więcej pozwalała jej znosić wszelkie cierpienie z największą pokorą. Ciężkie
pokusy nie zachwiały wierności jej postanowienia. Często przychodziły jej
myśli, aby opuścić miejsce pokuty albo zmniejszyć przynajmniej swe
umartwienie, bo mogłaby przecież dłużej Bogu służyć, a zresztą Bóg z
pewnością już jej wszystko przebaczył. Małgorzata poznawała podstęp złego
ducha w takich pokusach, stąd umartwień swych nie zmniejszała, ale wręcz je
powiększała. W najcięższej raz pokusie rzuciła się do stóp Zbawiciela
Ukrzyżowanego, błagając Go o siły, pomoc i łaski do zwycięstwa w nieustannych
do złego nagabywaniach. Chrystus raczył się jej wtedy objawić i pocieszyć
słowami pełnymi słodyczy: Nie trać otuchy ani odwagi, córko moja! Jestem z
tobą w chwilach twych pokus. Siłą łaski mej zupełne odniesiesz zwycięstwo.
Kieruj się radą swego spowiednika.
Dobiegało Małgorzacie lat pięćdziesiąt, prawie połowę swego życia spędziła
na pokucie; stąd też pełna ufności w miłosierdzie Boże umierała r. 1297.
Ciało jej spoczęło w klasztorze Franciszkanek w Kortonie; dotąd się zachowało
nienaruszone zgnilizną; zakonnice na cześć pokutnicy zmieniły wezwanie zakonu
św.Bazylego na wezwanie św.Małgorzaty. Leon X. już bowiem pozwolił święto
Małgorzaty obchodzić w mieście Kortona; Urban VIII. potwierdził jej święto na
cały zakon św. Franciszka, a Benedykt XIII. r. 1728 zaliczył Małgorzatę w
poczet świętych.
Nauka
Życie św. Małgorzaty poucza o poniżeniu, do jakiego człowieka
prowadzi nieczystość. Nie jest wprawdzie czystość cnotą łączącą w sobie
wszystkie inne cnoty, ale nieczystość jest owym występkiem, który wstrząsa
wszystkimi cnotami i wręcz im drogę zagradza do serca ludzkiego i umysłu.
Jeśli inne przewinienia są potokami, unoszącymi nieszczęsnych grzeszników, to
grzech nieczystości jest potopem zalewającym prawie wszystko; stąd też do
powstania z takiego nałogu niezwykłej siły i pomocy potrzeba Bożej, jak
stwierdza znowu życie św. Małgorzaty.
Nieczystość jest zbrodnią wobec Boga, bo właśnie taką zbrodnię karał
ogniem w miastach Sodomy i Gomory i karać musiał, kiedy nieczystość niszczy
właściwy rozumnemu człowiekowi obraz Boży, poniżając go do nierozumnych
zwierząt. Syn Boży, któremu najgorsze żydzi w nienawiści czynili zarzuty,
nigdy nie dopuścił, aby chociaż skazę mu wytknęli jakiegokolwiek pozoru
zmysłowego. Umiłował czystość w Swej Matce Najświętszej, w apostołach,
mianowicie w św. Janie, umiłował czystość jaką najzacniejszą cnotę, godną
Swej Bożej istoty.
Nawet ludzie brzydzą się nieczystością, chociaż świat tyle nastręcza do
niej sposobności. Ileż to wstydu, troski, pogardy, pośmiewiska znosić muszą
te wszystkie nieszczę istoty, które tak daleko się zapominają, że w
zmysłowości prawie toną i poza nią nic już prawie nie widzą! Litość przenika
serce przez pamięć na stan ich duszy, bo straciły wszystko, czem były czyste
w obliczu Boga, w sądach świata i w swem własnem przekonaniu.
Jeśli skutki nieczystości objawiają się już w przyrodzonych człowiekowi
zdolnościach i przymiotach, to jeszcze więcej osłabiają życie nadprzyrodzone;
nudną wydaje się modlitwa, nawet nienawistną; męczarnią są sakramenta św.;
nauka kościelna jest nieznośną, pobożna książka budzi odrazę, uczęszczanie do
kościoła wydaje się krępowaniem swobody. Upada wiara, mnożą się wątpliwości,
grzech nie przeraża, sumienie i łaska nadaremno napominają, a nie trudno o
zupełną serca zatwardziałość.
Dąż zawczasu do drogiej cnoty - przynajmniej duszy swej przywróć czystość
przez szczerą pokutę. Strzeż się przed powtórnym upadkiem, bo nie wiesz, czy
śmierć ciebie nie zaskoczy. Jesli dzisiaj się nie nawrócisz, to i jutro nie
będzie łatwiejszą sprawą dla ciebie nawrócenie. Nie będzie łatwiejszą sprawą
i później, bo złe nałogi z czasem potężnieją i się wzmagają.
Pamiętaj na słowa św. Chryzostoma: Nie grzesz więcej, skoro uzyskałeś
przebaczenie; nie odnawiaj ran swej duszy, skoro je uleczyłeś; nie giń znowu
w brudach grzechu, kiedy z brudów się uwolniłeś. Środkiem pokuty i nawrócenia
niechaj będzie przedewszystkiem umartwienie, bo znowu powiada św.Chryzostom:
Umartwiaj się, jesli zgrzeszyłeś; umartwiaj się, abyś więcej nie grzeszył.
Umartwiaj się, abyś uzyskał łaskę; umartwiaj się, abyś zachował uzyskaną
łaskę i jej znowu nie utracił.
Tego samego dnia
Pamiątka założenia stolicy biskupiej Piotra św. w Antyochyi
Było zwyczajem chrześcijańskim pierwszych wieków, obchodzić
uroczyście pamiątki tych chwil, które były rozstrzygające dla rozwoju
królestwa Bożego na ziemi. Stąd też pierwsi chrześcijanie święcili pamiątkę
chrztu św., święcili pamiątkę śmierci jako chwili narodzin dla królestwa w
niebiesiech. Święcili też biskupi pamiątkę swego powołania na następców
apostolskich w uroczystych święceniach. Zwyczaje te prawie wszystkie i dotąd
się zachowały - a jeśli się nie zachowują tak uroczyście jak dawniej, to
treść ich i znaczenie pozostały niezmienione.
O święceniu pamiątki wstąpienia na stolicę biskupią posiadamy dowody z mów
św. Leona papieża, z listów papieża Hilarego, Sykstusa III. i z innych
źródeł. Na tej to podstawie Kościół katolicki zachował w świętach swych
pamięć objęcia biskupiej stolicy rzymskiej (18. stycznia) oraz objęcia
biskupstwa w Antyochyi przez św. Piotra.
Była Antyochya dla swego bliskiego nad morzem położenia bardzo znacznem
miastem; podobno nawet po Rzymie i Aleksandryi trzecim miastem co do potęgi w
całem państwie Rzymian. Chrześcijaństwo dotarło tamdotąd w czasach
prześladowań, jakich ofiarą padł św. Szczepan; wtenczas to niektórzy wierni z
Cypru i Cyrene przybyli do Antyochyi, której mieszkańcy składali się głównie
z pogan, Greków i Rzymian, częściowo wszakże i z żydów. Z ramienia apostołow
naukę Chrystusową szerzył tam Barnabasz; ten to Barnabasz przywołał do pomocy
swej św. Pawła, przebywajacego wówczas w swem mieście rodzinnem Tarsus. Po
roku wspólnej działalności chrześcijaństwo w Antyochyi dość silne zapuściło
korzenie, aby przetrwać zatargi pomiędzy nawróconymi żydami i poganami o
wartość prawa Mojżeszowego.
Antyochya była tem miastem, w którem uczniowie i wyznawcy Chrystusa uznali
się po raz pierwszy chrześcijanami. Dotąd zwali się braćmi, świętymi,
wybranymi - przeciwnicy nazywali ich Nazarejczykami. Może pod wpływem
św.Pawła powstała nowa nazwa chrześcijan, która tak się ogólnie przyjęła jako
trafna nazwa dla wiernych Jezusowych, że jej nie usunął nawet edykt
późniejszy Juliana cesarza, wedle którego chrześcijanie znowu mieli nazywać
się Galilejczykami.
Postępy w owej gminie chrześcijańskiej spowodowały niewątpliwie Piotra
św., aby udać się do pozyskanego dla Jezusa miasta i swoją czynnością
apostolską utworzyć tam stolicę. Historycy mówią, że rządy biskupie św.
Piotra w Antyochyi obliczać należy na około siedm lat. Jeśli zaś już w r. 42
za czasów cesarza Klaudyusza Piotr św. przynajmniej przez krótki czas miał
być w Rzymie, to początki te biskupstwa Piotrowego w Antyochyi przypadałyby
na ostatnie lata panowania cesarza Tyberyusza, może więc na r. 36 p. Ch.
Wiemy, że później Piotr św. przebywał w Antyochyi, kiedy chodziło o
pytanie, czy przepisy prawa Mojżeszowego o nieużywaniu pewnych potraw i o
zachowaniu obrzezania miały mieć moc obowięzującą dla chrześcijan z pogaństwa
nawróconych. Wpływem św. Pawła stało się, że Piotr św. swobodę zostawił
chrześcijanom narodowości greckiej lub rzymskiej, stwierdzając, że każdy
poganin może zostać uczniem Jezusa bez poprzedniego albo późniejszego
obowiązku zachowania przepisów zewnętrznych Starego Zakonu.
Dla pobytu działalności św. Piotra Antyochya znaczniejszą w
chrześcijaństwie posiadała powagę; biskupi jej byli patryarchami podobnie jak
w Aleksandryi, Jerozolimie, a później i w innych miastach. Wyroki Boże
zrządziły wszakże, że nie Antyochya, ale Rzym miał zostać stolicą Piotra św.,
która krwią swoją miał uzacnić i umocnić.
Inni święci z dnia 22. lutego:
Św. Abiliusz, biskup z Aleksandryi. - Św. Antuza, męczenniczka. - Św. Aristion, uczeń Chrystusowy. - Św. Gall, męczennik. - Św. Papiasz, biskup. - Św. Paschazyusz, biskup z Vienne. - ŚŚw. Wiktoryn, Henryk, Paweł Donat, Fortunat, męczennicy.