21. Lutego
Święty Grzegórz z Amestris, biskup
(Około r. 800)
Rodzicami Grzegorza byli Teodozy i Megeto, oboje dostojnego rodu i
niezwykłej pobożności; mieszkali w Kromna niedaleko miasta Amestris w Małej
Azyi. Długi czas byli bezdzietni; nie ustawali wszakże w modlitwach i
dobrowolnych przez posty umartwieniach, aby Bóg miłosierny prośby ich o
potomstwo zechciał wysłuchać. Ślubowali także, że dziecinę, jaką ich Bóg
raczy obdarzyć, na służbę poświęcą Stwórcy niebieskiego. W końcu zostały
wysłychane gorące pobożnych małżonków pragnienia, ale zarazem niezwykłe znaki
wskazywały, że dzięcię poczęte w łonie matki do wielkich przeznaczone czynów.
Pomiędzy innymi mąż pewien święty w proroczym duchu przepowiedział i imię
dziecięcia i przyszłe jego kapłaństwo i życie cnotliwe i dary Bożej
łaski.
Ale już w pierwszych latach miał Grzegórz doznać nienawiści złego ducha.
Posłannictwo przyszłe Grzegorza napełniało aniołów upadłych zawziętością
przeciw wybranemu przez Boga chłopięciu oraz obawą o możliwość klęski w
przyszłych z nim o dusze walkach. Z poduszczenia więc piekła, a z
dopuszczenia Bożego wydarzyło się więc, że Grzegórz jako trzyletni chłopczyna
w żar ognia wpędzony popalił sobie ręce i jedną nóżkę. Sztuka lekarska
uleczyła go z ran bolesnych; dalsze zaś wychowanie dowodziło nierównie jasnej
opieki, jaką Bóg nad Grzegorzem roztaczał. Postępy w naukach robił olbrzymie,
a razem z nauką postępował w cnotach i serdecznej odrazie do wszelkiego
występku i grzechu. Był poważnym jak mąż dojrzały już w młodym wieku; unikał
starannie wszelkich rozrywek, zabaw, za jakimi młodość goni żądna
swobody.
Sposób wychowania rodzicielskiego sprawił, że w dojrzalszym wieku z całą
chęcią przyjęty został w poczet duchowieństwa swego miejsca rodzinnego. Cnoty
coraz to liczniejsze i wybitniejsze, coraz też większe zyskiwały Grzegorzowi
uznanie, a jednak nie dawały mu zupełnego zaspokojenia w potrzebach życia
duchowego. Stąd też postanowił usunąć się z pomiędzy ludzi w jakie zacisza
odludne, aby jako pustelnik chwałę Bogu oddawać a pracować nad zapewnieniem
swego zbawienia. Niepostrzeżenie więc uszedł z miasta, a przybywszy do stóp
góry Agrioserika odesłał z powrotem towarzyszącego mu służącego, aby w
lesistych i skalistych owych stronach pędzić życie zdala od zgiełku
światowego. Bóg zrządził, że w pieczarze u szczytu góry napotkał pustelnika,
który już dawniej był tam osiadł. Pod jego kierownictwo oddał się Grzegórz,
tem snadniej, że w pustelniku widział obraz znamienity cnót najdoskonalszych
i wybrańca Bożego pełnego łask i darów nadprzyrodzonych.
Kiedy zbliżyła się godzina śmierci dla starca pustelnika wezwał Grzegorza,
aby się udał do pobliskiego klasztoru Bonysa i tam kazał się przyjąć w grono
zakonników. Wypełnił Grzegórz wolę mistrza po śmierci jego. Przyjęty do
zakonu bez trudności zajaśniał przykładem dla braci swych przez ćwiczenia w
cnotach i umartwieniach; pozatem oddawał się z całą pilnością czytaniu Pisma
św. i rozmyślaniu nauk tam zawartych; zbierał z ksiąg czytanych naoczne
dowody, jako życie mężów świętych zawsze i wszędzie opierało się na
podstawach prawdziwej mądrości przez Boga objawionej. Z życia Józefa
egipskiego czerpał zapał do coraz doskonałej czystości; Job był dla niego
wzorem cierpliwości i wyrzeczenia się świata, Dawid przykładem łagodności,
Salomon sprawiedliwości i roztropności, Abraham żywej wiary. Do takiej
doskonałości wzniósł się Grzegórz w zakonie, że zupełnie zapomniał o
wszelkich troskach życia, że żył tylko duchem jakoby aniół na ziemi.
Takie wysokie cnoty, o których rozgłos się rozchodził na wszystkie strony,
były powodem, że mieszkańcy miasta jego rodzinnego powołali go na opróżnioną
przez śmierć biskupa stolicę dyecezyalną. Wymowa posłańców nie zdołała
wszakże Grzegorza przekonać i nakłonić, aby przyjął na siebie ciężar
odpowiedzialności połączony z godnością biskupa. Wtedy wysłańcy ostatecznego
chwycili się środka: podstępem i gwałtem wydobyli Grzegorza z zabudowań
klasztornych i w pośpiechu uwieźli go do Konstantynopola, aby tam przez
patryarchę Tarazyusza wybór dokonany potwierdzić a Grzegorza jako biskupa
uzyskać. Znał Grzegorza Tarazyusz jako chłopca: kiedy bowiem razu jednego po
kościołach nocne rozbrzmiewały się z rozporządzenia Tarazyusza pienia
psalmów, a po ich skończeniu chłopcy mieli nagrodę odebrać, Grzegórz jej nie
przyjął, mówiąc, że nagrody oczekuje w przyszłym życiu. Postępek ten
Grzegorza utkwił w pamięci Tarazyusza; przypomniał sobie odrazu Grzegorza
sprowadzonego do miasta, lubo obecnie męża już dojrzałego; oświadczył się za
wyborem jego na biskupa, nie przewidując, jakie stąd miały powstać
trudności.
Cesarz bowiem na tę samą stolicę innego już biskupa był mianował. Nie
chcąc stanąć w przeciwieństwie do woli cesarskiej, zwołał Tarazyusz
duchowieństwo, zostawiając mu roztrzygnięcie, który z obydwóch mężów jest
godniejszym sakry biskupiej. Wybór padł na Grzegorza; cesarz się nie opierał,
bo widział w całym zdarzeniu wyraźną wolę Boga. Z powszechną więc radością
Grzegórz został wyświęcony na biskupa.
Podlegało wówczas biskupstwo w Amestris metropolicie w Gangra w
Paflagonii; stolicę tę zajmował człowiek pełen pychy wewnętrznej i żądny
blasku zewnętrznego. Stąd pierwszym krokiem Grzegorza jako biskupa było
staranie, aby wyłączyć się z przynależności do takiego metropolity. Starania
dobrym zostały uwieńczone skutkiem, bo odtąd Amestris jako biskupstwo
zupełnie zostało niezależne. Gorliwość Grzegorza jako biskupa wszystkich
mieszkańców nadzwyczajną napełniła radością; widzieli w nim wyraz
najdoskonalszych cnót, widzieli w nim pasterza i ojca poświęcającego się dla
dusz powierzonych, mianowicie pełnego troski o ubogich miasta i okolicy.
Nadto wystarał się biskup o rozmaite przywileje dla miasta, o ulgi w
daninach, o ustalenie stosunku do prefektów na zasadach sprawiedliwości.
Najdobitniej poświęcenie Grzegorza uwydatniło się w czasach napadów
saraceńskich. W ogólnym popłochu i przygniębieniu podnosił biskup ducha,
przebiegając całą okolicę bez względu na własne niebezpieczeństwo; zbierał
obrońców miasta, a Bóg pobłogosławił jego zabiegom, kiedy lud zebrany,
chociaż liczebnie niezbyt silny, rozgrzany nawoływaniem biskupa, świetne nad
pohańcami odniósł zwycięstwo.
Innego jeszcze w tym czasie Grzegórz z woli Bożej dokonał dzieła. Otóż
niektórych kupców miasta Amestris pojmano i oskarżono w Trapezuncie o
zbrodnie, za które groziła kara śmierci. W swem nieszczęsnem położeniu
zwrócili się więźniowie z prośbą do Boga o wybawienie za przyczyną świętego
biskupa. Bóg objawił mu grożące owieczkom nieszczęście. Bez namysłu wsiada na
statek i po szczęśliwej podróży przybija do Trapezuntu w tej właśnie chwili,
kiedy niebezpieczeństwo dla uwięzionych było największe. Jeden bowiem z
urzędników skargami ponowionemi tak przeciw kupcom zdołał usposobić sędziego,
że wykonanie wyroku zdawało się już bliskie i pewne. Tymczasem św.Grzegórz
wpłynął na zmianę przekonań przez cudowne uleczenie nagłej ślepoty żony
samego sędziego. Poruszony łaską Bożą sędzia nie opierał się już dłużej aby
spełnić wolę biskupa i uwolnić więźniów, kiedy przypuszczać musiał, że ci są
niewinni, za którymi biskup się wstawiał, posiadający szczególniejsze
upodobanie Boże.
Powiadają też, że gdy pewna pobożna niewiasta uprosiła świętego biskupa,
aby odprawił Mszę św. w jej domu, a przytem zapomniała przygotować to, co
potrzebne do świetej ofiary, Bóg w cudowny sposób braki uzupełnił.
Po powrocie do ojczystego miasta udał się Grzegórz na wezwanie cesarzowy
Ireny i syna jej Konstantyna do stolicy państwa. Działalność biskupa
sprawiła, że rozgłos o nim doszedł do Konstantynopola i podniecił chęć
poznania go osobiście. Z czasów pobytu w stolicy wymieniają proroctwo
Grzegorza dla Nicefora, wysokiego urzędnika, tej treści, że kiedyś osięgnie
koronę cesarską, bo miał być dziedzicem i spadkobiercą najbogatszej wdowy
t.j. cesarzowy Ireny. Rzeczywiście po śmierci Ireny Nicefor podstępem objął
rządy państwa, a Grzegórz nie małego u nowego cesarza doznawał poważania.
Innym razem miał biskup święty burzę uśmierzyć i wiatry uspokoić.
Tak więc Grzegórz wobec wszystkich niespożyte kładł zasługi, bo tylko
dobro każdego miał na oku; Bóg czyny jego wspierał cudownemi łaskami i
stawiał go na równi z wybranymi mężami tak Starego Zakonu jak i pierwszych
wieków chrześcijańskich.
W podeszłej starości pożegnał biskup ten świat, aby przenieść się do
zasłużonej chwały wiekuistej. Śmierć Grzegorza wszystkim łzy wyciskała
serdecznego żalu, od najwyższych dostojników państwa do najuboższego
prostaczka. Grób jego słynął najrozmaitszymi cudami, bo spoczywał w nim
przecież następca apostołów, prorok, wyznawca, męczennik nawet, który
codziennie w umartwieniach umierał dla Jezusa.
Nauka
Święty Grzegórz z Amestris jest w życiu swem najoczywistszym
dowodem potęgi świętych u Boga przez przyczynę i pośrednictwo. Tylko tą drogą
bowiem zdołał uwolnić więzionych w Trapezuncie mieszkańców swego miasta
rodzinnego. Stąd dla nas napomnienie, abyśmy chętnie i często w potrzebach
swych zwracali się do opieki świętych i za ich wstawiennictwem Boże odbierali
łaski.
Przyczyna świętych wyjaśnia się osobliwszym ich stosunkiem do Boga.
Doskonałością życia przez sumienne pełnienie woli Bożej byli wiernymi
prawdziwie sługami Stwórcy; więcej nawet, bo pełniąc obowiązki życia w
najgorętszej miłości Boga zasłużyli sobie na miano prawdziwych przyjaciół
Pana niebieskiego.
Wzywanie wszakże skuteczne przyczyny świętych oraz ufność w ich
pośrednictwo wymaga nasamprzód odpowiedniej czci oddawanej przez osobne do
nich nabożeństwo, modlitwy, pobożne ćwiczenia, przez rozmyślania ich żywotów,
przez pamięć na ich nasady, nauki i czyny.
Przedewszystkiem nie może się jednak ograniczyć cześć świętych na
zewnętrzne tylko praktyki religijne, ale objąć musi całe wewnętrzne życie
nasze przez konieczną cnotliwość i przez spełnianie przykazania Bożego. Z
przykładu świętych uczyć się musimy i prawdziwej mądrości życia, która nam
powiada, czem jest Bóg, czem człowiek, jaki stosunek pomiędzy Bogiem a
człowiekiem był wywołany przez grzech, jaki być powinien przez łaskę, jak tę
łaskę posiadać musimy i możemy przez spełnianie obowiązków chrześcijańskich.
Uczyć się musimy z życia świętych, jako w szkole doskonałości,
najróżnorodniejszych cnót niezbędnych każdemu stanowi, bo czystości,
posłuszeństwa i t. d., a oprzeć powinniśmy za ich wzorem całe życie swe na
prawdziwej bojaźni Bożej. Uczyć się musimy i wytrwałości w dobrem aż do
końca, bo bez niej nie masz zbawienie. Nie możemy sobie tej łaski zasłużyć,
ale możemy stać się jej godnymi przez czynienie tego, co jest w siłach
naszych.
Staraj się przedewszystkiem czcić w ten sposób i wzywać przyczyny tych
świętych, których imiona odebrałeś na chrzcie św. lub przy bierzmowaniu. Oni
są twymi patronami; bądź godnym ich opieki.
Inni święci z dnia 21. lutego:
Św. Antymus, biskup z Terni. - Św. Daniel, kapłan i męczennik. - Św. Werda, dziewica i męczenniczka. - Św. Eleonora, królowa angielska. - Św.Feliks, biskup z Metz. - Św. German, opat. - Św. Gambert, biskup z Sens. - Św. Irena, dziewica, siostra papieża Damacego I. - Św. Jan, patryarcha konstantynopolitański. - Bł. Pipin z Landen, namiestnik Austrazyi. - Św. Seweryan, biskup. - Św. Zacharyasz, patryarcha z Jerozolimy.