9. Kwietnia
Święta Kasylda, dziewica
(+ około r. 1126.)
Była św. Kasylda córką sułtana Maurów
hiszpańskich, imieniem Aldemon. Stolicą jego państwa było Toledo; sam
przeciwnikiem był zawziętym nauki Chrystusowej. Od dziecięctwa patrzała
Kasylda na cierpienia chrześcijan, których ojciec jej w bitwach jako jeńców
był pojmał, patrzała na ich katusze w więzieniach, na ich męczarnie wśród
głodowej lub krwawej śmierci. Już od dziecięctwa podziwiała bohatyrstwo, ich
stałość i wytrwałość dla Jezusa, bo chętnie wszystko znosili, byleby zachować
wierność Zbawicielowi. Uczucia te rozbudziły w sercu Kasyldy litość i
miłosierdzie; wszelkim sposobem starała się przynieść ulgę więźniom
chrześcijańskim; potajemnie nosiła im pożywienie, aby ich siły pokrzepić.
Postępowanie szlachetne córki jako zbrodnią przedstawiono ojcu. Rozgniewany
postanowił sam przekonać się o rzekomej winie i karę wymierzyć dotkliwą.
Niespostrzeżony udał się za Kasyldą, kiedy dążyła do więzienia jeńców. Tuż
przed wejściem zatrzymał ją, pytając szorstko, coby z sobą niosła. Kasylda
pod wpływem natchnienia Bożego odrzekła: Róże niosę, ojcze, i inne jeszcze
kwiaty. Podejrzliwy zrywa nakrycie węzełka i znajduje ku swemu zdumieniu
rzeczywiście tylko kwiaty. Bóg cudu dokonał, aby Kasyldą ochronić od kary i
dać jej najoczywistszy dowód swej opieki wszechmocnej. Na widok kwiatów gniew
ustał ojca; Kasyldy zaś serce przejęte było głębokiemi uczuciami wdzięczności
za łaskę i dobroć Boga; a już granic nie znały te uczucia, gdy po wejściu do
więzienia bogobojna dziewica spostrzegła, że zamiast kwiatów niesie
pożywienie, mięso i chleb. Opowiedziała jeńcom cudowne zdarzenie, pobudzając
ich tym sposobem do uwielbienia wszechmocy i dobroci Bożej. Pojmujemy, że cud
niespodziewany głębsze wywarł wrażenie na Kasyldzie; że poznała prawdziwość
nauki Chrystusowej, kiedy dla jej wyznawców tak dziwne dzieją się rzeczy. Po
sumiennem poznaniu więc tajemnic wiary nie wahała się ani na chwilę przyjąć
sakramentu chrztu św. i zapisać się w szeregi wyznawców Jezusowych.
Wśród przygotowań wszakże Kasylda niespodzianie tak groźnie zachorowała,
że wszyscy zwątpili o utrzymaniu jej przy życiu. Wśród ogólnej bezradności
przypomniała sobie dziewica opowiadanie pewnego chrześcijanina, zasłyszane
jeszcze w latach dziecięcych; przypomniała sobie więc, że pod miastem Burgos
miało być jezioro, przypisywane św. Wincentemu; woda tego jeziora cudownie
miała zdrowie przywracać. Zażądała Kasylda, aby ją przewieziono tamdotąd; nie
była to zachcianka, lecz oczywiste natchnienie Boże, które podsuwało
sposobność do chrztu św. bez żadnych trudności i przeszkód. Ojciec życzeń
córki początkowo spełnić nie chciał. Dopiero natarczywe prośby umierającej
już prawie Kasyldy nakłoniły go do uwzględnienia prośby. Nie wysłał córki
samej, towarzyszyła jej wspaniała świta a zarazem poselstwo do króla,
przebywającego w Burgos, z poleceniem, aby zechciał się zaopiekować
księżniczką i ułatwić spełnienie jej życzeń. Królem tym, do którego się
zwrócił sułtan Aldemon, był Ferdynand, gorliwy syn Kościoła katolickiego.
Przyjął Kasyldę z należytą czcią i przygotował wszystko, co było potrzebne
dla spełnienia życzeń chorej córki sułtańskiej. I drugi dokonał się cud, bo
po kąpieli w wodach jeziora zupełnie pierwotne odzyskała zdrowie.
Wtedy wyznała przed królem Ferdynandem dawny swój, a dotąd tajony zamiar,
aby przez chrzest św. otwarcie przejść na łono Kościoła prawdziwego. Król
roztoczył cały przepych, aby ważną tę chwilę jak najbardziej uświetnić. Krok
ten z istoty swej przerwał bliższe stosunki Kasyldy z rodzinnemi stronami.
Aby nie narazić się na jakie trudności, odesłała całe swoje otoczenie z
powrotem do ojca w Toledo, oświadczając, że odtąd pragnieniem jej jedynem
jest uzyskanie wiecznego szczęścia, że więc zrzeka się wszelkich dostatków
ojcowskich, bo pragnie na tem miejscu dokonać życia ziemskiego, na którem
zyskała życie nadprzyrodzone łaski jako podstawę do życia wiecznego.
Pod Burgos kazała sobie Kasylda zbudować małą chatę na mieszkanie; w
przyległej kaplicy całe życie Bogu dziękowała za powołanie do prawdziwej
wiary; cichy swój i spokojny żywot zakończyła około r. 1126.
Nauka
Św. Kasylda odznaczała się serdecznem miłosierdziem wobec
więzionych chrześcijan. Gdyby nie była posiadała tej cnoty, możeby nigdy nie
była doszła do poznania prawdziwej wiary, do nawrócenia i do wiecznej
szczęśliwości. Jałmużna była więc dla niej zapoczątkowaniem niebieskiej
chwały. Poznaj więc, że w niezbadanych wyrokach Opatrzności Bożej twoje
zbawienie zależeć może od jednego, nawet nieznacznego dzieła czy uczynku, bo
i taki uczynek wysłużyć ci może łaskę pobożnego życia a nawet i wieczną
chwałę.
Z całą pilnością powinni przez dobre uczynki grzesznicy dbać o łaskę
pokuty prawdziwej, sprawiedliwi zaś o łaskę wytrwałości aż do końca; żadnej
nie powinni do tego pominąć sposobności. Że właśnie miłosierdzie może nam
wyjednać przebaczenie grzechów, łaskę pokuty i łaskę wytrwałości w dobrem aż
do końca, uczy sam Zbawiciel, bo mówi: Błogosławieni miłosierni, albowiem oni
miłosierdzia dostąpią (Mat.5,7). Podobnie też powiada psalmista:
Błogosławiony, który ma baczenie na potrzebnego i na ubogiego, w dzień zły
wybawi go Pan (Ps.40,2).
Kasylda po przyjęciu prawdziwej wiary nie chciała już wracać do ojczystego
domu dla grożącego wierze wśród pogan niebezpieczeństwa. Tym przykładem
kierować się winni wszyscy grzesznicy, mianowicie nałogowi, skoro przez pełną
skruchy spowiedź i pokutę uzyskali przebaczenie win; nie unikając bowiem
sposobności, nie unikną też dawniejszych grzechów i występków.
Kto więc nie zerwie grzesznej znajomości i poufałości z drugą osobą; kto
grzeszył pijaństwem lub grą hazardową albo zysku chciwą, a nie będzie się
wystrzegał sposobności do tego, wróci z pewnością do dawnych swych grzesznych
nałogów. Na niebezpieczeństwo utraty, a przynajmniej oziębienie wiary
narażają się ci, co się łączą węzłami małżeńskimi z innowiercami, a nawet i
ci katolicy, co łączą się w małżeństwie z leniwymi dziećmi Kościoła
katolickiego li tylko dla majątku lub innych grzesznych pobudek.
Tego samego dnia
Błogosławiona Konstancya, księżniczka ruska
(+ roku 1276.)
Była Konstancya córką króla węgierskiego Beli, a siostrą bł.
Kunegundy i bł. Jolenty; dorównała im też świątobliwością życia. Pobożność,
jaką sobie przyswoiła od lat dziecięcych, zachowała i wtenczas, kiedy śluby
małżeńskie zawarła z Lwem, księciem ruskim. Miała tę zasługę, że męża swego,
który jeszcze nie zupełnie otrząsł się z wpływów pogańskich i z dawnej
zabobonności, utwierdziła zupełnie w wierze Chrystusowej. Umiała też
przyzwyczaić go do cnotliwego życia, do łagodności wobec innych, do
przebaczania tym, którzy występkami kary sobie zasłużyli. Oddziaływała
świątobliwością życia nietylko na męża, ale i na całe otoczenie i lud ruski;
wszędzie szerzyła prawdziwą naukę Jezusa i cnotliwość chrześcijańską.
Sama pełniła dobrowolnie nie łatwą służbę Bożą w postach i modlitwach;
jaśniała miłosierdziem i łaskawością wobec biednych i pognębionych. To też u
wszystkich zdobyła sobie uznanie i miłość, bo nie uważali jej już prawie za
panią, ale za matkę. Jak wielkim musiał być wpływ Konstancyi, pokazuje
przykład jej męża, bo po jej śmierci tak mało czuł pociągu do ponęt świata,
że wstąpił do klasztoru Bazylyanów przez siebie założonego.
Dla utrwalenia swej pobożności, dla nabrania nowych pobudek do postępów w
doskonałości chrześcijańskiej Konstancya często przybywała do klasztoru w
Sączu, aby tam od sióstr swych Kunegundy i Jolenty uczyć się coraz większej
gorącości ducha. Serdecznem jej pragnieniem było życie zakonne, ale śluby
małżeńskie nie pozwalały spełnić tego pragnienia.
Ulubionem miejscem modlitwy była dla Konstancyi kaplica zamkowa we Lwowie,
gdzie był umieszczony starodawny obraz Przeczystej Dziewicy. Przed nim to
Bazylyanie codziennie psalmy śpiewali; przed nim korzyła się i bł.
Konctancya. Wśród takich modlitw była narażona na rozmaite przeszkody ze
strony złego ducha; raz nawet życie księżniczki było w niebezpieczeństwie,
ale wszelkie zamachy przechodziły z woli Boga bez szkody, a wszelkie pokusy i
przeszkody podwajały tylko gorliwość Konstancyi.
Świątobliwe swe życie zakończyła Konstancya r. 1276. Jeśli za życia już
odznaczała się nadprzyrodzonymi darami, to Bóg po śmierci jej pamięć uzacnił
cudami, objawieniami, widzeniami.
Inni święci z dnia 9. kwietnia:
Św. Akacyusz, biskup z Amida. - Św. Antoni Pawonus, Dominikanin i męczennik. - ŚŚw. męczennicy Dymitr, Dyakon, Concessus, Hilary, Marus, Sirmion, Fortunat, Donat. - Św. Hugon, biskup z Rouen. - Św. Marceli, biskup z Die. - Św. Marya, małżonka Kleofasa, matka śśw. apostołów Jakóba mniejszego i Judy Tadeusza. - Św. Prochor, jeden z 7 pierwszych dyakonów. - Św. Waltruda, Benedyktynka.