19. Kwietnia
Święty Elfeg, arcybiskup z Canterbury
męczennik
(954 - 1012.)
Z niepłodnych przez długi czas rodziców znamienitego pochodzenia
urodził się Elfeg r. 954. Wychowany bogobojnie, od lat dziecięcych żył pełen
pokory i miłości Bożej. Posłuszny wewnętrznym głosom powołania, opuścił dom
rodzinny pomimo niechęci matki, darzącej zbytnią miłością ukochane dziecko;
udał się do klasztoru Derherste w hrabstwie Glocester. Po kilku latach życia
umartwionego w zakonie, pragnienie większej doskonałości zaprowadziło go do
pustelni opactwa Bath. Tutaj odcięty od świata takiemi zajaśniał cnotami, że
ich rozgłos nietylko coraz to nowych mu sprowadzał uczniów, ale nadto
spowodował wybór świętego pustelnika na opata klasztoru. Na nowem stanowisku
dążył przedewszystkiem do przywrócenia rozluźnionej karności pomiędzy
zakonnikami. Praca jego na niemałe napotykała trudności, ale oczywiste dowody
Bożej pomocy uwieńczyły podjęte trudy upragnionym skutkiem.
Te to niespożyte zasługi sprawiały, że Elfeg został powołany na stolicę
biskupią w Winchester, kiedy tamtejszy biskup r. 984 Etelwold rozstał się z
światem. Powiadają, że do wyboru przyczynił się niezwykły sen arcybiskupa
Dunstana z Canterbury, który wskutek tego głównie popierał wyniesienie Elfega
na biskupstwo w Winchester. Godność nie zmieniła w niczem sposobu życia
świętego męża. Tak wszystkich sobie zjednał, że nikt w niczem nie był jego
przeciwnikiem. W trosce o ubogich sam o sobie i swych potrzebach zapominał.
Tak był dla nich chojny, że w całej dyecezyi ani jednego nie było żebraka.
Życie swe wewnętrzne utwierdzał modlitwami ciągłemi; nawet w nocy wstawał,
aby je odmawiać z całem przejęciem ducha; postami tak się umartwiał, że
nieraz zwykłych nie przyjmował posiłków, a ręce tak miał wynędzniałe, że
prawie przejrzeć je było można.
Dwadzieścia i dwa lata spędził Elfeg na stolicy biskupiej w Winchester,
kiedy w 52. roku życia postąpił na arcybiskupstwo w Canterbury. Osobiście
udał się do Rzymu po paliusz arcybiskupi, a z powrotem zajął się z całą
gorliwością potrzebami swych owieczek. R. 1009 odbył synod w Oeham, na którym
w 32 dekretach wystąpił przeciw naleciałościom i zdrożnościom, niegodnym z
duchem Kościoła.
W tym czasie Duńczycy ponowili swe napady na Anglią. Niebezpieczeństwo
zagłady zagroziło także stolicy arcybiskupiej w Canterbury. Pomimo próśb i
domagań Elfeg oświadczył, że nie opuści swych owieczek, bo nie chce być
najemnikiem, jeno pasterzem, który gotów życie położyć za owieczki swoje.
Wśród ciągłych napomnień do wytrwałości i do modlitwy, mieszkańcy miasta
pełnili swe obowiązki jako dzieci Kościoła i wierni królowi swemu poddani.
Kiedy miasto zdobyli Duńczycy a za opór stawiany mścili się i pastwili nad
bezbronnymi, Elfeg wybiegł z świątyni naprzeciw szeregom najezdzców, wzywając
ich, aby raczej go zabili niż niewinnych mordowali.
Wściekłość Duńczyków nie miała granic: w oczach Elfega spalili katedrę
arcybiskupią, pozabijali część duchowieństwa, a samego wśród zniewag wtrącili
do więzienia. Kara Boża za świętokradztwo objawiła się w zarazie, jaka
przerzedzała wojska nieprzyjacielskie. Duńczycy zwrócili się do Elfega, aby
za nimi się do Boga wstawił i prosił o odwrócenie kary. Mąż święty wzorem
Zbawiciela nie omieszkał spełnić błagań Duńczyków upokorzonych; modlił się za
swych nieprzyjaciół, a Bóg zlitował się i kres położył groźnej zarazie.
Odczuwali Duńczycy obowiązek wzdzięczności; pomimo to chciwość w nich
przemogła, bo za zupełne uwolnienie arcybiskupa zażądali okupu trzech tysięcy
dukatów. W Elfegu przemogło znowu miłosierdzie dla ubogich; oświadczył więc,
że okupu takiego złożyć nie chce i nie może, bo pokrzywdziłby biednych,
jakich Bóg mu poruczył. Musiał więc Elfeg znowu wrócić do kaźni swej, a za
dobrodziejstwo u Boga dla nieprzyjaciół wyproszone doznawał nowych zelżywości
i nowych poniżeń. Zagrożono mu nawet śmiercią, jeśli żądanego nie dostawi
okupu. Odpowiedział śmiało, że ofiarować najeźdzcom może znajomość prawdziwej
mądrości przez uczciwą służbę prawdziwemu Bogu, że jeśli się nie nawrócą,
cięższą niż kiedyś Sodoma poniosą karę, że niedługo też cieszyć się będą
przewagą swą w Anglii.
Powiadają nadto, że zły duch w postaci żołnierza chciał Elfega nakłonić do
ucieczki, przedstawiając przykład św. Pawła i św. Piotra, że na chwałę mąż
święty dał się uwieść, ale poznawszy pokusę, wrócił dobrowolnie do ciemnicy,
przyjęty biciem i rozmaitemi karami przez Duńczyków.
Gdy stawiono Elfega przed sąd publiczny, gdzie wobec wszystkich objawił
swą niezłomną stałość, Duńczycy toporami go powalili na ziemię i kamieniami
go zasypywali. W ostatnich chwilach życia modlił się Elfeg za swych
nieprzyjaciół i za wiernych; w tem przystąpił jeden z niedawno przez niego
ochrzconych Duńczyków i toporem rozpłatał mu głowę, kończąc barbarzyńskie
męczarnie zadawane świętemu arcybiskupowi. Było to 19. kwietnia 1012. roku.
Jeszcze po śmierci Bóg cudami uzacnił swego sługę, bo ciało wrzucone do wody
nie utonęło, a na dowód świętości zabitego arcybiskupa wedle podania drzewo
suche przez jeden dzień się zazieleniło i rozkwitło. Cuda te spowodowały
nawrócenie licznych Duńczyków; ci zaś, co przyczynili się bezpośrednio do
śmierci św.Elfega, w gwałtowny zeszli z tego świata sposób.
Nauka
Jest męczennikiem św. Elfeg, lubo nie położył życia wręcz za wiarę
Chrystusową. Zaprzeczyć nie można, że istota najszczytniejszego męczeństwa
wymaga przelania krwi w obronie i niezłomnem wyznaniu prawdy Jezusowej, ale
mogą być okoliczności, które męczeństwo w szerszym znaczeniu powodują tam,
gdzie nie chodzi tak o prawdę, jak o sprawiedliwość nakazaną przez Chrystusa,
o zasady i obowiązki nałożone przez Jezusa.
Męczeństwem więc ginie, kto śmierć ponosi w obronie swej czystości i
niewinności; tyle świętych dziewic czci Kościół, które czystość ślubowaną
Jezusowi wolały krwią swą uświęcić niż dopuścić do jej wymuszonego i
niedobrowolnego pohańbienia. Męczeństwem ginie, kto z miłości bliźniego za
innych życie oddaje, aby ich z niebezpieczeństwa wybawić mianowicie duszy.
Męczeństwem ginie, kto w spełnianiu obowiązków swego powołania na śmierć się
naraża. I św.Jan Chrzciciel w ten sposób śmierć poniósł, kiedy otwarcie
wystąpił przeciw Herodyadzie. Podobnie św. Elfeg męczeństwo poniósł, kiedy z
miłosierdzia dla ubogich wolał życie oddać niż ich w jakikolwiek sposób
pokrzywdzić.
Jasną rzeczą, że kto dla sprawiedliwości Chrystusowej krew przelewa, dla
doskonałości cnót, obowiązków powołania, ten byłby gotów i wiary Jezusa krwią
bronić. Kto bowiem dla ustrzeżenia się mniejszego grzechu gotów na śmierć,
ten też życia nie oszczędzi, gdy chodzić będzie o podstawę zbawienia, o
wyznanie wiary. Z tego to stanowiska sądzić należy i męczeńską śmierć św.
Elfego; poniósł ją dla swej bohatyrskiej, heroicznej cnoty miłości
bliźniego.
Nie każdy dochodzi do tej wzniosłości życia chrześcijańskiego; nie każdy
zobowiązany do cnót heroicznych. Czasem może jednak obowiązek wymagać
poświęcenia życia, a wtenczas śmierć jest niejako nakazaną n. p. wojownikom
na straży postawionym nie wolni opuścić posterunku, chociażby śmierć im
groziła oczywista. W praktycznem życiu chrześcijańskiem zdarzają się też
nieraz drobniejsze rysy bohatyrskich cnót, mianowicie miłości bliźniego;
pełni ją w doskonałym stopniu, kto naraża sie na jakiekolwiek cierpienia, aby
tylko obronić i zachować cześć i dobre imię drugiego.
Jeden rodzaj heroicznej cnoty Kościół w szczególniejszy zaleca sposób, a
nawet kilku obdarzył go przywilejami, mianowicie dla kapłanów. Tak wzniosłą
może być miłość chrześcijańska, że wyrzeka się wszystkich zasług z uczynków
dobrych całego życia lub pewnego przynajmniej okresu, aby oddać je na korzyść
dusz zmarłych i przyczynić się do ich jak najrychlejszego zbawienia. Słusznie
zaś przypuszczają, że wyrzeczenie się zasług własnych stokrotnie wyrównają
nam modlitwy i przyczyny tych, których zbawienie rychłe wypłynęło z gorliwego
przez miłość zaparcia siebie.
Inni święci z dnia 19. kwietnia:
ŚŚw. Angelin i Ovielda, małżonkowie oraz ich synowie Paulin i Gentilis. - Bł. Konrad z Ascoli, kapłan. - Św. Krescencyusz, subdyakon. - Św. Emma, hrabina-wdowa. - Św. Jerzy, biskup z Antyochyi. - Św. Gerold, pustelnik i jego synowie Kuno i Ulryk, zakonnicy. - ŚŚw. męczennicy Hermogenes, Ekspedyt, Arminia, Mawylin. - Św. Leon IX., papież. - Św. Pafnucy, męczennik. - Św. Tymon, jeden z pierwszych 7 dyakonów. - Św. Tryfon, patryarcha Konstantynopolu. - Św. Ursmar, opat i biskup w Lobbes.