Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   20. K W I E T N I A

20. Kwietnia


Święta Agnieszka z Monte Pulciano, dziewica, Dominikanka

(1278 - 1317.)

sw-agnieszka-z-monte-pulciano

   Urodziła się św. Agnieszka z majętnych rodziców r. 1278 w Monte Pulciano w Toskanii; stąd jej przydomek. Ledwie nauczyła się odmawiać Ojcze nasz i Zdrowaś Marya, a już często dobrowolnie w jakim kąciku spędzała dłuższy czas na modlitwie. Wizerunek Zbawiciela lub Matki Bożej napełniał ją niewymowną radością. W szóstym roku życia oświadczyła rodzicom, że jedynem jej pragnieniem jest jak najrychlejsze wstąpienie do zakonu. Rodzice nie opierali się jej woli, bo oddali ją jako dziewięcioletnią dziewczynkę do klasztoru zakonnic zwanych po włosku sachini od skaplerza z grubego płótna, z jakiego wyrabiano worki.
   Tutaj zaprawiała się młoda Agnieszka w wszelkich rodzajach umartwienia; chętnie w nich się ćwiczyła, ale głos wewnętrzny napominał ją, aby zupełnie usunęła się od świata i sama przyjęła na zawsze suknię zakonną. W tym też celu wstąpiła do klasztoru Dominikanek, gdzie do takiej wzniosła się doskonałości, że ogólny swą świętością podziw budziła. Jej zamiłowanie do modlitwy, jej czystość, posłuszeństwo, umartwienie były niezrównane; nie mniej ochotną była do wszelkiej, chociażby najcięższej pracy. Stąd wizytatorka o niej powiedziała pewnego razu, że Agnieszka nie mniejszą chlubę przyniesie stanowi zakonnemu od chwały, jaką przyniesie Agnieszka męczeństwem całemu Kościołowi. Kiedy Dominikanki nową osadę klasztorną uzyskały w Proceno, wybrały Agnieszkę na nową przełożoną, a papież Mikołaj IV. wybór potwierdził bez wachania, lubo liczyła dopiero 16 lat.
   Podwoiła odtąd Agnieszka swą pobożność, aby uprosić od Boga łaski do sprawowania godnego swych obowiązków. Sypiała na gołej ziemi, z kamieniem pod głową. Umartwiała się pokutami tak bardzo, że spowiednicy musieli jej nałożyć obowiązek większej troski o zdrowie osłabione. Żyła w świętej łączności z Jezusem, Oblubieńcem swej duszy. Wobec innych była łagodną, wyrozumiałą tak dalece, że najmniejszego nie okazywała śladu jakiejkolwiek miłości własnej. Bóg też w nagrodę obdarzył ją różnemi niezwykłemi łaskami cudów i proroctwa.
   Współziomkowie Agnieszki wszelkich przykładali sił, aby ją spowodować do powrotu na dawne miejsce w Monte Pulciano. Ofiarowali jej jako osadę klasztorną dom, w którym kiedyś sprosność mieszkała i nieczystość. Było to po myśli świętej dziewicy, aby miejsce grzechu uświęcić cnotami zakonnemi i tak Boga przebłagać. Wróciła więc do Monte Pulciano, a wprowadzając do nowej osady siostry zakonne św. Dominika stworzyła siedlisko cnoty i wzoru doskonałego życia dla wszystkich mieszkańców.
   Wyczerpana na siłach przez umartwienia, prace i choroby żyła Agnieszka w końcu gorącem tylko pragnieniem, aby przenieść się do chwały wiecznej. Znosząc z poddaniem cierpienia śmiertelnej choroby, oddała ducha swego Bogu 20.kwietnia 1317 w 40. roku życia swego. W chwili konania odezwała się do sióstr zakonnych zgromadzonych u jej łoża: Dzieci ukochane! miłujcie się wzajemnie, bo miłość jest znakiem wybranych dzieci Bożych.


     Nauka


   Chcę umartwiać ciało, mówiła św. Agnieszka, abym była zbawiona. Chcę opanować zmysły, abym godną była łaski, godną życia prawdziwie duchowego. Kto się sprzeciwia i przeszkadza memu pragnieniu, abym przez modlitwę łączyć się mogła z boskim Oblubieńcem, jest największym nieprzyjacielem mej duszy.
   Oddawaj Bogu ciało swe przez opanowanie namiętności, a Bóg ciebie obdarzy duchem Swym. Walcz usilnie z poruszeniami złego, które w tobie tkwi, a Bóg starać się będzie o duszę twoją, zalewając ją strumieniami łask niebiańskich. Prawdziwe, a trwałe umartwienie, oparte na miłości Boga, jest ofiarą Stwórcy nader przyjemną. Jeśli żyjemy wedle woli Bożej, nic nas nie zdoła zasmucić, co nas spotka, chociażby pozorami swymi a naszą słabością wywoływało jakieś cierpienie.
   Nie godną jestem, zaliczać się do wybranych dzieci Bożych. Niesforne dziecko tak długo zasługuje na karę, póki się nie poprawi. Jeśli sama siebie karać nie będę, Bóg mnie będzie karać. Jeśli siebie tutaj na ziemi oszczędzać nie będę, Bóg zlituje się nademną i w doczesności i w wieczności. Jeśli sama siebie nienawidzieć będę, Bóg mnie będzie miłował. Jest rzeczą rozumniejszą, być na ziemi męczenniczką miłości, niż w wieczności ofiarą karżącego gniewu Bożego. Jest lepiej być w jedności z Zbawicielem i dziedzicem chwały Jego niż być na wieki potępionym i być uczestnikiem wiecznej kary.


Tego samego dnia

Błogosławiony Jan Prandota, biskup krakowski

(+ r. 1266.)

   Z rodu Odrowążów pochodził Jan Prandota z Białoczowa. Bogobojnie wychowany i wykształcony wszechstronnie poświęcił się jako młodzieniec stanowi duchownemu. Przyjąwszy święcenie z rąk Wisława z Kościelca, ówczesnego biskupa krakowskiego, oddał się z całą gorliwością pracy w winnicy Pańskiej. Osobiste cnoty pracę tę mu niemało ułatwiały. Jaśniał bowiem wielką miłością bliźniego, mianowicie miłosierdziem wobec ubogich; jaśniał łagodnością wobec podwładnych, uległością wobec przełożonych; jaśniał prawdziwem ubóstwem w duchu, umartwieniami, postami, modlitwami. To też zwrócił na siebie uwagę dostojników kościelnych, którzy dla zasług darzyli go swoimi względami. Postąpił więc nasamprzód na kanonikat kolegiaty w Sandomierzu, potem na archidyakonat krakowski. Sprawując swe obowiązki w imieniu biskupa ku ogólnemu zadowoleniu, został wybrany po śmierci Wisława ku powszechnej radości pasterzem dyecezyi krakowskiej r. 1242.
   Pierwszym prawie zadaniem, jakie sobie stawił bogobojny biskup, było przeprowadzenie kanonizacyi św.Stanisława, biskupa i męczennika; Inocenty IV. spełnił gorące życzenie Prandoty oraz narodu polskiego. Kiedy zaś ten sam papież uciskany przez Frydryka cesarza niemieckiego i w Polsce szukał pomocy, Jan biskup na synodzie wrocławskim r. 1248 zobowiązał się oddawać do Rzymu przez trzy lata piątą część dochodów kościelnych. W zamian za tak chojną pomoc Polacy uzyskali przywilej rozpoczynania Wielkiego Postu nie od Niedzieli Starozapustnej, jak dotąd, ale dopiero od Popielca. Broniąc swych dóbr kościelnych, nie ociągał się surowo napominać Konrada mazowieckiego w zatargach z Bolesławem Wstydliwym, a gdy nie mógł już grabieży ciągłych powstrzymać, rzucił klątwę na opornego księcia na synodzie w Łęczycy r. 1245.
   W staraniach o dobro duchowo wiernych swych był nieznużony. Hojny aż do rozrzutności prawie dla biednych i pełen troski o sieroty zyskał sobie chwalebne miano ojca ubogich. Starał się o uposażenie rozmaitych zakonów; dla nich to wzniósł kościoły św. Krzyża i św. Ducha; zbudował szpital, który mógł pomieścić około 300 osób, zbudował świątynię Pańską w Biskupicach pod Wieliczką. Prandota był tym biskupem, który św.Kunegundę i bł. Salomeę przyjął do życia zakonnego.
   Bóg gorliwość i świątobliwość biskupa nagrodził nadprzyrodzonemi widzeniami; powiadają bowiem, że podczas modlitwy za duszę zmarłego r. 1257 św.Jacka, swego krewnego z rodu Odrowążów widział, jak go w chwalebnym orszaku św. Stanisław biskup wprowadzał do wiekuistego szczęścia.
   Pragnął od tej chwili Prandota, aby jak najrychlej opuścić ziemski padół płaczu, a w niebie połączyć się z świętymi. Bóg wszakże inaczej postanowił, bo chciał cnoty jego ciężkiemi jeszcze doświadczyć klęskami. Kiedy bowiem roku 1260 Tatarzy, Jadźwingowie, Litwini i Prusacy napadli na krainy polskie, ucierpiał pod najazdem po za województwami lubelskiem i krakowskiem sam Sandomierz. Ufając oblegającym nieprzyjaciołom starosta Piotr Krempa poddał gród; ale zamiast ochrony przyrzeczonej, wielu albo życie oddało w rzezi krwawej albo wolność postradało w jasyrze. Wtedy to rozpacz ogarnęła nieszczęsnych Sandomierzan; wybuchnęli sarkaniami nad swym losem; nagle zjawia się Prandota, napominając, że Bóg nie karze bez przyczyny, że zamiast bluźnić, należy się poddać niezbadanym wyrokom Pana najwyższego. Bóg dał, mówił, Bóg wziął, niech będzie imię Pańskie pochwalone. Słowa te były balsamem dla dusz zbolałych. Uspokojeni zabrali się do pracy, aby ślady zatrzeć grabieży, a w tej pracy służył szczególniejszą pomocą sam biskup tak radą jak swemi środkami z dochodów kościelnych. Przykład biskupa pobudził i Bolesława Wstydliwego i jego małżonkę Kunegundę do gorliwego naśladownictwa.
   Potępiwszy jeszcze r. 1261 sektę biczowników, oddał po 24 latach biskupich rządów Prandota duszę swoją Bogu r. 1266, umocniwszy ją na drogę wieczności tak wysłuchaniem Mszy św. jeszcze w dzień śmierci jak odmówieniem pacierzy kapłańskich i przyjęciem Sakramentów św.. Roku 1444 Zbigniew Oleśnicki, kardynał i biskup krakowski, kazał ciało swego świątobliwego poprzednika wydobyć z ziemi, na nowym zaś nagrobku wyryć słowa: Błogosławiony Jan Prandota, biskup krakowski. Pamięć bł. Prandoty obchodzi się też 21. września.


     Inni święci z dnia 20. kwietnia:


   Św. Hugon, przeor Benedyktynów. - Św. Leoncyusz, męczennik. - ŚŚw. Mamertyn i Maryan, zakonnicy. - Św. Marcelin, biskup z Emburn. - ŚŚw. Wincenty i Domninus, wyznawcy. - Św. Marcyan, kapłan. - ŚŚw. męczennicy Sylwan i Donat. - Św. Teotym, biskup z Tomi. - ŚŚw. męczennicy Wiktor, Zenon, Acyndyn, Chryzofor, Teonas, Antonin.