24. Kwietnia
Święty Fidelis z Sigmaringen, męczennik
(1577 - 1622.)
Urodził się św. Fidelis r. 1577 w Sigmaringen nad Dunajem.
Rodzicami jego byli bogobojni małżonkowie Jan Roy i Genowefa Rosenberger; na
chrzcie św. otrzymał imię św. Marka. Wychowany pobożnie udał się po rychłej
śmierci ojca z woli matki na nauki do Fryburga w Brysgowii. Po naukach
przygotowawczych, mianowicie języka łacińskiego, w którym nabrał
zadziwiającej biegłości, poświęcił się młodzieniec studyum prawa. Chociaż nie
wstąpił do stanu duchownego, prowadził przecież życie prawdziwie klasztorne;
żył umartwieniami, nie pijał nigdy wina, nosił włosiennicę.
Nauki przerwał na kilka lat, aby jako przewodnik kilku młodych szlachciców
odbyć podróż po najznakomitszych miastach Europy. Przebiegli wspólnie
Francyą, Niemcy, Włochy; z sposobności tej Marek Roy nabył sam coraz
większych wiadomości, a towarzyszom swym wpajał coraz skuteczniej obowiązki
religijne. Sypiał kilka godzin; od rana słuchał Mszy św., odprawiał modlitwy,
godzinki na cześć Bogarodzicy; co miesiąc oraz w dni świąteczne przystępował
do Sakramentów św., posty ściśle zachowywał, sam sobie nakładał uczynki
pokutnicze. Pomimo swej rozległej wiedzy nigdy nie zraził nikogo pychą, nigdy
też nie uniósł się gniewem, ani się nie zniecierpliwił.
Po powrocie z podróży tak obfitej w błogie owoce dla całego grona
dokończył nauk, zdobywając sobie doktorat obojga praw r. 1611. Osiadł w
Ensisheim w Alzacyi jako adwokat. Pracę swoją poświęcił głównie obronie
pokrzywdzonych ubogich. Zazdrość wszakże współzawodników oraz niemożliwość w
niektórych wypadkach słuszny zdobyć wyrok, spowodowały go do opuszczenia
swego stanowiska. Modlitwa oraz książka łacińska Hieronima Platus o zaletach
życia klasztornego natchnęła go myślą, wstąpić r. 1612 do zakonu Kapucynów,
do których był już dawniej wstąpił brat jego starszy Jerzy. Przy obłóczynach
otrzymał imię Fidelis (wierny), jak brat jego Jerzy nosił imię klasztorne
Apolinarego. Imię to odnosiło się do słów Pisma św., z Objawienia św. Jana
(2.10.): Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec żywota. Zasada ta była
odtąd przewodnią gwiazdą pracy św. Fidelisa. Natężał wszystkie swe siły już w
nowicyacie, aby w doskonałości dogonić, jak mówił, tych, co dawno wstąpili do
klasztoru a nie mieli powodu żałować lat niepotrzebnie wśród świeckich zajęć
straconych. Gorliwością tem większą jaśniał, kiedy r. 1612 został kapłanem, a
po skończonych studyach teologicznych kaznodzieją i spowiednikiem, niedługo
zaś potem gwardyanem w Rheinfelden w Szwajcarii.
Działalność św. Fidelisa niezwykłe święciła tryumfy w Feldkirch, dokąd
posłuszny woli przełożonych udał się r. 1621. Nawracał najzatwardzialszych
grzeszniów, poświęcał się żołnierzom zarazą dotkniętym, przyprowadził na łono
Kościoła niejednych zwolenników Kalwina. Pewnego razu spotkał oficera wojsk
cesarskich, jadącego konno. Stanął przed nim i napominał go, aby porzucił
grzeszny nałóg klątwy i bluźnierstwa. Czas największy do poprawy, mówił, bo
nikt ci już na te winy nie zwróci uwagi; jeśli zaś się nie poprawisz,
pamiętaj, że przebity mieczem przeniesiesz się nagle do wieczności. Oficer
nie zważał na rzekome brednie jakiegoś samozwańczego proroka - ale
przepowiednie się ziściły, bo padł w pojedynku i zmarł bez znaków
jekiejkolwiek skruchy.
Na wiadomość o błogich skutkach swej pracy wśród innowierców, św.Fidelis
mianowany został z woli stolicy apostolskiej r. 1622 misyonarzem w Graubudten
w Szwajcarii, gdzie szerzył się mianowicie kalwinizm. Przygotowywał się
misyonarz apostolski na nowe swoje zadanie ćwiczeniami duchownemi wśród braci
klasztornych; wyjeżdżając przepowiedział, że już nie wróci, bo padnie ofiarą
prześladowań innowierców. W święto Trzech Króli rozpoczął misyą. Owocem jego
pracy było nawrócenie wybitnych mężów i niewiast jak n. p. Konrada i Anny von
Plata, Rudolfa von Salis i innych. Szczególniejszą bacznością otoczył Fidelis
młodsze pokolenia; im to poświęcał nieraz całe noce, pouczając je
niestrudzenie o tajemnicach wiary prawdziwej. Nadto życiem osobistem zdobywał
sobie poszanowanie u wszystkich, a poszanowanie to przenosiło się i na
Kościół katolicki. Stąd też mógł św. Fidelis cały szereg nawróceń przypisać
wszechmocnej, a dobrotliwej woli Bożej.
W obawie o dalsze wpływy Fidelisa innowiercy postanowili gwałtem usunąć
misyonarza; kiedy pogłoski o niecnych tych zamiarach dotarły do niego,
odpowiedział ze spokojem: Śmierć mnie nie przeraża; szczęśliwym będę, że
wstąpię w ślady męczenników; będzie to dla mnie największą i najchlubniejszą
łaską. Gdy katolicy zaprosili go z naukami do Sewis, był już zupełnie pewny
grożącej mu śmierci męczeńskiej; przygotował się na nią spowiedzią św. i Mszą
św., poczem wyruszył do Sewis, aby tam, jak mówił, dokończyć żywota swego.
Wstąpiwszy na kazalnicę, ujrzał dziwny napis: Dzisiaj jeszcze tylko kazać
będziesz. Nie tracąc wewnętrznego spokoju, rozpoczął naukę na temat: Jeden
Bóg, jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Podczas nauki rozległy się nagle
dzikie okrzyki, padł strzał, który chybił przecież Fidelisa, zabłysnęła broń
w rękach zebranych Kalwinów. Nie chcąc być powodem do krwawej walki w
świątyni Pańskiej pomiędzy katolikami i kalwinami, zstąpił Fidelis z
kazalnicy, ukląkł przed ołtarzem, aby się gorąco pomodlić, poczem opuścił
kościół pomimo grożącego mu niebezpieczeństwa. Ledwie uszedł kawał drogi,
kiedy natknął na kilkunastu uzbrojonych kalwinów, którzy obrzucili go
przekleństwami, powalili na ziemię i śmiercią grozili, gdyby nie odprzysiągł
wiary katolickiej. Na takie wezwanie zawołał św. Fidelis, że przyszedł głosić
prawdziwą wiarę; nie myśli więc wyrzekać się jej ani fałszywej przyjmować.
Roznamiętnieni kalwini opadli teraz świętego misyonarza ze wszystkich stron,
zadając mu straszliwe ciosy mieczami i pałkami. Fidelis umierał z imieniem
Jezusa i Maryi na ustach; zbrodniarze nad trupem się jeszcze pastwili. Było
to 24. kwietnia 1624.r.. Śmierć Fidelisa tak silne zrobiła wrażenie na jednym
z kaznodziejów kalwińskich, że niezwłocznie wrócił na łono Kościoła
katolickiego. Liczne cuda zdziałane za przyczyną św. Fidelisa były podstawą
do kanonizacyi, dokonanej przez Benedykta XIV.
Nauka
Św. Fidelis rzekł razu pewnego: Bóg chce, abym zasiewał, inny zaś
ma o żniwo się starać; oby Bóg w Swej dobroci i miłości udzielił siły
zasiewowi, aby jak najobficiej wzrastał. Czego św. Fidelis dokonał w swej
działalności misyjnej pełen ufności w pomoc Bożą, tego winien dokonywać każdy
chrześcijanin w swem powołaniu i w obrębie obowiązków swego stanu. Bez
błogosławieństwa Bożego niczego nie osiągniemy; potrzebuje go mieszczanin i
włościanin, robotnik, przemysłowiec, uczony i prostaczek; potrzebują go
rodziny, rodzice i dzieci. Spełniaj tylko swoje obowiązki sumiennie, a nie
zabraknie ci nigdy opieki Bożej. W ten sposób wszystkie swe troski spokojnie
złożysz u stóp tronu Bożego.
Innym razem rzekł św. Fidelis: Pójdę do tych co w nieszczerości żyją, a w
sercach złość chowają. Nie obawiam się o życie swoje, bo je poleciłem opiece
Bożej. Brat Fidelis niedługo będzie żerem dla robaków. Z takim spokojem i z
taką ufnością tylko ci chrześcijanie patrzeć mogą w niepewną i tajemniczą
przyszłość, co Boga z całego miłują serca, Bogu służą, a namiętności swe
krępują i własną wolą i łaską niebios.
Bądź prawdziwym chrześcijaninem, za wzorem św. Fidelisa bez żalu i gniewu
do tych, co ciebie prześladują albo obrażają; bądź takim, jakim masz być z
woli Jezusa, który na krzyżu wisząc wołał: Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą,
co czynią. W takiem usposobieniu nie przerazi ciebie niewdzięczność, nie
odstraszy ciebie bojaźń ludzi przed spełnianiem swych obowiązków pouczania i
napominania, o ile to należy do zadania twego stanu i powołania.
Nie zapominaj nigdy o tem, jak niepewną rzeczą jest godzina śmierci, jak
niepewnym jest jej sposób; żyj tak zawsze, abyś w chwili śmierci nie żałował
zmarnowanych lat może większej części życia swego.
Tego samego dnia
Święty Jerzy, męczennik
(Około r. 303.)
Święty Jerzy z znamienitej pochodził rodziny, zmieszkałej w
Kapadocyi w Małej Azyi. Po śmierci ojca przeniósł się z bogobojną matką swą
do Palestyny, gdzie rodzina jego posiadała majętności. Dorastając udał się do
Nikomedyi i wstąpił w służbę wojskową pod cesarzem Dyoklecyanem. Zdolnościami
swemi i obowiązkowością swą posunął się wkrótce na najwyższe szczeble
wojskowych godności.
Kiedy Dyoklecyan po naradach długich oświadczył się za prześladowaniem
chrześcijan, Jerzy ustąpił ze stanowiska zajmowanego, zwrócił się do cesarza,
wyrzucając mu śmiało niesprawiedliwość wobec poddanych. Zapytany, ktoby go
tej śmiałości nauczył, odpowiedział, że spowodowała go do tego prawda
Chrystusowa, którą poznał ku największemu swemu szczęściu i ku swej
niezrównanej chlubie.
Cesarz rozgniewany zarzucał mu niewdzięczność za doznane łaski i
odznaczenia; używał wszelkich środków i wszelkiej namowy, aby go pozyskać dla
pogaństwa. Jerzy przeciwnie cesarza wzywał, aby się pozbył ślepoty duchowej i
został uczniem Jezusa. Wrzucony do więzienia niezmierne musiał znosić męki i
katusze. Piersi mu tłoczono ciężkim kamieniem, obracano go przywiązanego na
kole, szarpano ciało jego gwoździami żelaznemi; ze wszystkich tych cierpień
wyszedł Jerzy z woli Bożej niezłamany na duszy, a nawet zdrowy na ciele.
Powiadają, że nadto z kielicha podanego truciznę pił bez szkody, że na
stwierdzenie prawdy Chrystusowej zmarłego powołał do życia, że bałwany
pogańskie na znak krzyża św. uczynionego przez Jerzego zwaliły się w oczach
cesarza i zebranych pogan.
Pomimo to zaciętość sędziów się wzmagała; Jerzy życie oddać musiał pod
mieczem kata r. 303. Uroczystość św. Jerzego przypada wedle kalendarza
kościelnego polskiego na dzień 24. kwietnia, wedle kalendarza rzymskiego na
dzień 23. kwietnia. Z męczeństwem św. Jerzego łączy się nawrócenie
Aleksandry, żony samego Dyoklecyana; i ona poniosła za wiarę Chrystusową
śmierć krwawą; Kościół jej pamięć czci dnia 21. kwietnia.
Cześć św.Jerzego była na wschodzie kiedyś bardzo wielką; pod jego
wezwaniem stawiano liczne świątynie, podobno już za Konstantyna Wielkiego.
Przez pielgrzymów do Ziemi św. i przez wojny krzyżowe cześć ta przeniosła się
i na zachód, mianowicie do Francyi i Anglii. Pod jego wezwaniem ustanowiono
zakony i odznaki rycerskie. Jest patronem żołnierzy oraz pośrednikiem w walce
z pokusami przeciw wierze.
Inni święci z dnia 24. kwietnia:
Św. Aleksander, męczennik. - ŚŚw. dziewice Bona i Doda. - Św. Daniel, pustelnik i męczennik. - Św. Deodat, opat. - Św. Egbert, kapłan. - Św. Elżbieta, dziewica. - Św. Grzegórz, biskup z Elwiry. - Św. Honoryusz, biskup z Brescia. - Św. Mellitus, biskup z Londynu. - Św. Sabas, męczennik. - ŚŚw. męczennicy Faustyn, Salunus, Orbanus, Walerya, Fortunata, Publiusz, Floryan, Memmerus, Faustus, Marcya, Sambacya, Teodestya, Herus.