Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   28. K W I E T N I A

28. Kwietnia


Święty Witalis, męczennik

(Około roku 180.)

   Święty Witalis z miasta Medyolanu, wybitnego rodu, miał z żony Waleryi świętych synów Gerwazego i Protazego. Wstąpiwszy jako młodzieniec do wojska, odznaczał się odwagą i poczuciem swych obowiązków żołnierskich; stąd też wysoko go cenił namiestnik Paulin; sam poganin, nie wiedział, że Witalis jest wyznawcą religii Jezusowej.
   Korzystając ze swego znaczenia, Witalis nieraz wstawiał się za skazanymi współwyznawcami; wybawiał ich albo zupełnie od kary albo wypraszał im zmniejszenie wyznaczonej kary. Wstawiennictwo jego nigdy prawie nie pozostawało bez skutku, ponieważ dla wybitnych swych osobistych przymiotów, dla cnoty swego życia, dla sumienności w obowiązkach powołania swego zasługiwał na bezwzględne prawie, a przynajmniej częste wysłuchanie swych prośb.
   Pewnego razu ruszył jako towarzysz Paulina namiestnika do Raweny; niechętnie udawał się tamdotąd, bo wiedział, że będzie świadkiem cierpień zadawanych chrześcijanom; jedynie nadzieja możliwej ulgi zachęcała go do przezwyciężenia swego wstrętu i swej obawy. Przybywszy do Raweny dowiedział się wkrótce, że niejakiś Ursycyn, lekarz z powołania, złamany długiemi mękami już zaczął się chwiać w swje wytrwałości, że gotów był wyprzeć się Zbawiciela, byleby uniknąć dalszych nieznośnych katuszy, a może i grożącej śmierci. Witalis w obawie o duszę skazańca udał się na miejsce wykonania wyroku, wezwał Ursycyna, aby sam na wieczną śmierć się nie narażał, kiedy dotychczas sztuką swoją lekarską innych chronił od śmierci doczesnej; aby się nie lękał tych, co ciało zabijają, nad duszą wszakże żadnej nie posiadają mocy; aby pamiętał, jakie kary go w wieczności czekają, gdyby nie zachował wierności w wierze Zbawicielowi. Wezwaniem swem tak utwierdził Witalis Ursycyna, że zwalczył skazaniec swoją chwiejność i chwalebną poniósł śmierć męczeńską dla Jezusa.
   Paulin, dowiedziawszy się o postępku Witalisa, wezwał go przed siebie i żądał wyjaśnienia. Wtedy nie wahał się już Witalis wyznać, że sam jest uczniem Chrystusowym, a stąd winien był tak uczynić, jak mu sumienie nakazywało. Przytem napominał i Paulina, aby uwolnił się od ślepoty duchowej, porzucił pogaństwo, a został wyznawcą Jezusa.
   Oburzony Paulin kazał wrzucić Witalisa do więzienia; skoro na drugi dzień więzień opierał się złożyć ofiarę bóstwu pogańskiemu, mówiąc, że chętnie poświęci życie dla niebieskiego króla, kiedy je narażał nieraz dla króla ziemskiego, ponosić musiał męki nie do opisania; nawet oprawcy wzdrygnęli się nad katuszami zadawanemi i nie chcieli się dalej pastwić nad nieszczęśliwym chrześcijaninem. Witalis natomiast, nieporuszony mękami, wołał, że żołnierzem jest Chrystusowym, że więc nie godzi mu się łamać wierności Jezusowi przyrzeczonej. Wezwał ponownie Paulina, aby zechciał uznać prawdziwość nauki chrześcijańskiej.
   Oporem rzekomym Witalisa roznamiętniony, rozkazał go Paulin zaprowadzić na miejsce, gdzie zginął śmiercią męczeńską Ursycyn; zagroził, że jeśli natychmiast bogom nie złoży ofiary, żywcem będzie pogrzebany. Oparł się Witalis: wrzucono go do dołu głębokiego, przywalono kamieniami, gotując mu wieniec chwały wiecznej przez śmierć męczeńską około r. 180.
   Kapłan pogański, który Paulina do tak srogich namówił katuszy po kilku dniach umarł, dręczony ciężkimi wyrzutami sumienia. Żona zaś Witalisa Walerya, udała się do Raweny po ciało ukochanego męża; kiedy wracała, napotkała po drodze pogan ofiarujących bożkom pogańskim. Ponieważ na wezwanie nie chciała brać w ofiarach tych udziału, została srogo pobitą; od ran zadanych umarła kilka dni po powrocie do Medyolanu. Męczennikami zostali też jej synowie śśw. Gerwazy i Protazy.


     Nauka


   Postępkiem swym św. Witalis przypomina nam obowiązek troski o duszę bliźniego. Obowiązek ten tem ważniejszy, czem silniejsze są węzły łączące nas z bliźnim. O duszę więc bliźniego dbać mają wszyscy ci, co przez stanowisko swoje lub władzę są do tego powołani, a więc przełożeni i rodzice. Pouczeniem, przykładem, skarceniem zdrożności winni występować przeciw wszelkim uchybieniom, jakie spostrzegą bądź to w swych poddanych, bądź to w swych, chociażby już dorosłych dzieciach.
   Ten sam obowiązek spoczywa i na tych, co może węzłami przyjaźni ściślej są złączeni, węzłami krwi rodzinnej lub pożycia małżeńskiego. I wędrowiec ma prawo domagać się wskazania mu drogi, na której się zbłąkał; tem więcej prawo to cięży tam, gdzie chodzi o drogę prowadzącą do celu wiecznego. Jeśli obowiązek na nas ciąży, abyśmy bliźniemu pomagali w doczesnem nieszczęściu, to obowiązek ten silniejszy i ważniejszy tam, gdzie chodzi o wybawienie bliźniego z nieszczęścia duchowego, które pociąga za sobą wieczne potępienie.
   Warunkiem wszakże przy tym obowiązku jest pewność i rzeczywistość przewinienia, jest dalej nadzieja lub przynajmniej prawdopodobieństwo spodziewanej z napomnienia poprawy; jest nakoniec uniknięcie szkody większej, jaka mogłaby wyniknąć dla nas samych z nieroztropnego narzucania się bliźniemu w sprawach, o które sam w pierwszym rzędzie powinien się troszczyć.
   Jeśli więc widzisz, że bliźni twój zboczył z drogi cnoty, że wstąpił na drogę grzechu, a masz odpowiednie do tego środki, nie wahaj się zwrócić mu uwagę na skutki, jakie dlań grzech sprowadzić może. Nieraz słowo przyjacielskie, spokojne słowo rodziców lub przełożonego więcej może zdziałać niż przypuszczenie, że grzesznik sam kiedyś ocknie się z swej lekkomyślności, że nadzwyczajne okoliczności przywiodą go na drogę cnoty z powrotem. Nie ociągaj się z spełnieniem tego obowiązku, bo to obowiązek miłości, a miłość nigdy zimno nie oblicza wszelkich możliwości, jeno działa tak, jak jej przezorność i roztropność słuszna nakazuje.


Tego samego dnia

Św. Teodora, dziewica i św. Dydymus, żołnierz, męczennicy

(Około r. 384.)

sw-teodora

   Św.Teodora pochodziła z Aleksandryi; od pierwszych lat swej młodości poświęciła się doskonałości chrześcijańskiej, wybrała sobie Jezusa na Oblubieńca; Jemu poświęciła czystość duszy i ciała. Dla urody narażona była na niejedne nagabywania. Kiedy zaś odmówiła ręki swej jednemu z wybitniejszych mieszkańców miasta, zawiedziona miłość zamieniła się w nienawiść. Ten, który pragnął zostać małżonkiem Teodory, z zemsty i gniewu oskarżył ją przed namiestnikiem Eustracyuszem Prokulem jako chrześcijankę. Wezwana na sąd, usłyszała przerażający wyrok: albo ofiarujesz bożkom albo pójdziesz do domu rozpusty. Opierając się wyrokowi, nie myślała Teodora wyprzeć się Jezusa przez ofiary pogańskie. Obawiając się gwałtu, modliła się do Boga, aby ją w czystości zechciał zachować ciała i bronić od pohańbienia, jak kiedyś cnotliwą Zuzannę od fałszywych obronił oskarżeń. Zawleczona przemocą do siedliska rozpusty, nie przestawała błagać Pana niebieskiego o zmiłowanie nad swą niewinnością.
   Bóg się zlitował nad Teodorą, bo oto żołnierz, imieniem Dydymus, wtargnął do niej, uspokajając jej obawy, wezwał Teodorę, aby przebrała się w szaty żołnierskie, uszła z miejsca hańby i tym sposobem siebie wybawiła. Widząc szczerość w namowach żołnierza, przebrała się Teodora i szczęśliwie opuściła miejsce, gdzie groziło jej zbeszczeszczenie cnoty. Kiedy inni poganie przybyli, zastali już tylko samego Dydyma, a wkrótce się przekonali o podejściu chrześcijańskiego żołnierza. Zapadł wyrok Eustracyusza, że Dydymus zamiast Teodory ma ponieść śmierć pod mieczem kata. Był na to skazaniec przygotowany; wysłuchał więc wiadomości o wyroku z największą radością, bo dawne pragnienie śmierci męczeńskiej miało się obecnie spełnić.
   Skoro Teodora dowiedziała się o bliskiem wykonaniu wyroku, przybiegła na miejsce stracenia i ofiarowała się śmierć ponieść. Gotowa jestem, wołała, umrzeć dla Jezusa; Dydymus był obroną mej niewinności, ale nie powinien być przeszkodą w chwalebnej dla Zbawiciela męce i śmierci. I Dydymus nie chciał ustąpić, powołując się na wydany wyrok. Zdumienie ogarnęło pogan, kiedy słyszeli, jak słaba dziewica chrześcijańska i żołnierz rzymski walczą z sobą o śmierć, która zwykle napełnia ludzi taką obawą. Wzajemne to współzawodnictwo pokazywało dobitnie, do jakiego stopnia może się wznieść miłość prawdziwa ku Jezusowi. Mając obydwóch winnych w swej mocy, Eustracyusz i Teodorę i Dydyma oddał pod miecz kata. Duchową miłością Zbawiciela złączone, duchowe rodzeństwo to poniosło śmierć męczeńską około roku 304 za panowania cesarza Dyoklecyana.


     Inni święci z dnia 28. kwietnia:


   Św. Artemiusz, biskup z Sens. - ŚŚw. męczennicy Aleksander, Firmyan, Prymyan, Teluryusz. - Bł. Ludwik Marya Grignon z Montfort, założyciel zgromadzenia kapłanów od św. Ducha. - Św. Marek, biskup z Atino. - Św. Paweł od Krzyża, założyciel Pasyonistów. - ŚŚw. dziewice Proba i Germana, męczenniczki. - Św. Walerya, żona św. Witalisa a matka śśw. Gerwazego i Protazego.