28. Kwietnia
Święty Witalis, męczennik
(Około roku 180.)
Święty Witalis z miasta Medyolanu, wybitnego rodu, miał z żony
Waleryi świętych synów Gerwazego i Protazego. Wstąpiwszy jako młodzieniec do
wojska, odznaczał się odwagą i poczuciem swych obowiązków żołnierskich; stąd
też wysoko go cenił namiestnik Paulin; sam poganin, nie wiedział, że Witalis
jest wyznawcą religii Jezusowej.
Korzystając ze swego znaczenia, Witalis nieraz wstawiał się za skazanymi
współwyznawcami; wybawiał ich albo zupełnie od kary albo wypraszał im
zmniejszenie wyznaczonej kary. Wstawiennictwo jego nigdy prawie nie
pozostawało bez skutku, ponieważ dla wybitnych swych osobistych przymiotów,
dla cnoty swego życia, dla sumienności w obowiązkach powołania swego
zasługiwał na bezwzględne prawie, a przynajmniej częste wysłuchanie swych
prośb.
Pewnego razu ruszył jako towarzysz Paulina namiestnika do Raweny;
niechętnie udawał się tamdotąd, bo wiedział, że będzie świadkiem cierpień
zadawanych chrześcijanom; jedynie nadzieja możliwej ulgi zachęcała go do
przezwyciężenia swego wstrętu i swej obawy. Przybywszy do Raweny dowiedział
się wkrótce, że niejakiś Ursycyn, lekarz z powołania, złamany długiemi mękami
już zaczął się chwiać w swje wytrwałości, że gotów był wyprzeć się
Zbawiciela, byleby uniknąć dalszych nieznośnych katuszy, a może i grożącej
śmierci. Witalis w obawie o duszę skazańca udał się na miejsce wykonania
wyroku, wezwał Ursycyna, aby sam na wieczną śmierć się nie narażał, kiedy
dotychczas sztuką swoją lekarską innych chronił od śmierci doczesnej; aby się
nie lękał tych, co ciało zabijają, nad duszą wszakże żadnej nie posiadają
mocy; aby pamiętał, jakie kary go w wieczności czekają, gdyby nie zachował
wierności w wierze Zbawicielowi. Wezwaniem swem tak utwierdził Witalis
Ursycyna, że zwalczył skazaniec swoją chwiejność i chwalebną poniósł śmierć
męczeńską dla Jezusa.
Paulin, dowiedziawszy się o postępku Witalisa, wezwał go przed siebie i
żądał wyjaśnienia. Wtedy nie wahał się już Witalis wyznać, że sam jest
uczniem Chrystusowym, a stąd winien był tak uczynić, jak mu sumienie
nakazywało. Przytem napominał i Paulina, aby uwolnił się od ślepoty duchowej,
porzucił pogaństwo, a został wyznawcą Jezusa.
Oburzony Paulin kazał wrzucić Witalisa do więzienia; skoro na drugi dzień
więzień opierał się złożyć ofiarę bóstwu pogańskiemu, mówiąc, że chętnie
poświęci życie dla niebieskiego króla, kiedy je narażał nieraz dla króla
ziemskiego, ponosić musiał męki nie do opisania; nawet oprawcy wzdrygnęli się
nad katuszami zadawanemi i nie chcieli się dalej pastwić nad nieszczęśliwym
chrześcijaninem. Witalis natomiast, nieporuszony mękami, wołał, że żołnierzem
jest Chrystusowym, że więc nie godzi mu się łamać wierności Jezusowi
przyrzeczonej. Wezwał ponownie Paulina, aby zechciał uznać prawdziwość nauki
chrześcijańskiej.
Oporem rzekomym Witalisa roznamiętniony, rozkazał go Paulin zaprowadzić na
miejsce, gdzie zginął śmiercią męczeńską Ursycyn; zagroził, że jeśli
natychmiast bogom nie złoży ofiary, żywcem będzie pogrzebany. Oparł się
Witalis: wrzucono go do dołu głębokiego, przywalono kamieniami, gotując mu
wieniec chwały wiecznej przez śmierć męczeńską około r. 180.
Kapłan pogański, który Paulina do tak srogich namówił katuszy po kilku
dniach umarł, dręczony ciężkimi wyrzutami sumienia. Żona zaś Witalisa
Walerya, udała się do Raweny po ciało ukochanego męża; kiedy wracała,
napotkała po drodze pogan ofiarujących bożkom pogańskim. Ponieważ na wezwanie
nie chciała brać w ofiarach tych udziału, została srogo pobitą; od ran
zadanych umarła kilka dni po powrocie do Medyolanu. Męczennikami zostali też
jej synowie śśw. Gerwazy i Protazy.
Nauka
Postępkiem swym św. Witalis przypomina nam obowiązek troski o
duszę bliźniego. Obowiązek ten tem ważniejszy, czem silniejsze są węzły
łączące nas z bliźnim. O duszę więc bliźniego dbać mają wszyscy ci, co przez
stanowisko swoje lub władzę są do tego powołani, a więc przełożeni i rodzice.
Pouczeniem, przykładem, skarceniem zdrożności winni występować przeciw
wszelkim uchybieniom, jakie spostrzegą bądź to w swych poddanych, bądź to w
swych, chociażby już dorosłych dzieciach.
Ten sam obowiązek spoczywa i na tych, co może węzłami przyjaźni ściślej są
złączeni, węzłami krwi rodzinnej lub pożycia małżeńskiego. I wędrowiec ma
prawo domagać się wskazania mu drogi, na której się zbłąkał; tem więcej prawo
to cięży tam, gdzie chodzi o drogę prowadzącą do celu wiecznego. Jeśli
obowiązek na nas ciąży, abyśmy bliźniemu pomagali w doczesnem nieszczęściu,
to obowiązek ten silniejszy i ważniejszy tam, gdzie chodzi o wybawienie
bliźniego z nieszczęścia duchowego, które pociąga za sobą wieczne
potępienie.
Warunkiem wszakże przy tym obowiązku jest pewność i rzeczywistość
przewinienia, jest dalej nadzieja lub przynajmniej prawdopodobieństwo
spodziewanej z napomnienia poprawy; jest nakoniec uniknięcie szkody większej,
jaka mogłaby wyniknąć dla nas samych z nieroztropnego narzucania się
bliźniemu w sprawach, o które sam w pierwszym rzędzie powinien się
troszczyć.
Jeśli więc widzisz, że bliźni twój zboczył z drogi cnoty, że wstąpił na
drogę grzechu, a masz odpowiednie do tego środki, nie wahaj się zwrócić mu
uwagę na skutki, jakie dlań grzech sprowadzić może. Nieraz słowo
przyjacielskie, spokojne słowo rodziców lub przełożonego więcej może zdziałać
niż przypuszczenie, że grzesznik sam kiedyś ocknie się z swej lekkomyślności,
że nadzwyczajne okoliczności przywiodą go na drogę cnoty z powrotem. Nie
ociągaj się z spełnieniem tego obowiązku, bo to obowiązek miłości, a miłość
nigdy zimno nie oblicza wszelkich możliwości, jeno działa tak, jak jej
przezorność i roztropność słuszna nakazuje.
Tego samego dnia
Św. Teodora, dziewica i św. Dydymus, żołnierz, męczennicy
(Około r. 384.)
Św.Teodora pochodziła z Aleksandryi;
od pierwszych lat swej młodości poświęciła się doskonałości chrześcijańskiej,
wybrała sobie Jezusa na Oblubieńca; Jemu poświęciła czystość duszy i ciała.
Dla urody narażona była na niejedne nagabywania. Kiedy zaś odmówiła ręki swej
jednemu z wybitniejszych mieszkańców miasta, zawiedziona miłość zamieniła się
w nienawiść. Ten, który pragnął zostać małżonkiem Teodory, z zemsty i gniewu
oskarżył ją przed namiestnikiem Eustracyuszem Prokulem jako chrześcijankę.
Wezwana na sąd, usłyszała przerażający wyrok: albo ofiarujesz bożkom albo
pójdziesz do domu rozpusty. Opierając się wyrokowi, nie myślała Teodora
wyprzeć się Jezusa przez ofiary pogańskie. Obawiając się gwałtu, modliła się
do Boga, aby ją w czystości zechciał zachować ciała i bronić od pohańbienia,
jak kiedyś cnotliwą Zuzannę od fałszywych obronił oskarżeń. Zawleczona
przemocą do siedliska rozpusty, nie przestawała błagać Pana niebieskiego o
zmiłowanie nad swą niewinnością.
Bóg się zlitował nad Teodorą, bo oto żołnierz, imieniem Dydymus, wtargnął
do niej, uspokajając jej obawy, wezwał Teodorę, aby przebrała się w szaty
żołnierskie, uszła z miejsca hańby i tym sposobem siebie wybawiła. Widząc
szczerość w namowach żołnierza, przebrała się Teodora i szczęśliwie opuściła
miejsce, gdzie groziło jej zbeszczeszczenie cnoty. Kiedy inni poganie
przybyli, zastali już tylko samego Dydyma, a wkrótce się przekonali o
podejściu chrześcijańskiego żołnierza. Zapadł wyrok Eustracyusza, że Dydymus
zamiast Teodory ma ponieść śmierć pod mieczem kata. Był na to skazaniec
przygotowany; wysłuchał więc wiadomości o wyroku z największą radością, bo
dawne pragnienie śmierci męczeńskiej miało się obecnie spełnić.
Skoro Teodora dowiedziała się o bliskiem wykonaniu wyroku, przybiegła na
miejsce stracenia i ofiarowała się śmierć ponieść. Gotowa jestem, wołała,
umrzeć dla Jezusa; Dydymus był obroną mej niewinności, ale nie powinien być
przeszkodą w chwalebnej dla Zbawiciela męce i śmierci. I Dydymus nie chciał
ustąpić, powołując się na wydany wyrok. Zdumienie ogarnęło pogan, kiedy
słyszeli, jak słaba dziewica chrześcijańska i żołnierz rzymski walczą z sobą
o śmierć, która zwykle napełnia ludzi taką obawą. Wzajemne to
współzawodnictwo pokazywało dobitnie, do jakiego stopnia może się wznieść
miłość prawdziwa ku Jezusowi. Mając obydwóch winnych w swej mocy, Eustracyusz
i Teodorę i Dydyma oddał pod miecz kata. Duchową miłością Zbawiciela
złączone, duchowe rodzeństwo to poniosło śmierć męczeńską około roku 304 za
panowania cesarza Dyoklecyana.
Inni święci z dnia 28. kwietnia:
Św. Artemiusz, biskup z Sens. - ŚŚw. męczennicy Aleksander, Firmyan, Prymyan, Teluryusz. - Bł. Ludwik Marya Grignon z Montfort, założyciel zgromadzenia kapłanów od św. Ducha. - Św. Marek, biskup z Atino. - Św. Paweł od Krzyża, założyciel Pasyonistów. - ŚŚw. dziewice Proba i Germana, męczenniczki. - Św. Walerya, żona św. Witalisa a matka śśw. Gerwazego i Protazego.