5. Kwietnia
Święty Wincenty Fereryusz, Dominikanin
(1346 - 1419)
W Walencyi, mieście
hiszpańskiem, urodził się r. 1346 św. Wincenty z szlachetnych i bogobojnych
rodziców domu Fereryuszy. Przyszłe jego powołanie na wielkiego kaznodzieję i
apostoła swego czasu okazywało się już u niego jako chłopca. Oddany bowiem
naukom od 6. roku życia, chętnie i szybko sobie wszystko przyswajał, a bawiąc
się jako 10. letni chłopiec z rówieśnikami nieraz wstępował na jakie miejsce
wywyższone, prawił im nauki na wzór kaznodziejów kościelnych. Już od młodości
też z wielkiem zamiłowaniem rozmyślał o męce Pańskiej i łaskach Przeczystej
Dziewicy, słuchał nauk wiary, dopełniał obowiązków postu i dobrych uczynków
przez obfite jałmużny.
W 18. roku życia wstąpił do zakonu św.Dominika w mieście rodzinnem;
rodzice nietylko żadnych mu przy tem nie robili trudności, ale przyczyniali
się nawet do ułatwienia zamiaru. W klasztorze rozczytywał się w żywocie
świętego założyciela zakonu, starając się mu dorównać cnotami i obowiązkami.
W żarliwej miłości do Jezusa walczył z pożądliwością swego ciała, aż modlitwą
i umartwieniem stał się zupełnym panem nad sobą. Szatan wszelkimi środkami
utrudniał mu tę walkę ciężką z namiętnościami. Ukazał mu się razu pewnego w
postaci poważnego pustelnika egipskiego, napominając, aby zbytnią nie
kierował się surowością; jako młodzieniec nie potrzebuje i nie powinien
dręczyć za nadto swego ciała ani zrywać bezwzględnie ze światem; starość jest
czasem pokuty, młodość czasem zabawy i używania. Modlitwą do Najśw. Maryi
Panny poznał Wincenty zdradliwy podstęp pokusy, znakiem krzyża św. odpędził
czarta, a sam z podwojoną gorliwością dzieło prowadził dalej swego
uświęcenia. Innego razu zjawił się przed Wincentym szatan w postaci murzyna i
przedstawił mu, że wytrwałość w cnocie jest rzeczą bardzo trudną, a raczej
niemożliwą. Ale i tym podszeptom nie uległ święty zakonnik; wezwał szatana,
aby go nadaremnie nie kusił, bo Ten, który pomocy udzielił w początkach
cnotliwego życia, udzieli łaski wytrwania aż do samego końca. Kusił szatan
Wincentego w cnocie czystości, grożąc mu, że dziewictwa dotychczasowego nie
zachowa. Ale Matka Przeczysta go wsparła w dręczącej pokusie. Jej też z
pewnością przyczynie zawdzięcza, że później z dwukrotnego niebezpieczeństwa
przeciw czystości szczęśliwie i zwycięsko wyszedł.
Podczas nowicyatu tak usilnie św. Wincenty przykładał się do nauk, że
przez trzy lata uczył z polecenia przełożonych młodych współbraci w zakonie.
Na wszechnicach w Barcelonie i Lerida pogłębiał dalej swe wiadomości, a w
nagrodę otrzymał stopień doktora. Całą swą wiedzę nie przepisywał wszakże
własnej pilności, jeno modlitwie i jej skutkom. Dlatego słuchaczom powtarzał
radę, aby przed i podczas nauki nie zapominali wzywać pomocy Bożej.
Z katedry profesora powołała go Opatrzność Boża na kazalnicę kaznodzieji.
Posiadał wszystkie przymioty znamienitego mówcy kościelnego: pełny głos,
pociągającą postać, znajomość serc ludzkich, głęboką naukę i przytem
wszechstronną, gorącą miłość Jezusa, żarliwe pragnienie zbawienia dusz. Przez
16 lat miewał prawie codziennie kazania, bo tylko 15 dni w tym okresie nie
wszedł na kazalnicę. Przedmiotem kazań były najważniejsze prawdy wiary,
rzeczy ostateczne, męka Pana Jezusa. Przedstawiał treść swej nauki tak
wzruszająco, że słuchacze często wybuchali głośnym łkaniem. Ale i ten skutek
nie pochodził zdaniem św. Wincentego z jego wymowy, jeno z łaski Bożej. Duch
Boży mówił przez Wincentego, Duch też Boży tyle spowodował nawróceń
grzeszników, a siłę kazań potęgował rozlicznymi cudami. Przez Wincentego
powtórzył Bóg cud w apostołach przez Zesłanie Ducha św., bo chociaż Wincenty
kazał tylko po hiszpańsku, wszyscy go przecież rozumieli, lubo innej byli
narodowości i innym mówili językiem.
Sam Wincenty wpływ kazań uzupełniał cnotami swego życia; przedewszystkiem
jaśniał pokorą i czystością, przepisy zakonu zachowywał; sypiał na słomie,
odmawiał sobie pożywienia; w środy i piątki pościł o chlebie i wodzie przez
40 lat; godności i zaszczytów ofiarowanych nigdy nie przyjmował.
Kiedy od papieża otrzymał pełnomocnictwo misyonarza apostolskiego z prawem
kazań, gdzie tylko przebywać będzie, rozpoczął Wincenty działalność
kaznodziejską w Hiszpanii z takim skutkiem, że wszyscy nazywali go apostołem
Hiszpanii. Z tego kraju udał się do Francyi, Niemiec, Anglii oraz do innych
stron. Nakoniec przybył i do Bretagne we Francyi, gdzie kazania jego
nadzwyczajne przyniosły owoce.
Jak wielkim był wpływ św. Wincentego dowodzą liczne tłumy, które w liczbie
kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu tysięcy na jego zbierały się nauki;
dowodzą i te liczne zastępy, które ani na chwilę nie chciały opuścić świętego
kaznodzieji. Wśród głośnych żalów za grzechy tłumy te się biczowały
publicznie, wołając: na pamiątkę Twej nauki, Chryste, a na odpuszczenie
grzechów naszych. Wielu też porwanych naukami Wincentego nie mogło się
powstrzymać od jawnego wyznawania grzechów. Gdzie się pojawił, tam ustawała
praca, bo każdy pragnął usłyszeć Wincentego i pokrzepić się jego wzniosłemi
naukami; gdzie zamieszkał dłuższy czas, tam zamilknęły bluźnierstwa, klątwy,
oszczerstwa, nieczyste mowy.
Nie dziw, że przy tak wysokiej cnocie osobistej i przy takiej gorliwości
dla sprawy wiary Bóg cudami i przepowiedniami uzacnił św. Wincentego. W
Walencyi przepowiedział uczonemu kapłanowi, imieniem Alfons, że papieżem
zostanie; spełniło się proroctwo po 50 latach, bo ów kapłan zasiadł na
stolicy Piotrowej jako Kalikst II. Przeorowi Augustynyanów przepowiedział
bliską śmierć i konieczność przygotowania się na nią. W Aleksandryi
lombardzkiej przepowiedział św.Bernardynowi, wówszas jeszcze młodzieńcowi,
przyszłą sławę kaznodziejską i świętość przez Kościół uznaną.
Nie mniej głośne były cuda św. Wincentego. Kiedy królowa aragońska, żona
króla Jana, przemocą naparła się widzieć celę świętego, nie dostrzegła go,
lubo był w celi obecny i rozmawiał z innymi zakonnikami. We wsi Morella pod
Walencyą miał do życia przywrócić dziecko, przez obłąkaną matkę posiekane.
Lud, który za nim chodził, nakarmił resztkami chleba; posilił go cudownie
pomnożonym winem; wypędził w licznych wypadkach czartów, tysiące
najzatwardzialszych nawrócił cudownie grzeszników.
Wielkie też miał znaczenie św. Wincenty w ułożeniu spraw ogólnych całego
Kościoła. Kiedy bowiem Klemens VII. umarł, rozdwojenie w wyborze papieży
doprowadziło do wyboru Piotra jako Benedykta XIII.; po stronie jego stanęli
Hiszpanie i Francuzi. Wincenty, który był dawniej towarzyszem Piotra jako
kardynała w rozmaitych poselstwach, starał się wpłynąć na niego, aby zrzekł
się wyboru i rozdwojenie dla spokoju Kościoła zakończył. Gdy osobiste
napomnienia nie skutkowały, spowodował Ferdynanda aragońskiego i Alfonsa z
Kastylii, że się usunęli od Benedykta XIII. Wyborem Marcina V. na soborze
konstańckim spokój w Kościele został przywrócony. W tym samym czasie, w
którym działał na uśmierzenie rozdwojenia kościelnego, Wincenty przyczyniał
się do ułożenia stosunków politycznych w Hiszpanii; wybrano go nawet na
zarządcę królestwa Walencyi, które przekazał Ferdynandowi kastylijskiemu.
Wycieńczony na siłach nadludzką prawie pracą całego życia, rwał się
jeszcze w chorobach na pełnienie swych obowiązków kaznodziejskich. W
Bretagne, w mieście Vannes, choroba zmogła go śmiertelna. Chociaż całe życie
jego było nieustannem przygotowaniem na śmierć, serdecznie sposobił się na
sąd Boży w wieczności. Cierpienia znosił z poddaniem się woli Bożej; nie
narzekał nigdy na nie, ani o nich mówić nie chciał; przeciwnie nieraz radość
i wesele go przejmowały niewymowne, że może cierpieć dla Jezusa. Przyjąwszy
ostatnie Sakramenta św., kazał sobie czytać mękę Zbawiciela i odmawiać psalmy
pokutne. Podczas litanii do Wszystkich Świętych wzniósł oczy ku niebu i
przeniósł się do wieczności r. 1419 w 70. roku życia.
Nauka
Nie szukał św. Wincenty wykwintności w swych kazaniach ani nie
nęcił słuchaczów głębokością swej nauki. Umiał zastosować się do ogółu w
zrozumiały i przystępny sposób, a najprostszemi porównaniami wszystkich
pouczyć.
Słynne jest porównanie, którem zachęcał św. Wincenty do modlitwy tych, co
czytać nie umieli. Była niewiasta, mówił, co czytać nie umiała, a ledwie
nauczyła się Ojcze nasz, Zdrowaś Maryo i Wierzę w Boga. Pomimo to nosiła z
sobą książkę do kościoła, otwierała ją, patrzała i w płaczu tonęła. Zapytana
o swoją książkę - pokazała w niej cztery tylko karty. Pierwsza była biała;
ona to jej przypominała czystość i niewinność Najśw. Maryi Panny, własną
niewinność otrzymaną na chrzcie św., a zbrukaną grzechami; to pierwszy powód
do żalu i płaczu, że dusza, zamiast pozostać białą, stała się czarną. Druga
karta była czerwona: przypominała mękę i krew Zbawiciela wylaną za grzechy;
to drugi powód do płaczu w skrusze serdecznej. Trzecia karta była czarna:
przypominała ciemności piekła jako karę za grzechy; obawa przed niemi to nowy
powód do żalu za winy. Czwarta karta była złocista: przypominała rozkosze
królestwa niebieskiego przeznaczone za zasługi i cnoty. Znowu powód do płaczu
i żalu z obawy przed utratą takiej nagrody, to powód do serdecznego
pragnienia, aby taką uzyskać nagrodę.
Porównaniem tem wykazał św. Wincenty, że najprostsze rzeczy mogą być
podnietą do życia religijnego. Stąd też nie uniewinniaj się, że słowa Bożego
nie słuchasz i słuchać nie chcesz, bo niczego nowego nie usłyszysz, bo zbyt
proste się głoszą rzeczy, a może też w zbyt prosty sposób. Słuchać musisz
nauk, bo taką jest wola Kościoła, a nawet z najzwyklejszej nauki tę korzyść
odniesiesz, że przypomnisz sobie prawdy wiary i w nich się znowu
utwierdzisz.
Słowo Boże z istoty swej o wiele jest wznioślejsze od zwykłych pogadanek,
rozmów, a jednak wolisz im godziny całe poświęcać, niż krótki czas w święto
lub w niedzielę przeznaczyć na wysłuchanie potrzebnego dla duszy swej
kazania. Bacz na to, aby na tobie się nie spełniła przypowieść Jezusa o
nasieniu, które padło na opokę lub między ciernie - wcale nie wyrosło lub w
zaczątkach zmarniało. Stokrotne masz przecież przynieść owoce.
Inni święci z dnia 5. kwietnia:
Św. Albert, biskup z Moncorvo. - Bł. Andrzej, brat św. Bernarda z Clairvaux. - Św. męczennicy Klaudyusz, Plantus, Ireneusz. - Św. Klaudyusz, męczennik. - Św.Elżbieta de Rota, zakonnica. - Św. Ewa, pustelnica. - Św. Gerald, opat. - Św. Honoriusz Wielki, męczennik. - Św. Irena, dziewica i męczenniczka, siostra św.Agapy i Chiony. - Bł. Juliana, Benedyktynka, która spowodowała zaprowadzenie uroczystości Bożego Ciała. - Św. Merkury, męczennik. - Św. Teodora, wdowa i zakonnica. - Św. Zenon, męczennik.